piątek, 4 grudnia 2015

45. Spotkanie po latach x3 ?!

Witam najwspanialszych czytelników na świecie ^^
Już to tyle razy pisałam, a nie mam w zywczaju się powtarzać xD ale to mogę Wam powtarzać do końca życia, uwielbiam czytać Wasze komentarze, są dla mnie największą motywacją i najlepszym źródłem weny ♥
Dziękuje Wam bardzo ♥

Drobne ogłoszenia !
Oświadczam, że przed Wami najdłuższy rozdział jaki do tej pory pojawił się na tym blogu !
Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni, chociaż ja osobiście uważam, że jest on trochę poplątany xD Mam też nadzieję, że wszystko jakoś będzie zrozumiałe xD

Po pierwsze, w końcu akcja przenosi się do Korei ! XD
Po drugie, spodziewajcie się i bądźcie przygotowani na to, że akcja najbliższych 12 rozdziałów dzieje się właśnie tam. Nie wiem czy to dobrze, czy źle xD
Po trzecie, tych 12 rozdziałów planuje w mniej lub więcej podobnej długości do tego.
Po czwarte, zobaczycie nieco inną twarz Kastiela.
Po kolejne xD, zapomniałam.... Inną twarz Rose też, ale nie to miało być XD
O..po kolejne, nowe wątki, które mogą być niejasne - nie martwcie się, wyjaśnienie na pewno się pojawi w innych rozdziałach jeżeli takowe będzie potrzebne xD
Po kolejne, mamy już grudzień XD co to znaczy ? Niedługo mam urodziny, starzeje się ;-; mało tego niedługo święta xD
I po kolejne, w ... Niedzielę Mikołajki, niech ten rozdział będzie dla Was takim drobnym prezentem ode mnie ♥
Kazu mikołajka xD
Mam nadzieję, że wszyscy byli grzeczni ! XD

Dobra, kto dobrnął do końca ? XDD

Życzę miłego weekendu, bogatego Mikołaja ? XD  I mam nadzieję, że rozdział się spodoba ;-;

Pozdrawiam ! :D
 ---------------------------------------------------------------------
- Rosie.... Wstawaj wstawaj. - usłyszałam moja mamę. Niechętnie otworzyłam oczy. Impreza na zakończenie roku szkolnego do późna, to nie był najlepszy pomysł.
-Coś się stało ? - ziewnęłam patrząc na zegarek. Było kilka minut po 4. Przecież ja niedawno wróciłam do domu. Mama podała mi kilka tabletek i szklankę wody.
- Przydadzą ci się. - powiedziała, łyknęłam wszystkie na raz. - Chyba jeszcze śpisz kochanie, co nie? - spojrzała na mnie rozbawionym wzrokiem. Faktycznie nie wiem o co jej chodzi.
- Oświecisz mnie ? - mruknęłam
- Po 5 macie samolot do Seul ?
- O boże.... To już dzisiaj !! - zerwałam się z łóżka na równe nogi. Nagle wytrzeźwiałam i czuje sie niesamowicie wyspana.
- Idę ci zrobić śniadanie. - zaśmiała się moja mama, i wyszła. Spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądam jakbym nie wyglądała. Makijaż załatwi sprawę... Pobiegłam do szafy i wyciągnęłam z niej zapakowaną już walizkę oraz ciuchy z góry już przygotowane. Czarna spódniczka, biała bokserka i jakiś lekki sweterek. Szybko się ubrałam i wzięłam za makijaż, który zajął mi nieco więcej czasu niż zwykle, a nie robiłam nie wiadomo jakiego tego makijażu, przecież spedze w samolocie ponad 19 godzin... Ale niestety, moja twarz wygląda ostro na "wczorajszą". Kiedy już pomalowana i ubrana spojrzałam na siebie w lustrze stwierdziłam, że muszę związać jakoś włosy. Nie chce mi się z nimi bawić jak dolecimy. Zrobiłam jakiegoś koka z którego wyleciało kilka niesfornych kłaków, ale nie miałam już czasu tego poprawiać, mama zawołała mnie na śniadanie. Wzięłam wszystkie moje rzeczy i zeszłam na dół. Siedząc przy stole napisałam do Rozalii i Su czy żyją po wczorajszej imprezie i czy są już gotowe. Suśka odpisała mi niemal natychmiast, z Rozalią nieco gorzej, już się bałam, że zaspała albo zapomniała, ale w końcu mi odpisała.
Szybko zjadłyśmy z mamą śniadanie i w końcu ruszyłyśmy na lotnisko.
- Ach, twoja mentorka z plastycznych kazała mi przekazać, że to była owocna praca i nie może się doczekać aż wrócisz.
- Miło z jej strony. - uśmiechnęłam się. Pogadałyśmy o bzdurach aż dojechałyśmy.  Już teraz jestem taka podekscytowana, co będzie później? Z ekipą umówiłam się w głównym holu. Czekała tam Su z ojcem, Nataniel i Kastiel. Nie było jeszcze Rozalii i Leo.
- Dzień dobry ! - krzyknęłam do wszystkich
- Dobry - odpowiedzieli mi chłopacy, Su podeszła do mnie i przytuliła mnie. Moja mama podeszła do ojca Su.
- Dziękuje za propozycję dla Susanny. - uśmiechnął się
- Żaden problem. Niech się bawią, haha - zaśmiała się moja mama
- Tylko żeby nie za dobrze hahaha
- Właśnie właśnie. - zgodziła się moja rodzicielka z tatą Su. Do lotu nie pozostało już zbyt wiele czasu, a Rozy z Leo nadal nie ma.
- Su... Dzwoniła do ciebie Roza ?  - zapytałam bo zaczęłam się denerwować.
- Niee, nie dzwoniła do mnie. Ale nie martw się, wiesz jaka ona jest. - uśmiechnęła się brunetka
- Jestem!!! - usłyszałyśmy - Matko żeby takie korki były po 5....
- A gdzie masz Leo ? - zapytałam
- Ech... Bardzo przeprasza, ale nie mógł... Praca. - powiedziała nieco smutna.
- Lot do Seul przez Amsterdam o 5.30. Wszystkich pasażerów zapraszamy na odprawę.  - usłyszałam dokładnie to co chciałam już usłyszeć. Pożegnałam się z mamą i wzięłam swoje rzeczy już praktycznie gotowa razem ze mną Roza i chłopaki. Su jakoś nie mogła pożegnać się z ojcem. Popędziłam ją trochę i  całą ekipa poszliśmy na odprawę. Jak zawsze trochę to potrwało, ale to kolejne kroki bliżej do Korei. Kiedy w końcu zajęliśmy już swoje miejsca odetchęłam z ulgą.
- Co jest ? - zapytał Kast
- Nic, cieszę się że wszystko wypaliło. - wyszczerzyłam się
- Na prawdę się cieszysz że tam jedziesz...
- Oczywiście, Korea to dla mnie drugi dom. - uśmiechnęłam się
- Mam nadzieję, że moja wątroba przeżyje tych kilka dni. - zaśmiał się Nataniel.
- Ooo to swoją drogą - ożywił się Kast
- Nie przesadzajcie  z tym alkoholem bo trochę pochodzimy.
- Dobrze, dobrze. Na kaca najlepszy jest spacer. - stwierdził Kast. Wywróciłam oczami.
- Bardzo proszę o zapięcie pasów bezpieczeństwa, za ok 2 minuty startujemy. - usłyszałam stewardese. Szybko zapięłam pasy. I nagle poczułam bardzo znajome uczucie w dole brzucha, chociaż dawno nie miałam z nim styczności. Wznosimy się, a ja mam ochotę piszczeć ze szczęścia.
- Znajdujemy się na odpowiedniej wysokości, można odpiąć pasy. Witamy na  pokładzie. Stewardesy zaraz zaczną zbierać zamówienia. Jeżeli ktoś z państwa chciałby zaznać chwilę spokoju, pod siedzeniami znajdują się słuchawki. Gdyby ktoś źle się poczuł niezwłocznie proszę o zawołanie najbliższej stewardesy. Do Amsterdamu mamy 8godzin. Życzę miłego lotu.
- Ile ? - mruknął Kastiel
- Do Amsterdamu 8, a z Amsterdamu do Seul z jakieś 11... - ziewnęłam - Chyba się prześpię.
- To ile to będzie trwało ?
- Cierpliwości.... Korea nie znajduje się 400km od nas.
- Ale nie sadzilem że spedze tutaj ponad 12 godzin
- Może też się zdrzemnij ? - mruknęłam, założyłam swoje słuchawki na uszy i oddałam się muzyce.
                                                   *
- Roseeee.... Wstawaj, przerwa. - usłyszałam głos Kasta. Otworzyłam oczy
- Hmmm... Gdzie jesteśmy ?
- W Amsterdamie.
- Już ? - zdziwiłam się. Przespałam całą droge.
- Idziemy coś zjeść ? - zapytała Roza
- Ile mamy tego postoju ? - zapytała Su która też widocznie spała. Wzrokiem wyszukałam stewardese.
- Przepraszam... Ile będzie trwał postój ?
- 3 godziny - uśmiechnęła się
- Waa... Można opuścić pokład ?
- Oczywiście, ale proszę zabrać ze sobą dokumenty i stawić się na odprawie o wyznaczonym czasie.
- Okej, dziękuje. - uśmiechnęłam się do niej. Postanowiliśmy pójść coś zjeść.
- Wiecie co może pójdziecie zamówić a my pójdziemy do łazienki. - zasugerowała Rozalia
- No ok, co chcecie ?
- Ja jakąś sałatke i cappuccino - powiedziała Roza
- Ja poprosze karmelowe latte i nie wiem... Spaghetti jak będzie.
- A ja herbatę i szarlotke. - uśmiechnęła się Su do blondyna
- Nie chcesz czegoś na ciepło ? - zapytał Nate
- Niech będzie na ciepło - uśmiechnęła się. Ruszyłyśmy do łazienki, głównie po to żeby się odświeżyć.
- Już niedługo będziemy na miejscu -westchnęła Rozalia -Wiecie,  że nie mogę się doczekać ?
- Ja też. - uśmiechnęła się Su. Cieszę się. Na prawdę sie cieszę.
- A ja co mam powiedzieć ? - wyszczerzyłam się
- Słuchaj a co z Ginem ? - zapytała Siwa
- A nico... Napisał mi smsa że nie może się doczekać i że nagle czas strasznie wolno leci.
- Przyjdzie na lotnisko ? - zapytała Su
- Tak - wyszczerzyłam się - Och... Tak bardzo chce już tam być.
- Ale jestem głodna, idziemy ? - mruknęła Roza. Udałyśmy się do knajpki. Trochę tam posiedzieliśmy, pośmialiśmy się i stwierdziliśmy że czas wracać na pokład. Siedząc już na miejscu spojrzałam przez okno. Jeszcze tak daleko.... Ale zawsze bliżej...
- Proszę o zapięcie pasów. - powiedziała stewardesa. Znowu to samo. Po chwili odezwała się ponownie życząc nam miłego lotu i podając szczegóły.
- Lot do Korei i349 z Amsterdamu. Witamy na pokładzie. Planowany przylot szacowany jest na godzine 9 lokalnego czasu na lotnisku Incheon. Życzę miłego lotu.
- Ja tu tyle nie wytrzymam.... - mruknął Kastiel
- Marudzisz.
- Nie mówiłaś że to tyle potrwa...
- A czego ty się kochanie spodziewałeś ? Że po 5 godzinach będziemy balować w Seul ?
- Może nie po 5...
- Dobranoc.... - mruknęłam do niego. Nie mam ochoty się z nim sprzeczać. Muszę przespać tych kilkanaście godzin.
                                                  **
Patrzyłam jak Kastiel spokojnie śpi. Wygląda jak taki mały szczeniaczek. Od godziny jesteśmy już w granicach Korei. Zmieniły się fale radiowe oraz strefa czasowa w moim telefonie. Lada moment będziemy na miejscu. Poczułam wibracje. Zobaczyłam na wyświetlacz komórki, tata.
- Hejcia tato.
- No cześć córeczko. Jak tam ? Dolatujesz już ?
- Niedługo lądujemy.
- A jak lot ? Bezproblemowo ?
- Tak wszystko ok.
- Słuchaj kochanie, na lotnisko przyjdzie po was Taiga.
- Ten Taiga ?
- Tak.
- Ten ten ? - niesamowicie przystojny asystent ojca, jego najlepszy przyjaciel i prawa ręka. Facet który sprawia, że czasami zapominam jak mam na imię....
- Tak kochanie właśnie ten. Zawiezie was do domu. Daj mi znać jak już tam będziesz, dobrze?
- Okej, dziękuje tato.
- Kocham Cię.
- I ja ciebie. - rozłaczyłam sie i schowałam telefon.
- Proszę państwa, proszę o zapięcie pasów. Jesteśmy na miejscu. Pilot podchodzi do lądowania.
- W końcu ! - krzyknęłam budząc przy tym Kastiela.
- Co się stało?
- Jesteśmy hahah ! - zapięłam pasy czekając aż dotkniemy ziemi. Nareszcie.... Sprawnie wylądowaliśmy i przeszlismy przez odprawy. Z bagażami wyszliśmy przez bramki na główny hol. Zaczęłam się rozglądać szukając jednej konkretnej osoby.
- Kogo ona tak szuka ? - usłyszałam Nataniela
- Nie wiem.... - mruknął Kastiel. Chciałam im coś odpowiedzieć ale dostrzegałam osobę której szukałam.
- Rosie !!!! - krzyknął. Rzuciłam wszystkie rzeczy które miałam pod ręką i z piskiem ruszyłam w biegu do Kyugina. Wpadłam na niego i od razu uwiesiłam się na jego szyi. Mocno mnie przytulił.
- Aaaaaiiiii..... Gin!!! Nareszcie hahhaah !
- Udusisz mnie wariatko  hahah - zaśmiał się - Niech ci się przyjrze.... - odstawił mnie na ziemie - Waaaa.... Teraz widzę ile to lat...
- Na mnie patrzysz szukając zmian po takim czasie ?! Patrzę na Ciebie i jestem w szoku ! Jakiś ty wysoki.... Spełniło się twoje marzenie możesz patrzeć na mnie z góry... I w ogóle.... Jakie włosy... I w ogóle.... Aaaaishh... - znowu się na niego rzuciłam. Obrócił mnie tak kilka razy. Zaczęłam się śmiać jak idiotka.
- Yckhm.... - usłyszeliśmy. Zupełnie zapomniałam że nie jestem tu sama....
- Aj.... Tak.... To jest Susanna, Rozalia którą znasz. To Nataniel i Kastiel. A to jest Kyugin.
- Annjong ! Jestem Kyugin. Miło mi was poznać. Przyjaciele Rosie to też moi przyjaciele. - uśmiechnął się pozwalająco. To mu zdecydowanie zostało. Przyjrzałam mu się. Dopiero teraz mogę ocenić jak bardzo się zmienił. Jest mega przystojny.... Nigdy nie był brzydki ale te treneningi i sam czas.... Widać efekty bardzo.
- Annjong Oppa !! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Gin uśmiechnął się do niej.
- Widzę że fanki są wszędzie - spojrzałam na niego
- Taaak... Czasami to uciążliwe, ale taka jest cena marzeń.
- A co robisz ? - zapytała Su
- Jestem członkiem zespołu Silux, jestem głównym tancerzem.
- Tylko tańczysz ?
- Hahah nie, czasem zdarza mi się pośpiewać i porapować. Ale jednak taniec to mój żywioł, moja miłość. - uśmiechnął się. Tak jak pamiętam, do końca zatracony w tańcu. Uśmiechnęłam się.
- Rosie mam coś dla Ciebie. - z kieszeni wyciągnął miniaturowe różyczki.
- Omoooo.... Jakiś ty kochany.... - wzięłam je niesamowicie uraczona tym miłym gestem. Zauważyłam że czegoś szuka.
- Aigooo.... Zostawiłem to w domu.
- Cooo ? - zapytałam zaciekawiona
- Nie interesuj sięęę - uśmiechnął się - Mieszkacie pod tym adresem który mi wysłałaś ?
- Tak - ma tak zaraźliwy uśmiech że nie da się nie uśmiechać.
- Rosevi ? - usłyszałam znajomy głos. Aż się wzdrygnęłam.
- T.. Taiga... - odwróciłam się do mężczyzny. Jak zawsze nienagannie ubrany. Koszula i jeansy mogłyby dać komuś iluzję, że ten mężczyzna jest najzwyklejszym obywatelem, któregoś państwa azjatyckiego. Nic bardziej mylnego, poza drobnym szczegółem że to jeden z prezesów firm współpracujących z moim ojcem. Stanowczy pół-japończyk, niesłychanie inteligentny i przystojny do tego stopnia, że kobiety w jego pobliżu są zabierane przez karetki. Ostre rysy twarzy, zielone oczy po swoim ojcu, brązowe włosy w nieładzie i jego znak rozpoznawczy - mała myszka pod ustami, która dodawała mu uroku. Taki jak go pamiętam, nic się nie zmienił.
- No chodź, nie przywitasz się ? - uśmiechnął  się, bardzo niepewnie do niego podeszłam i przytuliłam. Od jego wody kolońskiej zrobiło mi się słabo.
- Em... To przyjaciel mojego taty. - obsunęłam się od Taigi w stronę przyjaciół wyjaśniając kim jest pan prezes. Kastiel nie wygląda na zadowolonego. Ale za to Rozalia nie może oderwać wzroku od Taigi. Tak samo było jak zobaczyła mojego tatę.
- Um... Rosie, przjade do Ciebie bo to bardzo ważne co zostawiłem. - odezwał się Kyugin.
- Na pewno przyjedziesz ? - odwróciłam się do niego z mina smutnego szczeniaczka. Zaśmiał się i powiedział że na pewno się pojawi. Po czym pobiegł do wyjścia. Taiga wziął moje walizki i zarządził, że idziemy do samochodu. Idąc holem zapatrzyłam się na niego. Jak można być tak przystojnym i nie mieć żony...
I wtedy zderzyłam się z kimś.
- Przepraszam ! - krzyknęłam szybko. Dziewczyna spojrzała na mnie. Czułam jej przeszywający mnie wzrok. Pozwoliłam sobie ją nieco zmierzyć. Nie za wysoka, z burzą brązowych loków na głowie. Spojrzałam w jej brązowe oczy. Znajome oczy.
- Ja też przepraszam. - uśmiechnęła się i wyminęła mnie. Skąd ja ją znam ?
- Nic ci nie jest ? - zapytał Taiga. Pokręciłam głową. Ruszyliśmy dalej aż doszliśmy do czarnego samochodu. Kierunek apartament taty.

8 komentarzy:

  1. Kyaa~ w końcu są w Korei >w< mam nadzieję, że Kastiel nie będzie zbytnio zazdrosny i będzie wszystko dobrze.. Ciekawe kim jest ta dziewczyna, zastanawia mnie to...Ten rozdział jest cudowny <3 Czekam z niecierpliwością na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow wielkie WOW!! Swietne, kocham po prostu :) No ja jestem ciekawa co w tej Korei bedzie sie dzialo hehe
    Pozdrawiam serdecznie i zycze duzej weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rizdział Wow. Nie wiem dlaczego ale w tym rozdziale było jakoś strasznie nudno i miałam wrażenie że chcesz go jak najszybciej zakończyć by móc pójść dalej. Ta dziewczyna nie wiem czemu ale odrazu pierwsza myśl jaka mi się nasumeła to Debra. Nie wiem czemu.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  4. :-) KOMPLEMENTY :-)
    Bardzo mi się podoba. Jest super, a tak w ogóle to zyskałaś nową czytelniczke... Czytam to od środy.

    :-| UWAGI :-|
    Już nic się nie dzieję,nie ma akcji sam na sam Rose z Kastielem.

    Będę się podpisywać ~Alice, bo mam na imię Alicja,a po angielsku brzmi Alice

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzieje się dzieje. ;D
    Kochana, Ty znasz moją opinię. ♥
    Czekam na następne które będę mogła przeczytać... ^.^

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana zaskakujesz mnie co raz bardziej xD
    Możesz dodać więcej akcji między Kasem a Rose.
    Powinnaś założyciel drugiego bloga bo genialni piszesz. BUZIAKI :*

    OdpowiedzUsuń
  7. SUPEEEEEEEER!!!!!! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki !! ;)Dzięki !! ;)Dzięki !! ;). Uwielbiam czytać Twojego bloga. Twój blog jest jednym z najlepszych blogów jakie czytam. Jestem Twoją wierną fanką, czytam Twoje opowiadanie od początku blogowania xDD. Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń