niedziela, 24 kwietnia 2016

69. I po niespodziance.

Beznadziejna pogoda za oknem ~.~
U Was też ? (´・_・`)
Ale pociesze Was nowym rozdziałem !
Znaczy.... Pocieszenie to pojęcie względne xD

Mnie niesamowicie pociesza fakt, że mój UB zyskał miano The Best K-Pop Dancer Poll ~♡
Jestem z niego taka dumna ^^

Zapraszam do czytania ^^
Może komuś się spodoba xD

Jak wiecie mam ostatnio spore problemy z weną >.>
Co widać na blogu (¬_¬)
Ale robię wszystko żeby się poprawić (~‾▿ ‾)~
 Pozdrawiam  wszystkich wytrwałych ❤
--------------------------------------------------------------
Boże .... Ja żyje ? Żyję!
Otworzyłam niepewnie oczy. Leże z głową na czyjejś klatce piersiowej.  Podniosłam wzrok do góry. Chłopak ma na twarzy czarne gogle. Uśmiechnął się do mnie. Mój wybawca się podniósł i wyciągnął do mnie dłoń, pomógł mi wstać.
- Boże.... Ja... Ja nie wiem jak Ci dziękować.... W pewnym momen... - chłopak podszedł do mnie i powoli ściągnął mi gogle. Sam ściągnął rękawiczke i przejechał ciepłą ręką po moim lodowatym policzku. Stanęłam jak wryta.
- Rosie...
- O mój boże .... Nie wierze ....
Ze sporym niedowierzaniem spojrzałam na mojego wybawce. Uniosłam ręce ku jego twarzy i ściągnęłam jego gogle. Momentalnie się w niego wtuliłam.
- Kyugin ! Matko ale jak to.... Ty tutaj...  Ale ...  Jak ?! - obsunęłam się, spojrzałam na jego radosną twarz. Pod nadmiarem emocji rzuciłam się mu na szyje. Nie wiem co we mnie wstąpiło... Obsunęłam się od niego. Gin mocno mnie przytulił.
- Ty sierotko....- zaśmiał się - Nic ci się nie stało ? Nic nie połamałaś ?
- Nie nie... Ale to twoja zasługa ! - przytuliłam go mocno. Moje serce zaraz eksploduje. - Gdyby nie ty... Ja nie wiem jakby się to skończyło.
- Aaaah..... Spotkało się dwoje kochanków... - podszedł do nas jakiś snowboardzista
- Wszystko ok ? - podeszło do nas kilku innych. Doskonale znam te głosy.
- Aaaaiiiii..... - odsunęłam się od Gina i odwróciłam w stronę chłopaków. Mocno ich uściskałam.
- Jak dobrze cię widzieć ! - wyszczerzył się Yun uprzednio ściągając kominiarke z twarzy
- Was też - uśmiechnęłam się szczerze - Jest reszta ?
- Taaak zjeżdżają gdzieś tam.... Ooo jedzie Seon. - powiedział Zac wskazując ręką w stronę stoku
- Swoją drogą .... To było niezłe bum hahahah - zaśmiał się Yun
- A ja się zastanawiałem, kto tak krzyczał jak wjeżdżałem na górę hahaha - przyłączył się do niego Cheon
- Na pewno nic ci nie jest ? - mój kochany, zatroskany Gin.... Podszedł do mnie i bacznie mi się przyjrzał badając mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się do niego
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Gdzie się zatrzymaliście ?
- O w tamtym hotelu - Zac pokazał na znajomy hotel.
- Żartujesz ? Ja też hahah - zaśmiałam się. Czy to jeszcze podchodzi pod  przypadek?
- Odprowadze cie do pokoju, dobrze ? - Kyugin uśmiechnął się czarująco
- Ale w sumie i tak mieliśmy się już wszyscy zbierać. - oznajmił Cheon
- Heeeeeej Rosie - w końcu dojechał do nas Seon - Stało się coś ? Tak wszyscy stoicie.....
- Szczęście w nieszczęściu, powiedzmy. - powiedział Zac
- Aigoo...Hyung, zawsze musisz mówić do mnie takimi zagadkami ?
- Rose spadła nam z nieba haha - zaśmiał się Yun
- Nie nam, a Ginowi i nie spadła, straciła panowanie nad nartami.
- Cheon~ssi .... Nie jesteś zabawny.... - mruknął Yun - Ostatnio ma jakiś podły humor, wiesz ? - zwrócił się do mnie
- Czyli.... Co się właściwie stało ? - zaśmiałam się na to pytanie Seona.
- Eh... Chodźmy już, zrobiło się chłodno. - westchnął Cheon. Faktycznie, zrobiło się dosyć zimno. Zaszło słońce i piękna pogoda poszła się jebać, ale.... Wbrew wszystkiemu nadal mam świetny humor. Tak się cieszę, że tu są.
- A gdzie Chan-ssi ? - zapytał Zac
-Zjeżdżałem z nim i jak zjechaliśmy stwierdził, że jest mu zimno i poszedł do hotelu. - odezwał się Gin. Spojrzałam na niego. Chłopacy coś jeszcze do niego mówili, ale totalnie się na niego zapatrzyłam. Tak tęskniłam za jego twarzą. Jego uśmiechem, głosem... Za nim w całej okazałości.
- Stało się coś ? - zapytał. Boże, ale przypał .... Strzeliłam buraka, ale całe szczęście, mam różowe policzki od mrozu i nie było tego widać.
- Nic... Cieszę się, że Cie widzę. - czy ja na prawdę to powiedziałam ? Jego czarujący uśmiech odpowiedział mi na to pytanie.
- Chodźmy... - zaszczycił mnie kolejnym uśmiechem. Wziął swoją deskę w rękę. Poczekaliśmy aż reszta pościąga swoje i dopiero ruszyliśmy w kierunku hotelu.
- Ooooooooo.... Rosieeee ! - na to czekałam. Idąc korytarzem wpadliśmy na Chana. Wyszczerzył się i podszedł do mnie.
- Aaaaaaah....... Jak fajnie cię widzieć ! - przytulił mnie
- Ciebie też Chan !
- Znowu wszyscy razem ! Wiecie co to znaczy ? GRUPOWY PRZYTULAS ! - krzyknął Yun. Wszyscy głośno poparli ten pomysł i już po chwili zablokowaliśmy przejście w hotelu. O tak.... Jak mi tego brakowało... Nawet się wzruszyłam.
- Jaki miły widok. - usłyszałam tate. Obsunęłam się od chłopaków.
- Patrz tato, kogo to przywiło z Korei hahaha. - zaśmiałam się - Gin mi życie tato uratował. Jak zjeżdżałam najechałam na lód i straciłam panowanie nad nartami.... I tak, o... Wpadłam na Gina. - uśmiechnęłam się do mojego przyjaciela. Zakłopotany podrapał się po głowie.
- Nic ci nie jest Evi ? - tata podszedł do mnie nieco przestraszony.
- Jestem cała. - szczery uśmiech posłałam teraz do taty.
- Dziękuje ci Kyugin. - mój tata podszedł do Gina i uścisnął mu dłoń. - A tak w ogóle, cieszę się, że dotarliście cali i zdrowi. Ponoć pogoda też was nie rozpieszczała.  - a skąd on wie takie rzeczy ? Spojrzałam na niego pytająco, ale chyba tego nie dostrzegł.
- W sumie trochę szkoda, że już się spotkaliście. Myślałem, że wielka niespodzianka wyjdzie na jaw na kolacji.
- Wielka niespodzianka ? - zapytałam. Olśniło mnie i momentalnie się wyszczerzyłam.
- Może to trochę niefajne z mojej strony, ale jesteście prezentem urodzinowym mojej córki. O rany... Na prawdę dziwnie to brzmi. - mruknął tata. Chłopacy zaczęli się śmiać. - Może powiem coś na swoją obronę, żeby nie było, że jestem dziwakiem. Rosie bardzo was sobie ceni. Jak byliście u mnie w Japonii w wakacje, miałem okazje was bliżej poznać. - zaśmiał się. - Wszyscy tutaj jesteśmy świadomi waszych obowiązków, zajęć codziennych i przede wszystkim kilometrów które was dzielą. Więc pomyślałem sobie, że namówie mojego przyjaciela żeby dał wam trochę wolnego. Tak żebyście odpoczęli i spędzili czas razem z Rose. - uśmiechnął się
- Jest pan genialny ! - wyszczerzył się Yun
- Powinniśmy panu podziękować. - zarządził Cheon - Silux ! 1...2...3...
- Dziękujemy ! - krzyknęli wszyscy razem. Zaśmiałam się.
- Aaahhh..... Jesteście niesamowici. Przyjaciele mojej córki, to też moi przyjaciele. - tego nie spodziewałam się usłyszeć. Uśmiechnęłam się ciepło do taty. -  A teraz proponuje żebyśmy się wszyscy przebrali i udali na kolacje. - tata uśmiechnął się i poszedł do apartamentu.
- Jaki masz numer pokoju ? - zapytał Gin
- Apartament 2, a wy ?
- Podzielili nas na pokoje, bo największy apartament był zajęty. - mruknął Cheon. Mam nadzieję, że to nie o naszym apartamencie on mówi. Uśmiechnęłam się nerwowo.
- Ale jestem głodny.... Możemy porozmawiać przy stole ? - westchnął Seon
- Dobra, idziemy coś zjeść. - zaśmiał się Chan
- Jestem w pokoju 8 razem z Yunem. - uśmiechnął się Gin - Przyjść po ciebie ? Czy spotkamy się na na dole ?
- Jak wolisz - uśmiechnęłam się ciepło, w miedzy czasie wszyscy się rozeszli
- Jak wole ? To mogę cie porwać i mieć przy sobie do 2 stycznia ? - wyszczerzył się
- Ale zaraz .... Po co porywać ? - spojrzałam na niego rozbawiona - Poddam się, ale muszę mieć pewność, że będę z tobą non stop do 2.
- Gwarantuje ci to.... - podszedł do mnie i uśmiechnął się łobuzersko. Nie wytrzymałam, wybuchłam śmiechem.
- Przyjdź po mnie za 10 minut, ok ? 2, zapamiętaj.- obdarowałam go moim najpiękniejszym uśmiechem i ruszyłam w stronę apartamentu.
                                                    **
To był niesamowicie miły wieczór. Miły ale i też nieco zaskakujący. Tata oznajmił nam, że kupił udziały firmy. To akurat nie byłoby tak szokujące, ale firma ta, to nie byle mała firemka tylko właściwie wytwórnia muzyczna. I to jedna z większych w Korei Południowej. Żeby było tego mało, do tej wytwórni należy zespół Gina. A żeby było jeszcze ciekawiej, słynnym koreańskim przyjacielam taty okazał się sam prezes tej wytwórni. Wszystko zaczęło się składać w jedną całość. Wakacje w Korei, mieszkanie kupione od jego przyjaciela, przyjazd tutaj i urlop chłopaków.
Rozumiałabym wszystko, ale od kiedy tata wszedł w branże rozrywkową ? Po co mu to ?
Wyszłam z wanny, potrzebowałam relaksujacej kąpieli po całym dniu niespodzianek. Przetarłam ciało puchatym, białym ręcznikiem i ubrałam się we wcześniej przygotowane ciuchy. Lekko osuszyłam włosy i wyszłam z łazienki. Rozejrzałam się po pustym apartamencie. Mama poszła na jazdę nocną a tata prawdopodobnie przegląda raporty z własnej firmy. Nie mam nic do roboty. Może pójdę do chłopaków ? Że też nie mogą być wszyscy razem tylko podzielili ich na dwójki.
- Tatooo.... Idę do Gina ! - krzyknęłam.
- Dobrze. - wyłonił się  z sypialni - Ooch... Może coś założysz ?
- Hm? - spojrzałam na siebie. Szare spodnie od dresu i czerwona bluzka na ramiączkach.... Wyglądam jak najbardziej normalnie. - Idę.
- Może chociaż bluzę ? - wywróciłam oczami i wyszłam. Pokój numer 8, tak ? Spojrzałam na pokój naprzeciwko. 3.
Wydaje mi się, że pokój chłopaków jest na piętrze wyżej. Ruszyłam więc w kierunku schodów. Dotarłam pod właściwe drzwi i zapukałam 2 razy. Po chwili otworzył mi Gin. Zlustrowałam go wzrokiem. Ma mokre włosy, pojedyncze kropelki wody spadały jeszcze na jego nagą klatkę piersiową. Boże, ma na sobie jedynie czarne spodnie dresowe i ręcznik w prawej ręce. Uśmiechnął się na mój widok. Zakręciło mi się w głowie. No jak można być tak przystojnym człowiekiem ?! I żeby jeszcze otwierać drzwi zaraz po wyjściu spod prysznica jedynie w spodniach ?
Ogarnij się Rose... Ogarnij... Spójrz w górę na jego twarz....
- Wszystko ok ? - usłyszałam. Nie... Nie jest ok. Rozprasza mnie twoja idealna klata.
- Jasne - udało mi się w końcu coś powiedzieć - Umm... Mogę wejść ?
- Oczywiście. - wyszczerzył się i wpuścił do środka. - Yun się akurat kąpie... Rosie ? - znowu się zapatrzyłam. Ja wiedziałam, że pod koszulką nie ma byle jakiej klaty... Po prostu to wiedziałam.
- Eh... Ubierz ty coś na siebie... - mruknęłam
- Czyżbym Cie rozpraszał  ? - zaśmiał się. Aż tak to widać ?
- N...nie.. Przeziębisz się i co wtedy ? - uwierzy w to ? Głośno się zaśmiał i założył jakiś biały podkoszulek. Od razu lepiej.
- Co do twojego pytania, wszystko ok, ale po prostu się nudziłam więc..... Postanowiłam was odwiedzić. - westchnęłam i walnęłam się na jedno z łóżek. Miałam coś pod głową, sięgnęłam po to. Czarny Iphone. Przez przypadek coś nacisnęłam i włączył się ekran. Jak ujrzałam zdjęcie na ekranie blokady zrobiło mi się niesamowicie miło. Bez wątpienia to telefon Gina. Na ów zdjęciu jestem ja i on właśnie. Przytulamy się nad brzegiem Sumidy w Tokio. Pamiętam jak zrobił to zdjęcie, to było jakoś pod koniec wakacji.
- Śliczne zdjęcie.... - uśmiechnęłam się do niego.
- Eeej.... A skąd ty masz mój telefon ? - czy mi się wydaje, czy on lekko się zarumienił ?
- Leżałam na nim haha  - podałam mu jego własność.
- Nosisz ją ?
- Ją ? - zapytałam. - Ach.... Cały czas.- uśmiechnęłam się patrząc na bransoletkę. - Jest śliczna.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że ci się podoba. - uwielbiam jego uśmiech. Gin wziął z łóżka plik kartek, które miałam pod głową. Odłożył je na stolik nocny ale pech chciał, że z niego spadły.
- Aish.... - syknął i schylił się żeby je pozbierać
- Pomogę ci. - oznajmiłam i podniosłam się. W oczy od razu rzuciła mi się jedna kartka. Cała zapisana, pokreślona.
- O nie...nie... Rosie, oddaj mi to....
- Ooh ? A czoooo to ?
- To... To... Jakiś śmieć. - podszedł do mnie i wyciągnął rękę po kartkę. Śmieć ? Ciekawe. Musi więc być bardzo ważnym śmieciem. Uśmiechnęłam się chytrze.
- Skoro to śmieć... Mogę go przeczytać, prawda ? - zerknęłam w koślawe znaki
- Nie... Proszę cie.... - minęłam go i pobiegłam na drugi koniec pokoju, a on za mną. Zaczęliśmy się gonić jak jakieś dzieci. Kurwa nie mogę rozczytać znaków jak tak biegam. Ale to chyba jakaś piosenka.
- Rosie .... - westchnął, złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
- No poczekaj.... Chce ją przeczytać....
- Nie, nie.... To nic takiego.... - wyciągnęłam rękę przed siebie i chwile później zobaczyłam ramie Gina. Stara się dosięgnąć kartkę. Aż tak bardzo nie chce żebym to przeczytała ?
- Oooh .... Daj spokój, tylko zerkne ! - zaśmiałam się. Nie dawał za wygraną. Wyciągnęłam rękę mocno przed siebie i zaczęłam rozszyfrowywać znaki.

niedziela, 10 kwietnia 2016

68. Ferie - start !

Witam !
Wiem, wiem...
Zachwiała się moja systematyczność XD

Wybaczcie XD

Wstawiam rozdział i idę się kurować oraz szukać weny, bo nie ukrywam, mam pod tym względem ostatnio spore problemy ;-;

Trzymajcie się !
--------------------------------------------------------------
Święta i po świętach. To jakaś ironia, że ten czas tak szybko leci. Mam wrażenie, że dopiero co przyjechaliśmy do Belgii, a już lecimy na narty. Narty.... Właśnie, ciekawość mnie już zabija jeżeli chodzi o tą mega, pilnie strzeżoną, niespodziankę taty. Chce już być na miejscu.
-No to dziewczynki, lecimy do Austrii. - wyszczerzył się tata
- Tatoooo.... A gdzie my w ogóle lecimy ?
- Arlberg kochanie, a jeżeli chodzi o stacje to Lech Zurs.
- Piękne miasteczko. - wtrąciła się mama
- Byliśmy tam ? - za cholerę nie mogę sobie przypomnieć żebym tam była
- Ciebie jeszcze na świecie nie było jak tam byliśmy z twoją mamą. - Tata spojrzał na mamę takim...... Uwodzicielskim wzrokiem.Chyba pierwszy raz widzę żeby tak na nią patrzył....
- Jakaś aluzja ? - zapytałam niepewnie
- Poznaliśmy się tam. - uśmiechnęła się zalotnie moja mama. Boże, tata podziałał na mamę ! Ja chyba śnie. Co tu się właśnie dzieje ??
- Mamy  stamtąd miłe wspomnienia.... - odezwał się tata.
- Właśnie.... Wspomnienia. - zalotny uśmiech zmienił się w najzwyklejszy, nic nie znaczący, uśmiech.  Temat się urwał, szkoda. Mama wzięła się za czytanie książki, a tata za przeglądanie raportów z firmy. Tak.... To chyba koniec pogawędek. Założyłam słuchawki i wsłuchałam się w moją ukochaną piosenkę Slipknota - Snuff, ale po chwili doszłam do wniosku, że jest zbyt dołująca, a mam świetny humor. Przełączyłam. Akurat trafiłam na jedną z moich ulubionych piosenek The pretty reckless - Miss Nothing. Może być. Do Austrii jakieś 2 godziny... Nie tak źle. Napisze do Kasta.
  ~ Coo taaam ? Nudzę się >.<- może też się nudzi i odpisze mi w miarę szybko.
~ Witam Panią mego serca :D - parsknęłam śmiechem czytając początek ~ Ja akurat siedze i robię nic. Później idę na domówke do kumpla.
Znowu imprezka ? Trochę mu zazdroszcze ....
~ Grzecznie tam  ~.~ Nie pij za dużo i błagam Cie nie bierz żadnych świństw.
~ Ktoś tu się martwi ? :D - idiota.... Kto by się nie martwił ? Po ostatniej imprezie i po tym w jakim był stanie, każdy.
~ A tak. Martwie się >.> A kto tam w ogóle ma być ?
~ Wszyscy. No nie ... Ciebie nie będzie ;D A właśnie... Gdzie tam jesteś ?
~ Ha.Ha.ha. -.- Niedługo będziemy w Austrii.
~ No już.... Nie złość się ;* Nie połam się na tych nartach. Wolałbym żebyś wróciła calutka.;> - uśmiechnęłam się pod nosem.
~ Calutka ? XD
~ Licze na to, że górskie powietrze sprawi, że zapomnisz o celibacie jak wrócisz, dlatego chce żebyś była calutka ;>- on nadal o jednym ....
~ Żartujesz ? Celibat obowiązuje i będzie obowiązywał ''3"
~ Jak się stęsknisz i mnie zobaczysz .... Sama zapomnisz o tym celibacie, mówie Ci :D
~ Chciałbyś =D
~ Będziesz błagać żebym Cię dotknął ;>....
~ Marzeniaaaaa
~ Mówię Ci kotku :D A później już tylko seks...seks...seks - on jest niemożliwy ...
~ Już to widzę XD
~ I jak ? Wiem, że ta wizja baaardzo Ci się podoba ;3
~ Hahahaha nawet nie wiesz jak =D
~ Rozmowa schodzi na najlepsze tematy, a ja akurat muszę iść z Demonem. Cholera -_-
~ Jaaaak mi przykro xD Idź idź... My niedługo lądujemy *-*
~ Odezwij się później maleńka ;>
~ Z całą pewnością ^^
Dobra zabiło mi to trochę czasu....
- Tato, kiedy będziemy ?
- Niedługo - uśmiechnął się - Kwestia 30 minut.
Waaaa ?! Taka krótka wymiana zdań z Kastielem zajęła mi tyle czasu ? Serio ? To jest przerażające.... Aleeee już niedługo będziemy. Ale się cieszę.
                                                    **
Śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg. Śnieg jest wszędzie i jest go pełno. Śnieg i góry. Cudownie. Stałam na balkonie w naszym apartamencie i podziwiałam widoki. Alpy to piękne góry i mamy ogromne szczęście, że udało nam się wynająć właśnie to lokum z takimi widokami. Tata i jego znajomości.... Tylko tak można to najlepiej podsumować. Jesteśmy w pięknym hotelu. Maksymalnie 8 wielkich apartamentów, i kilka pokoi, podziemny basen z kompleksem spa i co najważniejsze, zaraz obok mamy stok. Jak dla mnie panuje tu spory przesyt, ale tata przecież w innym miejscu nie czułby się komfortowo.
- Evi szczęście moje, nie stój tak na tym balkonie, przeziębisz się. - usłyszałam tate. Ma rację, moja odporność w zimę nie jest jakoś specjalnie zachwycająca. Weszłam do środka. Rozejrzałam się po apartamencie. Nigdzie nie widziałam mamy.
- Gdzie mama ?
- Kąpie się, a ja idę na basen. - uśmiechnął się. Basen ? Hmmm.... W sumie też bym popływała.
- Tatoooo ! Ide z toba. Mogę? - zrobiłam kocie oczka. Na tate zawsze to działa. Chociaż i tak by się zgodził, no bo czemu by nie?
- Moja księżniczka.... Będę zaszczycony jeśli będziesz mi towarzyszyć. - uśmiechnął się ciepło. Pobiegłam do walizki i wyszukałam czarny, jednoczęściowy strój, jakiś ręcznik i klapki. Gotowa stanęłam obok taty. Postanowiliśmy, że przebierzemy się na dole. Sprawnie przeszliśmy przez korytarz i windą zjechaliśmy w podziemia. Jest tutaj ... Jakkolwiek to zabrzmi.... Pięknie. Dominuje biały i zielony. W sumie jakby się przyjrzeć, architekt chciał chyba utrzymać to w klimatach zen.
- Tam są szafki i przebieralnie, po drugiej stronie masz spa jakbyś chciała. Z szatni jest od razu wyjście na basen. Będę tam czekać kochanie.
- Ok ! - wyszczerzyłam się i poszłam do szatni. Szybko wskoczyłam w kostium i poszłam w kierunku basenu. Jest tu przepięknie. Ciemne ściany, spore jacuzzi i  wielki, błękitny basen, który błyszczy od małych, punktowych lampek rozmieszczonych po całym obiekcie. Nie ma wielu ludzi. Zaledwie garstka i dwóch ratowników. Zresztą nie najgorszych... Uśmiechnęłam się do jednego. Ładny brunet z niebieskimi oczami w czerwonych spodenkach. Jego klata.... Marzenie. Chętnie bym się zaczęła topić  żeby uratował mnie ten ratownik, ale niestety jestem jego koleżanką po fachu więc nawet jakbym się bardzo postarała, to i tak się nawet nie podtopie.
Wypatrzyłam tate.
- Myślę, że godzinę popływamy i pójdziemy na obiad.
- Jestem zaaa - poparłam ten pomysł. Weszliśmy do wody. Tata z wrodzoną gracją wystartował kraulem. Chwilę na niego popatrzyłam i sama wzięłam się za trening. Dawno nie pływałam. Nie wiem jak można zapomnieć o takiej przyjemności.... Unosiłam się delikatnie na wodzie i patrzyłam w sufit. Jak miło jest czuć wodę.... Uśmiechnęłam się pod nosem. Sporo czasu minęło odkąd byłam na basenie. Tęsknie za tym.... Może potrzebują ratownika na naszym basenie ?
Usłyszałam jak ktoś wskoczył do wody, jakoś się tym nie przejęłam, są ratownicy coś z tym zrobią. Leże dalej.
- Wszystko ok ?!
- Och ? - jestem w ramionach TEGO ratownika. - T...Tak... - boże.... Zarumieniłam się. Spojrzałam na niego i dałam mu do zrozumienia, że może mnie puścić. Jego silne ramiona powoli się cofały a ja znowu delikatnie unosiłam się na tafli.
- Przepraszam, leżałaś tak w bezruchu jakiś czas i myślałem, że coś się stało.
- Niewydolność krążeniowo-oddechowa ? Nie grozi mi to hah.
- Zawsze lepiej być przezornym. - uśmiechnął się... Boże jaki ma piękny uśmiech. - Joseph.
- Rosevi - moje policzki chyba wyglądają jak dorodne pomidory.
- Joe ? Wszystko ok ?! - krzyknął drugi
- Tak ! Już wracam ! - krzyknął - Muszę wracać na służbę.
- Rozumiem - uśmiechnęłam się
- Będę miał na Ciebie oko ! - krzyknął odpływając.
- Kochanie, wszystko ok ?
- Tak tak.... Myślał, że straciłam przytomność bo leżałam sobie w bezruchu hahah.
- Porządny ratownik skoro wskoczył specjalnie do wody żeby sprawdzić czy wszystko ok.
- Tak, bardzo porządny. - uśmiechnęłam się.
- Idziemy do jacuzzi ?
- Tak. - wyszliśmy z basenu. W końcu trochę ciepła.... Usiadłam sobie wygodnie w gorącej wodzie z bąbelkami.
- Jak miło... - westchnął
- Baaardzo..... Tato, co to za niespodzianka ? Powiedz, powiedz.
- Wszystko w swoim czasie kochanie - uśmiechnął się
- No błagam Cię.... Już jesteśmy w Austrii....
- Ale ty niecierpliwa. - zaśmiał się - Jeszcze trochę wytrzymasz. Chodź pójdziemy coś zjeść. - wyszczerzył się.
- Aiiiii.... Tatoooooo.....- mruknęłam niezadowolona. No ile można czekać ? Nienawidzę takiej niepewności....
                                           *
Po obiedzie postanowiłam wyjść na narty. Samo przygotowanie się do wyjścia zajęło mi ponad godzinę. Na prawdę, po jakimś czasie odechciało mi się wychodzić, ale zakładając buty narciarskie stwierdziłam, że już za daleko zaszłam żeby się teraz rozebrać. Kiedy w końcu udało mi się wyjść na zewnątrz niesamowicie się ucieszyłam, że jednak postanowiłam wyjść. Pomaszerwoałam prosto na wyciąg. Jak dobrze, że jest tak blisko. Nienawidzę chodzić w butach narciarskich. Wjeżdżając na górę podziwiałam piękne widoki. Mam takie szczęście. Jest słonecznie i ciepło. Przyjemnie.
Wjechałam na góre. Założyłam gogle, rękawiczki i poprawiłam kask. Mogę zjeżdżać. Ruszyłam przed siebie. Sunęłam sobie po śniegu. Powoli, napawając się górskim powietrzem. Po chwili jednak postanowiłam przyśpieszyć. Co okazało się sporym błędem. Manewrując nagle najechałam na lód co skutkowało tym, że straciłam panowanie nad nartami. To już koniec.....
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaahaaaaaaaaaa!!!!!! -zaczęłam się drzeć. Przede mną jechała jakaś kobieta.
- Uwagaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!! - wydarłam się. Boże umrę. Nie mogę się zatrzymać.
Zamknęłam oczy. To pewne, zginę. Nagle wpadłam w coś i po chwili momentalnie traciłam równowagę. W końcu się zatrzymałam. Upadłam tak właściwie...
- A...Are you ... Ok ? - usłyszałam