Wstawiam rozdział dzisiaj - bo mogę XD
Szczerze mówiąc, myślałam, że będzie nieco dłuższy xD
Całe szczęście z ręką na sercu, mogę Wam obiecać, że następny będzie zdecydowanie dłuższy xD
W każdym razie, na pewno dłuższy od tego xD
Coraz bliżej święta ^^
To co, do następnego rozdziału ^^
I miłego weekendu :D
--------------------------------------------------------------------
Dojazd na miejsce okazał się wyjątkowo bezproblemowy. Droga totalnie bez korków, więc w centrum byliśmy dosyć szybko. Okolica dokładnie taka jak mówił tata. Ślicznie tutaj. Z okna mamy piękny widok na park. Musi tu być cudownie wiosną.
- Co tak patrzysz ? - podszedł do mnie Kastiel
- Myślę o tym jak ładnie tu musi być wiosną.
- Rosevi ? - usłyszałam Taige, wszedł na balkon. - Kucharka przyjdzie dopiero jutro, co do sprzątaczki będzie przychodzić co 2 dni.
- Mówiłam tacie że nie potrzebujemy tu żadnego personu.
- Wiesz jaki on jest.- westchnął - Zawsze możesz ustalić z nimi własny grafik. Mam nadzieję, że nie odwołasz tej kucharki i nie będziesz tu głodować razem z przyjaciółmi.
- Zabawny jesteś...
- Haha, tam są sklepy, a nieco dalej restauracje. - pokazał mi palcem
- Ej... A, że tak zapytam, jak my się tu będziemy ... Dogadywać ? - odezwała się Su
- Rosevi zna koreański. Jak będziecie potrzebowali tłumacza ewentualnie zadzwońcie do mnie.
- Myślę że będzie zbędny. - uśmiechnęłam się. Taiga pokręcił głową kilka razy.
- Klon ojca, haha - zaśmiał sie- Będę uciekać. Jakby co masz mój numer. - uśmiechnął się i wyszedł.
- Co jest z tym gościem ? - mruknął niezadowolony Kast.
- Nic, już taki jest.
- Roseeee.... Gin przyszedł. - krzyknęła Rozalia. Spojrzałam na Kastiela, zmarszczył czoło. Poklepałam go po ramieniu i poszłam w stronę mojego przyjaciela. Przyszedł z typową koreańską paczką na przywitanie. Kolejny raz dzisiaj rzuciłam się mu na szyję.
- Aishhh... Jeszcze się przyzwyczaje do takich przywitań i co będzie ? - zaśmiał się
- No i się przyzwyczaj. Nie mam nic przeciwko, a w ogóle co tu masz ?
- To druga rzecz o której zupełnie zapomniałem. Gdzie masz kuchnię, zaraz zobaczysz. - uśmiechnął się tajemniczo. Kiwnęłam głową w stronę pomieszczenia. Kiedy tam doszliśmy Gin położył paczkę na blacie. Niepewnie do niej podeszłam.
- No śmiało. - uśmiechnął się. Szarpnęłam za kokardę. Paczka otworzyła się. Zajrzałam do środka.
- O boże, czy to jest to co myślę ? - spojrzałam na niego pełna nadziei. Wyszczerzył się jedynie w odpowiedzi.
- Aishhhhhhh..... Nie wierzę.... - wzięłam jedno ciastko. Zatraciłam się we wspomnieniach. Po tylu latach, nawet smak się nie zmienił.
- Co to ? - usłyszałam Su.
- Musicie czegoś spróbować. - powiedziałam i wzięłam tacke z ciastkami. Postawiłam ją w salonie na stole. Dziewczyny od razu się poczęstowały.
- Jakie dobre ! Co to ? - krzyknęła Roza
- Ciastka ryżowe przekładane dżemem o smaku płatków kwiatów wiśni i galaretką wiśniową. - wyjaśniłam - Z Ginem często to jedliśmy jak byliśmy mali. - przypomniałam sobie. Chłopak usiadł obok mnie i wziął ciastko. Jak za starych czasów przysunęliśmy się do siebie i stuknęliśmy ciasteczkami. Zaczęliśmy się przy tym śmiać jak dzieci.
- Aaaa i mam coś dla ciebie. - zaczął czegoś szukać w spodniach
- Znowu ? - zdziwiłam się. Obserwowałam go uważnie. Ze spodni wyciągnął małe zielone pudełko i podał mi je. Spojrzałam na niego pytająco.
- Oświadczyny, tak od razu ? Hahahaha - zaśmiała się Rozalia. Wywróciłam oczami i otworzyłam pudełko. To co tam zobaczyłam sprawiło że niemal się rozpłakałam.
- Rosie ? - usłyszałam Gina, ma strasznie smutny głos
- S...Skąd ty....
- Pamiętasz jak przed wyjazdem spotkaliśmy się w parku ? Jak się żegnaliśmy i jak wtedy pobiegłaś zauważyłem, że leżał na ziemi. Chciałem Ci oddać na drugi dzień.... Ale.... - spojrzał smutno - Nie było Cię - powiedział to po koreańsku.
- I miałeś to przy sobie przez tyle lat ? - również odpowiedziałam w jego języku. Spojrzałam na łańcuszek z przywieszką korony wysadzanej małymi, zielonymi kamienami szlachetnymi. Dostałam to od taty jak byłam bardzo mała. Nie rozstawałam się z nim aż...
- Byłam przekonana, że przepadł... - kilka nieproszonych łez pojawiło się w moich oczach. Nie wiedziałam jak mogę się odwdzięczyć Ginowi. Po prostu wtuliłam się w niego.
- Nosiłem go cały czas przy sobie. W sumie zaadoptowałem go jako własny talizman na szczęście. - szepnął mi do ucha po koreańsku
- I jak, działał ? - obsunęłam się wycierając łzy
- Oczywiście.
- Może nadal powinien być przy tobie ?
- Wł...
- Może jednak zamówimy tłumacza ? - zaśmiał się Nat przerywając Ginowi. Zauważyłam, że rozmawialiśmy po koreańsku.
- Stało się coś? - zapytała Su.
- Nieee, Gin po prostu oddał mi mój naszyjnik. - uśmiechnęłam się - Dostałam go od taty jak byłam mała.
- Waa... Te kamyczki mają taki kolor jak twoje oczy. - zauważyła brunetka. Parsknęłam śmiechem.
- Mój tata zawsze uważał moje oczy za skarb, który po nim odziedziczyłam.
- Śliczny ten naszyjnik. - zza ramienia zajrzała mi Roza. Postanowiłam założyć moją starą zgubę. Kiedy męczyłam się z zapięciem ciepłe dłonie dotknęły mojego karku. Wzdrygnęłam się.
- Spokojnie... - szepnął Gin zapinając mi łańcuszek. Jak fajnie mieć go na sobie po tylu latach.
- Gin, jakie masz plany ? - odwróciłam się do niego uśmiechem dziękując za pomoc.
- Żadne, jestem do Twojej dyspozycji.
- Waaa... A praca ? - czyżby...
- Ostatnio mamy trochę luzu bo nagrywamy solowe partie do piosenek. Moje partie są już nagrane, nie ma tego jakoś szczególnie dużo hahah. A że choreografie będziemy ćwiczyć razem, to do tej pory dostałem trochę wolnego.
- To super ! - ten dzień stał się jeszcze piękniejszy, a myślałam, że lepiej już nie będzie. Usłyszałam telefon Gina. Przeprosił i odebrał. Mówił coś o wieczorze, o mnie, znowu o wieczorze, pośmiał się i rozłączył.
- Chodźmy dzisiaj na bilarda.
- Bilard ? - zapytała Roza
- Mhm... Z moimi przyjaciółmi z zespołu.
- Brzmi fajnie.... Ale, że z tego twojego zespołu ? - zdziwiła się Su
- Tak, umówiliśmy się na wieczór. Powiedziałem, że wpadniecie. Nie macie nic przeciwko ? - uśmiechnął się do mnie szatyn. No nie mogę się nie zgodzić. Spojrzałam na moich przyjaciół, Roza kiwnęła głową tak jak Su. Nata i Kasta nie było w pobliżu.
- Idziemy ! - powiedziałam z entuzjazmem.
- Co tak patrzysz ? - podszedł do mnie Kastiel
- Myślę o tym jak ładnie tu musi być wiosną.
- Rosevi ? - usłyszałam Taige, wszedł na balkon. - Kucharka przyjdzie dopiero jutro, co do sprzątaczki będzie przychodzić co 2 dni.
- Mówiłam tacie że nie potrzebujemy tu żadnego personu.
- Wiesz jaki on jest.- westchnął - Zawsze możesz ustalić z nimi własny grafik. Mam nadzieję, że nie odwołasz tej kucharki i nie będziesz tu głodować razem z przyjaciółmi.
- Zabawny jesteś...
- Haha, tam są sklepy, a nieco dalej restauracje. - pokazał mi palcem
- Ej... A, że tak zapytam, jak my się tu będziemy ... Dogadywać ? - odezwała się Su
- Rosevi zna koreański. Jak będziecie potrzebowali tłumacza ewentualnie zadzwońcie do mnie.
- Myślę że będzie zbędny. - uśmiechnęłam się. Taiga pokręcił głową kilka razy.
- Klon ojca, haha - zaśmiał sie- Będę uciekać. Jakby co masz mój numer. - uśmiechnął się i wyszedł.
- Co jest z tym gościem ? - mruknął niezadowolony Kast.
- Nic, już taki jest.
- Roseeee.... Gin przyszedł. - krzyknęła Rozalia. Spojrzałam na Kastiela, zmarszczył czoło. Poklepałam go po ramieniu i poszłam w stronę mojego przyjaciela. Przyszedł z typową koreańską paczką na przywitanie. Kolejny raz dzisiaj rzuciłam się mu na szyję.
- Aishhh... Jeszcze się przyzwyczaje do takich przywitań i co będzie ? - zaśmiał się
- No i się przyzwyczaj. Nie mam nic przeciwko, a w ogóle co tu masz ?
- To druga rzecz o której zupełnie zapomniałem. Gdzie masz kuchnię, zaraz zobaczysz. - uśmiechnął się tajemniczo. Kiwnęłam głową w stronę pomieszczenia. Kiedy tam doszliśmy Gin położył paczkę na blacie. Niepewnie do niej podeszłam.
- No śmiało. - uśmiechnął się. Szarpnęłam za kokardę. Paczka otworzyła się. Zajrzałam do środka.
- O boże, czy to jest to co myślę ? - spojrzałam na niego pełna nadziei. Wyszczerzył się jedynie w odpowiedzi.
- Aishhhhhhh..... Nie wierzę.... - wzięłam jedno ciastko. Zatraciłam się we wspomnieniach. Po tylu latach, nawet smak się nie zmienił.
- Co to ? - usłyszałam Su.
- Musicie czegoś spróbować. - powiedziałam i wzięłam tacke z ciastkami. Postawiłam ją w salonie na stole. Dziewczyny od razu się poczęstowały.
- Jakie dobre ! Co to ? - krzyknęła Roza
- Ciastka ryżowe przekładane dżemem o smaku płatków kwiatów wiśni i galaretką wiśniową. - wyjaśniłam - Z Ginem często to jedliśmy jak byliśmy mali. - przypomniałam sobie. Chłopak usiadł obok mnie i wziął ciastko. Jak za starych czasów przysunęliśmy się do siebie i stuknęliśmy ciasteczkami. Zaczęliśmy się przy tym śmiać jak dzieci.
- Aaaa i mam coś dla ciebie. - zaczął czegoś szukać w spodniach
- Znowu ? - zdziwiłam się. Obserwowałam go uważnie. Ze spodni wyciągnął małe zielone pudełko i podał mi je. Spojrzałam na niego pytająco.
- Oświadczyny, tak od razu ? Hahahaha - zaśmiała się Rozalia. Wywróciłam oczami i otworzyłam pudełko. To co tam zobaczyłam sprawiło że niemal się rozpłakałam.
- Rosie ? - usłyszałam Gina, ma strasznie smutny głos
- S...Skąd ty....
- Pamiętasz jak przed wyjazdem spotkaliśmy się w parku ? Jak się żegnaliśmy i jak wtedy pobiegłaś zauważyłem, że leżał na ziemi. Chciałem Ci oddać na drugi dzień.... Ale.... - spojrzał smutno - Nie było Cię - powiedział to po koreańsku.
- I miałeś to przy sobie przez tyle lat ? - również odpowiedziałam w jego języku. Spojrzałam na łańcuszek z przywieszką korony wysadzanej małymi, zielonymi kamienami szlachetnymi. Dostałam to od taty jak byłam bardzo mała. Nie rozstawałam się z nim aż...
- Byłam przekonana, że przepadł... - kilka nieproszonych łez pojawiło się w moich oczach. Nie wiedziałam jak mogę się odwdzięczyć Ginowi. Po prostu wtuliłam się w niego.
- Nosiłem go cały czas przy sobie. W sumie zaadoptowałem go jako własny talizman na szczęście. - szepnął mi do ucha po koreańsku
- I jak, działał ? - obsunęłam się wycierając łzy
- Oczywiście.
- Może nadal powinien być przy tobie ?
- Wł...
- Może jednak zamówimy tłumacza ? - zaśmiał się Nat przerywając Ginowi. Zauważyłam, że rozmawialiśmy po koreańsku.
- Stało się coś? - zapytała Su.
- Nieee, Gin po prostu oddał mi mój naszyjnik. - uśmiechnęłam się - Dostałam go od taty jak byłam mała.
- Waa... Te kamyczki mają taki kolor jak twoje oczy. - zauważyła brunetka. Parsknęłam śmiechem.
- Mój tata zawsze uważał moje oczy za skarb, który po nim odziedziczyłam.
- Śliczny ten naszyjnik. - zza ramienia zajrzała mi Roza. Postanowiłam założyć moją starą zgubę. Kiedy męczyłam się z zapięciem ciepłe dłonie dotknęły mojego karku. Wzdrygnęłam się.
- Spokojnie... - szepnął Gin zapinając mi łańcuszek. Jak fajnie mieć go na sobie po tylu latach.
- Gin, jakie masz plany ? - odwróciłam się do niego uśmiechem dziękując za pomoc.
- Żadne, jestem do Twojej dyspozycji.
- Waaa... A praca ? - czyżby...
- Ostatnio mamy trochę luzu bo nagrywamy solowe partie do piosenek. Moje partie są już nagrane, nie ma tego jakoś szczególnie dużo hahah. A że choreografie będziemy ćwiczyć razem, to do tej pory dostałem trochę wolnego.
- To super ! - ten dzień stał się jeszcze piękniejszy, a myślałam, że lepiej już nie będzie. Usłyszałam telefon Gina. Przeprosił i odebrał. Mówił coś o wieczorze, o mnie, znowu o wieczorze, pośmiał się i rozłączył.
- Chodźmy dzisiaj na bilarda.
- Bilard ? - zapytała Roza
- Mhm... Z moimi przyjaciółmi z zespołu.
- Brzmi fajnie.... Ale, że z tego twojego zespołu ? - zdziwiła się Su
- Tak, umówiliśmy się na wieczór. Powiedziałem, że wpadniecie. Nie macie nic przeciwko ? - uśmiechnął się do mnie szatyn. No nie mogę się nie zgodzić. Spojrzałam na moich przyjaciół, Roza kiwnęła głową tak jak Su. Nata i Kasta nie było w pobliżu.
- Idziemy ! - powiedziałam z entuzjazmem.
Cu-do-wne! nic więcej nie mogę powiedzieć bo zaniemówiłam ♥ czekam z niecierpliwością na następny ;***
OdpowiedzUsuńSuper... :-)
OdpowiedzUsuńJuż czekam na następny rozdział.
~Alice
Wow...
OdpowiedzUsuńAhh... Nie każ mi czekać aż tydzień na kolejny rozdział QQ
Weny ;*
Piękne! Akcja z naszyjnikiem prze słodka! Nie mogę się doczekać rozwinieńcia sytuacji. Coś czuję, że Kastiel będzie zazdrosny ;) Dużo weny!
OdpowiedzUsuńOoo nie moge doczekac sie dalszej czesci ;*
OdpowiedzUsuń