środa, 30 grudnia 2015

50. Potworne Rekiny.

Tak sobie stwierdziłam, że wypada coś wstawić jeszcze w tym roku xD

To już 50 rozdział !
Wow, wow xD

Napisałam już rozdział specjalny ! 
Wstawię go po nowym roku :D
Szczerze mówiąc, myślałam że odzew będzie nieco większy ._.
No ale cóż, widocznie moi czytelnicy nie lubią mieć wolnej ręki i nie przepadają za przejawem kreatywności xDDD

Przepraszam, jeśli ktoś poczuł się urażony ♥

Życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku kochani! 

Widzimy się w nowym roku, mam nadzieję - lepszym :D


--------------------------------------------------------------------
- Niespodzianke ? - zapytałam
- Przylatuje za dwa dni.
- Na prawdę ? - ucieszyłam się
- Tak.
- Powiedz mi, na kiedy masz zaplanowany przylot, przyjadę na lotnisko.
- Jutro rano wylatuje, więc myślę, że w czwartek rano będę.
- Daj mi jeszcze znać, dobrze?
- Dobrze kochanie. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, nie mogę się doczekać. - powiedziałam i rozłączyłam się.
- Stało się coś ? - zapytała Su
- Nie, mój tata przylatuje.
- Co ? - usłyszałam Kasta - Znaczy... Tak ?
- Tak. - uśmiechnęłam się. - Słuchajcie, po śniadaniu idziemy na jakieś zakupy.
- Dobrze. - odpowiedzieli wszyscy równo.
Cały dzień jakoś zleciał bez szczególnych problemów. Poszliśmy na zakupy, trochę pozwiedzaliśmy, pokazałam ekipie kilka ciekawych miejsc. Oczywiście nie odbyło się bez ciuchowego szaleństwa Rozalii. Stwierdziła, że skoro jedziemy jutro na plaże, ona koniecznie musi sobie kupić nową plażowa torebkę, bo o tym zapomniała jak ostatni raz byłyśmy na zakupach. Kiedy z Su i Rozą błąkałyśmy się po sklepach szukając " tej jednej, jedynej torebki " chłopacy chodzili po sklepach szukając jakiegoś alkoholu na jutro. Na jutro, ponieważ dzisiaj zabroniłam im pić skoro jutro mamy wstawać tak wcześnie. Kiedy wróciliśmy do mieszkania, każdy wziął się za pakowanie i niemal od razu poszliśmy spać.
                                                   *
- Ludzie, wstawać ! - krzyknęłam z kuchni kończąc podawać śniadanie. Postanowiłam zrezygnować na dzisiaj z kucharki, która jak dla mnie jest totalnym absurdem. Więc dzisiaj sama zrobiłam śniadanie dla przyjaciół. Wstałam po 5, ogarnęłam się i byłam już praktycznie gotowa do wyjścia, to stwierdziłam że dobrze spożytkuje nadmiar czasu wolnego. Kiedy usiadłam na swoim miejscu, w kuchni nastała inwazja żywych trupów.
-Jej....Chyba będziecie musieli pospać w aucie....Dalej jedzcie i szykujcie się, bo nie ma czasu. - westchnęłam. Wszyscy zombie wzięli się za śniadanie, szybko im poszło. Kilka minut przed 6 usłyszałam dzwonek do drzwi. Są niesamowicie punktualni. Dobrze, że moja ekipa tak szybko się wyrobiła. Otworzyłam drzwi, stał w nich Gin z Chanem. Przywitałam się z nimi. Chwilę poczekaliśmy na klatce na moich towarzyszy, a kiedy już wszyscy wyszli z domu, zamknęłam drzwi i zeszliśmy wszyscy na dół. W małym busie czekała na nas reszta. Widzę, że nie tylko moja ekipa się nie wyspała. Usiadłam sobie po środku, między Ginem a Kastem. Kiedy reszta zajęła już swoje miejsca, ruszyliśmy.
- Ile będziemy jechać ? - zapytałam
- Godzinę, półtorej, nie więcej - uśmiechnął się do mnie Cheon. To nie tak źle, myślałam że będzie gorzej. Przez całą drogę w aucie panowała nieznośna cisza, ale to tylko dlatego, że większość pasażerów po prostu spała. Po pewnym czasie nawet mi zachciało się spać, ale kiedy się do tego przymierzyłam, auto stanęło. Chyba jesteśmy na miejscu. Spojrzałam na Gina, radosne iskierki zaczęły się pojawiać w jego oczach. Tak, jesteśmy na miejscu.
- Wstajemy... - ziewnął Cheon i wyszedł z busa. Kiedy ja  z niego wyskoczyłam i poczułam ten pierwszy powiew morskiego wiatru, uśmiechnęłam się. Spojrzałam w niebo, czyste, niebieskie. Zero, nawet malutkiej chmurki. Jedynie piękne słoneczko, które już daje się we znaki. Spojrzałam na rozciągającą się plaże, nikogo nie ma.
- Tu nie ma tak dużo ludzi - odezwał się Yun
- Dlatego firma wysyła nas zazwyczaj tutaj... - mruknął Seon
- Trochę przesadzacie. - odezwał się Chan - Przecież to nie jest jakieś odludzie.... Tam są sklepy, tam bary... A ludzie przyjdą, jest dopiero po 9.
- Chodźmy się gdzieś rozłożyć. - zaproponowała Roza. Chłopaki są nieco lepiej zorganizowani od nas, kiedy zobaczyłam, że biorą ze sobą ogromne plażowe parasole byłam nieco przerażona, ale wtedy przypomniałam sobie, że koreańczycy z reguły się nie opalają.
- Może tutaj ? - zaproponowała Su - Jest słońce, a później będzie sporo cienia.
- Bardzo dobre miejsce - powiedział Cheon i wbił jeden z parasoli w piach. Reszta zespołu poszła w jego ślady. Chciałam już znaleźć się w podłożu wody. Ściągnęłam moje japonki i rzucilam je razem z torbą na ziemie. Pobiegłam w stronę wody. Pierwsza fala mnie trochę podmyła, woda jest cudownie ciepła. Jak spojrzałam na horyzont, dostrzegałam ile pięknych odcieni błękitu mieni się w słońcu. Cudowny widok.
- Bu ! - zostałam popchnieta do wody, odwróciłam się szybko do sprawcy. Kyugin stał przede mną i śmiał się jak typowy idiota. Uniosłam jedną brew, zemsta! Zaczęłam chlapać go wodą.
- Ej ! Hahah ! Ty wredoto ! - zaczął się śmiać i przy okazji chlapać mnie. Kiedy przestaliśmy zachowywać się jak przedszkolaki, doszliśmy do wniosku, że jesteśmy cali przemoczeni.
- Ide się przebrać hahah - zaśmiałam się. Poszłam w stronę miejsca, gdzie rozbiła się cała ekipa. Niezła organizacja, leżaki, parasole i pełno ręczników na których niektórzy już leżeli.
- Opalacie się ? W słonecznym cieniu chociaż ? - zaśmiałam się,  zauważając że chłopaki z zespołu którzy leżeli na ręcznikach byli skutecznie odgrodzeni od promieni słonecznych.
- Oczywiście - zaśmiał się Seon
- Rose, idziemy się przebrać ? - usłyszałam Roze. Wzięłam moja torbę i podeszłam do Siwej.
- Ja też idę. - odezwała się Su. We trzy poszliśmy w kierunku przebierali plażowych. W między czasie napisałam do Pey, że już na nią czekam. Przebrałam się w strój kąpielowy, jak spojrzałam w lustro, nagle strasznie się zawstydziłam.
- Rose, gotowa ? - Roza zapukała do mojej przebieralni.
- N.. Nie do końca...
- Mogę wejść ?
- Jasne... - mruknęłam, Roza weszła do środka.
- Wyglądasz pięknie... Co jest ?
- Tak jakoś... Dziwnie...
- Co dziwnie ?
- No bo zespół Kyugina... I inni...
- Wstydzisz się ? Hahah
- Nie śmiej się.. - naburmuszyłam się
- Przestań pierdzielielić i wmawiać sobie, że nie wypada. Proszę Cię.... Wyglądasz powalająco. Pokaż wszystkim co ci dała mama i wszystkie koreanki niech zmienią kanony piękna.
- Trochę pojechałaś.... - zaśmiałam się - Ale dzięki. - Roza poprawiła swoją chustę na biodrach i wyszła. Pozbierałam rzeczy i schowałam je do torby, po czym też wyszłam.
- Rose ! - usłyszałam znajomy głos, z daleka wypatrzyłam Peyton. Podbiegła do nas. Ma na sobie śliczną, przewiewną i przeaświtującą plażową sukienkę, a pod nią czerwone bikini. Przytuliłam ją na przywitanie.
- Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnęła się ciepło
- Ty też. Przedstawie was. To jest Rozalia a to Peyton. Su zaraz wyjdzie z przebieralni. O... O wilku mowa - zaśmiałam się patrząc na wychodzącą Su. Ma na sobie niebieskie bikini. Dziewczyny przywitały się ze sobą i ruszyłyśmy w stronę męskiej ekipy. Po drodze czułam na sobie spojrzenia dosłownie wszystkich, co niesamowicie podbudowało moją pewność siebie, aż ta w końcu wróciła do normalności. Kiedy doszłyśmy do chłopaków, pierwszy zauważył nas Chan. Co wyraził w poprzez bardzo spektakularne zachłyśnięcie się wodą.
- Co się staaaaa...... - teraz wzrok Cheona przeniósł się na nas i później już każdego po kolei.
- Wow... - westchnął Seon
- Trochę niezręcznie... To może przedstawie Peyton.... Em.. To Seon, Chan, Zac, Cheon, Gin, Yun, Nataniel i Kast. - powiedziałam na jednym oddechu
- Siemka - wyszczerzyła się. - Rose, idziemy pływać ?
- Tak... - mruknęłam, zdecydowanie wolę to niż pożerające spojrzenia chłopaków, oprócz jednego, który zabija mnie lodowatym wzrokiem. Ach... Kastiel tak bardzo.... Położyłam rzeczy obok niego, celowo ściągając przy nim czerwoną chuse, która była związana na moich biodrach. Pokazałam mu język i pobiegłam do Pey.
- Też czujesz te spojrzenia ? - szepnęła Pey
- Tak... Masakra hahahh - zaśmiałam się. Stanęłyśmy na brzegu. Woda delikatnie zaczęła nas podmywać.
- Co u ciebie ? Gdzie się uczysz ? - zapytałam oswajając się z wodą
- Wiesz, teraz wakacje... A ucze się na drugim roku w szkole medycznej.
- Tak ?
- Nom, a jak u ciebie ?
- Średnia prywatna...
- Gdzie lecisz na studia ?
- Gdzie, że miasto to jeszcze nie wiem, ale architektura.
- Waaaa! To nieźle ! Ja medycyna, chciałabym się załapać do Stanów.
- Ta medycyna jest ostatnio jakaś modna ? - zaśmiałam się przypominając sobie o planach Gina
- Nie wiem hahaha.
- Dobra, sympatyczna kożelnko, ja wskakuje. - powiedziałam i sekundę później byłam już pod wodą. Wynurzyłam się kilka dobrych metrów dalej. Dawno nie pływałam w morzu... Zapomniałam jakie to fajne. Metr za metrem, byłam coraz dalej od brzegu. Zatrzymałam się i zauważyłam, że ktoś wskoczył do wody. W koszulce i w krótkich jasnych spodenkach. To któryś z chłopaków od Gina. Ciekawa jestem który tak dobrze pływa. Jestem za daleko żeby ocenić kto to. Popłynęłam bliżej, nagle obiekt znikł pod falą. Nieco się przestraszyłam.
- Hej ?! - krzyknęłam zero odzewu a osobnika jak nie było tak nie ma.
- No niech to kurwa mać. - mruknęłam i ruszyłam przed siebie. Kiedy tak płynęłam mając już najczarniejsze myśli ktoś wypłynął dosłownie 20 cm przed moim nosem.
- Aaaaa! - krzyknęłam - Kyugin ! Debilu! - prawie ja się utopiłam  - To ty ?
- Co ja ? - nie ukrywał nawet że jest rozbawiony
- Zakryła Cię fala..? Boże myślałam, że się ktoś podtopił. Idiotooooo! - warknęłam i kopnęłam go pod wodą. Znowu zanurkował i wynurzył się w tym samym miejscu.
- Oj nie denerwuj się.... - zaśmiał się
- Będę się denerwować. Jestem na ciebie wściekła !
- Oj uważaj, bo jeszcze tą wściekłością przywołasz jakiegoś rekina. - uśmiechnął się i zniknął pod wodą. Znowu straciłam go z pola widzenia.
- Ałaaaaa! - poczułam mocne uszczypnięcie w prawe biodro.
- Rekiny tutaj są bardzo dzikie i nieprzewidywalne... - Gin podpłynął do mnie od tyłu szepnął mi to do ucha
- I wyjątkowo .... Mocno... Gryzą.... - jego ręka powoli zjeżdżała po krawędzi mojego ciała zatrzymując się na drugim biodrze. Znowu mnie uszczypnął. Teraz zaczęłam się śmiać. Jak odwróciłam się do niego, nie spodziewałam się że będzie tak blisko.
- Cwane te Rekiny... - spojrzałam mu oczy i ochlapałam - A jak z szybkością ? - powiedziałam i zaczęłam " uciekać " cały czas się śmiejąc.
- Aaahaaa.... Goni mnie rekin hahahahhaha - zaczęłam krzyczeć. Kiedy w końcu znalazłam grunt stanęłam. Gin mnie wyprzedził
- Już po  tobie ! - krzyknął i rzucił się na mnie. Wpadliśmy do wody. Złapałam go za skrawek mokrej koszulki. W sumie szkoda, że ją ma... Chętnie bym  zobaczyła co pod nią ukrywa....
- Nie wyjdziesz stąd cała hahaha - zaśmiał się i wziął mnie na ręce po czym wrzucił mnie do wody sam rzucając się chwilę później na mnie. Jak już się wynurzyłam i chciałam zaczerpnąć trochę powietrza znowu się na mnie rzucił i zaczął mnie niesamowicie brutalnie łaskotać.
- Aaaaaahahahhahh .... Błagam.... Wystarczy ...hahhahahaah
- Na pewno ? - zaśmiał się
- Taaak.... Tak.....
- No dobrze... Zły rekin odpływa....  - odetchnął a ja z nim.
- Aaaish... Gin.... W sumie mam do Ciebie prośbę.
- Słucham. - uśmiechnął się.
- Jutro przylatuje mój tata, zawiózłbyś mnie na lotnisko albo jakoś tam poprowadził ?
- Zawioze Cię - uśmiechnął się
- Dzięki. - wyszczerzyłam sie. Wyszliśmy z wody. Wszyscy żywo rozmawiali, niektórzy popijając piwko. Usiadłam na ręczniku. Teraz trochę opalania.
- Rose, jesteś głodna ? - odezwał się Kast
- No w sumie...
- Chodź ze mną... - mruknął. Spojrzałam na niego. No dobra, chyba nie mam wyboru. Podniosłam się. Poszliśmy z Kastem w stronę barów.
- Jak się bawisz ? - zapytał
- Świetnie. A ty ?
- Pomijając że ze mną w ogóle nie rozmawiasz i traktujeaz mnie jakbym nie istniał.... Dobrze. - powiedział i zatrzymał się łapiąc mnie za rękę.
- Co ty tak w sumie odwalasz ? - zapytał starając się ukryć wściekłość
- Nic nie odwalam.
- Spotykasz się z nim za moimi plecami, świetnie się razem bawicie, a do mnie nawet nie raczysz się odezwać. I w ogóle, co to za strój ?!
- Po pierwsze, czy ja mam jakieś wąty jak spotykasz się ze swoimi przyjaciółmi? Po drugie, czy ty mi coś sugerujesz ? Po trzecie, jestem na ciebie nadal wściekła za tą akcje z Ginem. A strój to strój. Nie podoba ci się ? Trudno, mi tak.
- Nic ci nie sugeruje. I tak, nie podoba mi się ten strój. Nie podoba mi się, że każdy frajer na plaży popadł w skrajną ekscytacje wyobrażając sobie różne, dziwne sceny z Tobą w tym stroju. Nie podoba mi się, że większość czasu spędzasz z tym koreańcem.
- Skończ już... Nie mam zamiaru psuć sobie humoru. Sory. - mruknęłam i ruszyłam przed siebie. Kast za mną. W ciszy doszliśmy do pierwszego lepszego baru i zamówiliśmy sobie jakieś frytki. Jak zjedliśmy, w takiej samej ciszy wróciliśmy do reszty. Cały dzień nam jakoś zleciał i w końcu nadszedł czas się zbierać.

sobota, 26 grudnia 2015

49. Co później?

Święta, święta i po świętach ~.~
Nażarłam się na długi czas xD

Niedługo Sylwester xD
Boże jak ten czas leci xDD

Wiecie co, wpadłam przed chwilą na taki pomysł... Bo niedługo minie rok od założenia bloga. Co Wy na to żebym napisała jakiś rozdział specjalny ?
Taki hm, w ogóle nie związany z aktualnymi wydarzeniami.
I mam co do tego propozycję dla Was.
Jak widziecie taki rozdział ?
Kogo chcielibyście w takim rozdziale ?
Może jakieś konkretne święto?
Może jakieś wspomnienie Rose ?
Zostawiam to Wam !
Jeżeli nie pojawią się żadne sugestie - no trudno xD
Rocznicowego rozdziału wtedy nie będzie xD


Widzę, że nie za bardzo spodobał Wam się Kyugin xDD
Miał być pozytywną postacią ;-;
Boje się, że niedługo go znienawidzicie xDDD

Pozdrawiam Was gorąco ! :D
--------------------------------------------------------------------
- No witam, witam... Mojego słodkiego, wyrodnego braciszka. - podeszła do nas drobna szatynka. Jeżeli mam być szczera, nie powiedziałabym, że to rodzeństwo.
- Cześć. Noona*, to Rose. Nie wiem czy ją pamiętasz. - dziewczyna przyjrzała mi się
- Suaaaa.... - mruknęłam smutno - Nie poznajesz mnie ?
- Aishh... Oczywiście, że cie pamiętam ! - podeszła do mnie i mocno przytuliła. - Ale się zmieniłaś!
- Ty też.
- Ommaaa**?? - usłyszeliśmy, zerknęłam na małą dziewczynkę błąkającą sie przy stolikach.
- Rachel, tu jestem. - Sua do niej pomachała. Spojrzałam z niedowierzaniem.
- Waaaa.... Twoja? Jaka duża! - mała podbiegła do nas i od razu rzuciła się na Gina.
- Hej maluchu. - uwiesiła się na jego szyi.  Przyjrzałam się jej, jest przeurocza. Ma średniej długości, proste,czarne włosy, czekoladowe oczka i słodką, okrągłą buzie.
- Kto too ? - szepnęła do Gina
- Ma na imię Rosevi. To moja bardzo dobra przyjaciółka.
- Heej - uśmiechnęłam się do niej. Od razu zeskczyła z kolan Kyugina i podeszła do mnie.
- Unnie***...?
- Jeeejciu, jaka ty jesteś słodka... Chodź, wskakuj - zaśmiałam się i wzięłam ją na ręce, posadziłam ją na moich kolanach. Zaczęła mi się bacznie przyglądać
- Unnie, masz śliczne oczy, też bym takie chciała.
- Ale twoje są równie piękne, twój wujek ma identyczne.
- Wujek ma inne oczy... Rachel ma ciemniejsze. Ale bardzo podobają mi się oczy wujka.
- Tak ?
- A tobie, Unnie?
- Mi też. - uśmiechnęłam się ciepło
- Co chcecie do picia ? - Odezwała się Sua
- Dwie zielone herbaty z czarną porzeczką. - powiedział Gin
- Rachel, chodź zrobimy wujkowi i cioci herbatę. - Sua uśmiechnęła się chytrze do Gina, wzięła Rachel na ręce i poszła.
- Jest urocza.... - westchnęłam
- Na prawdę lubisz moje oczy ? - zapytał
- Ah ? .... Tak. Mają śliczny odcień.  - uśmiechnęłam się. Gin spojrzał mi głęboko w oczy i też po chwili się uśmiechnął. Sua przyniosła nam herbatę. Była pyszna. W trakcie degustacji herbaty, wspominaliśmy z Ginem kilka rzeczy. Brakowało mi go, na prawdę....
-  A co zamierzasz później ? - zapytał
- Czyli kiedy ?
- Po maturze.
- Chciałabym studiować architekture.
- Jednak ? Tak coś czułem, że to wybierzesz. - uśmiechnął się
- A jak z Tobą? Kariera w toku, ale masz jakąś opcję "b"?
- Kariera nie będzie trwać wiecznie... Wystarczy jedna płyta, która nie spodoba się fanom.  Zresztą kariera i tak będzie miała krótką przerwę.
- Dlaczego ? - zapytałam
- Muszę iść do wojska na dwa lata. Obowiązek służby przyznany w góry. A tak poza tym, chce powalczyć z medycyną.
- Medycyną? - niemal zachłysnęłam się herbata - Przecież to samobójstwo. Scena i próby pochłaniają już niemal maksimum twojego czasu, a ty chcesz się jeszcze pchać na medycynę ? - nie wiem czy zwariował czy już oszalał.
- Jak na razie daje radę - uśmiechnął się. Ach tak... Zapomniałam, że Gin jest starszy.
- Nie narażaj się na wycieńczenie. Jesteś silnym chłopakiem, ale doskonale wiesz, że wszystko ma swoje limity.
- Czy to znaczy, że się o mnie martwisz ? - zapytał. Czy ja się o niego martwie?  Zwariował, to pewne.
- Oczywiście, że się o ciebie martwie, głupku. - walnęłam go. Zaśmiał się.
- Mojej wytwórni zależy na tym żebym był bardzo dobrym artystą, ale wykształcenie jest najważniejsze. Jeśli mam jakiś ważny test, szybciej kończe próby, żeby się pouczyć albo mam kilka dni wolnego.  Więc, na razie jest dobrze.
- No dobrze, ale jak będziecie w trasie i wypadnie ci akurat jakiś egzamin ?
- Rosie myśląca zawsze o wszystkim - zaśmiał się - Będę się tym martwić jak będzie na to czas.
- Eh.... - westchnęłam - A jaka specjalizacja cie interesuje?
- Pediatria. - powiedział, a ja autentycznie zaniemówiłam.
- W szoku ? - zaśmiał się. Oj nawet nie wiesz, w jakim. Dawno nie widziałam Gina,zawsze miał dryg do pomagania ludziom, ale nie spodziewałam się że aż tak się w tym zagłębi. Chociaż w sumie, kiedyś mówił, że chce być lekarzem, ale nie sądziłam, że postawi na opiekę nad dziećmi.
- Leciutkim.... - spojrzałam mu w oczy - Masz moje pełne wsparcie, będę trzymać kciuki. - uśmiechnęłam się. Poczułam wibracje w torebce. Rozalia do mnie napisała.
- Och, już wstali. Chyba musimy się zbierać. - zabrałam rzeczy i wyszliśmy.
- Słuchaj, Zac kończy dzisiaj swoją partie solową i będziemy mieć dzień wolnego. Może pojedziemy, wszyscy, na małą wycieczkę ?
- Wycieczkę ?
- Nad morze.
- Wszystko jasne haha, upodobania masz nadal takie same.
- Miłości i pasji  do niektórych rzeczy nie da się zmienić.
- Ja jestem za. - uśmiechnęłam się. Wydaje mi się, że do przekonania reszty nie będę potrzebowała nie wiadomo jak wiele czasu. Kiedy doszliśmy z Ginem pod budynek w którym aktualnie mieszkam, usłyszałam telefon. Dzwoniła Roza, odrzuciłam.
- To co z jutrem ? Rano ? - zapytałam
- Rano rano, że rano.
- Takie wasze rano ?
- No nasze, czyli 5
- Oj może być ciężko... 6 ?
- Godzina mniej na plaży... No ale ok. - zaśmiał się. Przytuliłam go na pożegnanie i weszłam do budynku. Windą dojechałam na właściwe piętro. Kiedy weszłam do mieszkania od razu wzrok wszystkich skupił się na mnie.
- Gdzieś ty była ?! - warknęła Roza
- Po śniadanie haha
- Ładny kwiatek... - usłyszałam Kastiela. Zignorowałam go, posłałam mu jedynie zimne spojrzenie. 
- Słuchajcie, jedziemy jutro z chłopakami i z moja starą znajomą nad morze.  - tak, postanowiłam napisać do Pey
- Super! - krzyknęła Roza
- Oo jak fajnie. - ucieszyła się Su
- Jeżeli Su się pisze, to ja też. - odezwał się Nat
- Rewelacyjnie... - mruknął Kast - Aaa... Miałem ci powiedzieć, że finały są przeniesione.
- To znaczy, że zostajecie dłużej ?
- Na to wygląda.
- Fajnie- uśmiechnęłam się, poczułam wibracje.Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam na wyświetlacz.
- Cześć tato. - odebrałam
- Hej kochanie, mam dla ciebie niespodzianke....


* Noona - młodszy chłopak zwraca się tak do starszej dziewczyny lub starszej siostry
**  " mamo" 
*** Unnie - młodsza dziewczyna zwraca się tak do starszej, lub do starszej siostry

poniedziałek, 21 grudnia 2015

48. Starymi ścieżkami.

Jak obiecywałam !

Mój prezent dla Was na moją "19" haha :D
Starzeje się xD


Życzę miłego tygodnia kochani, Wesołych Świąt i Wszystkiego Dobrego ;)

--------------------------------------------------------------------
- Mam tego dosyć....  - mruknął Kastiel. Podszedł do Gina i go popchnął.
- Ej ! Odbiło ci ?! - warknęłam
- Nie wtrącaj się Rose! - krzyknął - Te wasze uśmieszki, wspólne historie... Ile można do cholery ! Aaaa.... I jeszcze coś. - Kastiel wymierzył Ginowi cios w twarz.
- KASTIEL ! - warknęłam podbiegając do mojego poszkodowanego przyjaciela
- Widziałem co odwalałeś przy tamtym stole. Do twojej wiadomości, nie wiem jak u was, ale u nas nie bierze się za zajęte dziewczyny. Możesz być sobie nawet hollywoodzkim aktorem, nie dam ci jej sobie odebrać.
- Odbiło ci... - zaśmiałam się mu w twarz. Gin wyprostował się wypluwając nie wielką ilość krwi.
- Haha.... - zaśmiał się - Ty myślisz, że ja nie wiem, że jesteście razem ? - Gin podszedł do niego i szepnął mu coś na ucho. Nic nie usłyszałam. Po chwili odsunął się od niego, poklepał po ramieniu i odwrócił się w moją stronę. Kastiel chciał wymierzyć mu kolejny cios, ale Nataniel go powstrzymał.
- Będzie lepiej jak już pójdę. Trzymajcie się. - pomachał nam i ruszył. Spojrzałam na Kastiela i na oddalającego się  Kyugina.
- Cz..... Czekaj ! Gin ! - krzyknęłam i ruszyłam za nim. Dogoniłam go i złapałam za ramię.
- Przepraszam Cię za niego... - mruknęłam
- Niczym się nie przejmuj, Rosie. Nic mi nie jest. - uśmiechnął się. Spojrzałam na niego. Zaczęłam przystępować z nogi na nogę.
- Aishh..   - syknęłam - Nie tak wyobrażałam sobie ten wieczór.
- Nic się nie stało... Widzimy się jutro ? Rano na przykład ? - zaproponował mi. Zgodziłam się niemal od razu.
- Idź do nich zanim się rozejdą i zgubią. Widzimy się jutro. - uśmiechnął się. Szybko się odwzajemniłam i ruszyłam w kierunku mojej ekipy. Krok za krokiem byłam coraz wścieklejsza na Kastiela. Kiedy już do nich doszłam Kastiel złapał mnie za ramię. Strzepnęłam jego rękę.
- Nie dotykaj mnie ! - krzyknęłam - Chodźmy... Robi się chłodno. - powiedziałam spokojnie do reszty. W niezręcznej ciszy wróciliśmy do domu. Wszyscy od razu rozeszli się do łóżek.
- Rose... Pogadajmy... - Kastiel podszedł do mnie
- Nie mamy o czym.
- Jestem jednak innego zdania. Chodź... - chciał mnie złapać za rękę, ale nie dałam się
- Już ci mówiłam, że masz mnie nie dotykać. A tak swoją drogą gdzie chcesz spać ?
- Jak gdzie ? Tam gdzie ty.
- To w takim razie ja śpie dzisiaj w salonie ewentualnie pokoju obok. - uśmiechnęłam się wrednie i wyszłam z kuchni
- Dobra, wkurzyłem się.... Nie podoba mi się że on się tak cały czas koło ciebie kręci.
- To coś ci powiem. - podeszłam do niego - W tej chwili nie obchodzi mnie że jesteś zazdrosny. I wbij sobie do głowy, że ja przyjechałam tu głównie po to, żeby spędzić z Ginem trochę czasu, który on i tak ma ograniczony. Nie widziałam go kilka dobrych lat, zresztą to jeden z moich nielicznych najlepszych przyjaciół i zdecydowanie nie zasługuje on na takie akcje jak ta dzisiejsza.
- Ale czy ty nie widzisz, że on cie perfidnie podrywa ?!
- Nie. Nie widzę tego.
- To otwórz oczy zanim będzie za późno. Dobranoc.  - powiedział i wyminął mnie idąc do pokoju.
- Mam otwarte oczy ! - warknęłam.
                                             *
Wstałam wyjątkowo wcześnie, przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy zobaczyłam na zegarek było po 9. Wyszłam z pokoju, wszyscy jeszcze śpią.
- Trzeba iść na jakieś zakupy. - westchnęłam. Szybko się ubrałam, na wierzchu miałam akurat tą czarną sukienkę, którą wtedy kupiłam z dziewczynami. Rozczesałam włosy, zrobiłam szybki makijaż iii.... Jestem gotowa. W samą porę, bo akurat zadzwonił Gin. Zeszłam na dół. Wygląda całkiem normalnie... Chociaż tą swoją normalnością dziwnie się wyróżnia. A to dziwne, bo jego ubiór nie różni się przecież jakoś specjalnie od chłopaków którzy mnie mijają. Biały T-Shirt, jeansy, czarne trampki i jasna czapka z daszkiem typu bejsbolówka. Jego normalność jest... Nie normalna.
- Cześć ! - uśmiechnął się do mnie.
- Hejka - również się uśmiechnęłam.
- Dla ciebie. - zza pleców wyciągnął długą, białą róże, barwioną na zielono.
- Oooch.... Jest prześliczna.... - posłałam w jego stronę uśmiech pełen wdzięczności, dopiero teraz zauważyłam na jego policzku zadrapanie, od razu posmutniałam
- Oooi.... Co się stało?
- Ta rana ...
- Mówiłem ci, że masz się tym nie przejmować... Heej... - zniżył się do mnie. Jego błyszczące, czekoladowe oczy patrzą na mnie z lekkim smutkiem i wyrzutem. - Nie bądź smutna, dobrze ? - zaszczycił mnie swoim pięknym uśmiechem, chcąc nie chcąc, musiałam się uśmiechnąć.
- I o to chodzi. Chodź, pójdziemy na lody. Co ty na to ?
- Chciałam iść na jakieś zakupy, nie mieliśmy kiedy ich wczoraj zrobić.
- Możemy iść gdziekolwiek chcesz, ja jestem zadowolony, tak długo, jak będę z Tobą. - uśmiechnął się powalająco. Kiedy uspokoiłam moje serce mogłam się nieco zripostować.
- Uważaj, bo jeszcze się przyzwyczaje haha - zaśmiałam się i  ruszyłam przed siebie
- Oii, prawa autorskie ! To mój tekst! - podbiegł do mnie
- Na pewno go komuś ukradłeś haha - Gin lekko mnie szturchnął i zaczęliśmy się śmiać razem. W drodze do marketu cały czas rozmawialiśmy, praktycznie o samych głupotach.
- Co kupujemy ?
- Nie mam pojęcia, chyba coś na śniadanie na sam początek.- stwierdziłam - Później pójdę z nimi na jakieś większe zakupy.
- Miałem się ciebie zapytać, jak tam z Kastielem ?
- O, zobacz nasze mleko waniliowe. - ucieszyłam się jak dziecko i podbiegłam do półki. Zgarnęłam dwa kartoniki do koszyka.
- Daj mi ten koszyk. - Gin podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moim kierunku
- Nie musisz...
- Daaaawaj... - zaśmiał się i zabrał mi koszyk.
- Eh... - westchnęłam - Gdzie tu jest jakieś pieczywo ?
- Hm.. Tam... - kiwnął głową w odpowiednim kierunku. Poszliśmy tam.
- To co z tym Kastielem ?
- Ale się uczepiłeś.... Nic... Nie odzywam się do niego. Niesamowicie mnie wkurzył. On bywa czasem taki impulsywny, ale wtedy to aaai.... - zderzyłam się z kimś - P..Przepraszam.
- Hah, do dwóch razy sztuka. - uśmiechnęła się znajoma brunetka. Przyjrzałam jej się. No skąd ja Cię znam....
- Ja też przepraszam... - uśmiechnęła się i poszła. Olśniło mnie.
- Peyton ! - krzyknęłam
- Hm... Przepraszam, znamy się ?
- Przyjrzyj mi się.... - dziewczyna zlustrowała mnie od góry do dołu wyraźnie się zastanawiając.
- O boże... Rosevi ? - zapytała z niedowierzaniem
- We własnej osobie hahaha, dziewczynoooo.... Co u ciebie ? Wieki Cię nie widziałam.
- To samo mogłabym powiedzieć hahah. Nic u mnie, odpoczywam. A co u ciebie ?
- To samo hahah.
- Kurde, muszę uciekać, dam Ci mój numer, wyskoczmy razem na plaże. - uśmiechnęła się i zapisała mi swój numer w telefonie po czym ruszyła do kasy. Faktycznie się śpieszy.
- Kto to był ?
- Stara znajoma, hah. To, co idziemy do kasy ?
- Masz wszystko, co potrzebujesz ?
- Hmm... Myślę że tak. - powiedziałam. Po małej sprzeczce z Ginem o to, kto płaci, wyszliśmy z marketu.
- Chodźmy do kawiarni, co ty na to ?
- Hmmm.... Jakiej ?
- Mojej siostry.
- Ooo.... Jakbym mogła odmówić. -  uśmiechnęłam się do niego. Spacer nie trwał długo. Weszliśmy do małej kawiarni. Niesamowicie przytulna. Usiedliśmy pod oknem.
- No witam witam....

czwartek, 17 grudnia 2015

47. Gorąca partyjka.

Znowu w czwartek, bo co mi tam XD
Poza tym, po weekendzie możecie spodziewać się kolejnego :D
Tak, po weekendzie xD 
Nie mam na myśli czwartku za tydzień xD

Moi Drodzy, zaaaaa chyba 6 dni Boże Narodzenie *-*
Uwielbiam święta xD
Dzisiaj prawdopodobnie ubieram choinkę *-*
U kogo już stoi śliczne drzewko ? :D

Życzę Wam miłego weekendu !
Mój będzie wyjątkowo ciężki, bo szykuje się mała imprezka urodzinowa xDDD
To będzie ciężkie xDD


Pozdrawiam gorąco ^^

Za wszelkie podteksty erotyczne w rozdziale.... Nie Przepraszam haha ♥



--------------------------------------------------------------------
- To co, ja uciekam. - oświadczył Gin
- Dlaczego ? - zapytałam
- Jesteście po bardzo długiej podróży, musicie odpocząć. Ale przecież widzimy się wieczorem, ne ? - uśmiechnął się. Ma sporo racji. Wypadałoby się przespać, odświeżyć. Wstałam z kanapy i odprowadziłam Kyugina do drzwi.
- Podjechać po was ? - zapytał zakładając buty
- Może spotkamy się na miejscu ? To gdzieś w centrum?
- Kilka ulic stąd, wyśle ci adres. Jakby co, napisz do mnie, to po was wyjde. - uśmiechnął się i przytulił na pożegnanie. Wyszedł. Wróciłam do salonu i usiadłam.
- Fajny ten Gin. - Su usiadła obok mnie
- Co nie? - wyszczerzyłam się
- Jesteście ze sobą blisko, prawda ?
- Hmmm.... Znamy się od dziecka z kilkuletnią przerwą... - czy można powiedzieć że jesteśmy blisko ? Chyba tak....
- Muszę szybko wziąć prysznic i trochę się przespać. - westchnęłam. Dopiero zauważyłam, że jeststem sama z Su.
- A gdzie reszta  ?
- Roza w łazience, a chłopaki na tarasie.
- Aaaa.... Okej. - odetchęłam z ulgą. Chwilę później Roza wyszła z łazienki. Moja kolej na szybki prysznic. Zakluczyłam się i szybko rozebrałam. Wskoczyłam do brodzika, ciepła woda zaczęła powoli spływać kropelkami po moim ciele. Tego mi było trzeba. Umyłam się cała od góry do dołu, gdy nalgle przypomniałam sobie, że Gin chciał coś powiedzieć, ale Nate mu przerwał.... Ciekawe co.
- Rose ? - usłyszałam Kastiela, zaczął pukać do drzwi.
- Już wychodze ! - krzyknęłam i zakręciłam wodę. Wytarłam się ręcznikiem.
- Kurwa.... - mruknęłam stwierdzając, że zapomniałam wziąć rzeczy na przebranie.
- No nic...- westchnęłam, owinęłam się ręcznikiem i wyleciałam z łazienki prosto do pokoju. Jak dobrze, że te pomieszczenia są siebie tak blisko. Założyłam jakąś bieliznę i wciągnęłam na siebie czarną koszulkę i jakieś szare spodnie. Teraz czas się zdrzemnąć. Już miałam wchodzić do łóżka kiedy coś sobie przypomniałam.  Poszłam do salonu, w którym siedziała Roza z Natem
- Na ten bilard to myślę że gdzieś o 20 wyjdziemy nie?
- Bilard ? - zapytał Nataniel
- Mhmmm zaprosił nas Gin ze swoimi przyjaciółmi
- Tak myślę, że 20 będzie ok - stwierdziła Rozalia
- Jesteście głodni ? - zapytałam, pokręcili głowami.
- Mamy 11... Chciałam się kimnąć chwilę, myślę że tak o 14 może 15 zamówimy jakieś jedzenie, co wy na to ? A jutro się pójdzie na zakupy.
- Bardzo dobry pomysł - poparła Roza
- Też tak uważam.
- Dobra to ja ide się zdrzemnąć. - uśmiechnęłam się do nich i wróciłam do pokoju. Szybko rozczesałam mokre jeszcze włosy i położyłam się. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
                                                      *
( Kastiel )
Stałem na balkonie patrząc przed siebie. Na prawdę nie chce tu być, ale Rose tak na tym zależy....
- Co jest stary ? - obok mnie stanął Nataniel
- Myślę.
- Nie udawaj hahhaa - zaśmiał się, ale zorientował się że mi nie jest do śmiechu.
- Przejmujesz się tym koreańczykiem ?
- Teraz jak o tym powiedziałeś.... - zastanowiłem się i nagle nieźle się wkurzyłem. Co ten żółtek sobie wyobraża ?!
- Są dosyć blisko nie ? - zapytał Nataniel
- Wkurwia mnie on.
- On w sumie wie,  że jesteś jej chłopakiem ? - to pytanie powinno mieć oczywista odpowiedź, ale jak się nad tym zastanowić, Rose nie przedstawiła mnie jako swojego chłopaka
- Nie... Myślę, że mu wspomniała o tak ważnym szczególe...
- To w takim razie gościu jest odważny... Jak długo oni się znają ?
- Rose mi coś wspominała ... Ale nie pamiętam. Ponoć długo.
- Może nie ma się czym przejmować ? Skoro to przyjaciele...- spojrzał na mnie z głupim uśmiechem - Ale zawsze warto być ostrożnym. - ziewnął -  Chyba się położe na kilka godzin.
- Taa, ja chyba też. - mruknąłem. Weszliśmy do domu. Nataniel poszedł do Su a ja skręciłem do Rose. Śpi. Położyłem się obok niej.
- Zamknąłbym Cię pod kloszem w moim pokoju, tak żebym tylko ja mógł na ciebie patrzeć, wiesz ? - szepnąłem patrząc na jej śpiącą twarz. Patrząc na nią stwierdziłem, że Rose się trochę zmieniła. Tylko nie wiem czy na lepsze czy gorsze.
- Eeh... Co Cię z nim łączy Rose.... - westchnąłęm. To takie denerwujące.... Nie chce żeby ten żółtek się obok niej kręcił.
- Nie pozwolę żeby się do Ciebie zbliżył... Jesteś moja.... - mruknąłem i nagle zrobiło się ciemno.
                                                   **
( Rose )
Otworzyłam oczy. Obok mnie spał Kastiel. Wyciągnęłam się na łóżku po czym podniosłam się. Zerknęłam na zegarek,  już po 17?!  Waaa.... Jakim cudem ? Pewnie wszyscy są głodni. Wybiegłam z pokoju i nieco się zdziwiłam na widok jaki zastałam. Roza, Su i Nate siedzieli sobie na kanapie oglądając TV i podjadając pizzę.
- Rose chodź zjesz. - wyszczerzyła się Siwa
- A...ale jak ?
- Jestem w szoku, że tak ładnie mówią tu po angielsku. - zdziwił się blondyn
- Poszliśmy do sąsiadów po jakiś numer do pizzerii. - oświeciła mnie Su. Zaśmiałam się i dołączyłam do nich, chwilę później doszedł też Kast. Posiedzieliśmy trochę śmiejąc się, kiedy nadszedł czas do przygotowania się. Poszłam do pokoju i zaczęłam grzebać w mojej torbie.
Wynalazłam moje ukochane jeansowe rurki i białą bokserke. Szybko się ubrałam. Spojrzałam w lustro.
- Gramy w bilarda... Mogą mi trochę przeszkadzać - mruknęłam do siebie przeczesując włosy ręką. Postanowiłam pierwszy raz od dłuższego czasu zrobić z nich koński ogon. Zrobiłam jeszcze jakiś szybki makijaż i oto jestem gotowa. Fajnie że poznam przyjaciół Gina.
- No no no.... - zagwizdał Kast - Jak ty ładnie wyglądasz- zlustrował mnie wzrokiem i zmarszczył czoło po czym podszedł do mnie i mnie pocałował
- Mmm.... A ty gotowy ?
- Tak, reszta też.
- To co, idziemy ? - zasugerowałam i ruszyłam do salonu
- Może obwiniesz się jakąś bluza ? Trochę kusisz.
- Życie haha - zaśmiałam sie. Założyłam czarne tenisówki i czekałam już gotowa do wyjścia.
- Waaa Rose pierwszy raz widzę cie w kitce - spojrzała na mnie Su
- Idziemy, chłopaki czekają.- otworzyłam drzwi. Wszyscy wyszliśmy. Jest już fajnie ciemno, więc sporo ulic jest pięknie oświetlonych.
- Waaa patrzcie ! - pokazałam na obiekt niedaleko nas
- Co to ? - zapytała Roza
- Wieża N Seul. Byłam tam na górze z tatą. Niesamowity widok. Ale teraz jak jest oświetlona to wszystko inne może się schować.
- To tylko wieża... - mruknął Kast
- Nie znasz się... - westchnęłam. Dosyć długi wyszedł nam ten spacer. Patrząc na nawigację myślałam że będzie to nieco bliżej. 
- Gdzie teraz ? - zapytał Nate
- Nie wiem haha - zaśmiałam się i puściłam strzałkę do Gina. Chwilę później się pojawił. Zeszliśmy do jakiegoś pseudo baru w piwnicy. Ludzi nie było za wiele ale i tak czułam na nas spojrzenia ludzi obecnych. Tak trochę się wyróżniamy...
- Tam jest nasz stół, a przy nim moi przyjaciele. - Gin szedł przodem. Zaprowadził nas do lekko oświetlonego stołu bilardowego. Obok stołu był stolik przy którym siedziało 5 koreańczyków. Każdy inny na swój własny, oryginalny sposób. Jak ktoś mi kiedyś powie że wszyscy koreańczycy są tacy sami, to nie ręcze za siebie.
- Dobra, to zaczne od naszego maknae*. To jest Seon. To Chan, Zac, Cheon i Yun. A to jest Rose, Rozalia, Susana, Nataniel i Kastiel.
- Waaa ale ty jesteś ładna. - podszedł do mnie Yun o ile się nie myle
- Hyung* * czemu nic wcześniej nie mówiłeś że masz takie ładne koleżanki ? - odezwał się Seon i stanął obok Rozalii
- Aish... Zachowujcie się.... - westchnął Cheon - Miło was poznać. Siadajcie.
- Jest tu bar ? - mruknął Kast. Zac pokazał mu drogę.
- Rose chcesz coś?
- Sok - uśmiechnęłam się do niego - Jak tam po debiucie ? Gin mówił że fajnie się przyjęliście.
- Taak, mieliśmy farta. W tym biznesie wybić się po pierwszym występie to na prawdę coś. - stwierdził Chan
- Ale czemu zaraz farta? To po prostu talent. Kto na jakiej jest pozycji ? - uśmiechnęłam się do nich
- Ja jestem raperem - odezwał się Chan
- Ja głównym wokalem - zgłosił się Yun
- Wcale nie bo ja. - mruknął Cheon
- To kwestia sporna - Yun pokazał mu język
- Ja trochę śpiewam i jestem w pierwszej linii tanecznej zaraz po Ginie - odezwał się Seon
- Ja rapuje i jestem takim zagranicznym głosem zespołu. - odezwał się Zac.
- A kto jest liderem ? - zapytałam. Zgłosił się Cheon. Dużo rozmawialiśmy. To na prawdę sympatyczny zespół, widać od razu że są jak rodzina dla siebie. Chłopaki zaczęli grać. Dołączyła do nich Roza, która radziła sobie nawet zbyt dobrze. Niektórzy już sobie trochę popili więc było całkiem wesoło.
- Rose, zagrasz ? - podszedł do mnie Kyugin.
- Nigdy nie grałam haha
- Naucze Cię, no chodź. - wystawił do mnie rękę. Ochoczo ją złapałam. Stanęłam przy stole i czekałam na Gina. Wrócił po chwili z brązowym kijem.
- Trzeba go dobrać do wzrostu żeby nie był za długi. - podał mi go
-A skąd wiesz ile mam wzrostu ? Hahah
- Po prostu wiem - puścił do mnie oczko.
- Okej proszę o wyjaśnienie zasad, ale tak dla totalnego debila hahaha - Gin spojrzał na mnie spod grzywki i się uśmiechnął
- Tą biała kulą musisz zbić wszystkie inne, ale ona nie może wpaść do tych dziur.
- To tyle ? - zdziwiłam się
- Tak. Chodź ustawie Cię. - złapał mnie w biodrach i pokierował moim ciałem. Stanęłam przy jednej z krawędzi.
- Jakie masz długie włosy.... - Gin złapał mnie za mojego kuca i lekko go pociągnął. Nabrałam gwałtownie powietrza.
Jak doszłam do siebie po tym dyskretnym ataku zobaczyłam przed sobą rękę Gina. Zabrał ze stołu trójkąt i uwolnił kule.
- Okej, trochę dziwnie to zabrzmi ale pochyl się. - powiedział, zrobiłam co kazał
- Nie przestrasz się.... Okej ? - usłyszałam i chwilę później poczułam jego niewielki ciężar na moich plecach. Złapał mnie za ręce i ułożył mi je na kiju tak jak trzeba. Nagle poczułam na szyi jego gorący i trochę nierówny oddech. Sparaliżował mnie.
- Wszytsko dobrze ?
- Tak.... - szepnęłam
- Teraz musisz ułożyć palce...  Ta ręka nieco wyżej... - złapał moją dłoń i przesunął ją wyżej- Właśnie tak... - szepnął - Teraz zluzuj trochę prawą a lewą delikatnie unieś. - pomógł mi - Wyceluj w biała bile .... I ... - popchnał mnie lekko co skutkowało strzałem w kule. Każda poleciała w innym kierunku, rozsypały się po całym stole. Jedna wpadła do dziury.
- No brawo. - szepnął mi do ucha i obsunął się ode mnie podskoczyłam kilka razy jak jakaś idiotka.
- I kto jest mistrzem ?! - krzyknęłam śmiejąc się
- Jedna za Tobą, moja kolej. - zaśmiał się i podszedł do stołu celując. Też jedną trafił. Moja kolej. Ustawiłam się, czując na sobie jego wzrok.
- Prawa niżej... - podpowiedział mi, zastosowałam się do zaleceń i strzeliłam. Wpadły aż dwie.
- Ha ! - podbiegłam do Gina i przybiłam z nim piąteczkę.
- Jesteś pilną uczennicą. - uśmiechnął się powalająco, mam wrażenie że oblałam się lekkim rumieńcem ale szybko się opamiętałam
- Nawet przeciętna uczennica przy takim nauczycielu sporo wyniesie z zajęć. - uśmiechnęłam się zalotnie. To był fajny wieczór, pograłam z przyjaciółmi Gina z każdym jedną partie. Niektórzy dali mi wyraźne fory... Oprócz Chana, który mimo że bardzo się starał dać mi wygrać, to i tak z nim przegrałam. Nic dziwnego, powiedział mi że w bilarda gra prawie od zawsze, bo jego rodzice maja knajpe z bilardem właśnie.
- Niedługo mamy próby na sali, wpadnijcie ! - zaproponował Yun jak się żegnaliśmy.
- Chętnie wpadne. - uśmiechnęłam się do niego. Chłopaki się rozeszli, został z nami Gin. Postanowił nas odprowadzić.
Szliśmy parkiem, pięknie oświetlonym. Kojarze to miejsce.
- Wiem o czym myślisz haha - zaśmiał się Gin. Spojrzałam na niego.
- Znasz to miejsce oj znasz.
- To jest ten park ? TEN  ? - przypomniałam sobie coś bardzo zabawnego
- Taaaak.
- Macie stąd jakieś ciekawe wspomnienia ? - odezwała się Su
- W tym parku stwierdziliśmy że jak jak oboje dorośniemy to weźmiemy ślub i będziemy tutaj przychodzić jak będą kwitły drzewka, hahaha. - zaśmiałam się
- Rosie uwielbiała tu przychodzić jak były w pełni hahah. Wiedzieliśmy że niedługo wyjeżdża więc postanowiliśmy się pobrać żeby została tu na zawsze i mogła co roku na nie patrzeć hahaha - zaśmiał się Gin
- Jakie to słodkie - uśmiechnęła się Su
- Mam tego dosyć... - mruknął Kastiel ...



* Maknae - kr.  Najmłodsza osoba w zespole
** Hyung - kr. Zwrot grzecznościowy stosowany przez młodszego chłopaka zwracającego się do starszego kolegi xDD

czwartek, 10 grudnia 2015

46. Talizman.

Wstawiam rozdział dzisiaj - bo mogę XD

Szczerze mówiąc, myślałam, że będzie nieco dłuższy xD
Całe szczęście z ręką na sercu, mogę Wam obiecać, że następny będzie zdecydowanie dłuższy xD 
 W każdym razie, na pewno dłuższy od tego xD

Coraz bliżej święta ^^

To co, do następnego rozdziału ^^
I miłego weekendu :D

--------------------------------------------------------------------
Dojazd na miejsce okazał się wyjątkowo bezproblemowy. Droga totalnie bez korków, więc w centrum byliśmy dosyć szybko. Okolica dokładnie taka jak mówił tata. Ślicznie tutaj. Z okna mamy piękny widok na park. Musi tu być cudownie wiosną.
- Co tak patrzysz ? -  podszedł do mnie Kastiel
- Myślę o tym jak ładnie tu musi być wiosną.
- Rosevi ? - usłyszałam Taige, wszedł na balkon. - Kucharka przyjdzie dopiero jutro, co do sprzątaczki będzie przychodzić co 2 dni.
- Mówiłam tacie że nie potrzebujemy tu żadnego personu.
- Wiesz jaki on jest.- westchnął - Zawsze możesz ustalić z nimi własny grafik. Mam nadzieję, że nie odwołasz tej kucharki i  nie będziesz tu głodować razem z przyjaciółmi.
- Zabawny jesteś...
- Haha, tam są sklepy, a nieco dalej restauracje. - pokazał mi palcem
- Ej... A, że tak zapytam, jak my się tu będziemy ... Dogadywać ? - odezwała się Su
- Rosevi zna koreański. Jak będziecie potrzebowali tłumacza ewentualnie zadzwońcie do mnie.
- Myślę że będzie zbędny.  - uśmiechnęłam się. Taiga pokręcił głową kilka razy.
- Klon ojca, haha - zaśmiał sie- Będę uciekać. Jakby co masz mój numer. - uśmiechnął się i wyszedł.
- Co jest z tym gościem ? - mruknął niezadowolony Kast.
- Nic, już taki jest.
- Roseeee.... Gin przyszedł. - krzyknęła Rozalia. Spojrzałam na Kastiela, zmarszczył czoło. Poklepałam go po ramieniu i poszłam w stronę mojego przyjaciela. Przyszedł z typową koreańską paczką na przywitanie. Kolejny raz dzisiaj rzuciłam się mu na szyję.
- Aishhh... Jeszcze się przyzwyczaje do takich przywitań i co będzie ? - zaśmiał się
- No i się przyzwyczaj. Nie mam nic przeciwko, a w ogóle co tu masz ?
- To druga rzecz o której zupełnie zapomniałem. Gdzie masz kuchnię, zaraz zobaczysz. - uśmiechnął się tajemniczo.  Kiwnęłam głową w stronę pomieszczenia. Kiedy tam doszliśmy Gin położył paczkę na blacie. Niepewnie do niej podeszłam.
- No śmiało. - uśmiechnął się. Szarpnęłam za kokardę. Paczka otworzyła się. Zajrzałam do środka.
- O boże, czy to jest to co myślę ? - spojrzałam na niego pełna nadziei. Wyszczerzył się jedynie w odpowiedzi.
- Aishhhhhhh..... Nie wierzę.... - wzięłam jedno ciastko. Zatraciłam się we wspomnieniach. Po tylu latach, nawet smak się nie zmienił.
- Co to ? - usłyszałam Su.
- Musicie czegoś spróbować. - powiedziałam i wzięłam tacke z ciastkami. Postawiłam ją w salonie na stole. Dziewczyny od razu się poczęstowały.
- Jakie dobre ! Co to ? - krzyknęła Roza
- Ciastka ryżowe przekładane dżemem o smaku płatków kwiatów wiśni i galaretką wiśniową. - wyjaśniłam - Z Ginem często to jedliśmy jak byliśmy mali. - przypomniałam sobie. Chłopak usiadł obok mnie i wziął ciastko. Jak za starych czasów przysunęliśmy się do siebie i stuknęliśmy ciasteczkami. Zaczęliśmy się przy tym śmiać jak dzieci.
- Aaaa i mam coś dla ciebie. - zaczął czegoś szukać w spodniach
- Znowu ? - zdziwiłam się. Obserwowałam go uważnie. Ze spodni wyciągnął małe zielone pudełko i podał mi je. Spojrzałam na niego pytająco.
- Oświadczyny, tak od razu ? Hahahaha - zaśmiała się Rozalia. Wywróciłam oczami i otworzyłam pudełko. To co tam zobaczyłam sprawiło że niemal się rozpłakałam.
- Rosie ? - usłyszałam Gina, ma strasznie smutny głos
- S...Skąd ty....
- Pamiętasz jak przed wyjazdem spotkaliśmy się w parku ? Jak się żegnaliśmy i jak wtedy pobiegłaś zauważyłem, że leżał na ziemi. Chciałem Ci oddać na drugi dzień.... Ale.... - spojrzał smutno - Nie było Cię - powiedział to po koreańsku.
- I miałeś to przy sobie przez tyle lat ? - również odpowiedziałam w jego języku. Spojrzałam na łańcuszek z przywieszką korony wysadzanej małymi, zielonymi kamienami szlachetnymi. Dostałam to od taty jak byłam bardzo mała. Nie rozstawałam się z nim aż...
- Byłam przekonana, że przepadł... - kilka nieproszonych łez pojawiło się w moich oczach. Nie wiedziałam jak mogę się odwdzięczyć Ginowi. Po prostu wtuliłam się w niego.
- Nosiłem go cały czas przy sobie. W sumie zaadoptowałem go jako własny talizman na szczęście. - szepnął mi do ucha po koreańsku
- I jak, działał ? - obsunęłam się wycierając łzy
- Oczywiście.
- Może nadal powinien być przy tobie ?
- Wł...
- Może jednak zamówimy tłumacza ? - zaśmiał się Nat przerywając Ginowi. Zauważyłam, że rozmawialiśmy po koreańsku.
- Stało się coś? - zapytała Su.
- Nieee, Gin po prostu oddał mi mój naszyjnik. - uśmiechnęłam się - Dostałam go od taty jak byłam mała.
- Waa... Te kamyczki mają taki kolor jak twoje oczy. - zauważyła brunetka. Parsknęłam śmiechem.
- Mój tata zawsze uważał moje oczy za skarb, który po nim odziedziczyłam.
- Śliczny ten naszyjnik. - zza ramienia zajrzała mi Roza. Postanowiłam założyć moją starą zgubę. Kiedy męczyłam się z zapięciem ciepłe dłonie dotknęły mojego karku. Wzdrygnęłam się.
- Spokojnie... - szepnął Gin zapinając mi łańcuszek. Jak fajnie mieć go na sobie po tylu latach.
- Gin, jakie masz plany ? - odwróciłam się do niego uśmiechem dziękując za pomoc.
- Żadne, jestem do Twojej dyspozycji.
- Waaa... A praca ? - czyżby...
- Ostatnio mamy trochę luzu bo nagrywamy solowe partie do piosenek. Moje partie są już nagrane, nie ma tego jakoś szczególnie dużo hahah. A że choreografie będziemy ćwiczyć razem, to do tej pory dostałem trochę wolnego.
- To super ! - ten dzień stał się jeszcze piękniejszy, a myślałam, że lepiej już nie będzie. Usłyszałam telefon Gina. Przeprosił i odebrał. Mówił coś o wieczorze, o mnie, znowu o wieczorze, pośmiał się i rozłączył.
- Chodźmy dzisiaj na bilarda.
- Bilard ? - zapytała Roza
- Mhm... Z moimi przyjaciółmi z zespołu.
- Brzmi fajnie.... Ale, że z tego twojego zespołu ? - zdziwiła się Su
- Tak, umówiliśmy się na wieczór. Powiedziałem, że wpadniecie. Nie macie nic przeciwko ? - uśmiechnął się do mnie szatyn. No nie mogę się nie zgodzić. Spojrzałam na moich przyjaciół, Roza kiwnęła głową tak jak Su. Nata i Kasta nie było w pobliżu.
- Idziemy ! - powiedziałam z entuzjazmem.

piątek, 4 grudnia 2015

45. Spotkanie po latach x3 ?!

Witam najwspanialszych czytelników na świecie ^^
Już to tyle razy pisałam, a nie mam w zywczaju się powtarzać xD ale to mogę Wam powtarzać do końca życia, uwielbiam czytać Wasze komentarze, są dla mnie największą motywacją i najlepszym źródłem weny ♥
Dziękuje Wam bardzo ♥

Drobne ogłoszenia !
Oświadczam, że przed Wami najdłuższy rozdział jaki do tej pory pojawił się na tym blogu !
Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni, chociaż ja osobiście uważam, że jest on trochę poplątany xD Mam też nadzieję, że wszystko jakoś będzie zrozumiałe xD

Po pierwsze, w końcu akcja przenosi się do Korei ! XD
Po drugie, spodziewajcie się i bądźcie przygotowani na to, że akcja najbliższych 12 rozdziałów dzieje się właśnie tam. Nie wiem czy to dobrze, czy źle xD
Po trzecie, tych 12 rozdziałów planuje w mniej lub więcej podobnej długości do tego.
Po czwarte, zobaczycie nieco inną twarz Kastiela.
Po kolejne xD, zapomniałam.... Inną twarz Rose też, ale nie to miało być XD
O..po kolejne, nowe wątki, które mogą być niejasne - nie martwcie się, wyjaśnienie na pewno się pojawi w innych rozdziałach jeżeli takowe będzie potrzebne xD
Po kolejne, mamy już grudzień XD co to znaczy ? Niedługo mam urodziny, starzeje się ;-; mało tego niedługo święta xD
I po kolejne, w ... Niedzielę Mikołajki, niech ten rozdział będzie dla Was takim drobnym prezentem ode mnie ♥
Kazu mikołajka xD
Mam nadzieję, że wszyscy byli grzeczni ! XD

Dobra, kto dobrnął do końca ? XDD

Życzę miłego weekendu, bogatego Mikołaja ? XD  I mam nadzieję, że rozdział się spodoba ;-;

Pozdrawiam ! :D
 ---------------------------------------------------------------------
- Rosie.... Wstawaj wstawaj. - usłyszałam moja mamę. Niechętnie otworzyłam oczy. Impreza na zakończenie roku szkolnego do późna, to nie był najlepszy pomysł.
-Coś się stało ? - ziewnęłam patrząc na zegarek. Było kilka minut po 4. Przecież ja niedawno wróciłam do domu. Mama podała mi kilka tabletek i szklankę wody.
- Przydadzą ci się. - powiedziała, łyknęłam wszystkie na raz. - Chyba jeszcze śpisz kochanie, co nie? - spojrzała na mnie rozbawionym wzrokiem. Faktycznie nie wiem o co jej chodzi.
- Oświecisz mnie ? - mruknęłam
- Po 5 macie samolot do Seul ?
- O boże.... To już dzisiaj !! - zerwałam się z łóżka na równe nogi. Nagle wytrzeźwiałam i czuje sie niesamowicie wyspana.
- Idę ci zrobić śniadanie. - zaśmiała się moja mama, i wyszła. Spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądam jakbym nie wyglądała. Makijaż załatwi sprawę... Pobiegłam do szafy i wyciągnęłam z niej zapakowaną już walizkę oraz ciuchy z góry już przygotowane. Czarna spódniczka, biała bokserka i jakiś lekki sweterek. Szybko się ubrałam i wzięłam za makijaż, który zajął mi nieco więcej czasu niż zwykle, a nie robiłam nie wiadomo jakiego tego makijażu, przecież spedze w samolocie ponad 19 godzin... Ale niestety, moja twarz wygląda ostro na "wczorajszą". Kiedy już pomalowana i ubrana spojrzałam na siebie w lustrze stwierdziłam, że muszę związać jakoś włosy. Nie chce mi się z nimi bawić jak dolecimy. Zrobiłam jakiegoś koka z którego wyleciało kilka niesfornych kłaków, ale nie miałam już czasu tego poprawiać, mama zawołała mnie na śniadanie. Wzięłam wszystkie moje rzeczy i zeszłam na dół. Siedząc przy stole napisałam do Rozalii i Su czy żyją po wczorajszej imprezie i czy są już gotowe. Suśka odpisała mi niemal natychmiast, z Rozalią nieco gorzej, już się bałam, że zaspała albo zapomniała, ale w końcu mi odpisała.
Szybko zjadłyśmy z mamą śniadanie i w końcu ruszyłyśmy na lotnisko.
- Ach, twoja mentorka z plastycznych kazała mi przekazać, że to była owocna praca i nie może się doczekać aż wrócisz.
- Miło z jej strony. - uśmiechnęłam się. Pogadałyśmy o bzdurach aż dojechałyśmy.  Już teraz jestem taka podekscytowana, co będzie później? Z ekipą umówiłam się w głównym holu. Czekała tam Su z ojcem, Nataniel i Kastiel. Nie było jeszcze Rozalii i Leo.
- Dzień dobry ! - krzyknęłam do wszystkich
- Dobry - odpowiedzieli mi chłopacy, Su podeszła do mnie i przytuliła mnie. Moja mama podeszła do ojca Su.
- Dziękuje za propozycję dla Susanny. - uśmiechnął się
- Żaden problem. Niech się bawią, haha - zaśmiała się moja mama
- Tylko żeby nie za dobrze hahaha
- Właśnie właśnie. - zgodziła się moja rodzicielka z tatą Su. Do lotu nie pozostało już zbyt wiele czasu, a Rozy z Leo nadal nie ma.
- Su... Dzwoniła do ciebie Roza ?  - zapytałam bo zaczęłam się denerwować.
- Niee, nie dzwoniła do mnie. Ale nie martw się, wiesz jaka ona jest. - uśmiechnęła się brunetka
- Jestem!!! - usłyszałyśmy - Matko żeby takie korki były po 5....
- A gdzie masz Leo ? - zapytałam
- Ech... Bardzo przeprasza, ale nie mógł... Praca. - powiedziała nieco smutna.
- Lot do Seul przez Amsterdam o 5.30. Wszystkich pasażerów zapraszamy na odprawę.  - usłyszałam dokładnie to co chciałam już usłyszeć. Pożegnałam się z mamą i wzięłam swoje rzeczy już praktycznie gotowa razem ze mną Roza i chłopaki. Su jakoś nie mogła pożegnać się z ojcem. Popędziłam ją trochę i  całą ekipa poszliśmy na odprawę. Jak zawsze trochę to potrwało, ale to kolejne kroki bliżej do Korei. Kiedy w końcu zajęliśmy już swoje miejsca odetchęłam z ulgą.
- Co jest ? - zapytał Kast
- Nic, cieszę się że wszystko wypaliło. - wyszczerzyłam się
- Na prawdę się cieszysz że tam jedziesz...
- Oczywiście, Korea to dla mnie drugi dom. - uśmiechnęłam się
- Mam nadzieję, że moja wątroba przeżyje tych kilka dni. - zaśmiał się Nataniel.
- Ooo to swoją drogą - ożywił się Kast
- Nie przesadzajcie  z tym alkoholem bo trochę pochodzimy.
- Dobrze, dobrze. Na kaca najlepszy jest spacer. - stwierdził Kast. Wywróciłam oczami.
- Bardzo proszę o zapięcie pasów bezpieczeństwa, za ok 2 minuty startujemy. - usłyszałam stewardese. Szybko zapięłam pasy. I nagle poczułam bardzo znajome uczucie w dole brzucha, chociaż dawno nie miałam z nim styczności. Wznosimy się, a ja mam ochotę piszczeć ze szczęścia.
- Znajdujemy się na odpowiedniej wysokości, można odpiąć pasy. Witamy na  pokładzie. Stewardesy zaraz zaczną zbierać zamówienia. Jeżeli ktoś z państwa chciałby zaznać chwilę spokoju, pod siedzeniami znajdują się słuchawki. Gdyby ktoś źle się poczuł niezwłocznie proszę o zawołanie najbliższej stewardesy. Do Amsterdamu mamy 8godzin. Życzę miłego lotu.
- Ile ? - mruknął Kastiel
- Do Amsterdamu 8, a z Amsterdamu do Seul z jakieś 11... - ziewnęłam - Chyba się prześpię.
- To ile to będzie trwało ?
- Cierpliwości.... Korea nie znajduje się 400km od nas.
- Ale nie sadzilem że spedze tutaj ponad 12 godzin
- Może też się zdrzemnij ? - mruknęłam, założyłam swoje słuchawki na uszy i oddałam się muzyce.
                                                   *
- Roseeee.... Wstawaj, przerwa. - usłyszałam głos Kasta. Otworzyłam oczy
- Hmmm... Gdzie jesteśmy ?
- W Amsterdamie.
- Już ? - zdziwiłam się. Przespałam całą droge.
- Idziemy coś zjeść ? - zapytała Roza
- Ile mamy tego postoju ? - zapytała Su która też widocznie spała. Wzrokiem wyszukałam stewardese.
- Przepraszam... Ile będzie trwał postój ?
- 3 godziny - uśmiechnęła się
- Waa... Można opuścić pokład ?
- Oczywiście, ale proszę zabrać ze sobą dokumenty i stawić się na odprawie o wyznaczonym czasie.
- Okej, dziękuje. - uśmiechnęłam się do niej. Postanowiliśmy pójść coś zjeść.
- Wiecie co może pójdziecie zamówić a my pójdziemy do łazienki. - zasugerowała Rozalia
- No ok, co chcecie ?
- Ja jakąś sałatke i cappuccino - powiedziała Roza
- Ja poprosze karmelowe latte i nie wiem... Spaghetti jak będzie.
- A ja herbatę i szarlotke. - uśmiechnęła się Su do blondyna
- Nie chcesz czegoś na ciepło ? - zapytał Nate
- Niech będzie na ciepło - uśmiechnęła się. Ruszyłyśmy do łazienki, głównie po to żeby się odświeżyć.
- Już niedługo będziemy na miejscu -westchnęła Rozalia -Wiecie,  że nie mogę się doczekać ?
- Ja też. - uśmiechnęła się Su. Cieszę się. Na prawdę sie cieszę.
- A ja co mam powiedzieć ? - wyszczerzyłam się
- Słuchaj a co z Ginem ? - zapytała Siwa
- A nico... Napisał mi smsa że nie może się doczekać i że nagle czas strasznie wolno leci.
- Przyjdzie na lotnisko ? - zapytała Su
- Tak - wyszczerzyłam się - Och... Tak bardzo chce już tam być.
- Ale jestem głodna, idziemy ? - mruknęła Roza. Udałyśmy się do knajpki. Trochę tam posiedzieliśmy, pośmialiśmy się i stwierdziliśmy że czas wracać na pokład. Siedząc już na miejscu spojrzałam przez okno. Jeszcze tak daleko.... Ale zawsze bliżej...
- Proszę o zapięcie pasów. - powiedziała stewardesa. Znowu to samo. Po chwili odezwała się ponownie życząc nam miłego lotu i podając szczegóły.
- Lot do Korei i349 z Amsterdamu. Witamy na pokładzie. Planowany przylot szacowany jest na godzine 9 lokalnego czasu na lotnisku Incheon. Życzę miłego lotu.
- Ja tu tyle nie wytrzymam.... - mruknął Kastiel
- Marudzisz.
- Nie mówiłaś że to tyle potrwa...
- A czego ty się kochanie spodziewałeś ? Że po 5 godzinach będziemy balować w Seul ?
- Może nie po 5...
- Dobranoc.... - mruknęłam do niego. Nie mam ochoty się z nim sprzeczać. Muszę przespać tych kilkanaście godzin.
                                                  **
Patrzyłam jak Kastiel spokojnie śpi. Wygląda jak taki mały szczeniaczek. Od godziny jesteśmy już w granicach Korei. Zmieniły się fale radiowe oraz strefa czasowa w moim telefonie. Lada moment będziemy na miejscu. Poczułam wibracje. Zobaczyłam na wyświetlacz komórki, tata.
- Hejcia tato.
- No cześć córeczko. Jak tam ? Dolatujesz już ?
- Niedługo lądujemy.
- A jak lot ? Bezproblemowo ?
- Tak wszystko ok.
- Słuchaj kochanie, na lotnisko przyjdzie po was Taiga.
- Ten Taiga ?
- Tak.
- Ten ten ? - niesamowicie przystojny asystent ojca, jego najlepszy przyjaciel i prawa ręka. Facet który sprawia, że czasami zapominam jak mam na imię....
- Tak kochanie właśnie ten. Zawiezie was do domu. Daj mi znać jak już tam będziesz, dobrze?
- Okej, dziękuje tato.
- Kocham Cię.
- I ja ciebie. - rozłaczyłam sie i schowałam telefon.
- Proszę państwa, proszę o zapięcie pasów. Jesteśmy na miejscu. Pilot podchodzi do lądowania.
- W końcu ! - krzyknęłam budząc przy tym Kastiela.
- Co się stało?
- Jesteśmy hahah ! - zapięłam pasy czekając aż dotkniemy ziemi. Nareszcie.... Sprawnie wylądowaliśmy i przeszlismy przez odprawy. Z bagażami wyszliśmy przez bramki na główny hol. Zaczęłam się rozglądać szukając jednej konkretnej osoby.
- Kogo ona tak szuka ? - usłyszałam Nataniela
- Nie wiem.... - mruknął Kastiel. Chciałam im coś odpowiedzieć ale dostrzegałam osobę której szukałam.
- Rosie !!!! - krzyknął. Rzuciłam wszystkie rzeczy które miałam pod ręką i z piskiem ruszyłam w biegu do Kyugina. Wpadłam na niego i od razu uwiesiłam się na jego szyi. Mocno mnie przytulił.
- Aaaaaiiiii..... Gin!!! Nareszcie hahhaah !
- Udusisz mnie wariatko  hahah - zaśmiał się - Niech ci się przyjrze.... - odstawił mnie na ziemie - Waaaa.... Teraz widzę ile to lat...
- Na mnie patrzysz szukając zmian po takim czasie ?! Patrzę na Ciebie i jestem w szoku ! Jakiś ty wysoki.... Spełniło się twoje marzenie możesz patrzeć na mnie z góry... I w ogóle.... Jakie włosy... I w ogóle.... Aaaaishh... - znowu się na niego rzuciłam. Obrócił mnie tak kilka razy. Zaczęłam się śmiać jak idiotka.
- Yckhm.... - usłyszeliśmy. Zupełnie zapomniałam że nie jestem tu sama....
- Aj.... Tak.... To jest Susanna, Rozalia którą znasz. To Nataniel i Kastiel. A to jest Kyugin.
- Annjong ! Jestem Kyugin. Miło mi was poznać. Przyjaciele Rosie to też moi przyjaciele. - uśmiechnął się pozwalająco. To mu zdecydowanie zostało. Przyjrzałam mu się. Dopiero teraz mogę ocenić jak bardzo się zmienił. Jest mega przystojny.... Nigdy nie był brzydki ale te treneningi i sam czas.... Widać efekty bardzo.
- Annjong Oppa !! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Gin uśmiechnął się do niej.
- Widzę że fanki są wszędzie - spojrzałam na niego
- Taaak... Czasami to uciążliwe, ale taka jest cena marzeń.
- A co robisz ? - zapytała Su
- Jestem członkiem zespołu Silux, jestem głównym tancerzem.
- Tylko tańczysz ?
- Hahah nie, czasem zdarza mi się pośpiewać i porapować. Ale jednak taniec to mój żywioł, moja miłość. - uśmiechnął się. Tak jak pamiętam, do końca zatracony w tańcu. Uśmiechnęłam się.
- Rosie mam coś dla Ciebie. - z kieszeni wyciągnął miniaturowe różyczki.
- Omoooo.... Jakiś ty kochany.... - wzięłam je niesamowicie uraczona tym miłym gestem. Zauważyłam że czegoś szuka.
- Aigooo.... Zostawiłem to w domu.
- Cooo ? - zapytałam zaciekawiona
- Nie interesuj sięęę - uśmiechnął się - Mieszkacie pod tym adresem który mi wysłałaś ?
- Tak - ma tak zaraźliwy uśmiech że nie da się nie uśmiechać.
- Rosevi ? - usłyszałam znajomy głos. Aż się wzdrygnęłam.
- T.. Taiga... - odwróciłam się do mężczyzny. Jak zawsze nienagannie ubrany. Koszula i jeansy mogłyby dać komuś iluzję, że ten mężczyzna jest najzwyklejszym obywatelem, któregoś państwa azjatyckiego. Nic bardziej mylnego, poza drobnym szczegółem że to jeden z prezesów firm współpracujących z moim ojcem. Stanowczy pół-japończyk, niesłychanie inteligentny i przystojny do tego stopnia, że kobiety w jego pobliżu są zabierane przez karetki. Ostre rysy twarzy, zielone oczy po swoim ojcu, brązowe włosy w nieładzie i jego znak rozpoznawczy - mała myszka pod ustami, która dodawała mu uroku. Taki jak go pamiętam, nic się nie zmienił.
- No chodź, nie przywitasz się ? - uśmiechnął  się, bardzo niepewnie do niego podeszłam i przytuliłam. Od jego wody kolońskiej zrobiło mi się słabo.
- Em... To przyjaciel mojego taty. - obsunęłam się od Taigi w stronę przyjaciół wyjaśniając kim jest pan prezes. Kastiel nie wygląda na zadowolonego. Ale za to Rozalia nie może oderwać wzroku od Taigi. Tak samo było jak zobaczyła mojego tatę.
- Um... Rosie, przjade do Ciebie bo to bardzo ważne co zostawiłem. - odezwał się Kyugin.
- Na pewno przyjedziesz ? - odwróciłam się do niego z mina smutnego szczeniaczka. Zaśmiał się i powiedział że na pewno się pojawi. Po czym pobiegł do wyjścia. Taiga wziął moje walizki i zarządził, że idziemy do samochodu. Idąc holem zapatrzyłam się na niego. Jak można być tak przystojnym i nie mieć żony...
I wtedy zderzyłam się z kimś.
- Przepraszam ! - krzyknęłam szybko. Dziewczyna spojrzała na mnie. Czułam jej przeszywający mnie wzrok. Pozwoliłam sobie ją nieco zmierzyć. Nie za wysoka, z burzą brązowych loków na głowie. Spojrzałam w jej brązowe oczy. Znajome oczy.
- Ja też przepraszam. - uśmiechnęła się i wyminęła mnie. Skąd ja ją znam ?
- Nic ci nie jest ? - zapytał Taiga. Pokręciłam głową. Ruszyliśmy dalej aż doszliśmy do czarnego samochodu. Kierunek apartament taty.