Przed nami ostatni tydzień października kochani, nie uważacie, że ten czas leci nieco za szybko ?
Przykład- byłam święcie przekonana, że dodawałam rozdział w piątek. Prawie wszystko się zgadza, pomijając że to była sobota, tydzień temu xDD
Umieram na przeziębienie, a Wam życzę miłego tygodnia i mam nadzieję, że rozdział się spodoba ! :D
---------------------------------------------------------------------
To właśnie ten dzień. Dzień, w którym pogodzimy Kastiela i Nataniela. Przynajmniej mam taką nadzieje. Nie... Nie przewiduje żadnego obrotu sprawy w tym scenariuszu.
Cały plan jest dopięty na ostatni guzik i po prostu musi wypalić.
Rozalia w towarzystwie Alexa poleciała załatwić potrzebne klucze, z kolei Su załatwiła sobie towarzystwo Nataniela. Na razie wszystko idzie jak z płatka. Uśmiechnęłam się sama do siebie kończąc projekt na zajęciach. Tak, zapomniałam, że mam zajęcia plastyczne.... Ale to żadna przeszkoda, kończą się przed 16.
- Rosevi, niech zerknę... - podeszła do mnie moja mentorka. Zerknęła na moją kartkę - To na prawdę robi wrażenie, moja droga.
- Dziękuję - wyszczerzyłam się
- Coś chcesz tu jeszcze dodać ?
- Nie, ten projekt uważam za skończony. Myślałam o tym, żeby dorysować tu jeszcze parkę okien, ale co za dużo to nie zdrowo.
- Mogę powiesić ten projekt w gablocie ? Czy chcesz go zachować ?
- Mam osobny album na moje projekty, ale zrobię kopię, może tak być ?
- Będę ci bardzo wdzięczna. - spojrzała jak poprawiam ostatnie ścianki - Myślę, że na dzisiaj możemy skończyć.
- Hm... - spojrzałam na zegarek, równo 15.30 - Dobrze. - a nawet świetnie
- Następnym razem weźmiemy się za ogród i małe pomieszczenia.
- Myślałam, że zabierzemy się za rozplanowywanie wolnych przestrzeni i ich ewentualne zajęcie.
- Mamy sporo czasu, a ten zakres podrzuciłabym do dekoracji. Zajmijmy się większymi formatami, chce sprawdzić twoje możliwości w zakresie przestrzennym.
- Chyba że tak... Okej, dziękuję za dzisiaj. - pochowałam ołówki - Do następnego razu.
- Jakby coś miało się zmienić daj mi znać dobrze?
- Nic się nie zmieni. - postaram się o to. Te zajęcia to teraz mój priorytet. - Do zobaczenia. - uśmiechnęłam się do drobnej brunetki i wyszłam z sali. Teraz pędem do szkoły. Dobrze, że moje zajęcia są niedaleko szkoły. Jak znalazłam się na boisku od razu pobiegłam na salę. Chłopaki akurat grali końcówkę. Usiadłam na trybunach i wzrokiem zaczęłam szukać Kastiela. Biegł z piłką w stronę kosza i zrobił szybki wsad. Jest na serio dobry. W sumie, kapitanem nie zostałby byle kto.
- Dobra panowie, dosyć na dzisiaj. Niedługo pierwsze mecze, musicie się bardziej postarać jak chcecie zdobyć mistrza roku. - odezwał się trener - A teraz spadać do szatni. - warknął i jak w wojsku, wszyscy rozeszli się w przeciągu minuty. Chwile siedziałam sama w totalnej ciszy, kiedy usłyszałam jak ktoś dobija się na salę. Zobaczyłam w drzwiach Su. Dlaczego widzę tylko ją ? Poszłam otworzyć jej drzwi.
- Gdzie Nataniel, Su ? Nie mów mi, że nagle się rozmyślił ?
- Nie, nie... Zatrzymała go na chwilę dyrektorka. Wszystko idzie zgodnie z planem. - uśmiechnęła się. Odetchnęłam z ulgą.
- Gdzie Rozalia i Alexy ? - zapytałam, bo nie widziałam ich odkąd po ostatniej lekcji przepadli szukając Borysa.
- Jak ich ostatnio widziałam to szukali woźnego. - na chuj im woźny ?
- Po co ?
- Nie wiedzą którym przełącznikiem wyłącza się światło w kanciapie.
- Aaaa... - to wiele wyjaśnia. Usłyszałyśmy hałas dochodzący z szatni chłopaków. Po chwili cała drużyna minęła mnie i Suśkę.
- Lece do Kasta. - szepnęłam do niej i pobiegłam do szatni. Matko, jak tu niesamowicie śmierdzi.... Otworzyłam okno i zamknęłam drzwi. Westchnęłam, wszystko teraz zależy od umiejętności aktorskich Su......
- Zgubiłaś się maleńka ? - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się w stronę Kastiela. Z włosów lecą mu jeszcze pojedyncze kropelki wody. Brał prysznic.
- Ja zgubić ? - podeszłam do niego - Nigdy w życiu..... - pocałowałam go przelotnie
- Mmm.... Niegrzeczna dziewczynka.... Wiesz, że dziewczyny nie mają wstępu do szatni męskiej ?
- Och... Mam sobie iść ? Okeeeej... - udałam, że wychodzę, ale Kastiel złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Ale kto powiedział, że masz wychodzić.... Skoro już jesteś... - popchnął mnie lekko na szafki i przysunął się do mnie niesamowicie blisko. Wbił się dziko w moje usta. Punkt z Kastielem odhaczony, Su teraz twoja kolej, nie spierdol tej akcji....
*
( Su )
- Nate.... Jestem ci taka wdzięczna, że mi pomogłeś.... - powiedziałam nieśmiało
- Nie ma sprawy, mógłbym się założyć, że sama prędzej czy później coś być odwaliła.
- Pewnie masz rację, haha. - zaśmiałam się. Szliśmy korytarzem, kiedy wpadliśmy na Melanię wychodzącą z pokoju gospodarzy.
- Oooch, Nataniel i ty, Su... - spojrzała na nas oceniając co robimy - Może wam pomóc, właśnie skończyłam. - spojrzałam na Nataniela, błagam.... Nie mów tak....
- To miło z twojej strony Melanio. - o nie...nie.... - Ale właśnie skończyliśmy. Idziemy to zanieść i po sprawie.
- Może jednak do czegoś się przydam, otworzę wam drzwi albo coś.... - chyba wyraźnie dał ci do zrozumienia małpo, że nie potrzebujemy twojej pomocy, ugh.... Zaczęłam przystawać z nogi na nogę niecierpliwiąc się.
- Ciężko ci, Su ? - nie o to mi chodziło... - Może to wezmę ?
- Nie trzeba Nate...
- Chociaż to jedno. - podszedł do mnie i zabrał ode mnie jedno pudełko. - Wybacz Melanio, ale spieszy nam się.
- Tak... Widzę... - mruknęła i spojrzała na mnie morderczym wzrokiem. Haha, kolejny punkt dla mnie. Zamieniam się w Rozalię....
Ruszyliśmy z Natanielem dalej, prosto na salę gimnastyczną.
- Zostawiłaś otwarty schowek ?
- Tak.
- Mogłabyś ? - kiwnął w stronę drzwi na salę. Szybciutko podbiegłam i mu je otworzyłam. Uśmiechnął się do mnie wymijając mnie. Uwielbiam ten uśmiech.... Su, nie możesz się rozpływać. Mamy ważną misję ! Odzyskałam trzeźwe myślenie i weszłam na salę. W kącie trybun dostrzegłam Rozalię, Alexy siedział przy sterownikach. Nabrałam powietrza. Już nie ma odwrotu. Otworzyłam drzwi kanciapy. Nataniel wszedł pierwszy ja za nim, usłyszałam jak Rozalia podbiega do pomieszczenia. Zamknęła drzwi.
- Co do .... - mruknęłam
- Co się stało ?
- Drzwi.... Zamknęły się.
- Może to przeciąg. - uśmiechnął się i odstawił kartony. Sekundę później nastały egipskie ciemności.
- N...Nate ?
- Su, gdzie... Jesteś ? - usłyszałam, ruszyłam się żeby narobić szmeru
- A ty ? - to całkiem zabawna sytuacja. Wyciągnęłam ręce przed siebie szukając Nataniela.
- Nie ruszaj się, zaraz cie znajdę hahah - zaśmiał się. Na chwilę dane mi było poczuć jego ciepło lecz nie wiedzieć czemu potknęłam się i wylądowałam z niezłym hukiem na ziemi.
- Ałaaaaaaa.......
- Su ? Nic ci nie jest ?
( Rose )
- Mmm.. Kast.... - mruknęłam chłopakowi w usta. Usłyszałam ciche krzyknięcie Su, niestety nie dotarło to do Kastiela. Roza.... Zróbcie coś, bo nie wyjdziemy z tej szatni..... I jak na zawołanie, Rozalia z Alexym zrobili małe zamieszanie.
- Ej... - oderwałam się od Kasta - Coś się stało.
- Daj spokój.... - mruknął
- Serio... Chodź sprawdzimy....
- Na prawdę ? - spojrzał na mnie nie za bardzo przekonany - Nigdzie nie idę, mało mnie obchodzi co tam się stało.
- Ty nie idziesz, ale ja tak.
- Nie, ty też nie idziesz.
- To się zdziwisz. - mruknęłam i wyszłam z szatni. Przy drzwiach do schowka stała Rozalia i Alexy.
- Gdzie Kastiel ? - szepnęła Rozalia
- Chwila... - powiedziałam bo byłam pewna, że za chwile się pojawi. I nie pomyliłam się.
- Co tu się, kurwa, dzieje ?? - wyszedł niesamowicie naburmuszony.
- Su zatrzasnęła się w schowku z Natanielem.... - mruknął Alexy
- Hahahahahah - zaśmiał się - Ich problem.
- Daj spokój debilu, trzeba im pomóc. - powiedziała Rozalia
- A co mam przejść przez drzwi ??
- A masz takie zdolności ? - zaczęli się sprzeczać. Wywróciłam oczami.
- Może trzeba iść po dyrektorkę ?
- Jeszcze starej tu brakuje.... Odsuńcie się. - mruknął i podszedł do drzwi. Szarpnął za nie kilka razy.
- Suuu... Jesteś cała ? - krzyknęła Rozalia
- Strasznie boli mnie noga..... Ałaaaa.....
- Spokojnie, zaraz ci pomogę - usłyszeliśmy Nata. Kastiel szarpnął raz jeszcze i tym razem drzwi się uchyliły.
- Proszę.
- Idź im pomóż. - nakazałam mu
- Chyba żartujesz....
- Dalej, Su mogła złamać nogę, Nate sam sobie nie poradzi.
- Rose....
- Dalej.
- Robię to, t y l k o, dla ciebie.... - mruknął i wszedł w te ciemności. Po chwili wyczołgała się stamtąd Su. Rozalia trzasnęła drzwiami.
- I po sprawie.
- Mam nadzieje, że się uda. - powiedział Alexy
- Musi, nie wyjdą dopóki się nie dogadają - zarządziła Rozalia
- To może potrwać - zmartwiła się Su pocierając kolano
- Mamy dużo czasu..... Grałaś zbyt przekonująco ? - zwróciłam się do niej
- Potknęłam się o miotłę....
- Sierota... - zaśmiałam się.
- Ludzie..... To nie jest śmieszne. - usłyszeliśmy Kastiela
- No nie jest, nie macie się śmiać. - mruknęła Roza - Macie się dogadać.
- Co ? !
- To co słyszysz debilu, nie wyjdziecie dopóki się nie dogadacie i nie wyjaśnicie sobie spraw z przeszłości. - Rozalia i ten jej stanowczy ton.
ja chce next pozdrawiam weny życzę
OdpowiedzUsuńEkstra przez cały rozdział się uśmiechałam jak głupia do sera xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze to wypali. Chociaz nie wiem, czy chce zeby sie pogodzili hehe. Super rozdzial. :) czekam na kolejny z niecierpliwoscią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Agggggh, uzaleznilam sie od twojego bloga. Serio.. Przeczytalam wszystkie rodzialy w 4 dni.. )': Zycze weny i cieplutko pozdrawiam! :'*
OdpowiedzUsuń___________________
Zapraszam do mnie!
Opowiadania SF.
nicmnienieuratowalozyje.blogspot.com
Kocham i;) jeszcze raz powiem;) to że kocham;) Twoje mega epickie ;)opowiadanie i Ciebie za;) Twoją twórczość ;)pozdrawiam i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuń