środa, 12 sierpnia 2015

32. Trzeba nadrobić zaległości.

Hej hej !
Topie się ;-;
Te upały są okropne XD

Obiecałam dłuższy rozdział, chyba dłuższy jest XD
Nie wiem czy przypadnie Wam do gustu ;/

Miłego czytania i do następnego !
  ~ A ja biorę się do roboty ^^ ~
---------------------------------------------------------------------

             " - Trzeba nadrobić pare zaległości.... "
- Jakich zaległości ? - zapytałam lekko zmieszana
- Są pewne tematy, w których jako "my" jesteśmy zupełnie czarni.
- Kastiel... Jestem na serio zmęczona, troszkę jaśniej ?
- Zauważ, że nic o sobie nie wiemy.
- Jak to nic... Kastiel nie jesteśmy parą od 3 dni...
- Tak, jesteśmy razem kupe czasu a ja dzisiaj dowiedziałem się, że rysujesz i jeździsz konno.
- O takie coś ci chodzi ?
- Mhm... - złapał mnie za rękę - Po prostu pogadajmy o sobie.
- Co byś chciał wiedzieć ? - zapytałam, bo na serio nie miałam pojęcia co miałabym mu powiedzieć.
- Wszystko. - uśmiechnął się
- Bez przesady .... - mruknęłam i zaśmiałam się.
- Nie przepadasz za fast foodami co nie ?
- Możeeee..... - mruknęłam
- Zawsze jak idziemy do kina czy coś w tym stylu, rzadko kiedy zamawiasz coś ze mną w kfc lub McD.
- Ehh... Nigdy nie lubiłam takiego jedzenia, w kfc mogę sobie zamówić jakieś lody, a w McD co najwyżej kawę, nie to co niektórzy.... - zaśmiałam się patrząc na niego.
-  Eeeej.... Oprócz fast foodów lubię też włoską kuchnie. Powinnaś to zauważyć.
- Poważnie ?
- Tak... Przecież często tu przychodzimy. A po za tym, czasami po próbach z Lysem łazimy po włoskich knajpach. Mamy jedną ulubioną, byłaś tam ze mną.
- Ta obok kwiaciarni ?
- Dokładnie ta...
- No proszę, nie podejrzewałabym ciebie o fanatyzm kuchni włoskiej.
- Tak jak ja ciebie o jazdę konną.
- Zaczęłam jak miałam 10 lat... Po 4 latach przestałam, teraz mam szanse do tego wrócić.
- Coś się stało ?
- Przez zamieszanie z rozwodem rodziców, nie mogłam po prostu dalej jeździć. Pierwsze wyjazdy i tak dalej... Teraz jak z mamą się w miare ustabilizowałyśmy mogę wrócić do kilku zajęć, na które wcześniej nie mogłam sobie pozwolić. Poza tym, mamie na tym zależy.
- Zmusza cię do czegoś takiego ?
- Nie, hahaha. Ale ma tu już sporo znajomości i uważa, że warto z nich skorzystać. Jazda konna zawsze mnie uspokajała. To fajny sposób na wyciszenie się.
- A architektura ? Za dużo czasu spędziłaś gając w simsy ? Hahaha
- Nie. - mruknęłam -  Odkąd pamiętam, lubię rysować.
- Chwila... Rysowanie a projektowanie to chyba inne poziomy, co nie ?
- Po części się na siebie nakładają.
- A co rysujesz ? Nigdy nie widziałem, żebyś cokolwiek szkicowała....
- Co rysuje.... Teoretycznie wszystko. Zaczęłam od drobnych postaci z anime, a skończyłam projektując domy.
- Postaci z anime... Moja dziewczyna jest... Jak to się nazywa... Otaku ?
- Nie jestem otaku, kretynie hahaha. Odkąd rodzice zabrali mnie w pierwszą podróż po Azji i w Japonii spędziłam 3 tygodnie, zakochałam się w tamtejszej kulturze.
- Ile miałaś lat ?
- Chyba 9
- To strasznie długo.... Znasz te wszystkie krzaczki i tak dalej ?
- Wszystkich nie, ale troche ich znam, uczę się od koleżanki.
- Nadal się uczysz ? - zdziwił się
- Jak tylko mam czas, ostatnio u mnie z tym kiepsko. Przez ciebie zaniedbuje moich wschodnich przyjaciół haha.
- Wasze zamówienie. - przerwała nam kelnerka. Postawiła na stoliku 2 talerze, szklanki i sztućce, po czym poszła.
- Jak przeze mnie ? I jakich przyjaciół ?
- No przez ciebie hahah. Ta dziewczyna jest japonką, oprócz niej przyjaźnię się jeszcze z jednym koreańczykiem.
- Skąd ty znasz takich ludzi ? - wyraźnie się zdziwił
- Megu poznałam w internecie, a Gin'a przez przypadek już dawno temu jak byłam z tatą w Korei.
- Zwiedziłaś troche świata.
- Nom, troszeczkę. - napiłam się mojej ulubionej Ice tea.
- Widziałem u ciebie kilka medali, ale nie przyjrzałem się za co, więc ?
- Pływałam.
- Zrezygnowałaś ?
- Nie... Osiągnęłam co chciałam osiągnąć. Kilka medali, jakieś wyróżnienia, a w gratisie spełniłam marzenie ojca.
- Jakie ?
- Zawsze chciał być ratownikiem wodnym, ale jego kariera poszła w nieco innym kierunku.
- No proszę, więc jesteś ratownikiem ?
- Tak, ale bardzo dawno już tego nie praktykowałam. A co z tobą ?  Koszykówka, zespół, zaskoczysz mnie czymś jeszcze ?
- Nie. Całkowicie poświęcam się zespołowi, a w kosza zawsze lubiłem grać.
- Jak długo już grasz ?
- Jak  byłem młodszy zawsze oglądałem mecze, z dziadkiem albo z ojcem, jak łaskawie był w domu. W podstawówce jak dane mi było pierwszy raz dotknąć takiej piłki do kosza, wiedziałem, że to będzie już moje hobby. Jakoś tak się to ciągnęło do gimnazjum, po drodze odkryłem w sobie miłość do gitar. Innych zainteresowań jakoś brak. Chociaż w sumie, jeżdżę motorem.
- Serio ? - ożywiłam się nagle
- Widzisz kotku, jak ma się wizerunek zimnego drania, trzeba jeździć motocyklem. To już narzucone z góry, hahaha - zaśmialiśmy się. - Jak zrobi się cieplej, to się gdzieś przejedziemy.
- No mam nadzieje !
Wzięliśmy się za jedzenie. Spojrzałam na Kasta.
- Zastanawiam się... Co chcesz robić później ? - zapytałam, szczerze mnie to ciekawi - Jesteśmy w dosyć prestiżowej szkole, każdy ma tu spore ambicje... Roza chce zostać projektantką, tak jak Alexy. Nat mierzy w prawo i stosunki międzynarodowe...
- Nie wnikam, skąd masz takie informacje... - mruknął
- A jak z tobą ?
- Jestem w tej szkole, kochanie, bo chcieli tak moi rodzice. Prawda jest taka, że mam zero ambicji. Nigdy nie lubiłem tej szkoły, i w sumie jest mi obojętnie czy skończę ją czy nie. Po szkole chcemy z chłopakami dać większy nacisk na zespół i się wypromować.
- A jakiś plan awaryjny ?
- Na razie nie mam żadnego. Życie to krótka chwila, nie wiadomo co stanie się zaraz, co nie ? - uśmiechnął się i wziął się za Spaghetti. To zabawne, jak można być takim lekkoduchem. Chociaż w sumie, to jedna z zalet Kastiela.
- A ty jakie masz plany na przyszłość, oprócz użerania się ze mną ? - uśmiechnął się łobuzersko
- Chce studiować architekturę. Waham się tylko między architekturą ogólną a krajobrazu.
- Mam ambitną dziewczynę. - uśmiechnęłam się do niego. Kelnerka przyszła i zabrała nasze talerze, spojrzałam na Kastiela. Skoro mamy chwile szczerości.... Muszę to nieco wykorzystać.
- Kast ... Mam pytanie.
- Tak ?
- Co się stało między tobą a twoimi rodzicami ?  - spojrzałam na niego, spuścił wzrok na stół ale po chwili ponownie spojrzał mi w oczy.
- Po prostu zastanawiam się nad tym... Rzadko o nich mówisz, a jak ktoś o nich coś wspomni to zaczynasz się wkurzać.... Jestem ciekawa czy coś się stało, bo wyglądają na sympatycznych ludzi.
- To troche skomplikowane...
- Ty o moich rodzicach wiesz prawie wszystko... Ja o twoich nic, to troche nie fair, nie uważasz ?
- Rose... - westchnął - Widzisz... - zaczął niepewnie - Zaczęło się gdzieś na początku gimnazjum. Rodziców nigdy nie było w domu, często wyjeżdżali, wiesz praca i tak dalej.... - przytaknęłam - Przez całą podstawówkę jakoś mi to tak nie przeszkadzało, ale w gimnazjum, zaczęło mi brakować....- urwał w połowie zdania, jakby zastanawiał się nad dokończeniem
- Troski rodzicielskiej ?  - podpowiedziałam mu, spojrzał na mnie
- Wracałem do pustego domu, dziadkowie jeszcze wtedy pracowali. Nie wiesz jak to jest, kiedy codziennie siedzisz sama w czterech ścianach do późnego wieczoru. Nawet nie masz się do kogo odezwać.
- Ale co... Nie dzwonili do ciebie ?
- To nie jest to samo.
- Masz im to za złe ?
- Tak, ale to nie tylko o to chodzi. W gimnazjum poznałem Debre, była 2 osobą starającą się wyprowadzić mnie na ludzi. Była dla mnie jak matka, a on....
- On ?
- Nataniel. On prawie zastępował mi ojca.
- Nataniel ? - zapytałam zdziwiona - Jak zastępował ci ojca ?
- Ten frajer od zawsze był ułożony i był przede mną o 5 kroków. Debra zapewniała mi miłość i czystą swobodę wśród jej znajomych, a później Nataniel dawał mi wykłady na temat moich nowych znajomych i na temat mojego nowego stylu życia. Wiesz, prawie  jak matka z ojcem.
- Okej, rozumiem .... Czyli przyjaźniłeś się z Natem, tak ? Bo tak to można zrozumieć.
- Znam go odkąd pamiętam. Ja, on i Amber. Znamy się od dziecka. Tak czy owak, jak rodzice poznali Debre, stali się bardzo natrętni. Wiecznie ich nie było i nie interesowali się niczym co ma związek ze mną, ale kiedy dowiedzieli się o mnie i o niej, nagle doznali nawrócenia. Wiecznie ją krytykowali, matka zaczęła mi wmawiać, że widuje ją na mieście ze starszymi typami, co później okazało się prawdą, ale wcześniej w to nie wierzyłem... A na sam koniec, kiedy zerwaliśmy , pierwsze co mi powiedziała, to '' już na prawdę bałam się, że stoczysz się z nią na samo dno ''. - zacytował imitując głos swojej matki - Wtedy miałem na serio wielkiego doła, i na serio głupie pomysły. Znowu byłem sam, no nie do końca, Lysander był ze mną w nawet najgorszych chwilach, nawet nie wiesz ile mu zawdzięczam. Kiedy nieco się uspokoiło, ojciec wpadł na pomysł, żeby zapisać mnie na jakieś terapie, odwykowe i chuj wie jakie jeszcze. Każdy zatruwał mi życie cennymi radami, a kiedy już nie wytrzymałem, pobiłem się z Natanielem. Był najbardziej upierdliwi i dostał. Przez tą sprawę miałem kuratora, ojciec był na mnie wściekły.... Ale matka jakoś to załagodziła.
- Nadal nie rozumiem, dlaczego masz do nich takie podejście. Rozumiem, że masz im za złe, że nie było ich jak ich potrzebowałeś w trakcie dorastania. I doskonale rozumiem, że miałeś ciężko, na prawdę ciężko, ale z tego co mówisz, oni nigdy nie chcieli dla ciebie źle Kastiel. Ja myślałam, że sytuacja między wami jest zdecydowanie gorsza. - Zastanowiłam się i spojrzałam na niego, milczał - Coś czuje, że byłbyś w stanie im wybaczyć ten okres dojrzewania, ale chodzi tu chyba też o sprawę z Debrą.
- Nie umiem ich przeprosić za pare rzeczy, zdaje sobie sprawę, że ja też jestem winny w kilku kwestiach....
- Kastiel, wystarczy z nimi szczerze porozmawiać....
- To nie takie proste, zresztą, jest dobrze tak jak jest. - mruknął. No i na tym skończył się temat. Uznałam, że nie chce tym męczyć Kastiela, bo wyraźnie nie lubi gadać na takie tematy. I tak jestem w szoku, że tyle mi o sobie powiedział. Jednak nadal czuję jakiś niedosyt. Spojrzałam na czerwonowłosego. Patrzył przez okno na oświetlony rynek. Wstałam z miejsca i podeszłam do niego. Wcisnęłam się mu na kolana i mocno go przytuliłam. Na tą chwilę jestem pewna kilku rzeczy.
Pierwsza, Kastiel jest na prawdę chłopakiem po przejściach.
Druga, jacy by nie byli jego rodzice, on jednak nie do końca zaznał ich miłości.
Trzecia, skoro Debra była w stanie po części dać mu miłość podobną do matczynej, ja nie mogę być gorsza. Co więcej, muszę być od niej lepsza.
Czwarta, muszę wyciągnąć z Nataniela szczegóły dotyczące ich przyjaźni. Nigdy nie spodziewałabym się, że ta dwójka kiedykolwiek była sprzymierzeńcami.
Potargałam Kastielowi włosy i pocałowałam go w usta. Taki wieczór był nam chyba potrzebny, czuje, że jesteśmy teraz jeszcze bliżej siebie.


----------------------

Chyba go spieprzyłam hahah xD
Buziaki ;* ^^

4 komentarze:

  1. Kastiel otworzył się przed swoją "kicią" xd (musiałam :-D ) Żal mi go, nikt nie chce mieć przecież zrytego "dzieciństwa".
    Rozdział super! Daje 10/10. Pozostaje tylko czekać na następny rozdział.
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Było zajebiście,:-) :-) piszesz mega super fajnie ,:-) kiedy next ?, pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. ughh... tooopie sięę wraz z tobąą
    Powiem, że super ci to wyszło i nie spieprzyłaś go :p Kastuś taki otwarty :3 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    Elizka ;***

    OdpowiedzUsuń