Aaaa niespodzianka ! :D
Fakt- ostatni rozdział nie wniósł nam zbyt wiele xD
Dlatego już dzisiaj się rekompensuje !
Kolejny rozdział w weekend ^^
Do następnego ! ~
--------------------------------------------------------------
- Kochanie.... Pięknie ci wyszło. - teraz to mama mnie wyściskała.
- Mama się popłakała hahaha - zaśmiał się tata
- Aż tak ? - zapytałam
- Pięknie... Bardzo mi się podobało. A ten strój ? Cudo. - faktycznie, Rozalia bardzo się postarała. Co prawda według mnie strój nieco nie pasuje do tamtych czasów. Rozalia dodała sporo swoich akcentów, ale wbrew wszystkiemu suknia jest piękna. Długa, czerwona że złotymi wstawkami. Robiona na gorsecie, ozdobiona różnymi pięknymi wzorami.
- I jak ? Podobało się państwu ? - podeszła do nas Roza
- Bardzo - wyszczerzył się mój tata, co skutkowało lekkim rumieńcem u Rozy
- A strój, Rozalio coś pięknego.
- Oooch dziękuje Pani ! Starałam się !
- Widać widać !
- Mogę porwać Rose na chwilę ?
- Jasne haha - zaśmiali się. Rozalia złapała mnie za ramię i zaprowadziła do stołu z poczęstunkiem.
- Widziałam jak gadasz z Kastielem. Już wszystko ok ?
- Hahha, co ? Nie. Załapaliśmy jakiś kontakt przez próby w tym tygodniu, to tyle.
- Mhm...
- Roza... Daj sobie spokój.... - mruknęłam widząc jej minę. Coś knuje.
- Ale o co ci chodzi ? - uśmiechnęła się niewinnie. Już jestem pewna, coś knuje.
- Nie chce żebyś się w to mieszała Rozalio. Ten raz, odpuść sobie, ok ? - mruknęłam. Uśmiech zniknął z jej twarzy.
- Rose ! Chodź na chwilę. - usłyszałam tatę.
- Chodź ze mną. - wzięłam Roze za ramie i pociągnęłam w stronę moich rodziców.
- Słuchaj, będziemy już iść. Mama ma pozew do napisania, ja też musze coś...
- Dzień dobry .... - moje serce chyba stanęło. Kastiel do nas podszedł. Mój tata prychnął.
- Ostatnim razem nie zbyt fajnie wyszło jak Pana spotkałem... - czerwonowłosy podrapał się po głowie. Czy ja śnie ? Kastiel uśmiechnął się. To szczery uśmiech pełen, pokory ?
- Doprawdy ? - ton mojego taty jest nieco chłodny
- Chciałbym zacząć od początku. - przeniósł wzrok na mnie. Co to ma znaczyć ?
- Jak dla mnie, możesz zacząć i od końca. I tak będziesz na przegranej pozycji. - tata podszedł do niego i zasłonił mnie swoim ciałem.
- Wiem co między wami zaszło. Dobra rada chłopcze, nie zbliżaj się do niej. - ten ton.... Identyczny jak ostatnim razem jak się spotkali. Znowu przeszły mnie ciarki. - To rada i ostrzeżenie.... Idziemy. - złapał mnie za ramię i wyprowadził z sali. Chyba nigdy nie widziałam ojca w takim stanie. Jest.... Przerażający....
- T... Tato... Mama ci mówiła ?
- O czym ?
- O tym co się stało....
- Nie, ale gdybym to wiedział, prawdopodobnie ta rozmowa z nim wyglądałaby jeszcze gorzej. Wsiadaj. - powiedział. Chciałam jeszcze o coś zapytać, ale.... Wole nie. Czekając na mamę w samochodzie dostałam smsa od Rozalii.
" O kuźwa... Grubo... ". Ładnie powiedziane. Po chwili dostałam drugiego : " Twój tata nawet jak się wkurwia wygląda niesamowicie, hihi. " Wywróciłam oczami.
Mama weszła do samochodu. Podwieźliśmy ją do kancelarii i pojechaliśmy do domu. Co Kastiel chciał tym osiągnąć ? Wykonał ruch samobójczy, on chyba nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. W oczach mojego ojca, jest spalony. I to podwójnie.
- Kochanie, muszę wykonać kilka ważnych telefonów.... Zjemy później dobrze ? Coś zrobię albo gdzieś pójdziemy.
- Tato, mogę coś zrobić. - uśmiechnęłam się
- Nie musisz córeczko. - pogładził mnie po policzku i poszedł do pokoju. I tak postanowiłam, że coś zrobię. Poszłam wziąć szybki prysznic, przebrałam się i wzięłam do roboty w kuchni.
**
( Kastiel)
- Mama się popłakała hahaha - zaśmiał się tata
- Aż tak ? - zapytałam
- Pięknie... Bardzo mi się podobało. A ten strój ? Cudo. - faktycznie, Rozalia bardzo się postarała. Co prawda według mnie strój nieco nie pasuje do tamtych czasów. Rozalia dodała sporo swoich akcentów, ale wbrew wszystkiemu suknia jest piękna. Długa, czerwona że złotymi wstawkami. Robiona na gorsecie, ozdobiona różnymi pięknymi wzorami.
- I jak ? Podobało się państwu ? - podeszła do nas Roza
- Bardzo - wyszczerzył się mój tata, co skutkowało lekkim rumieńcem u Rozy
- A strój, Rozalio coś pięknego.
- Oooch dziękuje Pani ! Starałam się !
- Widać widać !
- Mogę porwać Rose na chwilę ?
- Jasne haha - zaśmiali się. Rozalia złapała mnie za ramię i zaprowadziła do stołu z poczęstunkiem.
- Widziałam jak gadasz z Kastielem. Już wszystko ok ?
- Hahha, co ? Nie. Załapaliśmy jakiś kontakt przez próby w tym tygodniu, to tyle.
- Mhm...
- Roza... Daj sobie spokój.... - mruknęłam widząc jej minę. Coś knuje.
- Ale o co ci chodzi ? - uśmiechnęła się niewinnie. Już jestem pewna, coś knuje.
- Nie chce żebyś się w to mieszała Rozalio. Ten raz, odpuść sobie, ok ? - mruknęłam. Uśmiech zniknął z jej twarzy.
- Rose ! Chodź na chwilę. - usłyszałam tatę.
- Chodź ze mną. - wzięłam Roze za ramie i pociągnęłam w stronę moich rodziców.
- Słuchaj, będziemy już iść. Mama ma pozew do napisania, ja też musze coś...
- Dzień dobry .... - moje serce chyba stanęło. Kastiel do nas podszedł. Mój tata prychnął.
- Ostatnim razem nie zbyt fajnie wyszło jak Pana spotkałem... - czerwonowłosy podrapał się po głowie. Czy ja śnie ? Kastiel uśmiechnął się. To szczery uśmiech pełen, pokory ?
- Doprawdy ? - ton mojego taty jest nieco chłodny
- Chciałbym zacząć od początku. - przeniósł wzrok na mnie. Co to ma znaczyć ?
- Jak dla mnie, możesz zacząć i od końca. I tak będziesz na przegranej pozycji. - tata podszedł do niego i zasłonił mnie swoim ciałem.
- Wiem co między wami zaszło. Dobra rada chłopcze, nie zbliżaj się do niej. - ten ton.... Identyczny jak ostatnim razem jak się spotkali. Znowu przeszły mnie ciarki. - To rada i ostrzeżenie.... Idziemy. - złapał mnie za ramię i wyprowadził z sali. Chyba nigdy nie widziałam ojca w takim stanie. Jest.... Przerażający....
- T... Tato... Mama ci mówiła ?
- O czym ?
- O tym co się stało....
- Nie, ale gdybym to wiedział, prawdopodobnie ta rozmowa z nim wyglądałaby jeszcze gorzej. Wsiadaj. - powiedział. Chciałam jeszcze o coś zapytać, ale.... Wole nie. Czekając na mamę w samochodzie dostałam smsa od Rozalii.
" O kuźwa... Grubo... ". Ładnie powiedziane. Po chwili dostałam drugiego : " Twój tata nawet jak się wkurwia wygląda niesamowicie, hihi. " Wywróciłam oczami.
Mama weszła do samochodu. Podwieźliśmy ją do kancelarii i pojechaliśmy do domu. Co Kastiel chciał tym osiągnąć ? Wykonał ruch samobójczy, on chyba nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. W oczach mojego ojca, jest spalony. I to podwójnie.
- Kochanie, muszę wykonać kilka ważnych telefonów.... Zjemy później dobrze ? Coś zrobię albo gdzieś pójdziemy.
- Tato, mogę coś zrobić. - uśmiechnęłam się
- Nie musisz córeczko. - pogładził mnie po policzku i poszedł do pokoju. I tak postanowiłam, że coś zrobię. Poszłam wziąć szybki prysznic, przebrałam się i wzięłam do roboty w kuchni.
**
( Kastiel)
Niby dzień jak co dzień. Otworzyłem okno i wyrzuciłem niedopałek.
- Gówno prawda. - mruknąłem zaprzeczając mojej podświadomości. Kolejny dzień, kolejny poranek w tym cholernie pustym domu. Zgadzam się, pod tym względem dzień jak co dzień.
Usiadłem na łóżku.
Ale jednak jest inaczej niż zwykle. Jestem na siebie wściekły. Na cholerę podchodziłem wczoraj do jej ojca ? Facet mnie nie trawi a po wczoraj....
- Kurwa ! - walnąłem pięścią w poduszkę. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Demon zaczął szczekać. Zszedłem na dół.
- Spokojnie brachu... - pogłaskałem go żeby się uspokoił. Otworzyłem drzwi.
- Hej
- Eh... Wejdź. - mruknąłem. Nataniel wszedł do domu.
- Coś konkretnego ?
- Ale się dąsasz.... - mruknął
- Siadaj, chcesz coś do picia ?
- Nie, słuchaj mam dla ciebie propozycję.
- Jaką?
- Chcemy Cię w końcu pogodzić z Rose.
- Chcecie ?
- No Suśka, Rozalia i ja.
- Dajcie sobie spokój.... - usiadłem obok niego.
- No przecież ile to już trwa... Trzeba wam trochę pomóc. Rozalia wymyśliła dobry plan. - poprawił się na sofie - Spotkacie się.
- Słuchaj, ona się na to nie zgodzi a nawet jeśli, ojciec jej nie pozwoli. Co do tego jestem pewien.
- Od kiedy przejmujesz się jej ojcem ?
- Od kiedy patrzy na mnie jakbym zabił mu przynajmniej pół rodziny.
- Nie przejmuj się nim... Niedługo zapewne wyjedzie.
- Nataniel, nie wiem czy nie zauważyłeś ale Rose jest córeczką tatusia, nawet na Antarktydzie wiedziałby co ona robi, z kim i po co. Jak sam się nie dowie to ona mu powie...
- Dlatego to wasze spotkanie nieco zaaranżujemy.
- Co ?
- Rozalia idzie do Rose po południu, w sumie jakoś pod wieczór, bo do południa jest gdzieś z ojcem. Zaproponuje jej spotkanie w centrum przy fontannie. Pójdzie niby coś tam jeszcze załatwić i umówią się tak, że spotkają się obok tej fontanny, ale.... Ona tam nie pójdzie tylko ty.
- Ja ?
- Tak ty.... Rose przyjdzie, bo czemu nie miałaby się spotkać z Rozalią ? A jej ojciec też nie będzie miał z tym problemu, z niewiadomych powodów lubi Rozalie więc.... Powinno się wszystko udać. - wyszczerzył się - Tylko to ci chciałem powiedzieć. Dobra, lece. - wstał z miejsca i ruszył w stronę drzwi. - Nie spierdziel tej okazji. Narka ! - powiedział i poszedł. W sumie.... Może się udać....
Dostałem smsa od Rozalii.
" Po 18 obok fontanny. Powodzenia ;) "
Mam sporo czasu....
*
Dlaczego się w sumie na to zgodziłem ?
Zacząłem niespokojne chodzić dookoła fontanny z kilkoma różami w ręce. Laski lubią kwiaty, tak ? Spojrzałem na telefon, już 18.30, gdzie ona jest ? Spojrzałem przed siebie wypatrując znajomej sylwetki. W końcu dostrzegłem. Uśmiechnąłem się pod nosem. Będzie zabawnie.
- Rozaaaaa tak Cię przepraszam ! - usłyszałem
- A jeżeli nie czeka tu Rozalia ? - zapytałem
- Kastiel ? Co do kurwy....... - podeszła. Wygląda świetnie, jak zawsze. Wyciągnąłem rękę z kwiatami w jej stronę. Spojrzała najpierw na mnie później na kwiaty. Wzięła je, uśmiechnęła się a później.... Rzuciła je prosto do śmietnika.
- Co ty ? - mruknąłem
- To Twoja sprawka ?! - warknęła.
- Nie... To był pomysł...
- Rozalii ?! Mówiłam jej, że ma się kurwa nie wtrącać ! Ten jeden pierdolony raz ! - Zaczęła się wydzierać. Ohooo... Ludzie się gapią.
- Rose, uspokój sie.... - podszedłem do niej
- Pewnie gdzieś się schowała. Wyłaź Roza ! Mam ci trochę do powiedzenia ! - zaczęła się rozglądać i wydzierać. Zwariowała ? Trzeba coś z tym zrobić zanim ktoś wezwie policję. Złapałem ją za ramię i przyciągnąłem do siebie. Wbiłem się w jej usta. Trochę potrwało zanim przestała się wyrywać i walić pięściami gdzie popadnie.
W końcu się poddała. Brakowało mi jej smaku, jej ust, jej ciepła.
Jej złość przerodziła się w końcu w namiętność. Po chwili niechętnie się od niej obsunąłem. Spojrzałem w jej zielone oczy.
- C...co to miało być ? - szepnęła.
- Nie wkurzaj się... Przejdźmy się i pogadajmy, bez krzyków, fochów... Dobrze ?
- Ok.... To, gdzie idziemy ?
- Przed siebie... - ruszyliśmy w okropnie niezręcznej ciszy.
- Nawet nie pamiętam o co już się pokłóciliśmy.... -odezwałem się - Dzień zamieniał się w zwykłą rutynę, bez ciebie.
- Szczerze, ja nie wiem o co się wściekałam... Ale, nadal się wściekam.
- Eh...- westchnąłem i zatrzymałem się. Złapałam ją za rękę. - Tęsknie za tobą.... Za całą tobą, nie tylko za twoim ciałem.... Za całą Twoja osobą.
- Jednak za ciałem też Tęsknisz....
- Jestem facetem... - mruknąłem - Dajmy sobie szansę...
- Właśnie sobie przypomniałam - mruknęła jakby faktycznie coś ją oświeciło - Nie zgadzam się na żadne warunki... Rozumiesz ?
- Eh ? - kpi sobie ?
- Okej, postawię sprawę tak, możemy spróbować, wbrew wszystkiemu też za tobą tęsknie. Ale to moje warunki, nie zgadzam się na to żebyś ograniczał mi kontakty z kimkolwiek.
- Rose....
- Zamknij się, nie skończyłam. Mój ojciec nie może się dowiedzieć. Przynajmniej na razie, dopóki tu jest. Kolejny, nie będziesz robił mi żadnych scen kiedy będę rozmawiać z Ginem. Jest dla mnie ważny i musisz to zrozumieć. Kolejny i ostatni, na jakiś czas zero seksu.... Nic. Żadnych numerów. Jesteś facetem, wiem... Ale nadal mam wątpliwości co do tego, czy aby na pewno moje ciało nie jest u ciebie na pierwszym planie. Powiedzmy, że zaczynamy od zera. Więc ? - zapytała. Mam wrażenie, że sobie żartuje.... Mamy ukrywać się przed jej ojcem, na to jeszcze mogę pójść. Ale warunek z tym żółtkiem to już jakiś żart. Tak samo seks.... Kpina ?
Spojrzałem na nią, nie wygląda jakby żartowała.
- Mówisz nie moim warunkom i oczekujesz, że ja powiem tak twoim ? - mruknąłem.
- Gówno prawda. - mruknąłem zaprzeczając mojej podświadomości. Kolejny dzień, kolejny poranek w tym cholernie pustym domu. Zgadzam się, pod tym względem dzień jak co dzień.
Usiadłem na łóżku.
Ale jednak jest inaczej niż zwykle. Jestem na siebie wściekły. Na cholerę podchodziłem wczoraj do jej ojca ? Facet mnie nie trawi a po wczoraj....
- Kurwa ! - walnąłem pięścią w poduszkę. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Demon zaczął szczekać. Zszedłem na dół.
- Spokojnie brachu... - pogłaskałem go żeby się uspokoił. Otworzyłem drzwi.
- Hej
- Eh... Wejdź. - mruknąłem. Nataniel wszedł do domu.
- Coś konkretnego ?
- Ale się dąsasz.... - mruknął
- Siadaj, chcesz coś do picia ?
- Nie, słuchaj mam dla ciebie propozycję.
- Jaką?
- Chcemy Cię w końcu pogodzić z Rose.
- Chcecie ?
- No Suśka, Rozalia i ja.
- Dajcie sobie spokój.... - usiadłem obok niego.
- No przecież ile to już trwa... Trzeba wam trochę pomóc. Rozalia wymyśliła dobry plan. - poprawił się na sofie - Spotkacie się.
- Słuchaj, ona się na to nie zgodzi a nawet jeśli, ojciec jej nie pozwoli. Co do tego jestem pewien.
- Od kiedy przejmujesz się jej ojcem ?
- Od kiedy patrzy na mnie jakbym zabił mu przynajmniej pół rodziny.
- Nie przejmuj się nim... Niedługo zapewne wyjedzie.
- Nataniel, nie wiem czy nie zauważyłeś ale Rose jest córeczką tatusia, nawet na Antarktydzie wiedziałby co ona robi, z kim i po co. Jak sam się nie dowie to ona mu powie...
- Dlatego to wasze spotkanie nieco zaaranżujemy.
- Co ?
- Rozalia idzie do Rose po południu, w sumie jakoś pod wieczór, bo do południa jest gdzieś z ojcem. Zaproponuje jej spotkanie w centrum przy fontannie. Pójdzie niby coś tam jeszcze załatwić i umówią się tak, że spotkają się obok tej fontanny, ale.... Ona tam nie pójdzie tylko ty.
- Ja ?
- Tak ty.... Rose przyjdzie, bo czemu nie miałaby się spotkać z Rozalią ? A jej ojciec też nie będzie miał z tym problemu, z niewiadomych powodów lubi Rozalie więc.... Powinno się wszystko udać. - wyszczerzył się - Tylko to ci chciałem powiedzieć. Dobra, lece. - wstał z miejsca i ruszył w stronę drzwi. - Nie spierdziel tej okazji. Narka ! - powiedział i poszedł. W sumie.... Może się udać....
Dostałem smsa od Rozalii.
" Po 18 obok fontanny. Powodzenia ;) "
Mam sporo czasu....
*
Dlaczego się w sumie na to zgodziłem ?
Zacząłem niespokojne chodzić dookoła fontanny z kilkoma różami w ręce. Laski lubią kwiaty, tak ? Spojrzałem na telefon, już 18.30, gdzie ona jest ? Spojrzałem przed siebie wypatrując znajomej sylwetki. W końcu dostrzegłem. Uśmiechnąłem się pod nosem. Będzie zabawnie.
- Rozaaaaa tak Cię przepraszam ! - usłyszałem
- A jeżeli nie czeka tu Rozalia ? - zapytałem
- Kastiel ? Co do kurwy....... - podeszła. Wygląda świetnie, jak zawsze. Wyciągnąłem rękę z kwiatami w jej stronę. Spojrzała najpierw na mnie później na kwiaty. Wzięła je, uśmiechnęła się a później.... Rzuciła je prosto do śmietnika.
- Co ty ? - mruknąłem
- To Twoja sprawka ?! - warknęła.
- Nie... To był pomysł...
- Rozalii ?! Mówiłam jej, że ma się kurwa nie wtrącać ! Ten jeden pierdolony raz ! - Zaczęła się wydzierać. Ohooo... Ludzie się gapią.
- Rose, uspokój sie.... - podszedłem do niej
- Pewnie gdzieś się schowała. Wyłaź Roza ! Mam ci trochę do powiedzenia ! - zaczęła się rozglądać i wydzierać. Zwariowała ? Trzeba coś z tym zrobić zanim ktoś wezwie policję. Złapałem ją za ramię i przyciągnąłem do siebie. Wbiłem się w jej usta. Trochę potrwało zanim przestała się wyrywać i walić pięściami gdzie popadnie.
W końcu się poddała. Brakowało mi jej smaku, jej ust, jej ciepła.
Jej złość przerodziła się w końcu w namiętność. Po chwili niechętnie się od niej obsunąłem. Spojrzałem w jej zielone oczy.
- C...co to miało być ? - szepnęła.
- Nie wkurzaj się... Przejdźmy się i pogadajmy, bez krzyków, fochów... Dobrze ?
- Ok.... To, gdzie idziemy ?
- Przed siebie... - ruszyliśmy w okropnie niezręcznej ciszy.
- Nawet nie pamiętam o co już się pokłóciliśmy.... -odezwałem się - Dzień zamieniał się w zwykłą rutynę, bez ciebie.
- Szczerze, ja nie wiem o co się wściekałam... Ale, nadal się wściekam.
- Eh...- westchnąłem i zatrzymałem się. Złapałam ją za rękę. - Tęsknie za tobą.... Za całą tobą, nie tylko za twoim ciałem.... Za całą Twoja osobą.
- Jednak za ciałem też Tęsknisz....
- Jestem facetem... - mruknąłem - Dajmy sobie szansę...
- Właśnie sobie przypomniałam - mruknęła jakby faktycznie coś ją oświeciło - Nie zgadzam się na żadne warunki... Rozumiesz ?
- Eh ? - kpi sobie ?
- Okej, postawię sprawę tak, możemy spróbować, wbrew wszystkiemu też za tobą tęsknie. Ale to moje warunki, nie zgadzam się na to żebyś ograniczał mi kontakty z kimkolwiek.
- Rose....
- Zamknij się, nie skończyłam. Mój ojciec nie może się dowiedzieć. Przynajmniej na razie, dopóki tu jest. Kolejny, nie będziesz robił mi żadnych scen kiedy będę rozmawiać z Ginem. Jest dla mnie ważny i musisz to zrozumieć. Kolejny i ostatni, na jakiś czas zero seksu.... Nic. Żadnych numerów. Jesteś facetem, wiem... Ale nadal mam wątpliwości co do tego, czy aby na pewno moje ciało nie jest u ciebie na pierwszym planie. Powiedzmy, że zaczynamy od zera. Więc ? - zapytała. Mam wrażenie, że sobie żartuje.... Mamy ukrywać się przed jej ojcem, na to jeszcze mogę pójść. Ale warunek z tym żółtkiem to już jakiś żart. Tak samo seks.... Kpina ?
Spojrzałem na nią, nie wygląda jakby żartowała.
- Mówisz nie moim warunkom i oczekujesz, że ja powiem tak twoim ? - mruknąłem.
O kurde! No szybko dodaj kolejny, bo chcę wiedzieć co dalej. No jestem BARDZO ciekawa co z tego wyniknie. Nie będę mogła normalnie myśleć, bo muszę wiedzieć czy będą razem xd hej
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Wow, wow, wow. Kastiel taki twardy :D Nie daj się Rose.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko mam nadzieję, że im się ułoży :3
~Shadow
Jestem sobie dziś zadowoloną czytelniczką i pisarką #Zajebioza# Pozdro ❤
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Mam nadzieje, że wrócą do siebie :) Z niecierpliwością czekan na następny. Życzę weny i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNo I dobrze. Niech lasia postawi na swoim. ;)
OdpowiedzUsuńJa tam chcem żeby znowu byli together forever xD
OdpowiedzUsuń