Jak obiecywałam !
Mój prezent dla Was na moją "19" haha :D
Starzeje się xD
Życzę miłego tygodnia kochani, Wesołych Świąt i Wszystkiego Dobrego ;)
--------------------------------------------------------------------
- Mam tego dosyć.... - mruknął Kastiel. Podszedł do Gina i go popchnął.
- Ej ! Odbiło ci ?! - warknęłam
- Nie wtrącaj się Rose! - krzyknął - Te wasze uśmieszki, wspólne historie... Ile można do cholery ! Aaaa.... I jeszcze coś. - Kastiel wymierzył Ginowi cios w twarz.
- KASTIEL ! - warknęłam podbiegając do mojego poszkodowanego przyjaciela
- Widziałem co odwalałeś przy tamtym stole. Do twojej wiadomości, nie wiem jak u was, ale u nas nie bierze się za zajęte dziewczyny. Możesz być sobie nawet hollywoodzkim aktorem, nie dam ci jej sobie odebrać.
- Odbiło ci... - zaśmiałam się mu w twarz. Gin wyprostował się wypluwając nie wielką ilość krwi.
- Haha.... - zaśmiał się - Ty myślisz, że ja nie wiem, że jesteście razem ? - Gin podszedł do niego i szepnął mu coś na ucho. Nic nie usłyszałam. Po chwili odsunął się od niego, poklepał po ramieniu i odwrócił się w moją stronę. Kastiel chciał wymierzyć mu kolejny cios, ale Nataniel go powstrzymał.
- Będzie lepiej jak już pójdę. Trzymajcie się. - pomachał nam i ruszył. Spojrzałam na Kastiela i na oddalającego się Kyugina.
- Cz..... Czekaj ! Gin ! - krzyknęłam i ruszyłam za nim. Dogoniłam go i złapałam za ramię.
- Przepraszam Cię za niego... - mruknęłam
- Niczym się nie przejmuj, Rosie. Nic mi nie jest. - uśmiechnął się. Spojrzałam na niego. Zaczęłam przystępować z nogi na nogę.
- Aishh.. - syknęłam - Nie tak wyobrażałam sobie ten wieczór.
- Nic się nie stało... Widzimy się jutro ? Rano na przykład ? - zaproponował mi. Zgodziłam się niemal od razu.
- Idź do nich zanim się rozejdą i zgubią. Widzimy się jutro. - uśmiechnął się. Szybko się odwzajemniłam i ruszyłam w kierunku mojej ekipy. Krok za krokiem byłam coraz wścieklejsza na Kastiela. Kiedy już do nich doszłam Kastiel złapał mnie za ramię. Strzepnęłam jego rękę.
- Nie dotykaj mnie ! - krzyknęłam - Chodźmy... Robi się chłodno. - powiedziałam spokojnie do reszty. W niezręcznej ciszy wróciliśmy do domu. Wszyscy od razu rozeszli się do łóżek.
- Rose... Pogadajmy... - Kastiel podszedł do mnie
- Nie mamy o czym.
- Jestem jednak innego zdania. Chodź... - chciał mnie złapać za rękę, ale nie dałam się
- Już ci mówiłam, że masz mnie nie dotykać. A tak swoją drogą gdzie chcesz spać ?
- Jak gdzie ? Tam gdzie ty.
- To w takim razie ja śpie dzisiaj w salonie ewentualnie pokoju obok. - uśmiechnęłam się wrednie i wyszłam z kuchni
- Dobra, wkurzyłem się.... Nie podoba mi się że on się tak cały czas koło ciebie kręci.
- To coś ci powiem. - podeszłam do niego - W tej chwili nie obchodzi mnie że jesteś zazdrosny. I wbij sobie do głowy, że ja przyjechałam tu głównie po to, żeby spędzić z Ginem trochę czasu, który on i tak ma ograniczony. Nie widziałam go kilka dobrych lat, zresztą to jeden z moich nielicznych najlepszych przyjaciół i zdecydowanie nie zasługuje on na takie akcje jak ta dzisiejsza.
- Ale czy ty nie widzisz, że on cie perfidnie podrywa ?!
- Nie. Nie widzę tego.
- To otwórz oczy zanim będzie za późno. Dobranoc. - powiedział i wyminął mnie idąc do pokoju.
- Mam otwarte oczy ! - warknęłam.
*
Wstałam wyjątkowo wcześnie, przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy zobaczyłam na zegarek było po 9. Wyszłam z pokoju, wszyscy jeszcze śpią.
- Trzeba iść na jakieś zakupy. - westchnęłam. Szybko się ubrałam, na wierzchu miałam akurat tą czarną sukienkę, którą wtedy kupiłam z dziewczynami. Rozczesałam włosy, zrobiłam szybki makijaż iii.... Jestem gotowa. W samą porę, bo akurat zadzwonił Gin. Zeszłam na dół. Wygląda całkiem normalnie... Chociaż tą swoją normalnością dziwnie się wyróżnia. A to dziwne, bo jego ubiór nie różni się przecież jakoś specjalnie od chłopaków którzy mnie mijają. Biały T-Shirt, jeansy, czarne trampki i jasna czapka z daszkiem typu bejsbolówka. Jego normalność jest... Nie normalna.
- Cześć ! - uśmiechnął się do mnie.
- Hejka - również się uśmiechnęłam.
- Dla ciebie. - zza pleców wyciągnął długą, białą róże, barwioną na zielono.
- Oooch.... Jest prześliczna.... - posłałam w jego stronę uśmiech pełen wdzięczności, dopiero teraz zauważyłam na jego policzku zadrapanie, od razu posmutniałam
- Oooi.... Co się stało?
- Ta rana ...
- Mówiłem ci, że masz się tym nie przejmować... Heej... - zniżył się do mnie. Jego błyszczące, czekoladowe oczy patrzą na mnie z lekkim smutkiem i wyrzutem. - Nie bądź smutna, dobrze ? - zaszczycił mnie swoim pięknym uśmiechem, chcąc nie chcąc, musiałam się uśmiechnąć.
- I o to chodzi. Chodź, pójdziemy na lody. Co ty na to ?
- Chciałam iść na jakieś zakupy, nie mieliśmy kiedy ich wczoraj zrobić.
- Możemy iść gdziekolwiek chcesz, ja jestem zadowolony, tak długo, jak będę z Tobą. - uśmiechnął się powalająco. Kiedy uspokoiłam moje serce mogłam się nieco zripostować.
- Uważaj, bo jeszcze się przyzwyczaje haha - zaśmiałam się i ruszyłam przed siebie
- Oii, prawa autorskie ! To mój tekst! - podbiegł do mnie
- Na pewno go komuś ukradłeś haha - Gin lekko mnie szturchnął i zaczęliśmy się śmiać razem. W drodze do marketu cały czas rozmawialiśmy, praktycznie o samych głupotach.
- Co kupujemy ?
- Nie mam pojęcia, chyba coś na śniadanie na sam początek.- stwierdziłam - Później pójdę z nimi na jakieś większe zakupy.
- Miałem się ciebie zapytać, jak tam z Kastielem ?
- O, zobacz nasze mleko waniliowe. - ucieszyłam się jak dziecko i podbiegłam do półki. Zgarnęłam dwa kartoniki do koszyka.
- Daj mi ten koszyk. - Gin podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moim kierunku
- Nie musisz...
- Daaaawaj... - zaśmiał się i zabrał mi koszyk.
- Eh... - westchnęłam - Gdzie tu jest jakieś pieczywo ?
- Hm.. Tam... - kiwnął głową w odpowiednim kierunku. Poszliśmy tam.
- To co z tym Kastielem ?
- Ale się uczepiłeś.... Nic... Nie odzywam się do niego. Niesamowicie mnie wkurzył. On bywa czasem taki impulsywny, ale wtedy to aaai.... - zderzyłam się z kimś - P..Przepraszam.
- Hah, do dwóch razy sztuka. - uśmiechnęła się znajoma brunetka. Przyjrzałam jej się. No skąd ja Cię znam....
- Ja też przepraszam... - uśmiechnęła się i poszła. Olśniło mnie.
- Peyton ! - krzyknęłam
- Hm... Przepraszam, znamy się ?
- Przyjrzyj mi się.... - dziewczyna zlustrowała mnie od góry do dołu wyraźnie się zastanawiając.
- O boże... Rosevi ? - zapytała z niedowierzaniem
- We własnej osobie hahaha, dziewczynoooo.... Co u ciebie ? Wieki Cię nie widziałam.
- To samo mogłabym powiedzieć hahah. Nic u mnie, odpoczywam. A co u ciebie ?
- To samo hahah.
- Kurde, muszę uciekać, dam Ci mój numer, wyskoczmy razem na plaże. - uśmiechnęła się i zapisała mi swój numer w telefonie po czym ruszyła do kasy. Faktycznie się śpieszy.
- Kto to był ?
- Stara znajoma, hah. To, co idziemy do kasy ?
- Masz wszystko, co potrzebujesz ?
- Hmm... Myślę że tak. - powiedziałam. Po małej sprzeczce z Ginem o to, kto płaci, wyszliśmy z marketu.
- Chodźmy do kawiarni, co ty na to ?
- Hmmm.... Jakiej ?
- Mojej siostry.
- Ooo.... Jakbym mogła odmówić. - uśmiechnęłam się do niego. Spacer nie trwał długo. Weszliśmy do małej kawiarni. Niesamowicie przytulna. Usiedliśmy pod oknem.
- No witam witam....
- Ej ! Odbiło ci ?! - warknęłam
- Nie wtrącaj się Rose! - krzyknął - Te wasze uśmieszki, wspólne historie... Ile można do cholery ! Aaaa.... I jeszcze coś. - Kastiel wymierzył Ginowi cios w twarz.
- KASTIEL ! - warknęłam podbiegając do mojego poszkodowanego przyjaciela
- Widziałem co odwalałeś przy tamtym stole. Do twojej wiadomości, nie wiem jak u was, ale u nas nie bierze się za zajęte dziewczyny. Możesz być sobie nawet hollywoodzkim aktorem, nie dam ci jej sobie odebrać.
- Odbiło ci... - zaśmiałam się mu w twarz. Gin wyprostował się wypluwając nie wielką ilość krwi.
- Haha.... - zaśmiał się - Ty myślisz, że ja nie wiem, że jesteście razem ? - Gin podszedł do niego i szepnął mu coś na ucho. Nic nie usłyszałam. Po chwili odsunął się od niego, poklepał po ramieniu i odwrócił się w moją stronę. Kastiel chciał wymierzyć mu kolejny cios, ale Nataniel go powstrzymał.
- Będzie lepiej jak już pójdę. Trzymajcie się. - pomachał nam i ruszył. Spojrzałam na Kastiela i na oddalającego się Kyugina.
- Cz..... Czekaj ! Gin ! - krzyknęłam i ruszyłam za nim. Dogoniłam go i złapałam za ramię.
- Przepraszam Cię za niego... - mruknęłam
- Niczym się nie przejmuj, Rosie. Nic mi nie jest. - uśmiechnął się. Spojrzałam na niego. Zaczęłam przystępować z nogi na nogę.
- Aishh.. - syknęłam - Nie tak wyobrażałam sobie ten wieczór.
- Nic się nie stało... Widzimy się jutro ? Rano na przykład ? - zaproponował mi. Zgodziłam się niemal od razu.
- Idź do nich zanim się rozejdą i zgubią. Widzimy się jutro. - uśmiechnął się. Szybko się odwzajemniłam i ruszyłam w kierunku mojej ekipy. Krok za krokiem byłam coraz wścieklejsza na Kastiela. Kiedy już do nich doszłam Kastiel złapał mnie za ramię. Strzepnęłam jego rękę.
- Nie dotykaj mnie ! - krzyknęłam - Chodźmy... Robi się chłodno. - powiedziałam spokojnie do reszty. W niezręcznej ciszy wróciliśmy do domu. Wszyscy od razu rozeszli się do łóżek.
- Rose... Pogadajmy... - Kastiel podszedł do mnie
- Nie mamy o czym.
- Jestem jednak innego zdania. Chodź... - chciał mnie złapać za rękę, ale nie dałam się
- Już ci mówiłam, że masz mnie nie dotykać. A tak swoją drogą gdzie chcesz spać ?
- Jak gdzie ? Tam gdzie ty.
- To w takim razie ja śpie dzisiaj w salonie ewentualnie pokoju obok. - uśmiechnęłam się wrednie i wyszłam z kuchni
- Dobra, wkurzyłem się.... Nie podoba mi się że on się tak cały czas koło ciebie kręci.
- To coś ci powiem. - podeszłam do niego - W tej chwili nie obchodzi mnie że jesteś zazdrosny. I wbij sobie do głowy, że ja przyjechałam tu głównie po to, żeby spędzić z Ginem trochę czasu, który on i tak ma ograniczony. Nie widziałam go kilka dobrych lat, zresztą to jeden z moich nielicznych najlepszych przyjaciół i zdecydowanie nie zasługuje on na takie akcje jak ta dzisiejsza.
- Ale czy ty nie widzisz, że on cie perfidnie podrywa ?!
- Nie. Nie widzę tego.
- To otwórz oczy zanim będzie za późno. Dobranoc. - powiedział i wyminął mnie idąc do pokoju.
- Mam otwarte oczy ! - warknęłam.
*
Wstałam wyjątkowo wcześnie, przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy zobaczyłam na zegarek było po 9. Wyszłam z pokoju, wszyscy jeszcze śpią.
- Trzeba iść na jakieś zakupy. - westchnęłam. Szybko się ubrałam, na wierzchu miałam akurat tą czarną sukienkę, którą wtedy kupiłam z dziewczynami. Rozczesałam włosy, zrobiłam szybki makijaż iii.... Jestem gotowa. W samą porę, bo akurat zadzwonił Gin. Zeszłam na dół. Wygląda całkiem normalnie... Chociaż tą swoją normalnością dziwnie się wyróżnia. A to dziwne, bo jego ubiór nie różni się przecież jakoś specjalnie od chłopaków którzy mnie mijają. Biały T-Shirt, jeansy, czarne trampki i jasna czapka z daszkiem typu bejsbolówka. Jego normalność jest... Nie normalna.
- Cześć ! - uśmiechnął się do mnie.
- Hejka - również się uśmiechnęłam.
- Dla ciebie. - zza pleców wyciągnął długą, białą róże, barwioną na zielono.
- Oooch.... Jest prześliczna.... - posłałam w jego stronę uśmiech pełen wdzięczności, dopiero teraz zauważyłam na jego policzku zadrapanie, od razu posmutniałam
- Oooi.... Co się stało?
- Ta rana ...
- Mówiłem ci, że masz się tym nie przejmować... Heej... - zniżył się do mnie. Jego błyszczące, czekoladowe oczy patrzą na mnie z lekkim smutkiem i wyrzutem. - Nie bądź smutna, dobrze ? - zaszczycił mnie swoim pięknym uśmiechem, chcąc nie chcąc, musiałam się uśmiechnąć.
- I o to chodzi. Chodź, pójdziemy na lody. Co ty na to ?
- Chciałam iść na jakieś zakupy, nie mieliśmy kiedy ich wczoraj zrobić.
- Możemy iść gdziekolwiek chcesz, ja jestem zadowolony, tak długo, jak będę z Tobą. - uśmiechnął się powalająco. Kiedy uspokoiłam moje serce mogłam się nieco zripostować.
- Uważaj, bo jeszcze się przyzwyczaje haha - zaśmiałam się i ruszyłam przed siebie
- Oii, prawa autorskie ! To mój tekst! - podbiegł do mnie
- Na pewno go komuś ukradłeś haha - Gin lekko mnie szturchnął i zaczęliśmy się śmiać razem. W drodze do marketu cały czas rozmawialiśmy, praktycznie o samych głupotach.
- Co kupujemy ?
- Nie mam pojęcia, chyba coś na śniadanie na sam początek.- stwierdziłam - Później pójdę z nimi na jakieś większe zakupy.
- Miałem się ciebie zapytać, jak tam z Kastielem ?
- O, zobacz nasze mleko waniliowe. - ucieszyłam się jak dziecko i podbiegłam do półki. Zgarnęłam dwa kartoniki do koszyka.
- Daj mi ten koszyk. - Gin podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moim kierunku
- Nie musisz...
- Daaaawaj... - zaśmiał się i zabrał mi koszyk.
- Eh... - westchnęłam - Gdzie tu jest jakieś pieczywo ?
- Hm.. Tam... - kiwnął głową w odpowiednim kierunku. Poszliśmy tam.
- To co z tym Kastielem ?
- Ale się uczepiłeś.... Nic... Nie odzywam się do niego. Niesamowicie mnie wkurzył. On bywa czasem taki impulsywny, ale wtedy to aaai.... - zderzyłam się z kimś - P..Przepraszam.
- Hah, do dwóch razy sztuka. - uśmiechnęła się znajoma brunetka. Przyjrzałam jej się. No skąd ja Cię znam....
- Ja też przepraszam... - uśmiechnęła się i poszła. Olśniło mnie.
- Peyton ! - krzyknęłam
- Hm... Przepraszam, znamy się ?
- Przyjrzyj mi się.... - dziewczyna zlustrowała mnie od góry do dołu wyraźnie się zastanawiając.
- O boże... Rosevi ? - zapytała z niedowierzaniem
- We własnej osobie hahaha, dziewczynoooo.... Co u ciebie ? Wieki Cię nie widziałam.
- To samo mogłabym powiedzieć hahah. Nic u mnie, odpoczywam. A co u ciebie ?
- To samo hahah.
- Kurde, muszę uciekać, dam Ci mój numer, wyskoczmy razem na plaże. - uśmiechnęła się i zapisała mi swój numer w telefonie po czym ruszyła do kasy. Faktycznie się śpieszy.
- Kto to był ?
- Stara znajoma, hah. To, co idziemy do kasy ?
- Masz wszystko, co potrzebujesz ?
- Hmm... Myślę że tak. - powiedziałam. Po małej sprzeczce z Ginem o to, kto płaci, wyszliśmy z marketu.
- Chodźmy do kawiarni, co ty na to ?
- Hmmm.... Jakiej ?
- Mojej siostry.
- Ooo.... Jakbym mogła odmówić. - uśmiechnęłam się do niego. Spacer nie trwał długo. Weszliśmy do małej kawiarni. Niesamowicie przytulna. Usiedliśmy pod oknem.
- No witam witam....
Oii~ biedny Kastiel, zazdrosny :c jestem po jego stronie! xd Dowiemy się co Gin tam szepnął mu do ucha? Stawiam na jakąś groźbę, że zabierze mu Rose. Nie lubię już Gina :/ Hehe, no sorki. Powodzenia Kassy :3 Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;*
OdpowiedzUsuńKłótnia boska! Ale się uśmiałam xD Ja obstawiam, że Gin będzie próbował odebrać Rose za wszelką cenę i zrobi tak, że to Kastiel wyjdzie na tego złego. Malinaaa 222 całkiem cię popieram, ja też przestałam lubić Gina. Ale ogólnie rozdział cudowny! Czekam na więcej!!!
OdpowiedzUsuńZazdrosny Kastiel ;) To mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*