Jazdy za mną, teraz czekam na egzaminy xD
Musicie mi wybaczyć moją nikłą nieobecność x.x
Na prawde staram się coś pisać, ale ostatnio mam totalny brak czasu.
Niebawem powinno się to zmienić.
Pozdrawiam ! :D
--------------------------------------------------------------
Podszedł do niego i przytulił go. Zdębiał on, ja i mama.
- Uratowałeś ją Kyugin... Jestem ci taki wdzięczny... Lekarz mi powiedział. Gdyby nie ty.... Ja nie wiem czy ona by z tego wyszła bez takiego szwanku.
- Proszę pana... Na prawdę to nic takiego, każdy by tak zrobił na moim miejscu.
- Jesteś takim skromnym chłopakiem. Zbyt skromnym. - tata odsunął się od niego - Uratowałeś jej życie. Wiedz, że jestem twoim dłużnikiem. - uratował mnie ? Spojrzałam na chłopaka. Aigooo.... Czemu nic nie pamiętam ?!
- Pozwól, że coś dla ciebie zrobię.
- Nie musi pan. Zrobił pan tak wiele dla mnie i moich przyjaciół. To wystarczy.
- Nie nie nie... - tata się zastanowił - Załatwie ci praktyki w najlepszym szpitalu w Seulu. Gwarantuje ci też robienie specjalizacji pod czujnym okiem Doktora Seo.
- Proszę pana... Nie mogę.... To zbyt wiele...
Nie znam doktorka Seo, ale Gin chyba zna, albo nawet na pewno. Kiedy tata to powiedział, zbladł jak ściana.
- To wciąż za mało... Wiem... Mój przyjaciel z Harvard'u rozpoczyna sesje wykładów w Azji w nowym roku. Daniel O'Brien. Młodzi lekarze i studenci pchają się na jego wykłady drzwiami i oknami. Będziesz miał wejściówke na jego wykład w Seulu.
- Na prawdę nie mogę.
-Nie daj się prosić. - przeniósł wzrok na mnie - Evi... Jak się czujesz skarbie ? - podszedł do mnie.
- Dobrze...- odpowiedziałam lekko zdezorientowana całą sytuacją.
- Możemy cię zabrać do hotelu, w razie potrzeby przyjedzie do ciebie lekarz. Na razie musisz leżeć w łóżku.
- Przecież niedługo Sylwester...
- W sylwestra będzie już sprawie. Co do sprawy, jak mogłaś być taka nie odpowiedzialna ? Ile ty masz lat żeby pić drinki z nieznajomymi ? Co ci strzeliło do głowy ?!
- Isaac, spokojnie... Jest cała i zdrowa. - wtrąciła się mama
- Całe szczęście, że to się tak skończyło. Znaleźli juz tych 2 facetów co się do ciebie dobierali. Twoja mama zajmie się pozwem w ich sprawie, a ja zadbam o to, żeby tak szybko nie wychodzili z więzienia.
-Nie mam najmniejszej ochoty chodzić po sądach tato... - mruknęłam.
- Masz już załatwioną rozmowę z sędzią, który będzie prowadził sprawę. Nagrają twoje zeznania w obecności prokuratora, jeszcze jednego sędziego i protokólantki.
- Jeeej.... - czy znajomości mojego ojca maja w ogóle jeszcze jakieś granice ?
Po krótkiej wymianie zdań przyszedł do mnie lekarz. Zbadał mnie i dał mi wypis. Dosyć szybko rodzice zabrali mnie do hotelu. Oczywiście, jak tylko przekroczyłam próg od razu zostałam "wygnana" do łóżka. Myślałam, że rodzice pozwolą mi chociaż na chwile wyjść, jest dzisiaj wyjątkowo piękna pogoda. Ale nie... Muszę odpoczywać.
W sumie mogłam tego użyć jako argumentu podczas rozmowy z sędzią.
Przecież miałam odpoczywać tak ?
Całe szczęście rozmowa z nimi nie trwała długo. Zadali mi w sumie z 4 pytania i poszli. Tamci dwaj nie tknęli mnie, więc z mojej strony mogłam co najwyżej potwierdzić ich rysopisy. Nawet jakbym chciała coś na nich powiedzieć... Nic nie pamiętam. Na serio.... Jak mogłam być tak lekkomyślna ?
Siedziałam w łóżku i czytałam książkę, nagle zadzwonił mój telefon. Imię na wyświetlaczu sprawiło, że omal nie dostałam zawału.
- Halooooo ? Rooose .....
- Hej ...
- No w końcu.... Przecież miałaś pisać, a o dzwonieniu nic już nie wspomne.
- Byłam em.. Trochę zajęta.
- Stało się coś ?
- Nie - kłamie - Wszystko jest ok. A jak u Ciebie ?
- Wiesz, że mamy grać na balu ?
- Oooo ? - Rose wykrześ z siebie trochę entuzjazmu - No to świetnie. Nie mogę się doczekać.
- My też. Lysander już szaleje planując set liste. Niby mamy zagrać tylko kilka kawałków, a przygotowujemy się jakby to był koncert dla milionowej publiczności.
- Wiesz jaki jest Lys...
- Niestety wiem.... - westchnął - Jak tam na stoku ?
- Bardzo fajnie. Pogoda nam wyjątkowo sprzyja.
- To chyba najważniejsze. Mam jednak wrażenie, że coś jest nie tak...
- Kastiel... Wszystko dobrze. Byłam wczoraj na imprezie i tak jakoś jestem jeszcze zmęczona.
- Imprezkujesz beze mnie ? Niegrzeczna dziewczynka. Dobrze kotek, to odpoczywaj. Daj czasem znak życia, bo się martwie. Pa.
-Paaa... - rozłączył się. Przez chwile patrzę na telefon i zastanawiam się czemu nie powiedziałam mu co się stało. W sumie może dlatego, że ma to wiele wspólnego z Ginem. A jakoś nie chce, żeby Kastiel dowiedział się, że moi wschodni przyjaciele są tu ze mną i spędzają ze mną praktycznie każdą wolną chwile.
Na spokojnie przyjąłby, że jest tu każdy... Z wyjątkiem Gina.
Jego obecności, w moim otoczeniu i to kilka tysięcy kilometrów od niego, nie zniósł by na 100%.
Jak znam Kastiela, wsiadłby w pierwszy samolot.
Eh...Oczami wyobraźni widzę tą kłótnie.
Czerwony jak jego własne włosy Kastiel, oaza spokoju Gin i nieźle wkurwiony tata....
Dlatego po prostu lepiej będzie dla wszystkich, jak się o tym nie dowie.
Położyłam się. Chyba się prześpie.
*
Obudził mnie dotyk czyjejś ręki na moim ramieniu. Delikatnie ktoś zaczął rysować średnie kółka na mojej skórze. Coś niesamowicie przyjemnego. Wydałam z siebie nie kontrolowane mruknięcie. Odwróciłam się twarzą do osoby, której zawdzięczam tak przyjemną pobudkę. Kyugin. Leży na boku obok mnie, podpierając się na łokciu.
- Hej śpiochu....Dzisiaj Sylwester... - uśmiechnął się..... Ah ? Sylwester ?
- Jak to ? Ale przecież.....
- Zapadłaś wczoraj w taki sen... Że obudziłaś się dopiero teraz.
- O boże.... - jak tak można ?
- Jak się czujesz ? Nic cie nie boli ? Nie masz mdłości ? Zawrotów głowy ?
- Em...- zastanowiłam się i skupiłam .... - Nie. Czuje się ... Zaskakująco dobrze.
- Podam ci jeszcze potas i trochę magnezu, dobrze ?
- Powiedz, że masz to w tabletkach... Ja i igły się nie lubimy.
- Nie ma sprawy. - wstał i ze stoliczka nocnego wziął opakowania od tabletek. Wycisnął dwie i podał mi je do ręki. - Przy sobie i tak nie mam leków w płynie. - wzięłam je do buzi i popiłam wodą, którą podał mi Gin.
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się z wdzięcznością. - Mogę dzisiaj wyjść z łóżka ?
Chłopak wziął moją dłoń i spojrzał na zegarek. Po chwili uśmiechnął się do mnie.
- I jak rokowania, doktorze ?
- Wszystko z panią w porządku. - zaczęliśmy się śmiać. Postanowiłam wyjść z łóżka. Kiedy tylko stanęłam na nogach, te trochę odmówiły mi posłuszeństwa.
Kyugin w ostatniej chwili mnie złapał.
- Mówiłaś, że nie masz zawrotów... - westchnął
- Nie mam... Nogi odmówiły mi posłuszeństwa.- mruknęłam
- Eh... - przytrzymał mnie. - Pomóc ci w czymś ?
- Nie, chyba nie... Ale...możesz mi załatwić jakieś śniadanie, byłabym ci niesamowicie wdzięczna.
- Na co masz ochotę ? - uśmiechnął się. Nie mam pojęcia... Na cokolwiek. Pokręciłam głową dając mu do zrozumienia, że nie wiem.
- Hmm... To nasze ostatnie śniadanie w tym roku, może coś specjalnego ? Orzechowe naleśniki z bananami i czekoladą ? Albo miodem ? Albo pastą z czerwonej fasoli ?
- Czerwona fasola ? Mają tu takie coś ?
- Eh... Nie wiem... Ale zjadłbym coś z tą pastą... O kurczaka na przykład. Kurczak pieczony z pastą z czerwonej fasoli. Mniam...
- Chyba ci już tęskno za Koreą, co ? - zaśmiałam się miał zabawną minę.
- Oj tak... - westchnął - Ale mam tu ciebie. Tęsknota za tobą jest o wiele bardziej bolesna.... Ah. ? - jego oczy wyglądały jak ogromne monety - Ja to powiedziałem głośno ? - zauważyłam jak na jego policzkach pojawia się słodki róż, a wyraz twarzy powoli przeradza się w zakłopotanie. - Ja... Em... Ja pójdę po śniadanie.... - wyszedł nim się zorientowałam. Przeanalizowałam całe zajście. Teraz to ja się zarumieniłam. Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. Do pokoju nagle wszedł tata.
- Jak się czujesz ? - zapytał podchodząc do mnie
- Dobrze
- Nabrałaś w końcu jakiegoś koloru na twarzy. - przejechał ręką po moim policzku. Oj gdyby wiedział, skąd u mnie takie rumieńce.....
- Idę z mamą na stok, chcesz do nas dołączyć po śniadaniu ?
- Nie tato. Chyba spędze czas z chłopakami. Po jutrze wyjeżdżają. A mam kilka dni z nimi do tylu przez to całe zajście.
- Rozumiem - uśmiechnął się - Jakbyś zmieniła zdanie i chciałabyś jednak spędzić ostatni dzień roku z rodzicami, wiesz gdzie jesteśmy. - wyszczerzył się i wyszedł.
Krótko po tym jak wyszedł wrócił do mnie Gin. Zjedliśmy śniadanie, wybór padł na naleśniki z czekoladą i migdałami. Później udaliśmy się do pokoju Cheona, gdzie reszta już tam siedziała. Nie odbyło się bez przywitania jakby mnie nie widzieli z pół roku. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o tym co działo się w tym roku. Opowiadali mi o swoich ćwiczeniach, wokalnych i tanecznych. O nagrywaniu płyty. Wielkim debiucie, trasie. Powspominaliśmy wakacje.
Doszłam do wniosku, że to był dosyć intensywny rok. W myślach podsumowałam wszystkie zdarzenia. Pogodziliśmy Kastiela z Natanielem. Suśka zaczęła z nim zresztą chodzić. Zerwałam ? Na chwile zerwałam z Kastielem. Pogodziłam się z ojcem. Byłam na wakacjach w Korei i Japonii. Poznałam przyjaciół Gina. No i właśnie... Kyugin.
Namieszał mi trochę w życiorysie... Tak nieświadomie.
Spojrzałam na niego. Śmiał się z Seonem.
- Rosie ! A jak u Ciebie wygląda podsumowanie roku ? - zapytał Yun. Oderwałam wzrok od przyjaciela. I co ja mam im powiedzieć ?
- Hmm... Bardzo dobrze. - zaczęłam - Pogodziłam się z moim tatą. Zaczęłam chodzić na zajęcia z architektury. Hm... O, w końcu jestem pełnoletnia ! - zaśmiałam się a chłopaki ze mną
- Tylko u siebie ! U nas jeszcze trochę... - zaśmiał się Chan
- Oj ćśś.... Szczegół. - mruknęłam ciągle się śmiejąc
- Ale w sumie... Rosie jest z listopada. Jakby wziąć to pod koreański wiek i tak ma już u nas 19. Wiecie rok do przodu.
- No coś w tym jest... - zastanowił się Zac
- Pomijając mój wiek... Byłam też na najlepszych wakacjach w życiu i poznałam wspaniałych ludzi. - spojrzałam na każdego po kolei.
- Omo.... Zaraz się rozpłacze ... - mruknął Yun i nagle wszyscy zafundowali mi grupowego przytulasa.
- Ten rok był dla mnie na prawdę cudowny. - podsumowałam moją wypowiedź. Może i nie powiedziałam wszystkiego .... Ale kilku szczegółów nie muszą wiedzieć. Wróciliśmy do rozmów o wszystkim i niczym.
- A jak z wieczorem ? - zapytał Seon
- Na dole w sali balowej będzie oficjalna impreza. - powiedziałam
- Hmmm .. Jakoś nie mam ochoty na oficjalki. Może chodźmy na stok ! - zabłysnął maknae
- I całą noc będziesz jeździł ? - zapytał Cheon
- Tak, żebyś wiedział. Zorientowałem się już i wiem, że dzisiaj stok jest czynny całą noc.
- Aish... Żebyś wiedział .. ?
- Hyung...- dokończył Seon i wywrócił oczami.
- Tak lepiej. - zaśmiał się - Nie wiem, ja z chęcią bym trochę pojeździł ale i też posiedział na sali. Jestem ciekawy jak tu będzie wyglądać Sylwester.
- Nic nadzwyczajnego... Ludzie rozmawiają, bawią się i piją. - powiedziałam - Dużo piją.
- Ale ten kontynent jest imprezowy hahaha - zaśmiał się Yun. Reszta się z nim zgodziła. Długo dyskutowaliśmy o różnicach kulturowych miedzy Azją a Europą. Chłopaków bardzo poruszył ten temat, bo zaczęli debatować nawet o różnicach kulturowych w innych państwach. Nie włączałam się do tej dyskusji, co zauważył Gin. Usiadł obok mnie.
- Jak chcesz spędzić sylwestra ? - zapytał
- Szczerze? Najchętniej usiadłabym na tarasie w dresach i popatrzyła na fajerwerki.
- Podoba mi się twój pomysł - uśmiechnął się dosyć tajemniczo i urwał temat.
*
Jak Rose spędza ostatni dzień w roku ?
Siedzi w łóżku i zastanawia się jakby wykręcić się z imprezy noworocznej.
U chłopaków siedziałam może do pory obiadowej, później wróciłam do pokoju i od tamtej chwili na prawdę ostro główkuje nad tym, jak nie pójść na ten cholerny bankiet. Mogłabym pójść na stok z Seo i Chanem, bo właśnie ta dwójka stwierdziła, że ma zamiar przywitać nowy rok na deskach, ale tata stwierdził, że nie ma w ogóle takiej opcji, bo uważa, że jeszcze jestem zbyt osłabiona, na takie przyjemności. Więc chciałam czy nie, będę musiała iść na hotelowy bankiet. Wybiła 20. Musiałam zacząć się przygotowywać. Z walizki wyjęłam sukienkę przygotowaną na tą właśnie okazję. Czarna, z długimi, koronkowymi rękawkami. Spojrzałam na nią, jest na prawdę śliczna, a ja na prawdę nie mam ochoty jej dzisiaj zakładać. Kiedy miałam iść do łazienki żeby zająć się makijażem, usłyszałam pukanie do moich drzwi. Pojawił się w nich Gin. Zlustrowałam go wzrokiem. Miał na sobie czarne spodnie i białą, najzwyklejszą bluzkę. Pomyślałam sobie, że pewnie był poćwiczyć jakąś choreografie, ale jak się mu przyjrzałam stwierdziłam, że nie widać po nim żadnego zmęczenia. Moją drugą myślą było, że może nie wie, w co się ubrać na wieczór. Zaśmiałam się i podeszłam do niego.
- Pomóc ci w przygotowniu się ? Daj mi chwile.
- Ale ja jestem gotowy. - uśmiechnął się do mnie - Widzę, ze ty też. To idziemy.
- Uratowałeś ją Kyugin... Jestem ci taki wdzięczny... Lekarz mi powiedział. Gdyby nie ty.... Ja nie wiem czy ona by z tego wyszła bez takiego szwanku.
- Proszę pana... Na prawdę to nic takiego, każdy by tak zrobił na moim miejscu.
- Jesteś takim skromnym chłopakiem. Zbyt skromnym. - tata odsunął się od niego - Uratowałeś jej życie. Wiedz, że jestem twoim dłużnikiem. - uratował mnie ? Spojrzałam na chłopaka. Aigooo.... Czemu nic nie pamiętam ?!
- Pozwól, że coś dla ciebie zrobię.
- Nie musi pan. Zrobił pan tak wiele dla mnie i moich przyjaciół. To wystarczy.
- Nie nie nie... - tata się zastanowił - Załatwie ci praktyki w najlepszym szpitalu w Seulu. Gwarantuje ci też robienie specjalizacji pod czujnym okiem Doktora Seo.
- Proszę pana... Nie mogę.... To zbyt wiele...
Nie znam doktorka Seo, ale Gin chyba zna, albo nawet na pewno. Kiedy tata to powiedział, zbladł jak ściana.
- To wciąż za mało... Wiem... Mój przyjaciel z Harvard'u rozpoczyna sesje wykładów w Azji w nowym roku. Daniel O'Brien. Młodzi lekarze i studenci pchają się na jego wykłady drzwiami i oknami. Będziesz miał wejściówke na jego wykład w Seulu.
- Na prawdę nie mogę.
-Nie daj się prosić. - przeniósł wzrok na mnie - Evi... Jak się czujesz skarbie ? - podszedł do mnie.
- Dobrze...- odpowiedziałam lekko zdezorientowana całą sytuacją.
- Możemy cię zabrać do hotelu, w razie potrzeby przyjedzie do ciebie lekarz. Na razie musisz leżeć w łóżku.
- Przecież niedługo Sylwester...
- W sylwestra będzie już sprawie. Co do sprawy, jak mogłaś być taka nie odpowiedzialna ? Ile ty masz lat żeby pić drinki z nieznajomymi ? Co ci strzeliło do głowy ?!
- Isaac, spokojnie... Jest cała i zdrowa. - wtrąciła się mama
- Całe szczęście, że to się tak skończyło. Znaleźli juz tych 2 facetów co się do ciebie dobierali. Twoja mama zajmie się pozwem w ich sprawie, a ja zadbam o to, żeby tak szybko nie wychodzili z więzienia.
-Nie mam najmniejszej ochoty chodzić po sądach tato... - mruknęłam.
- Masz już załatwioną rozmowę z sędzią, który będzie prowadził sprawę. Nagrają twoje zeznania w obecności prokuratora, jeszcze jednego sędziego i protokólantki.
- Jeeej.... - czy znajomości mojego ojca maja w ogóle jeszcze jakieś granice ?
Po krótkiej wymianie zdań przyszedł do mnie lekarz. Zbadał mnie i dał mi wypis. Dosyć szybko rodzice zabrali mnie do hotelu. Oczywiście, jak tylko przekroczyłam próg od razu zostałam "wygnana" do łóżka. Myślałam, że rodzice pozwolą mi chociaż na chwile wyjść, jest dzisiaj wyjątkowo piękna pogoda. Ale nie... Muszę odpoczywać.
W sumie mogłam tego użyć jako argumentu podczas rozmowy z sędzią.
Przecież miałam odpoczywać tak ?
Całe szczęście rozmowa z nimi nie trwała długo. Zadali mi w sumie z 4 pytania i poszli. Tamci dwaj nie tknęli mnie, więc z mojej strony mogłam co najwyżej potwierdzić ich rysopisy. Nawet jakbym chciała coś na nich powiedzieć... Nic nie pamiętam. Na serio.... Jak mogłam być tak lekkomyślna ?
Siedziałam w łóżku i czytałam książkę, nagle zadzwonił mój telefon. Imię na wyświetlaczu sprawiło, że omal nie dostałam zawału.
- Halooooo ? Rooose .....
- Hej ...
- No w końcu.... Przecież miałaś pisać, a o dzwonieniu nic już nie wspomne.
- Byłam em.. Trochę zajęta.
- Stało się coś ?
- Nie - kłamie - Wszystko jest ok. A jak u Ciebie ?
- Wiesz, że mamy grać na balu ?
- Oooo ? - Rose wykrześ z siebie trochę entuzjazmu - No to świetnie. Nie mogę się doczekać.
- My też. Lysander już szaleje planując set liste. Niby mamy zagrać tylko kilka kawałków, a przygotowujemy się jakby to był koncert dla milionowej publiczności.
- Wiesz jaki jest Lys...
- Niestety wiem.... - westchnął - Jak tam na stoku ?
- Bardzo fajnie. Pogoda nam wyjątkowo sprzyja.
- To chyba najważniejsze. Mam jednak wrażenie, że coś jest nie tak...
- Kastiel... Wszystko dobrze. Byłam wczoraj na imprezie i tak jakoś jestem jeszcze zmęczona.
- Imprezkujesz beze mnie ? Niegrzeczna dziewczynka. Dobrze kotek, to odpoczywaj. Daj czasem znak życia, bo się martwie. Pa.
-Paaa... - rozłączył się. Przez chwile patrzę na telefon i zastanawiam się czemu nie powiedziałam mu co się stało. W sumie może dlatego, że ma to wiele wspólnego z Ginem. A jakoś nie chce, żeby Kastiel dowiedział się, że moi wschodni przyjaciele są tu ze mną i spędzają ze mną praktycznie każdą wolną chwile.
Na spokojnie przyjąłby, że jest tu każdy... Z wyjątkiem Gina.
Jego obecności, w moim otoczeniu i to kilka tysięcy kilometrów od niego, nie zniósł by na 100%.
Jak znam Kastiela, wsiadłby w pierwszy samolot.
Eh...Oczami wyobraźni widzę tą kłótnie.
Czerwony jak jego własne włosy Kastiel, oaza spokoju Gin i nieźle wkurwiony tata....
Dlatego po prostu lepiej będzie dla wszystkich, jak się o tym nie dowie.
Położyłam się. Chyba się prześpie.
*
Obudził mnie dotyk czyjejś ręki na moim ramieniu. Delikatnie ktoś zaczął rysować średnie kółka na mojej skórze. Coś niesamowicie przyjemnego. Wydałam z siebie nie kontrolowane mruknięcie. Odwróciłam się twarzą do osoby, której zawdzięczam tak przyjemną pobudkę. Kyugin. Leży na boku obok mnie, podpierając się na łokciu.
- Hej śpiochu....Dzisiaj Sylwester... - uśmiechnął się..... Ah ? Sylwester ?
- Jak to ? Ale przecież.....
- Zapadłaś wczoraj w taki sen... Że obudziłaś się dopiero teraz.
- O boże.... - jak tak można ?
- Jak się czujesz ? Nic cie nie boli ? Nie masz mdłości ? Zawrotów głowy ?
- Em...- zastanowiłam się i skupiłam .... - Nie. Czuje się ... Zaskakująco dobrze.
- Podam ci jeszcze potas i trochę magnezu, dobrze ?
- Powiedz, że masz to w tabletkach... Ja i igły się nie lubimy.
- Nie ma sprawy. - wstał i ze stoliczka nocnego wziął opakowania od tabletek. Wycisnął dwie i podał mi je do ręki. - Przy sobie i tak nie mam leków w płynie. - wzięłam je do buzi i popiłam wodą, którą podał mi Gin.
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się z wdzięcznością. - Mogę dzisiaj wyjść z łóżka ?
Chłopak wziął moją dłoń i spojrzał na zegarek. Po chwili uśmiechnął się do mnie.
- I jak rokowania, doktorze ?
- Wszystko z panią w porządku. - zaczęliśmy się śmiać. Postanowiłam wyjść z łóżka. Kiedy tylko stanęłam na nogach, te trochę odmówiły mi posłuszeństwa.
Kyugin w ostatniej chwili mnie złapał.
- Mówiłaś, że nie masz zawrotów... - westchnął
- Nie mam... Nogi odmówiły mi posłuszeństwa.- mruknęłam
- Eh... - przytrzymał mnie. - Pomóc ci w czymś ?
- Nie, chyba nie... Ale...możesz mi załatwić jakieś śniadanie, byłabym ci niesamowicie wdzięczna.
- Na co masz ochotę ? - uśmiechnął się. Nie mam pojęcia... Na cokolwiek. Pokręciłam głową dając mu do zrozumienia, że nie wiem.
- Hmm... To nasze ostatnie śniadanie w tym roku, może coś specjalnego ? Orzechowe naleśniki z bananami i czekoladą ? Albo miodem ? Albo pastą z czerwonej fasoli ?
- Czerwona fasola ? Mają tu takie coś ?
- Eh... Nie wiem... Ale zjadłbym coś z tą pastą... O kurczaka na przykład. Kurczak pieczony z pastą z czerwonej fasoli. Mniam...
- Chyba ci już tęskno za Koreą, co ? - zaśmiałam się miał zabawną minę.
- Oj tak... - westchnął - Ale mam tu ciebie. Tęsknota za tobą jest o wiele bardziej bolesna.... Ah. ? - jego oczy wyglądały jak ogromne monety - Ja to powiedziałem głośno ? - zauważyłam jak na jego policzkach pojawia się słodki róż, a wyraz twarzy powoli przeradza się w zakłopotanie. - Ja... Em... Ja pójdę po śniadanie.... - wyszedł nim się zorientowałam. Przeanalizowałam całe zajście. Teraz to ja się zarumieniłam. Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. Do pokoju nagle wszedł tata.
- Jak się czujesz ? - zapytał podchodząc do mnie
- Dobrze
- Nabrałaś w końcu jakiegoś koloru na twarzy. - przejechał ręką po moim policzku. Oj gdyby wiedział, skąd u mnie takie rumieńce.....
- Idę z mamą na stok, chcesz do nas dołączyć po śniadaniu ?
- Nie tato. Chyba spędze czas z chłopakami. Po jutrze wyjeżdżają. A mam kilka dni z nimi do tylu przez to całe zajście.
- Rozumiem - uśmiechnął się - Jakbyś zmieniła zdanie i chciałabyś jednak spędzić ostatni dzień roku z rodzicami, wiesz gdzie jesteśmy. - wyszczerzył się i wyszedł.
Krótko po tym jak wyszedł wrócił do mnie Gin. Zjedliśmy śniadanie, wybór padł na naleśniki z czekoladą i migdałami. Później udaliśmy się do pokoju Cheona, gdzie reszta już tam siedziała. Nie odbyło się bez przywitania jakby mnie nie widzieli z pół roku. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o tym co działo się w tym roku. Opowiadali mi o swoich ćwiczeniach, wokalnych i tanecznych. O nagrywaniu płyty. Wielkim debiucie, trasie. Powspominaliśmy wakacje.
Doszłam do wniosku, że to był dosyć intensywny rok. W myślach podsumowałam wszystkie zdarzenia. Pogodziliśmy Kastiela z Natanielem. Suśka zaczęła z nim zresztą chodzić. Zerwałam ? Na chwile zerwałam z Kastielem. Pogodziłam się z ojcem. Byłam na wakacjach w Korei i Japonii. Poznałam przyjaciół Gina. No i właśnie... Kyugin.
Namieszał mi trochę w życiorysie... Tak nieświadomie.
Spojrzałam na niego. Śmiał się z Seonem.
- Rosie ! A jak u Ciebie wygląda podsumowanie roku ? - zapytał Yun. Oderwałam wzrok od przyjaciela. I co ja mam im powiedzieć ?
- Hmm... Bardzo dobrze. - zaczęłam - Pogodziłam się z moim tatą. Zaczęłam chodzić na zajęcia z architektury. Hm... O, w końcu jestem pełnoletnia ! - zaśmiałam się a chłopaki ze mną
- Tylko u siebie ! U nas jeszcze trochę... - zaśmiał się Chan
- Oj ćśś.... Szczegół. - mruknęłam ciągle się śmiejąc
- Ale w sumie... Rosie jest z listopada. Jakby wziąć to pod koreański wiek i tak ma już u nas 19. Wiecie rok do przodu.
- No coś w tym jest... - zastanowił się Zac
- Pomijając mój wiek... Byłam też na najlepszych wakacjach w życiu i poznałam wspaniałych ludzi. - spojrzałam na każdego po kolei.
- Omo.... Zaraz się rozpłacze ... - mruknął Yun i nagle wszyscy zafundowali mi grupowego przytulasa.
- Ten rok był dla mnie na prawdę cudowny. - podsumowałam moją wypowiedź. Może i nie powiedziałam wszystkiego .... Ale kilku szczegółów nie muszą wiedzieć. Wróciliśmy do rozmów o wszystkim i niczym.
- A jak z wieczorem ? - zapytał Seon
- Na dole w sali balowej będzie oficjalna impreza. - powiedziałam
- Hmmm .. Jakoś nie mam ochoty na oficjalki. Może chodźmy na stok ! - zabłysnął maknae
- I całą noc będziesz jeździł ? - zapytał Cheon
- Tak, żebyś wiedział. Zorientowałem się już i wiem, że dzisiaj stok jest czynny całą noc.
- Aish... Żebyś wiedział .. ?
- Hyung...- dokończył Seon i wywrócił oczami.
- Tak lepiej. - zaśmiał się - Nie wiem, ja z chęcią bym trochę pojeździł ale i też posiedział na sali. Jestem ciekawy jak tu będzie wyglądać Sylwester.
- Nic nadzwyczajnego... Ludzie rozmawiają, bawią się i piją. - powiedziałam - Dużo piją.
- Ale ten kontynent jest imprezowy hahaha - zaśmiał się Yun. Reszta się z nim zgodziła. Długo dyskutowaliśmy o różnicach kulturowych miedzy Azją a Europą. Chłopaków bardzo poruszył ten temat, bo zaczęli debatować nawet o różnicach kulturowych w innych państwach. Nie włączałam się do tej dyskusji, co zauważył Gin. Usiadł obok mnie.
- Jak chcesz spędzić sylwestra ? - zapytał
- Szczerze? Najchętniej usiadłabym na tarasie w dresach i popatrzyła na fajerwerki.
- Podoba mi się twój pomysł - uśmiechnął się dosyć tajemniczo i urwał temat.
*
Jak Rose spędza ostatni dzień w roku ?
Siedzi w łóżku i zastanawia się jakby wykręcić się z imprezy noworocznej.
U chłopaków siedziałam może do pory obiadowej, później wróciłam do pokoju i od tamtej chwili na prawdę ostro główkuje nad tym, jak nie pójść na ten cholerny bankiet. Mogłabym pójść na stok z Seo i Chanem, bo właśnie ta dwójka stwierdziła, że ma zamiar przywitać nowy rok na deskach, ale tata stwierdził, że nie ma w ogóle takiej opcji, bo uważa, że jeszcze jestem zbyt osłabiona, na takie przyjemności. Więc chciałam czy nie, będę musiała iść na hotelowy bankiet. Wybiła 20. Musiałam zacząć się przygotowywać. Z walizki wyjęłam sukienkę przygotowaną na tą właśnie okazję. Czarna, z długimi, koronkowymi rękawkami. Spojrzałam na nią, jest na prawdę śliczna, a ja na prawdę nie mam ochoty jej dzisiaj zakładać. Kiedy miałam iść do łazienki żeby zająć się makijażem, usłyszałam pukanie do moich drzwi. Pojawił się w nich Gin. Zlustrowałam go wzrokiem. Miał na sobie czarne spodnie i białą, najzwyklejszą bluzkę. Pomyślałam sobie, że pewnie był poćwiczyć jakąś choreografie, ale jak się mu przyjrzałam stwierdziłam, że nie widać po nim żadnego zmęczenia. Moją drugą myślą było, że może nie wie, w co się ubrać na wieczór. Zaśmiałam się i podeszłam do niego.
- Pomóc ci w przygotowniu się ? Daj mi chwile.
- Ale ja jestem gotowy. - uśmiechnął się do mnie - Widzę, ze ty też. To idziemy.
Oooo...! Nareszcie rozdział, nie mogłam się już doczekać xD Muszę też przyznać że tęsknię trochę za Kazikiem...Ale tak wszystko podsumowując to mega ^^
OdpowiedzUsuńTym czasem u Lysandra:
OdpowiedzUsuńAsz Keczup: Przyszedłem tutaj aby pokonać wasze Pokémony!
Lysander: Wybacz Panie Asz ale nie jesteśmy trenerami Pokémon.
Kastiel: Mów za siebie! Nataniel, wybieram Cię!
Nataniel: Hę?!
Lysander: *facepalm*
Niezłe XD
UsuńTym czasem u Lysandra:
OdpowiedzUsuńAsz Keczup: Przyszedłem tutaj aby pokonać wasze Pokémony!
Lysander: Wybacz Panie Asz ale nie jesteśmy trenerami Pokémon.
Kastiel: Mów za siebie! Nataniel, wybieram Cię!
Nataniel: Hę?!
Lysander: *facepalm*
Tymczasem u mnie
Usuń- Kurde nie wiem jak to zacząć ...
💋
Hejka ;) Kiedy będzie o kolejny rozdzial? Mam nadzieję ze wrócisz ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
Wrócę wrócę ❤
Usuń💋
Wciągnęło mnie, przeczytałam wszystko... Będziesz jeszcze pisać? :/
OdpowiedzUsuń~Ter
Będę! Obiecuje Ci to ❤
UsuńNiedługo comeback ~
Buziaki 🙊🙊
Ojej, to cudownie <3
UsuńPS Szczęśliwego nowego roku :3
UsuńWracaj, wracaj :3
UsuńI co z tym powrotem? :(
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń4xbet ให้บริการครบวงจรแล้วก็ล้ำสมัยที่สุดในตอนนี้ รวมยอดเยี่ยม game คาสิโนรวมทั้ง slot มาแรงที่สุด ไม่ว่าคุณจะพอใจเกมพนันกีฬา, คาสิโนสด, pg สล็อตหรือเกมอื่นๆที่คุณเล่นได้
OdpowiedzUsuń168pg สล็อต เป็นเกมคาสิโนที่ได้รับความนิยมอย่างมากในปัจจุบัน ซึ่งมีรูปแบบการเล่นหลากหลาย โดยเราสามารถแบ่งประเภทของ PG SLOTออนไลน์
OdpowiedzUsuń