Już po, teraz czekać na wyniki xD
Ustne zdane ^^
Zapraszam do czytania ^^
---------------------------------------------------------------------
Minęło kilka kolejnych dni. W głowie nadal mam wkurzającą pustkę, która męczy mnie coraz bardziej. Właśnie siedziałam sama w domu, mama musiała pojechać na chwilę do kancelarii.
- Och... Te papiery powinny być w szkole... - mruknęłam patrząc na dokumenty leżące na stole. Mama chyba o nich zapomniała. No nic, chyba się przejdę. W sumie nie powinnam... Ale co może mi się stać ? Ogarnięta pewnością siebie poszłam ubrać buty. Wróciłam się po dokumenty, założyłam płaszcz i wyszłam. Stojąc przed kamienicą, rozejrzałam się dookoła. Nie mam pojęcia gdzie iść... Zauważyłam jakiegoś przechodnia.
- Przepraszam pana. - zaczepiłam go
- Tak ?
- Em... Gdzie w pobliżu jest jakieś liceum ?
- Przejdź przez park, następnie skręć w prawo... Jak przejdziesz obok kafejki powinnaś zobaczyć mury szkolne. - uśmiechnął się do mnie życzliwie.
- Och, bardzo panu dziękuję. - również się uśmiechnęłam. Mężczyzna poszedł w swoją stronę a ja ruszyłam przed siebie. Weszłam do parku. Było w nim dosyć pusto i biało. Zabolała mnie głowa... Mam tak dzisiaj od rana, to upierdliwe...
- Hm.... Teraz w prawo... - mruknęłam sama do siebie stojąc za bramą na rozstaju dróg. Przeszłam obok jakiejś kawiarni i za rogiem widziałam już budynek szkoły. Zatrzymałam się na chwilę, bo ból głowy dał mi o sobie znać w zwiększonej sile. Kiedy się ogarnęłam szybko ruszyłam w kierunku liceum, do którego uczęszczałam. Zerknęłam na godzinę w telefonie, było pare minut po 12. Jestem ciekawa czy aktualnie jest przerwa, czy jeszcze trwają lekcje. Weszłam na teren szkoły. Rozejrzałam się po dziedzińcu. Ani żywej duszy. Więc chyba jeszcze są lekcje. Szybko załatwię sprawę i zmywam się do domu. Uznałam, że to dobry pomysł. Weszłam szybko do szkoły i rozejrzałam się szukając tabliczki informacyjnej.
- Gabinet dyrektorki, pokój numer 5. - przeczytałam i ruszyłam przed siebie. Minęłam niebieskie drzwi z których wyleciał jakiś chłopak. Zderzyliśmy się.
- Przepraszam ! - krzyknął
- Eh... Ja cię przepraszam... - mruknęłam schylając się po jego dokumenty które pospadały i przy okazji pozbierałam i swoje kartki.
- Rose. - stwierdził patrząc mi w oczy.
- Em.... Domyślam się, że chyba się znamy... Niestety, straciłam chwilowo pamięć. - pokręciłam bezradnie głową i oddałam mu kartki.
- Jestem Nataniel - uśmiechnął się blondyn. - Co ty tu robisz ?
- Muszę coś zanieść dyrektorce, to chyba jakieś usprawiedliwienie od lekarza.
- Tak tak... To na pewno to. - spojrzał na mnie od góry do dołu - Musi być ci ciężko, tak stracić nagle pamięć.
- Nie jest łatwo... Szczególnie jak każdy mówi ci jaką funkcję pełnił w twoim życiu przed utratą pamięci.... Nagle masz milion przyjaciół, 4 chłopaków... Eh...
- Czyli nic nie pamiętasz ? - zapytał. Pokręciłam głową. - Ehh.... Kurcze ! Przepraszam Cię, muszę coś zanieść Frazowskiemu. - powiedział i zakłopotany pobiegł wzdłuż korytarza. Hm... Spojrzałam na niebieskie drzwi.
- Numer 3, ten gabinet powinien być niedaleko. - mruknęłam i ponownie ruszyłam przed siebie. Błądząc po korytarzach oparłam się o szafki. Zgubiłam się w szkole ????
- Hej maleńka. - usłyszałam znajomy głos. Kastiel...
- Cześć.
- A co ty tu robisz ? Sama .... Na pustym korytarzu.... - zaczął się do mnie zbliżać. Oparł się o szafki, jego twarz znajdowała się kilka centymetrów od mojej. Patrzeliśmy sobie w oczy.
- Muszę coś załatwić... - powiedziałam. Nagle poczułam niesamowitą chęć pocałowania go. Przymrużyłam oczy.
- Rose ? - usłyszeliśmy.... Kastiel obsunął się ode mnie. To ten blondyn. - Mam twoje papiery, musiały się wymieszać jak na siebie wpadliśmy, haha. - zaśmiał się i podszedł do mnie mierząc Kastiela wzrokiem. Spojrzałam w plik kartek w moich rękach i też się zaśmiałam.
- Masz racje, te są twoje - uśmiechnęłam się i podałam chłopakowi 3 kartki. Wymieniliśmy się.
- Będę leciał, bo Frazowski mnie zabije. - powiedział i pobiegł.
- Jesteś dla niego za miła... - mruknął oschle Kastiel.
- A dlaczego miałabym być niemiła ? To sympatyczny chłopak. - wyszczerzyłam się. Mina Kastiela raczej nie wyrażała zadowolenia.
- Rose, zabiorę cię gdzieś.
- Hm ? Gdzie ?
- Chodź, zaniesiemy te papiery i porwę cię. - puścił mi oczko. Złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w swoją stronę.
- A...ale Kastiel... Czekaj.... Gdzie my idziemy ?
- Do dyrektorki.
- A skąd ty wiesz gdzie ja miałam iść ?
- Po co trudziłabyś się idąc do szkoły z byle powodu... Właśnie... O tym jak się tutaj dostałaś pogadamy później. - mruknął
- Ale Kastiel... Przecież ty masz szkołę. Nie możesz tak uciekać.
- Są rzeczy ważne i ważniejsze.
- Ale...
- Ufasz mi ? - zatrzymał się i spojrzał mi w oczy.
- Em...
- No to zaufaj, okej ? - spojrzałam na niego. Nie umiałam mu odmówić. Kiwnęłam głową jakby instynktownie. Chłopak uśmiechnął się, zabrał moje dokumenty po czym wszedł do jakiegoś gabinetu, który okazał się być gabinetem którego sama wcześniej szukałam. Szybko z niego wyszedł.
- Okej, chodź. - uśmiechnął się i wystawił do mnie rękę. Jeszcze przez chwile się wahałam. Chce mu zaufać.... Więc dlaczego się waham ? Przegryzłam wargę i złapałam go za rękę. Chłopak uśmiechnął się.
- Kastiel, a gdzie w ogóle się wybieramy ? - zapytałam jak wyszliśmy już ze szkoły.
- Na długi spacer. Odświeżymy sobie pamięć. - ścisnął moją dłoń. Odświeżymy sobie pamięć ? To może być ciekawe. Przeszliśmy przez dziedziniec szkolny. Kastiel nagle się zatrzymał przy ławce.
- Tutaj się poznaliśmy. Wiesz, że pamiętam jakby to było wczoraj ? - zaśmiał się. Puścił moją rękę i usiadł.
- Nowa, znasz Winged Skull. - powiedział zabawnym, dziarskim tonem.
- Ha ? - spojrzałam na niego pytająco. Poczułam lekki ból w skroni.
- Tak to się zaczęło. - uśmiechnął się. Ma śliczny uśmiech dopiero to chyba dostrzegłam. Chłopak pociągnął mnie za rękę i wylądowałam na jego kolanach. Strzeliłam buraka.
- To takie urocze jak się tak rumienisz, haha. - przytulił mnie i zaciągnął się zapachem moich włosów. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. - Chociaż nie wiem czemu się tak rumienisz. Onieśmielam cię ? - szepnął mi do ucha.
- To... To nie tak.... - obsunęłam się nerwowo - Po prostu nie umiem się przyzwyczaić do twojej bliskości.
- Nigdy nie widziałem cie tak nieśmiałej hahaha. Przy każdym ale akurat przy mnie nie powinnaś być nieśmiała. - posłał mi dziwny uśmieszek. Nie do końca wiem co on miał oznaczać. - Zaraz dzwonek idziemy dalej.- Zeszłam z jego kolan, wstał i trzymając sie za ręce ruszyliśmy dalej. Kastiel prowadził.
- Właśnie, jak ty się w ogóle tutaj dostałaś ?
- Jak wyszłam z domu zapytałam przechodnia gdzie w pobliżu jest jakieś liceum...
- Ach... I wszystko jasne. Wiesz, że nie powinnaś sama wychodzić z domu.
- Wiem wiem.... - mruknęłam. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Rozmawiając z nim miałam wrażenie, że znamy się od lat. Weszliśmy na dziwny temat.
- I wtedy pierwszy raz się pocałowaliśmy. - wyszczerzył się.
- Ucząc się historii ? - zaśmiałam się.
- Mhm... To była przyjemna nauka... O jesteśmy. - byliśmy w parku. Znowu zatrzymaliśmy się przy ławce.
- To zabawne, że ławki tak często pojawiają się w naszej wspólnej historii. - zaśmiał się. - W tym miejscu w dziwny i mało romantyczny sposób, zapytałem się ciebie, czy chcesz zostać moją dziewczyną.- spojrzałam na chłopaka. Dostrzegłam, że troche posmutniał.
- Żałujesz ? - zapytałam
- Czego ?
- Że jesteśmy razem. - palnęłam nie zastanawiając się nawet. Chłopak uniósł lekko brew i zbliżył się do mnie. Zniżył usta ku moim i czule mnie pocałował. Mam wrażenie, że na tą krótką chwilę znalazłam się w innym świecie.
- Nigdy tego nie pożałowałem. - powiedział odrywając się od moich ust.- Jest dosyć chłodno, chodźmy. - złapał mnie za rękę i ruszyliśmy dalej. To był strasznie długi spacer. Dotarliśmy na osiedle ślicznych i nowoczesnych domków jednorodzinnych. Nie miałam pojęcia gdzie jestem.
- Kastiel, gdzie my idziemy ?
- Do mnie.
- Do ciebie ?
- Tak, często u mnie bywałaś. - kąciki jego ust uniosły się lekko. Musieliśmy przejść przez ulice. Nagle zatrzymałam się. Kojarzyłam to miejsce... Spojrzałam ku górze, zobaczyłam ogromne, łyse i szare drzewo. Bezwiednie zaczęłam się osuwać na chodnik.
- Rose ? - Kastiel podbiegł do mnie i w ostatniej chwili mnie złapał. - Co się stało ?
- Nie wiem... Nagle po prostu straciłam władzę nad ciałem... Jak tylko spojrza...... aaaaaaałaaa...- mruknęłam trzymając się za głowę. Z niewiadomego powodu zaczęła mnie strasznie boleć.
- Co jest ?
- Głowa....
- Boli cię ? - nic nie odpowiedziałam, lekko kiwnęłam na potwierdzenie. Chłopak mocno mnie do siebie przytulił. - Tutaj się to stało... - powiedział cicho. Przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Powoli wdychałam jego zapach, który bardzo mi się podobał. Byliśmy tak w siebie wtuleni jeszcze przez chwilę.
- Już jest ok... - powiedziałam.
- Na pewno ?
- Tak. - uśmiechnęłam się delikatnie. Wyprostowaliśmy się, spojrzałam dookoła siebie. Więc tutaj się to stało. Przeszły mnie ciarki. Kastiel wziął mnie za rękę i ruszyliśmy dalej, jednak chwile później zatrzymał się i otworzył bramkę. Stanęłam niepewnie. - No chodź. - zachęcił mnie. Weszłam na posesje i podążyłam za chłopakiem.
- Hauuu ! Hau ! - dało się słyszeć głośne szczekanie. W naszą stronę zaczął biec ogromny potwór.
- Aaaaaaaa !!! - krzyknęłam i pobiegłam do Kastiela. Wtuliłam się przerażona w jego plecy. - Chryste, zabierz go !!!! - warknęłam bliska płaczu.
- Hej... Spokojnie... - Kastiel odwrócił się, zauważyłam że ledwo powstrzymuje się od śmiechu. - On nic ci nie zrobi, zna cie. - powiedział. - Zobacz. - kiwnął głową w kierunku potwora. Czarne monstrum stało przy mojej nodze z wystawionym językiem i wesoło merdało ogonem. Przyjrzałam się uważnie zwierzęciu. Znam tego psa.... Widziałam go już.... Chociaż, mogło mi się wydawać.... Nigdzie w ostatnim czasie nie widziałam takiego potwora...
- Zapraszam do środka. - usłyszałam chłopaka. Odwróciłam się w jego stronę. Stał przy drzwiach wejściowych. Nabrałam powietrza i weszłam za nim do domu.
Minęło kilka kolejnych dni. W głowie nadal mam wkurzającą pustkę, która męczy mnie coraz bardziej. Właśnie siedziałam sama w domu, mama musiała pojechać na chwilę do kancelarii.
- Och... Te papiery powinny być w szkole... - mruknęłam patrząc na dokumenty leżące na stole. Mama chyba o nich zapomniała. No nic, chyba się przejdę. W sumie nie powinnam... Ale co może mi się stać ? Ogarnięta pewnością siebie poszłam ubrać buty. Wróciłam się po dokumenty, założyłam płaszcz i wyszłam. Stojąc przed kamienicą, rozejrzałam się dookoła. Nie mam pojęcia gdzie iść... Zauważyłam jakiegoś przechodnia.
- Przepraszam pana. - zaczepiłam go
- Tak ?
- Em... Gdzie w pobliżu jest jakieś liceum ?
- Przejdź przez park, następnie skręć w prawo... Jak przejdziesz obok kafejki powinnaś zobaczyć mury szkolne. - uśmiechnął się do mnie życzliwie.
- Och, bardzo panu dziękuję. - również się uśmiechnęłam. Mężczyzna poszedł w swoją stronę a ja ruszyłam przed siebie. Weszłam do parku. Było w nim dosyć pusto i biało. Zabolała mnie głowa... Mam tak dzisiaj od rana, to upierdliwe...
- Hm.... Teraz w prawo... - mruknęłam sama do siebie stojąc za bramą na rozstaju dróg. Przeszłam obok jakiejś kawiarni i za rogiem widziałam już budynek szkoły. Zatrzymałam się na chwilę, bo ból głowy dał mi o sobie znać w zwiększonej sile. Kiedy się ogarnęłam szybko ruszyłam w kierunku liceum, do którego uczęszczałam. Zerknęłam na godzinę w telefonie, było pare minut po 12. Jestem ciekawa czy aktualnie jest przerwa, czy jeszcze trwają lekcje. Weszłam na teren szkoły. Rozejrzałam się po dziedzińcu. Ani żywej duszy. Więc chyba jeszcze są lekcje. Szybko załatwię sprawę i zmywam się do domu. Uznałam, że to dobry pomysł. Weszłam szybko do szkoły i rozejrzałam się szukając tabliczki informacyjnej.
- Gabinet dyrektorki, pokój numer 5. - przeczytałam i ruszyłam przed siebie. Minęłam niebieskie drzwi z których wyleciał jakiś chłopak. Zderzyliśmy się.
- Przepraszam ! - krzyknął
- Eh... Ja cię przepraszam... - mruknęłam schylając się po jego dokumenty które pospadały i przy okazji pozbierałam i swoje kartki.
- Rose. - stwierdził patrząc mi w oczy.
- Em.... Domyślam się, że chyba się znamy... Niestety, straciłam chwilowo pamięć. - pokręciłam bezradnie głową i oddałam mu kartki.
- Jestem Nataniel - uśmiechnął się blondyn. - Co ty tu robisz ?
- Muszę coś zanieść dyrektorce, to chyba jakieś usprawiedliwienie od lekarza.
- Tak tak... To na pewno to. - spojrzał na mnie od góry do dołu - Musi być ci ciężko, tak stracić nagle pamięć.
- Nie jest łatwo... Szczególnie jak każdy mówi ci jaką funkcję pełnił w twoim życiu przed utratą pamięci.... Nagle masz milion przyjaciół, 4 chłopaków... Eh...
- Czyli nic nie pamiętasz ? - zapytał. Pokręciłam głową. - Ehh.... Kurcze ! Przepraszam Cię, muszę coś zanieść Frazowskiemu. - powiedział i zakłopotany pobiegł wzdłuż korytarza. Hm... Spojrzałam na niebieskie drzwi.
- Numer 3, ten gabinet powinien być niedaleko. - mruknęłam i ponownie ruszyłam przed siebie. Błądząc po korytarzach oparłam się o szafki. Zgubiłam się w szkole ????
- Hej maleńka. - usłyszałam znajomy głos. Kastiel...
- Cześć.
- A co ty tu robisz ? Sama .... Na pustym korytarzu.... - zaczął się do mnie zbliżać. Oparł się o szafki, jego twarz znajdowała się kilka centymetrów od mojej. Patrzeliśmy sobie w oczy.
- Muszę coś załatwić... - powiedziałam. Nagle poczułam niesamowitą chęć pocałowania go. Przymrużyłam oczy.
- Rose ? - usłyszeliśmy.... Kastiel obsunął się ode mnie. To ten blondyn. - Mam twoje papiery, musiały się wymieszać jak na siebie wpadliśmy, haha. - zaśmiał się i podszedł do mnie mierząc Kastiela wzrokiem. Spojrzałam w plik kartek w moich rękach i też się zaśmiałam.
- Masz racje, te są twoje - uśmiechnęłam się i podałam chłopakowi 3 kartki. Wymieniliśmy się.
- Będę leciał, bo Frazowski mnie zabije. - powiedział i pobiegł.
- Jesteś dla niego za miła... - mruknął oschle Kastiel.
- A dlaczego miałabym być niemiła ? To sympatyczny chłopak. - wyszczerzyłam się. Mina Kastiela raczej nie wyrażała zadowolenia.
- Rose, zabiorę cię gdzieś.
- Hm ? Gdzie ?
- Chodź, zaniesiemy te papiery i porwę cię. - puścił mi oczko. Złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w swoją stronę.
- A...ale Kastiel... Czekaj.... Gdzie my idziemy ?
- Do dyrektorki.
- A skąd ty wiesz gdzie ja miałam iść ?
- Po co trudziłabyś się idąc do szkoły z byle powodu... Właśnie... O tym jak się tutaj dostałaś pogadamy później. - mruknął
- Ale Kastiel... Przecież ty masz szkołę. Nie możesz tak uciekać.
- Są rzeczy ważne i ważniejsze.
- Ale...
- Ufasz mi ? - zatrzymał się i spojrzał mi w oczy.
- Em...
- No to zaufaj, okej ? - spojrzałam na niego. Nie umiałam mu odmówić. Kiwnęłam głową jakby instynktownie. Chłopak uśmiechnął się, zabrał moje dokumenty po czym wszedł do jakiegoś gabinetu, który okazał się być gabinetem którego sama wcześniej szukałam. Szybko z niego wyszedł.
- Okej, chodź. - uśmiechnął się i wystawił do mnie rękę. Jeszcze przez chwile się wahałam. Chce mu zaufać.... Więc dlaczego się waham ? Przegryzłam wargę i złapałam go za rękę. Chłopak uśmiechnął się.
- Kastiel, a gdzie w ogóle się wybieramy ? - zapytałam jak wyszliśmy już ze szkoły.
- Na długi spacer. Odświeżymy sobie pamięć. - ścisnął moją dłoń. Odświeżymy sobie pamięć ? To może być ciekawe. Przeszliśmy przez dziedziniec szkolny. Kastiel nagle się zatrzymał przy ławce.
- Tutaj się poznaliśmy. Wiesz, że pamiętam jakby to było wczoraj ? - zaśmiał się. Puścił moją rękę i usiadł.
- Nowa, znasz Winged Skull. - powiedział zabawnym, dziarskim tonem.
- Ha ? - spojrzałam na niego pytająco. Poczułam lekki ból w skroni.
- Tak to się zaczęło. - uśmiechnął się. Ma śliczny uśmiech dopiero to chyba dostrzegłam. Chłopak pociągnął mnie za rękę i wylądowałam na jego kolanach. Strzeliłam buraka.
- To takie urocze jak się tak rumienisz, haha. - przytulił mnie i zaciągnął się zapachem moich włosów. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. - Chociaż nie wiem czemu się tak rumienisz. Onieśmielam cię ? - szepnął mi do ucha.
- To... To nie tak.... - obsunęłam się nerwowo - Po prostu nie umiem się przyzwyczaić do twojej bliskości.
- Nigdy nie widziałem cie tak nieśmiałej hahaha. Przy każdym ale akurat przy mnie nie powinnaś być nieśmiała. - posłał mi dziwny uśmieszek. Nie do końca wiem co on miał oznaczać. - Zaraz dzwonek idziemy dalej.- Zeszłam z jego kolan, wstał i trzymając sie za ręce ruszyliśmy dalej. Kastiel prowadził.
- Właśnie, jak ty się w ogóle tutaj dostałaś ?
- Jak wyszłam z domu zapytałam przechodnia gdzie w pobliżu jest jakieś liceum...
- Ach... I wszystko jasne. Wiesz, że nie powinnaś sama wychodzić z domu.
- Wiem wiem.... - mruknęłam. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Rozmawiając z nim miałam wrażenie, że znamy się od lat. Weszliśmy na dziwny temat.
- I wtedy pierwszy raz się pocałowaliśmy. - wyszczerzył się.
- Ucząc się historii ? - zaśmiałam się.
- Mhm... To była przyjemna nauka... O jesteśmy. - byliśmy w parku. Znowu zatrzymaliśmy się przy ławce.
- To zabawne, że ławki tak często pojawiają się w naszej wspólnej historii. - zaśmiał się. - W tym miejscu w dziwny i mało romantyczny sposób, zapytałem się ciebie, czy chcesz zostać moją dziewczyną.- spojrzałam na chłopaka. Dostrzegłam, że troche posmutniał.
- Żałujesz ? - zapytałam
- Czego ?
- Że jesteśmy razem. - palnęłam nie zastanawiając się nawet. Chłopak uniósł lekko brew i zbliżył się do mnie. Zniżył usta ku moim i czule mnie pocałował. Mam wrażenie, że na tą krótką chwilę znalazłam się w innym świecie.
- Nigdy tego nie pożałowałem. - powiedział odrywając się od moich ust.- Jest dosyć chłodno, chodźmy. - złapał mnie za rękę i ruszyliśmy dalej. To był strasznie długi spacer. Dotarliśmy na osiedle ślicznych i nowoczesnych domków jednorodzinnych. Nie miałam pojęcia gdzie jestem.
- Kastiel, gdzie my idziemy ?
- Do mnie.
- Do ciebie ?
- Tak, często u mnie bywałaś. - kąciki jego ust uniosły się lekko. Musieliśmy przejść przez ulice. Nagle zatrzymałam się. Kojarzyłam to miejsce... Spojrzałam ku górze, zobaczyłam ogromne, łyse i szare drzewo. Bezwiednie zaczęłam się osuwać na chodnik.
- Rose ? - Kastiel podbiegł do mnie i w ostatniej chwili mnie złapał. - Co się stało ?
- Nie wiem... Nagle po prostu straciłam władzę nad ciałem... Jak tylko spojrza...... aaaaaaałaaa...- mruknęłam trzymając się za głowę. Z niewiadomego powodu zaczęła mnie strasznie boleć.
- Co jest ?
- Głowa....
- Boli cię ? - nic nie odpowiedziałam, lekko kiwnęłam na potwierdzenie. Chłopak mocno mnie do siebie przytulił. - Tutaj się to stało... - powiedział cicho. Przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Powoli wdychałam jego zapach, który bardzo mi się podobał. Byliśmy tak w siebie wtuleni jeszcze przez chwilę.
- Już jest ok... - powiedziałam.
- Na pewno ?
- Tak. - uśmiechnęłam się delikatnie. Wyprostowaliśmy się, spojrzałam dookoła siebie. Więc tutaj się to stało. Przeszły mnie ciarki. Kastiel wziął mnie za rękę i ruszyliśmy dalej, jednak chwile później zatrzymał się i otworzył bramkę. Stanęłam niepewnie. - No chodź. - zachęcił mnie. Weszłam na posesje i podążyłam za chłopakiem.
- Hauuu ! Hau ! - dało się słyszeć głośne szczekanie. W naszą stronę zaczął biec ogromny potwór.
- Aaaaaaaa !!! - krzyknęłam i pobiegłam do Kastiela. Wtuliłam się przerażona w jego plecy. - Chryste, zabierz go !!!! - warknęłam bliska płaczu.
- Hej... Spokojnie... - Kastiel odwrócił się, zauważyłam że ledwo powstrzymuje się od śmiechu. - On nic ci nie zrobi, zna cie. - powiedział. - Zobacz. - kiwnął głową w kierunku potwora. Czarne monstrum stało przy mojej nodze z wystawionym językiem i wesoło merdało ogonem. Przyjrzałam się uważnie zwierzęciu. Znam tego psa.... Widziałam go już.... Chociaż, mogło mi się wydawać.... Nigdzie w ostatnim czasie nie widziałam takiego potwora...
- Zapraszam do środka. - usłyszałam chłopaka. Odwróciłam się w jego stronę. Stał przy drzwiach wejściowych. Nabrałam powietrza i weszłam za nim do domu.