niedziela, 4 października 2015

37. Przerwany piknik

Hejeczka ^^

Mamy październik ;o
Niebawem Halloween ! xD

Mam dla Was nowy rozdział, mam nadzieje, że się spodoba :D

A ja biorę się do roboty !


Życzę Wam miłego dnia oraz udanego tygodnia :D
---------------------------------------------------------------------

Postanowiłam zapytać Rozalię o konflikt między Kastielem a Natanielem. Nie wiedziała za wiele.... Wie tylko tyle, że poszło o Debrę.
- Czemu cie to interesuje ? - zapytała
- Wiesz co rozmawiałam ostatnio z Kastem, opowiadał mi o sobie i palnął coś o Natanielu. Wyciągnęłam z niego wtedy, że się przyjaźnili. Po prostu jestem ciekawa o co im poszło.
- Hm... Mogę poszpiegować.
- Nie musisz... To nic ważnego, zwykła ciekawość.
- Daj mi tydzień, ok ? - wyszczerzyła się
- Roza...
- Nie przyjmuje odmowy.
- Jeżeli chcesz....  - westchnęłam. W sumie to dobrze, że troche poszpieguje... Może coś znajdzie.
 Przez reszte wieczoru śmiałyśmy się i plotkowałyśmy. Fajnie mieć taką przyjaciółkę jak ona. Do tej pory nikogo takiego nie znałam, to miła odmiana. Potrzebowałam takiej odskoczni. Nawet nie wiem kiedy obie zasnęłyśmy.
                                                                    *
Otworzyłam oczy, do pokoju przez okno wpada pełno światła. Matko, która już godzina ? Roza nadal śpi. Zabawnie wygląda. Nagle usłyszałam jakieś głośne wibracje. Rozalia zerwała się i błyskawicznie odebrała.
- Tak ? - odezwała się zaspana - Tak... Tak.... TAK. - warknęła i się rozłączyła - Boże co za.... Hejcia Rose.
- Hejeczka - uśmiechnęłam się do niej. Walnęła się na poduszkę.
- Eh... Jak spałaś ?
- Dobrze, a ty ?
- Nie ukrywam, że jeszcze chwile bym sobie pospała.... Robimy grzanki ???
- W sumie czemu nie. - z ciężkim sercem obie wstałyśmy z łóżka. Zeszłyśmy do kuchni. Rozalia przygotowała kanapki, ja w tym czasie pozmywałam i zrobiłam nam sok z pomarańczy. Właśnie poczułam jaka jestem głodna.... Usiadłyśmy do stołu. Roza włączyła jakiś kanał muzyczny. Zaczęłyśmy komentować wszystkie potencjalne  " hity ".
- Chyba twój telefon dzwoni. - zwróciła się do mnie Rozalia. Wsłuchałam się, faktycznie. Pędem ruszyłam do torebki. Odebrałam w ostatniej chwili.
- Halooo ?
- Hej maleńka. Jesteś jeszcze u Rozalii ?
- Tak.
- Przyjadę po ciebie, gdzieś za 10 minut
- Ale Kastiel... Ja jestem w piżamie....
- Dlatego masz 10 minut. Do zobaczenia. - i się rozłączył. Nie spodobało mi się to. Zła wsadziłam telefon do torby.
- Stało się coś ? - zapytała Roza kończąc zmywać
- To Kastiel, coś go chyba ugryzło.
- Uuu...
- Kazał mi się ubrać i zaraz po mnie przyjedzie... - przeanalizowałam to co powiedziałam - Jak przyjedzie... ?????
- Nie wiem... - Roza też się zastanowiła po czym wzruszyła ramionami
- Idę się ubrać - mruknęłam i pobiegłam do pokoju szybko się ubrać i lekko ogarnąć. Nie zdążyłam się chyba do końca spakować, chociaż myślę, że spakowałam raczej wszystko, a usłyszałam dzwonek do drzwi. Minęło już 10 minut ?? Zeszłam na dół. Widocznie tak.
- Tak cie przepraszam... -- mruknęłam przepraszająco do Rozalii
- Nic nie szkodzi, jeszcze nie jedna nocka przed nami ! - uśmiechnęła się - Dam ci znać co do wyjazdu, ok ?
- Ok. - wyjazd ... Muszę o tym w końcu powiedzieć Kastielowi.... Nie wiem w jakim jest nastroju... Spojrzałam na niego ukradkiem. Ciężko coś wyczytać z jego twarzy. Stało się coś ? Pokłócił się z rodzicami ?
- Trzymaj się Roza - pomachał jej i wyszedł. Spojrzałam na Rozalię, przytuliłam ją i wyszłam za chłopakiem.
- Co ty, że tak powiem, odwalasz ? - mruknęłam nie kryjąc mojego niezadowolenia z zaistniałej sytuacji.
- Nic.
- Ściągasz mnie z nocki bez powodu ? Bo masz taki kaprys ? I w ogóle czym ty przyjechałeś ? Przecież wczoraj piłeś.
- Ściągam cie z nocki bo się stęskniłem, tak.. Może to mój kaprys... Przyjechałem motocyklem, wczoraj nie piłem. Siedziałem w domu.
- Motocyklem ?
- Mówiłem ci, że jak się zrobi cieplej to zabiorę cię na przejażdżkę. No to jedziemy za miasto.
- To nie mogło zaczekać ?
- Nie.
- A czemu ?
- Bo to mój kaprys. - uśmiechnął się dumnie i podał mi kask. Spojrzałam na czarne Kawasaki. Jakoś nie jestem przekonana do tego pomysłu. Kastiel wsiadł na maszynę i odpalił ją.
- No czekam... - przygazował kilka razy. Eh... Kogo ja chce oszukać.... Założyłam kask i wsiadłam na motocykl. Kastiel poprawił się na miejscu.
- Trzymaj się mocno, - usłyszałam i ruszyliśmy. Miałam wrażenie, że mój żołądek został kilka metrów za mną.
                                                                           *
Kastiel zatrzymał się. Rozejrzałam się, byliśmy w jakimś lasku. Nawet całkiem ładnym. Puściłam Kastiela i zaczęłam szarpać się z kaskiem. Jak ciężko pozbyć się tego cholerstwa. Kiedy w końcu sie wyswobodziłam zeszłam z maszyny i mogłam się dokładniej rozejrzeć. Kilka metrów za laskiem jest małe jeziorko. No proszę... Spojrzałam pytająco na Kastiela.
- Podoba się ? - zapytał patrząc na mnie
- Zaczynają mi się podobać twoje kaprysy, ale to nie zmienia faktu, że nadal jestem na ciebie zła za sytuacje z Rozalią.
- A mały piknik załagodzi sprawę ?
- Próbuj szczęścia... - mruknęłam ale spodobał mi się ten pomysł.  Kastiel wyciągnął kluczyki ze stacyjki po czym zszedł z czarnej Kawy. Sprawnie ściągnął siedzenie i wyciągnął ze " schowka " zieloną Ice Tea i jakieś przekąski.
- Jak ty to tam zmieściłeś ?
- Magia kochanie - zaśmiał się nakładając siedzenie. - Chodź, posiedzimy na plaży. - wyciągnął do mnie rękę, ochoczo ją złapałam. Usiedliśmy na piasku dosłownie kilka metrów od tafli wody.
- Nadal jesteś zła ? - zatopił nos w moich włosach
- Już mniej...
- To dobrze. - pocałował mnie w kark - Otwórz buzię - nakazał mi, zrobiłam tak, chwile później wsadził mi w usta truskawkę. Była przesadnie słodka, ale smakowała mi.
- Co robisz w tym tygodniu ? - zapytał
- Spędzam czas z tatą, a co ? - spojrzałam na niego, jego humor od razu nieco się zmienił
- Z tatą hm.... - mruknął - Mówił coś o mnie ?
- Nie za bardzo... Ale chyba stara się nieco ograniczyć mi kontakty z tobą...
- Perfekcyjnie to spieprzyłem. - rzucił kamień do wody
- Nie denerwuj się... Musi to jakoś... Przetrawić...
- Nie byłbym tego taki pewny... A, miałem ci coś powiedzieć.
- Co takiego ?  - zainteresowałam się
- Zgłosiliśmy się do bitwy kapel.
- Wow ! No to świetnie.
- Wygrana była zbyt kusząca. W gre wchodzi spory kontrakt.
- O to wam chyba chodziło co nie ?
- Dokładnie... Więc nawet nie były potrzebne jakieś szerokie dyskusje.
- Cieszę się i będę trzymać za was kciuki.  A kiedy pierwsza bitwa ?
- Po świętach.
- Już ?
- Tak.
- Ale nie macie się czym przejmować, sporo przecież ćwiczycie.
- Też tak pomyślałem. Wielkie umysły myślą podobnie kotku. - pocałował mnie
- A właśnie... - oderwał się ode mnie - O jakim wyjeździe mówiła Rozalia ? Gdzieś się wybieracie?
- Miałam ci o tym powiedzieć... - zaczęłam spokojnie - Mój tata kupił w Korei apartament i aktualnie go remontuje.
- No i ?
- I zaprosił mnie tam na wakacje.
- Całe ???
- Mogę zostać ile chcę haha - zaśmiałam się i na samą myśl o tym, że mogłabym tam spędzić całe 2 miesiące szeroko się uśmiechnęłam
- Widzę, że podoba ci się ten pomysł
- Tak czy owak, powiedział, że jak chce mogę zabrać ze sobą znajomych. Zaproponowałam wypad Rozalii, myślałam jeszcze nad Su i brałam też pod uwagę ciebie....
- Mnie ? - był nieco zdziwiony
- Sądziłam, że nie będziesz mnie chciał puścić samej....
- Dobrze sądziłaś... Ale muszę się zastanowić ok ? - pocałował mnie. Usłyszałam mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, niemal od razu odebrałam.
- Taaak ? - odezwałam się
- Kochanie, gdzie jesteś ? Mama wysłała mnie na zakupy, chciałbym pojechać z tobą. - usłyszałam mojego tatę. Spojrzałam na Kastiela wcinającego truskawkę. Kurde..... Nie chce stąd jechać, ale z drugiej strony obiecałam tacie że spędzę z nim więcej czasu... Ale to przecież dopiero od poniedziałku.... Ehhh... Jestem rozdarta...
- Halo ?
- Tak, tak... Okej pojadę z tobą.
- Cieszę się, gdzie jesteś przyjadę po ciebie.
- Zaraz będę tato.
- Na pewno ?
- Tak, do zobaczenia. - rozłączyłam się - Kast, zawieź mnie do domu.
- Stało się coś ?
- Nie... Muszę gdzieś jechać z tatą.
- Właśnie teraz ?
- Tak.... - niechętnie wstałam i pozbierałam rzeczy. Kastiela to niestety nie ucieszyło. Dosyć sprawnie się zebraliśmy i ruszyliśmy. Nawet nie wiem kiedy, ale byliśmy już pod moim domem. Pożegnałam się z chłopakiem i ruszył. Tata czekał już w aucie. Wsiadłam i przytuliłam go na przywitanie. Ruszyliśmy w stronę centrum.
- Byłaś z nim ? - zapytał przerywając niezręczną ciszę.
- Tak... - szepnęłam
- Okłamałaś mnie wczoraj ?
- Co... Nie tato.... Spałam u Rozalii. Przecież sam mnie tam zawiozłeś.
- Nie wymknęłaś się do niego ?
- Nie... Rano zadzwonił do mnie jak akurat jadłyśmy śniadanie, że zaraz po mnie przyjedzie. I pojechaliśmy nad takie małe jeziorko posiedzieć.
- Mhm... - mruknął
- Tato... Nie ograniczaj mi z nim kontaktów...
- Nie podoba mi się, że się z nim spotykasz.
- Słucham ? 

6 komentarzy:

  1. Czemu urwałaś w takim momencie? xD
    Czekam na więcej. :)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra kiedy następny rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. gdzie jest next nie mogę sie do czekać kolejnej części

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak można przerwać w takim momencie?! Kastiel ma ciekawe kaprysy. Szkoda że takie krótkie. Czekam na nexta
    Pozdrawiam i śle wene ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. O jejku nie mogę doczekać się już kolejnego rozdziału. Mam nadzieje, ze Kas będzie chciał pojechać z nią do Korei, ale ciekawe, czy jej tata się zgodzi na Kastiela.. Tyle niewiadomych XD Czekam, czekam i super by było jakbym nie musiała za długo czekać na dalszą część. :D

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam kochana!! ;D
    Tyle akcji jeszcze przed nami. ;)

    OdpowiedzUsuń