Żeby osłodzić czas wolny moich czytelników, zapraszam na nowy rozdział :D
Pozdrawiam i życzcie mi powodzenia, jutro matematyka </3
---------------------------------------------------------------------
- Jak to straciła ? - czerwonowłosy chłopak był chyba poddenerwowany.
- Przy takich silnych urazach to normalne. Zaraz pójdę po naszego neurologa i on zapewne powie co dalej. - powiedział i wyszedł.
- Silny uraz głowy ? - zapytałam osób znajdujących się w pokoju. Chłopak usiadł obok mnie na krześle.
- Miałaś wypadek. - powiedział. Zastanowiłam się, nic nie pamiętam. Zabolała mnie głowa, ręką przejechałam po jej tylnej części . Wyczułam kilka szwów. Skrzywiłam się, bo rana cholernie bolała.
- Jaki wypadek ?
- Nic nie pamiętasz.... - westchnął.
- Rose. - do pomieszczenia weszła kobieta. Była średniego wzrostu i raczej dosyć młoda. Może mieć z 36 lat. Ma ciemne, średniej długości włosy. Miała czerwone oczy, chyba właśnie płakała. Przyjrzałam się jej, kojarzę jej twarz. Znam tą kobietę. - Jestem twoją mamą, kochanie. - mama.... Spojrzałam na nią.
- Znam twoją twarz... - ciągle na nią patrzyłam, ale... Nic. Rozpłakałam się. Kobieta podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła. Mama ? W mojej głowie to słowo nie ma żadnego znaczenia. Teoretycznie nie znam tej kobiety, chociaż jej twarz wydaje się być taka znajoma. Coś zakuło mnie od środka. Boli mnie to, że jej nie pamiętam.
- Mogę panią na chwilę przeprosić ? - w pokoju pojawił się mężczyzna. Wysoki, szczupły, w okularach na nosie. Ma czarne włosy i ubrany jest w białe szmaty. Kobieta obsunęła się ode mnie i podeszła do dwójki stojącej pod oknem. Teraz obok mnie usiadł ten człowiek.
- Mam na imię Pascal Clavel i jestem lekarzem. Mogę z tobą porozmawiać ? - zapytał. Kiwnęłam głową. - W trakcie poproszę cię o pare rzeczy. - ponownie skinęłam głową. - Dobrze, jak masz na imię ?
- Nie... Nie wiem.
- A ile masz lat ? Na ile się czujesz ?
- Czuję się na jakieś... - zastanowiłam się - 17... Ale nie jestem pewna.
- Podnieś prawą rękę. - zrobiłam jak powiedział - I dotknij lewego oka. - tak też zrobiłam - Pamiętasz swój poprzedni dzień ?
- Nie.
- Podnieś lewą rękę i dotknij czubka nosa ale patrz mi w oczy. - i znowu, zrobiłam jak mi kazał.
- Pamiętasz ostatnie urodziny ? - zastanowiłam się i pokręciłam głową. - Wiesz w jakim mieście jesteś ? - ponownie pokręciłam głową.
- Podaj mi wynik działania, 968 dzielone przez 0 .
- Nie można dzielić przez 0... - powiedziałam bez zastanowienia. Sama się zdziwiłam.
- Czy wiesz może jaki dziś jest dzień ? - pokręciłam głową - Aktualny prezydent państwa ?
- Em... George Bush ?
- Masz amnezję wsteczną. - zaświecił mi latarką po oczach. - Hm.. Wydaje mi się, że tomograf będzie zbędny. Nie masz żadnych większych urazów oprócz zaniku pamięci. Kręgi i nerwy nie są uszkodzone a to najważniejsze.
- A pamięć ? Ja chce pamiętać.... Chcę sobie przypomnieć, ja chce wiedzieć....
- Dobrze, że masz tą wolę. Ale tutaj medycyna ci nie pomoże, to sprawa indywidualna. Nie masz wady wymowy, wiesz jakieś podstawy, pomijając szczegół że nie jesteś w USA i nie żyjesz w 2001 roku. Masz na imię Rosevi Evans i masz 17 lat. Mamy dzisiaj 28 stycznia 2015 roku. Więcej dowiesz się na swój temat od najbliższych. Proponuje ci ciepłe zacisze domowe aż nie przypomnisz sobie szerszych informacji o sobie i otoczeniu. Pooglądaj zdjęcia, filmy i przebywaj z ludźmi, którzy cię znają i mogą naprowadzić cię na wspomnienia. - wstał - Najdrobniejsze szczegóły grają tu największą rolę. Kiedy zobaczysz nawet symboliczne rzeczy może rozboleć cię lekko głowa, ale nie przejmuj się tym, jeżeli pojawi się taki symptom to znaczy że jesteś na dobrej drodze. - uśmiechnął się - To na razie tyle z mojej strony. Pani Evans, proszę na nią uważać. 2 tygodnie mogą być kluczowe i w tym czasie powinna sobie już nieco przypomnieć. Niestety nie umiem stwierdzić kiedy odzyska pamięć całkowicie... I czy w ogóle ją odzyska patrząc na pamięć szczegółową. No ale trzeba być dobrej myśli. Przygotuję wypis. - uśmiechnął się i wyszedł. Siedziałam przez chwile przerażona. Kobieta usiadła obok mnie.
- Damy radę córeczko. - uśmiechnęła się do mnie. - Już wiesz, że ja jestem twoją mamą. Ta sympatyczna dziewczyna ma na imię Rozalia i z tego co wiem to się przyjaźnicie.
- Rozalia.... - zastanowiłam się. - Roza... - coś mi świta....
- A ten czerwonowłosy, ma na imię Kastiel i jest twoim chłopakiem. - spojrzałam na chłopaka, który rzekomo jest moim partnerem. Och.... Mam tak przystojnego chłopaka ? Jak mogłam o nim zapomnieć ? Znowu poczułam nieprzyjemne ukłucie w środku.
- Jak długo tu jestem ?
- Niecały jeden dzień.
- A co się właściwie stało ?
- Później się dowiesz... Możesz wstać ? Wrócimy do domu. - uśmiechnęła się ciepło. Zastanowiłam się chwilę i delikatnie odkryłam. Kastiel pomógł mi stanąć na nogach. Przez chwilę patrzyłam w jego oczy. Wyglądają tak znajomo.... Ale jednocześnie są takie obce. Mój wzrok przeniósł się na jego usta. Ciekawe czy już się całowaliśmy, ma taki ładny kształt ust. Zarumieniłam się i obsunęłam od niego. Razem z mamą poszłam się ubrać.
***
- Tutaj jesteśmy w San Diego w Kalifornii. To twój tata. - zobaczyłam zdjęcia. Od kilkunastu dni studiuję swoją przeszłość. Przeglądam zdjęcia, filmy... Poznałam babcię i własnego tatę. Przypomniałam sobie część dzieciństwa ale nadal mam ogromną dziurę w głowie.
- Och, to jest Seattle, długo tam mieszkałyśmy. A tutaj jesteś w Dubaju u taty.
- Jesteście po rozwodzie. A czym zajmuje się tata ?
- Jest biznesmenem. Ma kilka firm. - uśmiechnęła się. - Jesteś głodna ?
- Tak... Mam ochotę na spaghetti.
- Już się biorę do roboty. - poszła do kuchni. Usłyszałam pukanie do drzwi. Już miałam wstawać, ale mama mnie wyprzedziła. Wróciła po chwili z uśmiechem na twarzy.
- Kastiel czeka na korytarzu.
- Nie mógł wejść do środka ?
- Powiedział, że poczeka na ciebie na korytarzu. - uśmiechnęła się i wróciła do kuchni. Podniosłam się i ruszyłam w stronę korytarza. Zamknęłam drzwi. Chłopak siedział na schodach. Miał na sobie czarną obcisłą koszulkę i ciemne bojówki. Cały strój podkreślała czarna, skórzana kurtka i czarne trampki. Uśmiechnął się na mój widok.
- Hej, czemu nie wszedłeś do środka ? - zapytałam
- Przechodziłem i chciałem tylko zobaczyć jak się czujesz. - uśmiechnął się.
- Bez zmian. - wygięłam usta w pół uśmiech.
- Pytają o ciebie w szkole. Mam wrażenie, że niektórzy są ułomni. Ile razy można komuś, tłumaczyć, że miałaś wypadek i na razie ciebie nie będzie ? - mruknął. Zachichotałam.
- Od dłuższego czasu chcę cie przeprosić, Rose. To wszystko to moja wina. - podszedł bliżej mnie
- Na prawdę nie pamiętam co się stało... Ale nie obwiniaj się. - Kastiel położył rękę na moim policzku. Jest taka ciepła.
- To nie takie proste... Zachowałem się jak kretyn bo nie dopuściłem cie do słowa.... Wybiegłaś z płaczem z mojego domu....
- I stało się to.... Prawda ? - zapytałam. Chłopak ujął moją twarz w swoje dłonie.
- Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam Rosey. - zmrużył oczy i lekko się nade mną pochylił. Już miał mnie pocałować, ale obsunęłam się.
- Nie pamiętam... Kastiel, wierzę, że coś nas łączyło... Ale ja tego nie pamiętam. Chcę to sobie przypomnieć i codziennie walczę o każde wspomnienie. Chciałabym sobie wszystko przypomnieć, na prawdę chciałabym... Nawet nie wiesz jakie to frustrujące...
- Rozumiem... - westchnął ciężko - Sprawię, że zakochasz się we mnie jeszcze raz, maleńka.
- Co... - nie zdążyłam nic powiedzieć. Jego słowa spowodowały u mnie ogromny ból głowy, a jednocześnie on przybliżył się do mnie i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Szybko się ode mnie odsunął i zbiegł po schodach na dół. Stanęłam jak wryta. Miał takie słodkie usta.... Wciąż w głowie miałam jego zdanie. Zaczęłam się zastanawiać co on kombinuje.
JA chce kolejny! Super blog. Czekam na kolejny rozdzial. Dopiero wczoraj znalazlam blog i jestem zachwyocna nim.
OdpowiedzUsuńTak długo na to czekałam i było warto
OdpowiedzUsuńSuper. Tak długo na to czekałam i było warto. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńOwww, Wasze komentarze są takie motywujące ;-; Uwielbiam Was ♥
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział dodam po maturkach ^^
Kastiel jak zawsze idealny ❤
OdpowiedzUsuń