niedziela, 1 listopada 2015

40. Pojednanie.

Witam Was w pierwszy dzień listopada ^^
Dzień, smutny, melancholijny, dla niektórych pełen przemyśleń.
Dla przełamania takiej, smutnej dzisiejszej rzeczywistości, rozdział ode mnie ^^

Kochani, stuknęło 20 tys.
Dziękuje Wam bardzo, że śledzicie losy Rose i reszty :D

Uwielbiam czytać Wasze komentarze, wiecie ? *-*
Są tak niesamowicie motywujące. Niektóre czytam po kilkanaście razy, i czasem, nawet się wzruszam xDDD
Z czystym sumieniem mogę uznać moich czytelników za najlepszych na świecie ♥♥


Dziękuje Wam i do następnego, który będzie niebawem :D

---------------------------------------------------------------------
( Kast )
 Co kurwa ?
- Rosevi, otwieraj te drzwi ! - warknąłem
- Słyszałeś Rozalię ?
- To nie jest kurwa śmieszne ! - walnąłem ręką w drzwi
- Ale  nikt się nie śmieje, macie dużo czasu. Trzymajcie się. - usłyszałem i nagle na sali zrobiło się cicho. Poszli..... Co to ma kurwa być ??? Niech ja stąd tylko wyjdę...
- Na prawdę poszli ? - usłyszałem
- Nie, na niby palancie. - mogli chociaż zapalić światło, widziałbym przynajmniej gdzie walnąć tego idiotę.
- To było zaplanowane....
- Nie spodziewałbym się.... Wrobili nas.... Nie daruje jej tego.... - w myślach zacząłem układać plan zemsty na Rose. Posunęła się za daleko.
Co ja mam sobie niby wyjaśniać z Natanielem ? Moja wina, że jest niesamowicie wkurwiającym kretynem ?
- Słuchaj.... - usłyszałem - Może skorzystamy z okazji....
- Serio ? Chcesz coś sobie wyjaśniać ?
- A ty nie ?
- Nie. Nie mamy czego.
- Kastiel, było co było, ale przyjaźniliśmy się kiedyś do cholery.... Czy te stare więzi nie zasługują na trochę szacunku ?
- Tych, starych, jak to trafnie ująłeś, więzi już dawno nie ma. I nie wydaję mi się, że nie zasługują nawet na minimum szacunku.
- Nie wiesz co mówisz.
- Wiem i uwierz mi, nie mam ci niczego do powiedzenia.
- Ale ja mam.... Już dawno chciałem ci to powiedzieć.
- Ale ja nie chce słuchać.
- Nie masz innego wyboru, posłuchaj co mam do powiedzenia i zrób z tym co chcesz. - zastanowiłem się. Na prawdę gówno mnie obchodzi co ma co powiedzenia. Ale nie mam nawet gdzie uciec.... Co za frustrująca sytuacja.
- Byliśmy takimi kumplami..... Dlaczego tak się to potoczyło ?
- Na prawdę nie wiesz ?
- Wiem.... Ale troche ciężko mi w to uwierzyć. Postawiłeś jakąś pierwszą lepszą dziewczynę ponad przyjaźń, która trwa od bardzo dawna.
- Gościu, chciałeś się do niej dobrać. To nazywasz przyjaźnią ?!
- Posłuchaj co mówisz, chociaż raz w życiu. Ja i Debra ?
- Widziałem to na własne oczy, co ty tu chcesz tłumaczyć ??
- Zastanów się, po tych jej wszystkich akcjach które wywinęła, akurat tą uważasz za prawdziwą ?  I to jest argument, bo nas widziałeś ? Kastiel.... Bądźmy rozważni. Przecież nigdy nie podrywałem ci żadnej z dziewczyn, nawet tych na prawdę ładnych, a ty uczepiłeś się do tej sytuacji z Debrą. Na prawdę uważałem, że w twoich oczach jestem lojalnym przyjacielem. - to co powiedział.... To miało sens.... Ale przecież Debra nigdy by na niego nie spojrzała w TEN sposób...
- Co się wtedy stało ? - mruknąłem
- Co ? - zapytał
- Co się wtedy stało, głuchy jesteś ?
- Myślałem, że nie chcesz tego słuchać.
- Zmieniłem zdanie, streszczaj się zanim znowu je zmienię. - mruknąłem. Nigdy w sumie nie pytałem o ten dzień i o tą sytuację. Opierałem się tylko na tym co widziałem i co powiedziała mi Debra. Teraz, już wiem, że to była kłamliwa suka, ale jakoś o tej sytuacji zapomniałem.
- Tamtego dnia, jak szedłem do dyrektorki zanieść jej raporty, usłyszałem jak ona rozmawia z kimś przez telefon. Byłeś akurat na treningu, szkoła pusta więc sporo było słychać. Wiem, że nie powinienem, ale ta sytuacja niesamowicie śmierdziała, to podsłuchałem troche. Gadała z jakimś gościem o kontrakcie i zespole. Słyszałem jak rozmówca mówił, że zależy mu na tobie, a ona ma iść ewentualnie w pakiecie i że dokoptowałoby się ją gdzieś, bo główny wokal już jest. Nie miałem pojęcia o czym on mówi, ale ona powiedziała, że ty się nie zgodziłeś na taki układ, i że odchodzisz z zespołu, bo nie chcesz się bawić w jakieś kontrakty tego typu. I wtedy chciała mu coś zaproponować, ale zadzwonił mój telefon i wpadłem. - słuchałem go uważnie. Co chciała zaproponować temu gościowi ? To pewnie ten sam koleś .... A... Teraz pamiętam, kombinowała solową karierę. Pewnie to mu chciała wtedy zaproponować.
- I co dalej ? - mruknąłem
                                                            * kilka lat temu *
( Nataniel )
 Cholera....
- Muszę kończyć, ale na pewno jeszcze zadzwonię. - powiedziała i słyszałem jak idzie w moim kierunku.
- Co ty tu robisz, cooo ? - powiedziała, zbyt słodko. Nie zdążyłem się nawet odezwać, bo zaciągnęła mnie do sali od historii. Zamknęła drzwi.
- Słuchaj, jak dużo słyszałeś ? - jej ton się zmienił
- Wystarczająco, żeby powiedzieć Kastielowi co zamierzasz. Od kiedy odrzucił jakikolwiek kontrakt?
- On nawet nie wie o takim kontrakcie, bo na pewno by się zgodził, biedaczek myśli, że w cieniu jakiegoś zespołu się wybije. Ja tak nie chce i planuje poszerzyć horyzonty.
- Jakie horyzonty ?
- Zostanę solową wokalistką, ale do tego będę potrzebowała Kastiela. Tylko na początek....
- Odbiło ci.... Liczysz się w ogóle z jego uczuciami ?
- Och daj spokój.... Przeżyje...
- A skąd pomysł, że się zgodzi ? - może jeszcze zostało mu troche własnego rozsądku
- Nawet nie wiesz, jak słodko uległy potrafi być.....
- Dlaczego mi o tym powiedziałaś ? Myślisz, że co ja teraz zrobię ? Uśmiechnę się do ciebie i uznam, że o niczym nie wiem ?
- Myślę, że jakoś się dogadamy, Nate.... - podeszła do mnie i przejechała palcem po moim torsie. Wzdrygnąłem się z obrzydzeniem.
- Jesteś okropna.... Niedobrze mi jak na ciebie patrzę.
- Przesadzasz.... To jak ? Kastiel nie może się dowiedzieć....
- Dowie się, ja o to zadbam. Nie pozwolę, żebyś wykorzystała go jak jakąś nic nieznaczącą zabawkę. Wiesz ile on przeszedł ? Boże a ja przez chwilę myślałem, że mu chcesz jakoś pomóc.
- Ależ pomogłam.... Dałam mu co chciał. Słodkie uśmiechy i dobry seks. - uśmiechnęła się z wyższością - Teraz potrzebuje od niego czegoś w zamian... I dlatego ty, nie staniesz mi na drodze. Nie pozwolę na to.... - podeszła bliżej mnie, chciałem się odsunąć, ale biurko stanęło mi na drodze.
- Nie popsujesz mi tego..... - szepnęła i wtedy do klasy ktoś wparował.
- Co to ma kurwa być ?!
- Kassi... Kotku.... To..To... on... - podbiegła do niego ze łzami w oczach. Niezła z niej aktorka. - Nawet nie wiem co by mi zrobił gdybyś nie wszedł na czas...... Nie mogę uwierzyć, że to twój przyjaciel..... - rozpłakała się. Kastiel spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
- Kastiel.... Popatrz na nią, chyba nie myślisz, że..
- ZAMKNIJ SIĘ! -warknął
- Co...  Wierzysz jej ? Serio ?
- Powiedziałem coś ! Nie chce cie znać ! Jesteś dla mnie nikim !!! - warknął i wyszli.
                                                  *xxxx*
( Kastiel )
- Kłamiesz... - mruknąłem
- Zastanów się.... Po co miałbym kłamać ? Nie mam nic do stracenia. - powiedział. Chciałabym na niego teraz spojrzeć, żeby ocenić jego twarz.... Ale, coś mi mówi, że on ma rację. Po co miałby kłamać. I to po takim czasie....
- Mam problem... - mruknąłem
- Jaki ?
- Nie wiem co teraz zrobić.... - na serio
- Kastiel, przepraszam, że tak wyszło. - powiedział, po tonie stwierdzam, że mówi szczerze.... Ja też powinienem ? Powinienem go.... Przeprosić ?
Niby za co ?
Ale...
Nie.
- Ja.... - mruknąłem. No dalej.... Przecież to też po części moja wina.... Od dawna wiem jaka ona jest... Była.... Ale jakoś nie na rękę mi było go przepraszać.... Czy też wyjaśniać sobie z nim czegoś.... Prawdę mówiąc, pasowało  mi to, że on był moim kozłem ofiarnym. Zawsze mogłem na nim wyładować mój zły humor.
- P... Przepraszam....- czy ja na prawdę to powiedziałem ? Tak.... - Za wszystko.....Wielu rzeczy nie mogę cofnąć....
- I co teraz ?
- Nie wiem....
- Musimy się stąd jakoś wydostać.
- W końcu muszą tu przyjść.
- Kastiel ? Czyli między nami już wszystko ok ?
- Myślę, że do relacji za starych czasów już nie wrócimy..... Ale zawsze można ogarnąć coś nowego, co nie ?
- Sztama ?
- Hahahhaha - zaśmiałem się bo słowo brzmi w jego ustach idiotycznie - Tsa... Ale więcej tak nie mów.... I jak mamy się kumplować, stary.... Trzeba ci posprzątać w szafie, bo wyglądasz jak ważniak, który uciekł spod sądu. Twój wygląd mnie też nieźle wkurzał....
- Wiesz, że nigdy nie mogłem się sam ubierać. Ojciec wymaga ode mnie takiego stroju.
- Stary.... Troche indywidualizmu ..... Zajmiemy się tym... Ważne, żebyś nie łaził w tych durnych krawatach. - powiedziałem.
No proszę.... Jednak można z nim normalnie pogadać, bez pogardliwych uwag i wyzwisk. Jestem na prawdę ciekawy, co wyjdzie z tego pojednania.  Wiem, że nie będzie jak dawniej, ale .... Może chociaż będzie podobnie....
Czyżbym tęsknił za starym kumplem Natem ?
Może.
Ale nigdy się do tego nie przyznam przed kimś. Mogą mnie torturować, ale i tak nie powiem tego na głos.
Gadaliśmy i gadaliśmy, jak za starych czasów, czekając aż ktoś łaskawie otworzy te pierdolone drzwi.
                                                                                 *
( Rose )
- Ej, siedzą tam godzinę..... Może już chodźmy. - powiedziała Su
- Tak, myślę że to dobry pomysł. - przytaknęłam. Siedzieliśmy przez godzinę w kawiarni. Jestem bardzo ciekawa, czy nasz plan zadziałał. Szybko się zebraliśmy i ruszyliśmy do szkoły.

9 komentarzy:

  1. Supeeeeeeeer!:'D
    Weny zycze i zeby bylo wiecej postow! Mam nadzieje, ze wpadniesz tez na mojego bloga. *~*
    _________________________
    http://nicmnienieuratowalozyje.blogspot.com/
    Rowniez opowiadania z SF.
    Pozdrawiam cieplutko! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Supcio!!!!!!!!! To na pewno będzie ciekawe i ekstra by było jakbyś wreszcie zrobiła coś z relacją Suśki i Natka bo strasznie korci to że oni są w sobie zakochani a żadne nie ma na tyle odwagi żeby to wyznać... Ale super rozdzialik a właśnie może Kazik zdziała coś w tej sprawie I ciekawa jestem kary dla naszej Rosie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Ekstra że Nataniel i Kastiel wreszcie się pogodzili i ,,Lola xD'' też czekam na jakiś pikantniejszy wątek z Su i Natem fajnie by było gdyby byli razem, a najlepsza by była reakcja Melanii.Rozdział przezajebisty czekam na NASTĘPNY :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam! Czytam od samego początku i już nie mogę się doczekać następnych rozdziałów... I mam nadzieję że między Kasem a Rose nic się nie popsuje i że Nataniel otworzy się wreszcie przed Su. Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem ci że mi serce waliło czy Kas przypadkiem nie pobije tego Nata ale wszystko się dobrze skończyło. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przesadzacie czemu niby Kastiel miałby pobić Nataniela wiem że się nie lubią ale godpodarz przecież nic mu nie zrobił i nie róbmy już z Kastiela takiego nerwusa bo przecież w oryginale w grze Kastiel pomógł gospodarzowi chociażby pogadał z nim jak dowiedział się o jego sytuacji w domu. Rozdział supcioo i czekam na Next oczywiście ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział. Podoba mi sie to, ze z roznych perspektyw napisalas ten rozdzial. :) czekam na nexta jak zawsze z nie cierpliwowcią ;)
    Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wczoraj znalazłam tego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień!! To co piszesz jest dla mnie bardzo wciągające. :3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału!! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam czytać Twojego bloga;);););) z każdym dniem Twój blog jest coraz to bardziej niesamowicie fajny;););););););) pozdrawiam i życzę wenki.;);););) Twoja fanka, XD

    OdpowiedzUsuń