środa, 17 czerwca 2015

27. Impuls

W ten piękny, wtorkowy wieczór zapraszam na nowy rozdział ^^

A ja biorę się za następny :D
---------------------------------------------------------------------

Uchyliłam lekko powieki, ale mega rażące światło dzienne sprawiło, że od razu je zamknęłam. Wczoraj była jakaś impreza ? Ech... Pewnie tym razem otworzyłam oczy. Pomieszczenie jest cholernie jasne od słońca wpadającego przez okno. Matko... Gdzie ja jestem ? Dyskretnie się rozejrzałam, wtedy poczułam jak czyjaś dłoń poruszyła się na moim brzuchu. Błyskawicznie odwróciłam twarz w kierunku osoby śpiącej obok mnie. Niemal od razu wyskoczyłam z łóżka odkrywając przy okazji, że jestem pół naga. Przeraziło mnie to jeszcze bardziej, szybko zgarnęłam czerwoną kołdrę i owinęłam się nią.
- Co jest ?? - usłyszałam zaspany głos.
- Kastiel ?! - krzyknęłam, jego widok mnie nieco uspokoił
- Wracaj do łóżka.... - mruknął i pociągnął za skrawek kołdry. Już miałam się znowu położyć, ale powstrzymałam się.
- Co ? Mowy nie ma. - powiedziałam stanowczo. Chłopak otworzył oczy i zlustrował mnie wzrokiem.
- Coś się stało ? - zapytał
- Coś się stało  ? - powtórzyłam - Nie wiem.... Co ja u ciebie robię ? - teraz to ja rzuciłam mu pytaniem w twarz. Przy okazji starałam się sobie przypomnieć co się wczoraj działo. Nagle doznałam olśnienia.
- Michalel był w szkole.... - mruknęłam pod nosem
- Co powiedziałaś ?
- Pobiliście się.... I byliście w szpitalu..... - spojrzałam na Kastiela, wyglądał całkiem normalnie... Przyśniło mi się to ? - Kastiel.... Tak było co nie ? - zapytałam ale nie dałam mu dojść do słowa, bo przypomniałam sobie reszte dnia - Ciebie tam już nie było ! I byłam u Michaela.....I później przyjechałam do ciebie...I...- spojrzałam na niego, usiadłam na łóżku - Pokłóciliśmy się...... Kastiel, więc dlaczego ja tu jestem ? Przecież wybiegłam od ciebie i... - i nagle mój film się urywa. Czerwonowłosy usiadł po turecku tuż za mną. Odwróciłam się do niego.
- Co się wtedy stało ? - zapytałam
- Wybiegłaś ... - zaczął - I potrącił cie samochód. Uderzyłaś głową w chodnik. - kiedy dotarła do mnie ta informacja, przejechałam dłonią po tylnej części głowy. Lekko mnie zabolała. - Straciłaś pamięć.
- Jaki my mamy dzień  ?
- Wczoraj był 13 luty... Dzisiaj 14.
- O boże...
- Dobrze się czujesz ?
- A jak mam się czuć ?! - warknęłam - Nie chciałeś mnie w ogóle wysłuchać ! Ubzdurałeś sobie, że wracam z Michaelem, pierdolony palancie ! - walnęłam go. Chwile wyglądał na zaskoczonego, ale później na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. - I z czego się cieszysz ?!  Czułam się jakbyś mi przywalił z cegłówki w twarz !
- Hahaha - zaśmiał się. Wzięłam poduszkę i walnęłam nią go 3  razy.
- Przestań się śmiać, mówię poważnie. - mruknęłam, ale sama też zaczęłam się śmiać. Chłopak mocno mnie do siebie przytulił.
- Wiesz jak się bałem ? - szepnął - Myślałem, że cię stracę na zawsze... Byłem na siebie taki wściekły, że pozwoliłem ci wtedy wybiec w takim stanie...
- Nie obwiniaj się o to....
- Proszę cię, nie kłóćmy się nigdy więcej. - obsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Wyraźnie w nich widać, ból, żal i smutek. Jego słowa mnie poruszyły. Lekko się uśmiechnęłam i pocałowałam go.
- Kocham cie, chociaż jesteś skończonym palantem. - mruknęłam, uśmiechnął się
- Ja ciebie też, chociaż jesteś nieostrożną i wybuchową kobietą.
- Ja wybuchowa ? Jestem oazą spokoju...
- Tak, oczywiście.
- Dopiero co się pogodziliśmy, a ty znowu chcesz się kłócić ?
- Nie kłócimy się, przekomarzamy kochanie. - pocałował mnie. - I doskonale wiesz, że to uwielbiam. - pocałował mnie raz jeszcze i położył się z powrotem na łóżku ciągnąc mnie za sobą.
- Będziesz musiała iść do lekarza.
- Wiem... Pójdę jutro albo jeszcze dzisiaj.
- Pójdę z tobą.
- Ej w sumie... Jeszcze wczoraj nic nie pamiętałam, jakim cudem, wstając dzisiaj rano odzyskałam pamięć ?
- Czytałem troche o amnezjach i wyczytałem, że aby odzyskać pamięć potrzeba silnego impulsu.
- No i co w związku z tym ?
- Zagwarantowałem ci dosyć silny impuls, jak widać podziałało. - zaśmiał się. Przez chwile nie wiedziałam o czym on mówi, dopiero po kilku minutach zorientowałam się o jaki "impuls" mu chodzi.
- Zboczeniec ! - mruknęłam śmiejąc się.
- Ejjj.... Chciałem dobrze ! Wiesz jak mi było ciężko ? Nie wiedziałaś kim jestem, musiałem sobie ponownie zapracować na twoje zaufanie.
- Ooo.... I co, warto było ?
- Oczywiście. - wyszczerzył się. Podniosłam głowę do góry i już miałam go pocałować, kiedy ktoś na " hura " wtargnął do pokoju.
- Wróciliśmy ! Oj.... - przerażona spojrzałam w stronę drzwi. Moja mina wyrażała chyba więcej niż tysiąc słów. Zapiszczałam i schowałam się pod kołdrą.
- Wyjdź że stąd !!! - warknął Kastiel.
- Hahaah.. Oj przepraszam. - usłyszałam i nagle zrobiło się cicho.
- No nie wierze..... - sapnął chłopak
- Kto to był ?!
- Moja matka.
- ŻE KTO ?! - warknęłam. - O boże, o boże.....
- Zamorduje ją....
- Widziała nas....
- Nie przejmuj się, co niby mogłaby sobie pomyśleć, widziała nas niecałą minutę.
- No niech się zastanowię..... Jej syn leży sobie w swoim łóżku z pół nagą panną z samego rana... Pewnie siedzą i piją kakao. SERIO ?! - mruknęłam
- Mogli mi chociaż powiedzieć, że wracają.
- Chyba muszę się zbierać. - wstałam i szybko zaczęłam się ubierać.
- Skoro już są, to cie przedstawię. - uśmiechnął się
- Czy ty widzisz w jakim ja jestem stanie ?
- Normalnym, wyglądasz świetnie jak zawsze.
- No jasne.... Oczywiście.
- Jeny Rose.... A jak ty to siebie wyobrażałaś ? Że pojawią się i przyjdziesz na formalne spotkanie wyszykowana jak kopciuszek na bal i dopiero cię przedstawię ?
- Nie... Ale na pewno nie wyobrażałam sobie tego jako wtargnięcie twojej mamy do pokoju, kiedy jestem pół naga, po seksie i zaraz po tym jak dowiedziałam się, że przez 2 tygodnie nie miałam pojęcia kim jestem. Chce zapaść się pod ziemie.....
- Za bardzo się przejmujesz.... To tylko moi starzy...
- Tylko ?!  Tylko ?????
- Ubierz się i zejdziemy. Później gdzieś pójdziemy, bo nie mam ochoty z nimi siedzieć.
- A nie chcesz z nimi pogadać ? W końcu długo ich nie było.
- Jakoś nie za bardzo..... Ruchy. - zaśmiał się i klepnął mnie w tyłek. Kurcze, gdybym ja nie widziała się z moimi rodzicami tyle czasu, chciałabym z nimi zamienić kilka słów... To dziwne nawet jak na Kastiela.

6 komentarzy:

  1. Kocham, kocham, kocham, proszę szybko następny rozdział wstawić. :D Nie moge się doczekać. Straszenie podoba mi się twoje opowiadanie. Mogłabyś dłuższe rozdziały pisać? Byłoby super. Bo to trochę mało, a chciałabym wiedzieć co będzie dalej. Świetnie, że Rosa odzyskała pamięć przez 'silny impuls'. xd

    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW, super , uwielbiam czytać Twoje rozdziały są takie przecudowne , pozdrawiam i życzę duuużo wenki , jak ja się cieszę że Rose w końcu odzyskała pamięć:-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny. Nic tylko siedzieć i czytać. :D
    Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne , cudne , cudne i jeszcze raz cudne :* Przeczytałam wiele ciekawych blogów z postaciami ze SF , ale twój blog jest świetny. Razem z koleżanką przeczytałyśmy je chyba 1000 razy. Choćby nie wiem co , nie przestawaj pisać. Kocham twoje opowiadania <3 Życzę dużo weny i powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. proszę, dodaj szybko rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero znalazłam bloga i jestem pod wrażeniem. Bardzo mi się podoba i czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń