sobota, 27 lutego 2016

62. Lepiej późno niż wcale.

Ostatni piątek lutego kochani :D 
W końcu.... Czy tylko ja mam wyrażenie, że ten miesiąc tak strasznie się dłużył ? ;-;
Luty to oficjalnie najgorszy miesiąc w roku - przynajmniej dla mnie x.x I na prawdę się cieszę, że już się kończy x.x

Zapraszam na nowy rozdział ^^ 
Następny już w marcu xDD


Wiosna idzie ❤
A z wiosną długo wyczekiwania przeze mnie drama ❤❤❤
Edit. Wiem, że mam 2 nominacje XD
Wezmę się za nie w najbliższym czasie XD
--------------------------------------------------------------
Tata ? Tego się nie spodziewałam.
- Serio ? - ucieszyłam się
- Oficjalny powód to święta, ale przyjedzie zdecydowanie szybciej.
- Kiedy ? Kiedy ?
- Za jakieś 3 tygodnie. - zastanowiła się
- Super ! - podskoczyłam
- Zbliżyłaś się do ojca, prawda ? - usiadła przy blacie
- W sumie.... - usiadłam na drugim krześle - Odkąd przyjechał wtedy przed świętami to faktycznie trochę się zmieniły nasze stosunki.
- To dobrze. - uśmiechnęła się - Wiesz, że tata Cię bardzo kocha. Te sprzeczki i zgrzyty były dla niego bardzo dotkliwe.
- Doprawdy ?
- Był jaki był, ale dla niego zawsze ty jesteś na pierwszym miejscu. - uśmiechnęłam się. Miło jest usłyszeć coś takiego po sprzeczce z Kastielem. Kastiel....
- Mamo....
- Tak ?
- Nie jestem z Kastielem. - powiedziałam
- Och ? Coś się stało ?
- T...Tak jakby. - wzięłam głęboki wdech i opowiedziałam mamie o tym, co działo się przez ostatnie 3 miesiące. O wszystkich akcjach w Korei, o tej kluczowej po której Kastiel wyjechał i nie odzywał się tyle czasu. Powiedziałam o tym jakie plotki rozpowiadał i w szkole i na mieście. I co gorsza, chcąc nie chcąc, musiałam jej powiedzieć o wczorajszej imprezie i o finale.
- Sama nie wiem co mam myśleć.... To takie pokręcone. - zakończyłam. Moja mama zamilkła.
- Mamo ? - zapytałam po chwili ciszy. Moja rodzicielka wstała z krzesła, podeszła do mnie i przytuliła.
- Jesteś taka silna kochanie.... - pocałowała mnie w czubek głowy. Po chwili wróciła na miejsce.
- Jestem w lekkim szoku po takiej dawce informacji. Każdy temat zaraz z tobą porusze, ale najpierw. Nie daj sobie wejść na głowę kochanie. Kastiel zachował się jak ostatni sukinsyn i bardzo dobrze mu dzisiaj powiedziałaś. Nie powinien Cię obwiniać za swoje własne decyzje. I jeszcze te plotki.... Sam przed sobą nie umie się przyznać, że spierdzielił sprawę i żeby podbudować swoje własne ego, oczernia ciebie. Tak między nami Evi, myślałam że ten chłopak jest troche inny.
- Ja też Mamo, ale kto by się spodziewał, że bez różowych okularów jest właśnie taki.
- Nikt kochanie. Dobrze się kamuflował. Nie zdziwiłabym się jakby faktycznie tęsknił nie tyle co za tobą, a za twoim ciałem. Właśnie.... Idziemy do lekarza.
- Mamo....
- Kochanie, seks to nie zabawa. Różnie może się skończyć.
- Ale ja byłam już u lekarza.
- Och ? Kiedy ?
- Pamiętasz bolesne miesiączki ? Sama umówiłaś mnie na badania. Byłam już wtedy z Mikem i przy okazji powiedziałam pani doktor o tabletkach....
- Już z Michaelem ? - zdziwiła sie. Pod jej mroźnym spojrzeniem powoli zwijałam się w kłębek. - Aaach.... Cieszmy się, że przez cały ten czas nic się z tego nie urodziło.
- Wbrew wszystkiemu, jestem rozważna Mamo...
- No trochę bym się pokłóciła o tą kwestie. - westchnęła. - Cieszę się, że o wszystkim mi powiedziałaś. Lepiej późno niż wcale.... Chcesz usłyszeć moją radę ? Skup się teraz na nauce. Odpocznij. Dobrze ci to zrobi. Co do Kastiela, jeżeli zrozumie swoje zachowanie sam przyjdzie. Nie próbuj się przed nim płaszczyć. To wszystko jego wina. I nie bój się go i nie unikaj. Nie może wyczuć i zobaczyć, że się boisz. On teraz czeka na przeprosiny. W końcu jest przekonany, że on jest niewinny. Musi zrozumieć, że jest odwrotnie.
- Dziękuje Mamo. - teraz to ja wstałam i przytuliłam ją. Chwilę później pobiegła odebrać telefon. Zostałam na chwilę sama. Przeanalizowałam całą naszą rozmowę. Mama ma rację. Nie mogę się go bać.
                                                ***
- Masz ojca troskliwego, dziecię moje. Żebyś się zasmucać przestała yyyy.... Wymyślił niespodziankę yy.. Dla mnie i ciebie.
- Cóż to za niespodzianka, matko ?
- W czwartek, hrabia Parys uczyni cie swą żoną.... Yyyy ? - Kim znowu plącze się w tekście.
- Eh.... Wystarczy na dzisiaj. - wtrącił się Fraz. - Kim naucz się w końcu roli.
- Uczyłam się prosze pana.... Ale ten tekst jest taki dziwny....
- I tak sporo tam zmieniliśmy ...
- Do przedstawienia nie zostało wcale tak dużo czasu... Weźcie się do pracy, bo będzie źle jak dacie plamę. - mruknęła blondynka.
- Idźcie do domu. - westchnął Frazowski. Zeszłam ze sceny mierząc przy tym Kastiela, który siedział zaraz przy schodach.
Od naszej ostatniej rozmowy minęło już bardzo dużo czasu. Czyżby się poddał ? Jego duma nie może się ugiąć żeby przetrawić fakty ? Eh....
- Chodźmy gdzieś dzisiaj.... - mruknęła Roza
- W sumie poszłabym do centrum ... - odezwała się Su
- Oooo bardzo dobry pomysł!
- A ja jakoś nie mam ochoty na zakupy... - mruknęłam
- Stało się coś ? - zapytała Roza
- Nieee, jestem po prostu zmęczona. Zajęcia po szkole, nauka i jeszcze ta sztuka.... - westchnęłam
- Podziwiam Cię... - powiedziała Su - Masz tyle zajęć na głowie, nie wiem czy ja bym sobie z tym poradziła.
- Kwestia przyzwyczajenia.
- To co, nie idziesz z nami ?
- Nie tym razem. - pożegnałam się z nimi i ruszyłam do domu. Wyjątkowo mam dzisiaj wolne popołudnie. Mama wraca dzisiaj później, zrobiłabym dla niej jakiś obiad...
- Mam czas... - ziewnęłam. Postanowiłam się na chwilę położyć. Poszłam na górę do swojego pokoju. Wyciszyłam telefon i rzucilam się na łóżko. Cisza i spokój..... Nawet nie wiem kiedy, już spałam.
                                                *
Ocknęłam się mega wypoczęta. Za oknem było już ciemno. Podniosłam się przerażona. Która jest w ogóle godzina ?
Szybko wzięłam telefon, jakieś SMS-y wśród nich wypatrzyłam godzinę. 19:21. Och serio?
Mamy chyba jeszcze nie ma... Przynajmniej mam taką nadzieję. Zbiegłam na dół, niestety... Stoi w kuchni i coś gotuje.
- Och nie... Mami... Chciałam ci coś ugotować ale przysnęło mi się nieco za bardzo....
- A cześć już się nie mówi ? - zaśmiała się - Nic się nie stało kochanie.
- Co tu gotujesz ? - spojrzałam na jej danie. Dopiero teraz dostrzegłam ilość.
- Mamo, spodziewamy się kogoś ? - wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć.  Pozytywne zaskoczenie.
- Tato ! - rzucilam się na niego i mocno przytuliłam.
- Hej moja księżniczko.
- Co tak szybko ?
- Nie cieszysz się ?
- Bardzo się ciesze ! Dłużej zostaniesz ? - Odsunęłam się
- Taaak
- Świetnie ! - wszedł do środka zabrałam od niego ogromną walizkę.
- Evi kochanie, zostaw to ... - uśmiechnął się
- Isaac - pojawiła się moja mama
- Lilyanne. - wyszczerzył się w jej stronę, podszedł do niej i przytulił. To taki miły widok. Tą cenną chwilę przerwało pukanie do drzwi. 
- O takiej godzinie ? Spodziewacie się kogoś ?
- Nie. - odezwała się moja mama
- Otworze. - stwierdził mój tata. Podszedł do drzwi i je otworzył. Coś powiedział i po chwili wrócił do domu zamykając za sobą drzwi. W rękach trzymał niewielką paczke.
- Do ciebie Evi.

piątek, 19 lutego 2016

61. Nowy początek pod warunkiem...

Piąteczek ^^ 
Nowy rozdział XD
Długością co prawda nie zachwyca ale co tam ^^

Właśnie.... Co do długości.
Pozwolę sobie wyrazić lekkie niezadowolenie ~
Bowiem bardzo irytują mnie komentarze typu " za krótkie". 
Jeżeli rozdział ma być dłuższy, to taki jest. Jeżeli nie widzę takiej potrzeby, to jest on takiej długości jaka według mnie jest dostateczna. 
Nie widzę sensu w pisaniu rozdziałów na 10 tysięcy słów w którym plącze się 400 wątków w jednym. Prędzej czy później byście się pogubili w czytaniu, bo takie rozdziały są męczące. Męczące i w czytaniu i w pisaniu.
Pisanie dla Was sprawia mi ogromną radość i wielką przyjemność, to moje hobby. 
Średnio napisanie jednego rozdziału zajmuje mi 4/5 godzin i zawsze wkładam w to mase serca.
Więc komentarze tego typu na prawdę mnie ranią ;-;

Skoro już wyraziłam moje niezadowolenie.....
Postaram się być jeszcze lepsza x.x
Ale jak na razie muszę znaleźć nową inspiracje ponieważ moja wena się na mnie obraziła ._.

Miłego weekendu kochani ! :D 



--------------------------------------------------------------
Otworzyłam niepewnie oczy... Z poprzedniej nocy pamiętam jedynie urywki. Spojrzałam na osobę śpiącą obok. 
- Że też muszę pamiętać te urywki w których pojawiasz się akurat ty. - mruknęłam. Mimo tego, że była to chyba dosyć przyjemna noc, to nie jestem z siebie dumna. Może mam urwane filmy, ale nie przypominam sobie żebym usłyszała " Przepraszam " z jego ust.
- Ciesze się, że cie słyszę.... - mruknął zaspanym głosem - Rose. - nasze spojrzenia się spotkały. Jego szarawe oczy błyszczą.
- Nie jestem pewna, czy ja się z tego cieszę.
- Na prawdę chcesz to jeszcze ciągnąć ? - przysunął sie do mnie i objął mnie - Nie masz jeszcze dosyć ?
- Nagle obchodzi Cię moje zdanie ? Niesamowite.
- Zawsze mnie obchodziło. Dajmy już spokój... Te kłótnie, mordercze spojrzenia.... Na co to ?
- ... - nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Zatkało mnie. Jestem na siebie zła, że doprowadziłam się wczoraj do takiego stanu i jestem wściekła, że doszło do takiej sytuacji.
- No zastanów się, na co to wszystko ? Nie może być tak jak było ? Miło ? Rose.... - usłyszałam mój telefon. Zerwałam się żeby go znaleźć. Spojrzałam na wyświetlacz i później przeniosłam wzrok na zdezorientowanego Kastiela. To mnie nie zniechęciło. Odebrałam i wyszłam z pokoju.
- Hejeczka ! - usłyszałam radosny głos po drugiej stronie, nie tego głosu się spodziewałam.
- Hej Yun, co ty odwalasz ? Haha - zaśmiałam się
- Czekaliśmy na ciebie wczoraj.... Wiesz, że to nie ładnie kaazać na siebie czekać ?? - Aaaach.... Boże... Zapomniałam...
- Byłam strasznie zajęta....
- Jak mogłaaaaaaś o nas..... ~ ooooi oddaj mój telefon ! - zaśmiałam się bo usłyszałam Gina. Było słychać krótką sprzeczkę.
- Aigoo.... - westchnął do telefonu - Rosie !
- Gin....Hejcia.
- Ooo, stało się coś ? - ten jego zmysł wyczuwania..... I co ja mam mu powiedzieć ? Wkurzy się i będzie się martwił... W sumie, prędzej będzie mu mega smutno niż się wkurzy... Chociaż.... Uchlałam się, pierwsze wywinięcie, dałam się zaciągnąć do łóżka, kolejny minus, i to w dodatku z Kastielem, minus do potęgi "n".
- N...Nic.... Byłam wczoraj na domówce... Trochę wypiłam i niedawno wstałam - nie okłamałam go.... Nie powiedziałam wszystkiego, ale na pewno nie okłamałam.
- Aish.... Rosie.... Po głosie słyszę, że coś jest nie tak.... No ale skoro nie chcesz mówić...
- Gin, serio.... Wiesz jaka jestem na kacu haha. Nic się nie stało. Co tam u ciebie ? - jakoś wymigałam się z dalszych pytań. Pogadaliśmy trochę. Jest wykończony próbami i występami, ale bardzo mu się podoba. Tak się ciesze jego szczęściem.
- Musimy się umówić na kamerki, ale tym razem na pewno się pojawie.
- Licze na to.... Zresztą nie tylko ja hahha ~ ma rację !!! - krzyknął Yun. Zaczęłam się śmiać. Pożegnaliśmy sie i rozłączyliśmy. Wróciłam do pokoju. Kastiel siedział na łóżku.
- To on ? - odezwał się. Odpowiedź jest oczywista.... Podniosłam spodnie z podłogi i wciągnęłam je na siebie.
- Odpowiedz mi....
- Przecież znasz odpowiedź. Tak, dzwonił Gin.
- Wystarczy jeden jego pierdolony telefon i wyskakujesz z łóżka jakby się paliło.
- Uspokój się.... Na co to ? - parsknęłam śmiechem imitując jego głos
- To co innego....
- Nie Kastiel, chodzi o to samo. Nie umiesz zaakceptować tego, że jestem z nim tak blisko i to cie wkurza.
- Nie akceptuje w ogóle jego osoby tym bardziej, że liczy się dla ciebie za bardzo. Jesteście zbyt blisko.
- No, powiedz to.... - mruknęłam, spojrzał na mnie pytająco - Wystarczająco blisko żeby ze sobą sypiać. Przecież nadal uważasz, że z nim spałam, nie ? Czyżby ogarnęły Cię wątpliwości ?
- Niewykluczone.... - wstał z łóżka i podszedł do mnie.
- Chce żeby było jak dawniej.... - mruknął i przejechał ręką po moim policzku
- Też bym chciała, ale różowe okulary chyba już dawno zgubiliśmy Kastiel.
- Załóżmy je znowu.... Przecież było tak idealnie..... - zbliżył się do mnie i czule pocałował.
- Nie ma ideałów, nawet jeśli nie trwają wiecznie. To jest rzeczywistość. - obsunęłam się
- Tęsknie za tobą....
- Tęsknisz ? Jesteś pewny, że za mną ?
- A za kim innym ?
- Za mną w całej okazałości czy za moim ciałem Kastiel ? To jest zasadnicza różnica.
- Słyszysz siebie ? - parsknął
- Kastiel, widziałeś moją inną twarz. Twarz, która najlepiej czuje się w Korei. Twarz, którą totalnie zjechałeś.
- Jestem w stanie przymknąć oko na twoje dziwactwa Rose...
- Dziwactwa ? - chyba się przesłyszałam
- Zacznijmy to od początku tak jak się zaczęło rok temu. - znowu mnie pocałował - Bez kłótni, bez sprzeczek, niedomówień, bez niego.... Bez tego wszystkiego... - mruczał między pocałunkami.
- Stawiasz mi warunek ? - cofnęłam się - Jeżeli odepchnę od siebie Gina i zapomnę o nim, to w ramach tego ty zapomnisz mi a raczej wybaczysz,  że Cię niby zdradziłam, i jeszcze w gratisie dasz mi iluzję idealnie nie idealnego związku ? - to jest tak absurdalne, że aż śmieszne
- Coś w tym stylu.
- Nie znałam Cię od tej strony.... Ale najpierw musisz coś w końcu zrozumieć Kastiel... - podeszłam do niego - Nie zdradziłam Cię.... Owszem, spędziłam z Ginem całe wakacje, ale dzień w dzień byłam nie tylko z nim, ale również z innymi. Spędziłam z tymi chłopakami 55 dni. Przez ten czas starali się mnie wyrywać od myślenia o tobie. A czemu ? Bo mnie zostawiłeś.... Nie odzywałeś się przez ten cały czas. Po prostu zapadłeś się pod ziemię.
- Sama tego chciałaś....
- Widzisz, to jest właśnie to. Starasz się wzbudzić we mnie poczucie winy budując wokół mnie jedną, wielką iluzję kłamstwa, w które sama zaczynałam już wierzyć. Ale mam trochę zdrowego rozsądku. Nie dam Ci tej satysfakcji Kastiel i nie dam sobie wmówić, że to tylko ja jestem winna temu rozpadowi. Jeżeli w końcu zrozumiesz, że wina jest nie tylko z mojej strony to możemy porozmawiać o ewentualnym nowym początku. Ale musisz wiedzieć jeszcze jedno.... Nie zgodzę się na żadne początki pod twoją dyktaturą opartą na twoich warunkach. - spojrzałam mu w oczy... Są puste, bez wyrazu... Uśmiechnęłam się z politowaniem. - Cześć. - odwróciłam się i ruszyłam szybko w stronę drzwi. Nawet nie próbował mnie zatrzymać. No nic... Postawiłam sprawę jasno. Jeżeli jest w stanie to zrozumieć.... Może coś z tego jeszcze wyjdzie....
Udało mi się złapać taksówkę. Pojechałam prosto do domu. Musiałam się wykąpać, koniecznie musiałam zmyć z siebie całą wczorajszą noc. Później zajęłam się obiadem, zrobiłam tym niespodziankę mamie, która nie chcąc być gorsza, też zafundowała mi niespodziankę.
- Przyjeżdża twój ojciec....

niedziela, 14 lutego 2016

60. Przyznaj sie....

Trochę dłuższy xD
Ale i tak nie powala xD

Mam nadzieję, że chociaż treść zaspokoi Wasze oczekiwania !

Mamy ehm... Walentynki ~ Więc trzeba było napisać coś do tematu xD
Ogólnie ja walentynek nie obchodzę xD
Obchodzę dzień wyzwolenia mojego miasta ! XD

No ale i tak.... Życzę Wam dużo miłości ♥
Moja druga połówka siedzi w Korei ;-; xD

Dobra zapraszam na rozdział :D 
Następny ... Kiedyś tam XD
--------------------------------------------------------------
- Kogo to moje oczy widzą ? - usłyszałam. Aż się wzdrygnęłam. Kastiel. Nie mam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Odwróciłam się napięcie.
- Dooookąd to.....- złapał mnie za ramię i zatrzymał - Może trochę pogadamy ?
- Nie wiem, czy jest o czym.
- Jesteś pewna ? - przesunął mnie do siebie
- Puść mnie..... - mruknęłam. Spojrzałam na jego twarz, jego oczy mówią same za siebie. Zaczęłam się śmiać.
- Jesteś na haju. - zaśmiałam się mu w twarz. Nie mogę w to uwierzyć.
- W żadnym razie.... To co, pogadamy ?
- Szkoda, że jedynie w takim stanie chcesz ze mną rozmawiać.
- Lepiej tak niż wcale.
- Właśnie się przyznałeś....
- Nie łap mnie za słówka.
- Co ?
- Albo coś w tym stylu...
- Sory, ale chyba się spiesze. Wołała mnie tęczowa wiewiórka. - strzepnęłam jego rękę i ruszyłam przed siebie
- Kpisz sobie ze mnie ? - usłyszałam i znowu mnie złapał. Przyciągnął mnie do siebie. Nie wiem czy czułam do niego obrzydzenie czy byłam wściekła.... Nie wiem.... Tak czy owak nie mam najmniejszej ochoty znajdować się w jego ramionach.
- Podobało ci się beze mnie ? - szepnął mi do ucha i zmusił mnie do ruszenia biodrami. Wbrew mojej woli, zaczął ze mną tańczyć do jakiejś piosenki. - Fajnie było ?
- Bardzo.
- Lepszy ode mnie ? - złapał mnie za tyłek. Nabrałam gwałtownie powietrza
- Kastiel.... - odsunęłam się od niego - Ja jestem już zmęczona powtarzaniem się. Nie spałam z nim. Powtarzałam to już chyba z tysiąc razy, nawet ludziom kompletnie nie w temacie. Spowodowałeś, że miałam ochotę wrócić do Korei tylko po to żeby faktycznie zaciągnąć go do łóżka, żeby mieć czyste sumienie patrząc ludziom w twarz. Chociaż nie widzi mi się tak podłe wykorzystanie Gina. Jesteś z siebie dumny ? Puszczasz plotki na mieście, że puszczam się na prawo i lewo, a sam nie do końca w to wierzysz. Nic tylko pogratulować. Wiesz co.... Mam tego dosyć. - mruknęłam i szybko weszłam do domu. Wkurzyłam się.... Muszę się napić.... Koniecznie....
- Stało się coś ? - zapytał Jason.
- Muszę się uchlać.... Natychmiast. - do szklanki nalałam sobie czystej. Mogę tego później żałować, ale aktualnie nie myśle trzeźwo. Wypiłam pół szklanki czystej wódki ciurkiem, bez popitki. Jak mnie po tym nie jebnie.... To będę w ciężkim szoku. Tym bardziej, że dawno nie piłam. Do podkręcenia zapaliłam papierosa. Po trzech buchach już czułam, że mam helikopter. Tego mi było trzeba.
- Rose ?
- Mmm....Bawimy się !!! Hahah! - krzyknęłam i weszłam na stół. Pociągnęłam za sobą  jakąś dziewczynę. Zaczęłyśmy we dwie na nim tańczyć. Mogłam założyć sukienkę, mogłabym pobawić się w dziwke.
- Hahaha..... - stanęłam w miejscu - Przecież nią jestem tak ?
- Co ? - krzyknęła moja towarzyszka. Nachyliłam się po kieliszeki i podałam jej jeden.
- Za nas, za dziwki hahaha ! - stuknęłyśmy się i napiłyśmy. Wstrząsnęło mną, bardzo. Dziewczyna obok mnie zaczęła się śmiać. Po chwili podeszła do mnie i..... Pocałowała.
To był mokry pocałunek. Obsunęła się po chwili i zaczęła wydzierać, że zabawa się rozkręca. Dla mnie chyba się kończy. Zeszłam ze stołu
- J...Jason...?
- Co jest ?
- Dom... Muszę do domu....
- Hahaha.... Uchlałaś się ? - zaśmiał się, szturchnęłam go. Od razu przestał się śmiać.
- Ok... Zbieramy się. - wstał z miejsca i złapał mnie pod rękę. Mam totalne łyżwy. Ale przecież sama tego chciałam. Teraz tylko pilnować żebym nie straciła filmu. Wyszliśmy z domu. Powoli zaczęliśmy się oddalać kiedy usłyszałam znajomy głos.
- Jason stary, Idź się bawić.... Odprowadze ją. - pan wspaniałomyślny się pojawił.... Wspaniałomyślny kłamca.... Spojrzałam na Jasona i starałam się pokręcić głową w proteście.
- Jednak sam wole ją odstawić. - dzieki ci panie ...
- Daj spokój, w końcu jestem jej chłopakiem, przyczyniłem się do jej stanu....
- No właśnie nie jestem pewny czy nadal nim jesteś.
- Dobra, słuchaj, chce z nią pogadać sam na sam ok ? - zmienił ton na stanowczy, zapewne zaraz mu wykurwi. O nie... Jednego przyjaciela już mi tak załatwił.
- Jason... Zwalniam Cię z roli mojego ochroniarza. - powiedziałam
- Rose...
- Dalej.... Tam impreza się jeszcze toczy, Idź...
- Na pewno ?
- Taaaak.... Idź. - popchnęłam go. Bardzo niepewnie poszedł.
- Zadowolony ? - mruknęłam i zachwiałam się. Czerwonowłosy mnie złapał. -  Do mnie jest bliżej.
- Nie chce do ciebie.... Masz mnie odprowadzić do mnie.... Do mnieee....
- Idziemy.... - mruknął i zaczął mnie ciągnąć w swoją stronę. Sam nieźle się chwieje, albo to może mi się wydaje ...
- Zostaw mnie, bo zadzwonie na policję....
- Zapewne będą szczęśliwi, że złapali dziewczyne która ledwo stoi na nogach.
- Pffff.... Za kilka dni osiągnę próg dorosłości, mogą mi naskoczyć.... Gorzej z Tobą, bo jesteś pod wpływem różnych, zabawnych substancji. Czyż nie ?- nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Pociągnął mnie za rękę. Chcąc nie chcąc znalazłam się w jego domu.
- I co teraz ? Udusisz mnie ? Zabijesz ?
- Nie.... Mówiłem, że chce porozmawiać.... Cały czas mam w głowie to co powiedziałaś w ogrodzie. - podszedł do mnie i przyssał się do mojej szyi. - Wiesz, że ci nie wierze ?
- Twój problem....
- Nie odpowiedziałaś w sumie na moje pytania... Ale pozwole sobie sam na nie odpowiedzieć ok ? - poczułam jak robi mi malinkę. Krzyknęłam. - Nie sądzę, żebyś się dobrze bawiła beze mnie.... Co więcej, wydaje mi się, że co wieczór zastanawiałaś się co porabiam.... Czyli odpowiedź na drugie pytanie też jest prosta, nie było fajnie. - przegryzł płatek mojego ucha.
- Tęskniłaś ?
- Nie.
- Oj nie kłam, twoje ciało jest innego zdania.... - przejechał ręką po moich plecach. Niesamowicie się spięłam.
- Ja tęskniłem wiesz ? - wbił się w moje usta. Wziął mnie na ręce i zaniósł do jakiegoś pokoju. Położył mnie na łóżku. Błyskawicznie ściągnął ze mnie rurki i rzucił je gdzieś za siebie. Nie umiałam nawet zaprotestować. Robił ze mną co chciał, bo byłam totalnie bezbronna. Nagle znalazł się nade mną. Zaczął mnie całować. Walczyłam w sumie sama ze sobą. Nie chce tego....albo może chce.... ?
- Pokazać Ci jak bardzo tęskniłem ? - otarł się o mnie, poczułam jego rosnące pożądanie.
- Pokazać Ci, że nie ma lepszego ode mnie ? - szepnął gorącym głosem prosto do mojego ucha. Ja nawet nie wiem kiedy, był już we mnie. Krzyknęłam, bo muszę przyznać, że sprawiło mi to lekki, niespodziewany ból. Ale przyjemny.
- Nic nie odpowiesz ? - mruknął przez zaciśnięte zęby. Jest wściekły.... Poruszył się agresywnie. Znowu krzyknęłam.
- O tak Rosie.... Poczuj to.... - sapnął - Przyznaj się w końcu, że tęskniłaś.... Dalej.... - kolejny ostry ruch, co równa się z moim kolejnym krzykiem
- NIE ! Aaach....Nie tęskniłam....
- Kłamiesz... - ugryzł mnie - Okłamujesz samą siebie....
- Aach.... - westchnęłam, boże on mnie torturuje - Zostawiłeś mnie....
- Bo sama się o to prosiłaś.... - i znowu to samo
- Aaaach! O nic się nie prosiłam!  Jesteś skończonym palantem.... - oplotłam go nogami co tylko pogłębiło wszelkie doznania. Wypuścił głośno powietrze. Zaczął się powoli poruszać.
- Aach....Nie....Na....Ach...widze....Aaach....Cie.....
- Kochasz i pragniesz maleńka.... Ciała nie zmusisz do kłamstwa.... - pocałował mnie.... Tęskniłam za tymi ustami.... Oddałam się totalnie, bez końca....
Ruch za ruchem... Byłam coraz bliżej.... Aż w końcu doszliśmy, oboje niemal w tym samym momencie. Opadł obok mnie.... A mi.... Urwał się film.

piątek, 12 lutego 2016

59. Raz nie zawsze.

I jest kolejny ,~
Krótki ale jest ! XD
Następny, tak jak obiecywałam, w walentynki XD
Nie jestem pewna, ale powinien być trochę dłuższy od tego xD
Miłego czytania, mam nadzieję, że się spodoba i " widzimy "się w niedzielę :D
Miłego weekendu ^^
--------------------------------------------------------------
Całe szczęście, że dzień w szkole minął bez problemów. Może dlatego, że nie było Kastiela. Pierwszy raz od początku tego roku szkolnego miałam spokojny dzień. Miła odmiana.
- Idziemy gdzieś ? - zapytała Roza
- W sumie.... Może pójdziemy do centrum ? - zaproponowała Su. Hm... Czemu nie, mamy piątek. Może jakieś zakupy ? Oj tak...
- Nie mam w sumie nic prz...
- Hej Rosie ! - usłyszałam, aż przeszły mnie ciarki. Jason.
- Eh.. Hej. - mruknęłam.
- Wydaje mi się dziewczynki, że Rose nigdzie z wami nie pójdzie. Nie macie nic przeciwko ? - uśmiechnął się do moich towarzyszek. Rozalia zaśmiała się jedynie, przytaknęła i zagarnęła Su pod rękę. Poszły. Czy on sobie kurwa żartuje ?
- Dokąd idziemy ? - wyszczerzył się do mnie
- Ja do domu, a ty gdzie chcesz. - mruknęłam i ruszyłam przed siebie.
- Roseeee.... Przepraszam za tamtą imprezę. Przesadziłem i owszem nawaliłem.
- Oj nawaliłeś.....
- Ale odprowadził Cię Kastiel. Tak ?
- Tak.... Jakbyś nie wiedział byłam z nim jakiś czas.
- Wiem przecież... Ale na mieście słyszałem, że ponoć się pokłóciliście, to prawda ?
- Powiedzmy....
- Słyszałem też inne rzeczy.... - zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Nie denerwuj mnie chociaż ty... 
- Spokojnie, Kastiel to palant. O co poszło ?
- Długa historia...
- Ale jesteście razem czy nie ? - dobre pytanie.... Nie wiem.
- Nie mam pojęcia. Chyba nie... Chociaż w sumie nie przypominam sobie żeby padły jakieś konkretne słowa.
- Dziwne.... Słuchaj mam propozycję, może gdzieś wyskoczymy ?
- Zapomnij. Z Tobą już nigdzie więcej nie idę.
- Tym razem wypije maksymalnie 3 piwa, obiecuje.
- Masz tendencje do niedotrzymania obietnic.
- Zaufaj mi. - uśmiechnął się w moim kierunku. Doszliśmy pod mój dom.
- Będę po ciebie za godzinę ok ?
- Anjo... Za dwie, przynajmniej.
- Anjo ? - zaśmiał się
- Znaczy.. Eh..   Byłam w Korei dwa miesiące...
- Aa to wiele wyjaśnia. Daj mi znać jak będziesz gotowa. - uśmiechnął się i poszedł. Jakoś nie mam ochoty wychodzić. Tym bardziej, że miałam dzisiaj rozmawiać z Ginem i resztą na live. Może wrócę do tego czasu.... Weszłam do domu, mama widocznie musi być w pracy. Zaczęłam się zastanawiać czy aby nie zacząć uczyć się roli. Muszę się zapytać Frazowskiego, które akty wystawiamy. Przecież chyba nie wystawimy całej sztuki, akt do aktu.... To by za długo trwało. Rozkminy życia w trakcie obiadu. Usłyszałam mój telefon. SMS od mentorki z plastycznych. Rozchorowała się biedna... Już wczoraj wyglądała na chorą. Muszę zapamiętać, że w poniedziałek ide na 4 godziny.
- Ech... Muszę się chyba ubrać... - westchnęłam i ruszyłam do swojego pokoju. Po drodze zaczęłam się zastanawiać w co się ubrać. W sumie nie wiem, gdzie pójdziemy. Otworzyłam szafę i głośno westchnęłam. Na prawdę nie mam ochoty na imprezownie. W przyszłym tygodniu sprawdzian z historii.... Pouczyłabym się trochę....
" Dobra, raz nie zawsze Rose. " odezwała się moja podświadomość. Może ma rację? Odstresowałabym się troche... Ok.
Wyciągnęłam z szafy czarne rurki i jakąś białą bokserke. Wynalazłam też moją katanę. Szybko się ubrałam i ogarnęłam. Zadzwoniłam do Jasona, dosyć szybko się pojawił. Wszystko szybko.... Ech.
Chodziliśmy małą ekipą po barach w centrum. Ekipą ? Przyłączyło się do nas kilku kolegów Jasona i jakieś dziewczyny. Rockowe towarzystwo. Przez 2 miesiące żyłam w innym wymiarze, to dla mnie ostre zderzenie z rzeczywistością, za którą, muszę to przyznać, tęskniłam.
Jak wychodziliśmy z kolejnego już baru, jeden z kolegów Jasona dostał cynka, że jest jakaś domówka.
- Co wy na to ?
- A gdzie to ?
- Hm...  Niedaleko.
- Co nam szkodzi, chodźmy. - zarządził któryś. Nie miałam w sumie nic przeciwko. Do czasu...
- Co my tu robimy ? - mruknęłam do mojego przyjaciela.
- No... Idziemy na domówke,  nie ?
- Tu ?
- Tak - wyszczerzył się. Miałam szczerą ochotę zmazać mu ten uśmiech. Z centrum miasta trafiliśmy na osiedle domków jednorodzinnych. Piękne osiedle które ma jedną wadę. Mieszka tu Kastiel. I jak na złość, ta impreza jest w domu obok posesji Kastiela. O losie... To wcale nie jest zabawne. Jestem pewna w 99,9% że on tam będzie. Ile bym dała, żeby tym razem się pomylić. Siedziałam z Jasonem popijając piwo dyskretnie rozglądając się za jedną konkretną osobą. Czy szczęście jest po mojej stronie ? Chociaż tym razem ?
Odetchęłam z ulgą jak nigdzie nie wypatrzyłam znajomej sylwetki.
- Chcesz ? - zwróciła się do mnie z pytaniem jakaś laska z ekipy. Podała mi papierosa. " Czemu nie ? ". Chętnie sobie zapale. Zaciągnęłam się porządnie. Uuuaaa.... Mocne.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do niej starając się nie udusić. Jak ja dawno nie czułam tytoniu.
I tak mijała godzina za godziną, jestem wniebowzięta bo tym razem chyba pierwszy raz w życiu się pomyliłam. Nie sądziłam, że to może być takie przyjemne uczucie.
- Ide się przewietrzyć. - oświadczyłam Jasonowi. Jestem z niego dumna..... Nie patrzy na alkohol po trzecim piwie. Wow. Jednak jak chce, to potrafi dotrzymać danego słowa.
Ruszyłam w stronę ogrodu. Ludzi jest tutaj jak na jakimś koncercie. Kiedy w końcu wyszłam, dane mi było zaczerpnąć troche świeżego powietrza....

wtorek, 9 lutego 2016

58. Przydział.

Witam wszystkich !
Nowy rozdział ~ Nieco wcześniej, bo mam dla Was specjała walentynkowego, aleeee to dopiero 60 rozdział więc wiecie ... XD 

Mam podły humor i spory brak weny - całe szczęście, że mam kilka rozdziałów napisanych do przodu x.x Gdyby nie To, podejrzewam, że rozdziały pojawiałyby się raz na 2 miesiące XD

Do następnego, który będzie prawdopodobnie w piątek a w niedzielę specjał ♥
---------------------------------------------------------------

Weszłam do kanciapy nauczycieli od wf. 
- Dzień dobry. - przywitałam się
- Dobry . - odpowiedziało mi równo 3 nauczycieli. Frazowski i 2 innych których jedynie kojarzyłam z korytarzy.
- Przedstaw się. - uśmiechnął się Frazowski
- Pan mnie zna, panie profesorze haha
- Ja tak ale reszta komisji nie koniecznie. - zaśmiał się. Przedstawiłam  się jak mi kazano.
- Dobrze, otwórz stronę 65. To będzie akt drugi, scena piąta.- odezwała się nauczycielka. Otworzyłam książkę na wskazanej stronie. Nabrałam powietrza i przyjęłam poważną minę.
- "  Dziewiąta biła, kiedym ją posłała. Przyrzekła wrócić się za pół godziny. Nie znalazła go może ? (...) "- zaczęłam. Doszłam do końca monologu.
- Cofnij się proszę na strone ... 50. Akt drugi, scena druga. Monolog po ponownym ukazaniu się. Słuchamy.
- " (...) Wstrząsłabym góry, gdzie się echo kryje, i głos bym jego zrobiła chrapliwszy niż mój od rozbrzmień imienia Romeo ! (...)" - efektownie westchnęłam i spojrzałam na pseudo komisję. Nauczycielka się uśmiechnęła, widocznie jest zadowolona.
- Na razie dziękujemy. - uśmiechnął się Frazowski. Wyszłam z sali. To tyle ? Pfff. Poszłam do Su.
- I jak ? - zapytała
- Hmm... Dobrze... Chyba.... - mruknęłam. Siedziałyśmy dalej na sali, ludzie wchodzili i wychodzili z tej małej salki. W pewnym momencie zachciało mi się spać. Takie bezsensowne czekanie jest okropnie nudne. Wzrokiem cały czas liczyłam ile ludzi do końca. Jak w końcu weszła ostatnia osoba, nauczyciele postanowili zrobić sobie 20 minutową przerwę. Czekałam pół dnia, to nic.... Poczekam sobie jeszcze 20 minut.
- Może skoczymy na kawę ? - zaproponowałam
- Teraz ?
- Nie, wczoraj.
- Poczekajmy do końca, później pójdziemy do kawiarenki. Nie opłaca się tam lecieć na 5 minut.
- Zawsze coś... Jak chcesz... - ziewnęłam. Nieprzespana noc daje mi się we znaki. Kiedy nauczyciele w końcu wyszli na salę, wszyscy się ożywili i stanęli na równe nogi.
- Kochani, mamy przyznanych 14 roli. To co, zaczynamy. - uśmiechnęła się kobieta.
- Rolę księcia dostał Armin.- uśmiechnął się Frazowski. Z Su zaczęłyśmy się śmiać. Boże jakim cudem on dostał jakąkolwiek rolę?
- Rolę Parysa, Max - odezwała się blondynka
- Kto to ? - szepnęłam do Su
- Ktoś od niej z klasy.
- Rola Tybalta przypadła do, Kentina -  Fraz spojrzał w kartkę żeby się upewnić
- Ojciec Laurenty, Nik. - blondyna uśmiechnęła się do swojego ucznia
- Rozaliną, będzie Amber. - dosyć ostrożnie powiedział Frazowski
- Rola Merkucja dla Dana.
- Rola Marty dla Susanny.
- Ooo.... Dostałaś się. Gratuluje. - poklepałam ją po ramieniu
- Dzięki. - wyszczerzyła się.
- Rola Benwolia  dla ... Johna.
- Pani Kapulet dla Kim - uśmiechnął się Fraz
- A pani Monteki, Iris.
- Montekim będzie .... Nataniel.
- Super ! - krzyknęła Su, po czym zdała sobie sprawę że zrobiła to na głos.
- Kapulet, Kastiel.
- Co ? Hahahaha - parsknęłam śmiechem.
- Uspokój się hahahah - zaśmiała się Su
- Teraz najważniejsze rolę kochani. - uśmiechnęła się blondynka - Rola Romea dla ..... Lysandra.
- Natomiast Julią będzie, Rosevi. - uśmiechnął się do mnie Frazowski. Zastygłam. Serio ? Dostałam ta rolę ?
- No brawo !
- Wow... - to jedyne co mogłam z siebie wydusić.
- Tak wygląda nasza lista aktorów. Ci którzy niestety nie dostali się do spektaklu mam nadzieję, że pięknie zaprezentują swoje zdolności manualne.
- Kochani, przedstawienie odbędzie się przed przerwą świąteczną, więc macie sporo czasu na przygotowania. Strojami zajmą się jak zwykle, Rozalia i Alexy. Wkrótce na pewno będą chcieli ściągnąć z was miarę więc bądźcie na to przygotowani. W połowie listopada chcielibyśmy zacząć już pierwsze próby. Szczególnie z wami, Rosevi i Lysander. Myślę, że na tą chwilę to wszystko. - uśmiechnął się Frazowski.
- Możecie iść do domu. - uśmiechnęła się blondynka. Wszyscy się rozeszli. Su przypominała sobie, że musi coś pilnie załatwić z mamą więc z kawy nici. Poszłam po rzeczy do szafki. Nie wierze, że dostałam tą rolę. Ja jak ja, ale Kastiel ? I to jeszcze postać dosyć istotną.... Chwila... Przecież on ma być ojcem Julii.... Ooooch.... Na prawdę ??
Dosyć głośno zamknęłam szafkę.
- Rose? - usłyszałam Lysandra. Odwróciłam się w jego kierunku - Stało się coś ?
- Och, nie. - uśmiechnęłam się do niego
- Idziesz już ?
- Taak a ty ?
- Mogę Cię kawałek odprowadzić. - zgodziłam się. Wyszliśmy ze szkoły.
- To zabawne, że gramy główne role nie ? - zaśmiałam się
- No całkiem. Muszę ci się przyznać że liczyłem raczej na inną rolę. Nie wiem czy nadaje się na Romeo.
- Żartujesz ? Jakbym miała wybrać osobę z naszej klasy na tą rolę, wybrałabym właśnie ciebie. Masz w sobie cechy Romea.
- Tak myślisz ?
- Damy radę. - uśmiechnęłam się
- Mogę Cię o coś zapytać ?
- Jasne. - uśmiechnęłam się
- Co zaszło między tobą a Kastielem ? - tak coś czułam, że o to zapyta.... Uśmiech momentalnie znikł mi z twarzy.
- To twój przyjaciel, sam go zapytaj.
- No właśnie sęk w tym, że go już pytałem.
- I cóż ci powiedział ? - mruknęłam
- Nie powiedział mi nic treściwego oprócz tego że stwierdził, że go zdradziłaś. - bezwiednie ułożyłam rękę w pięść. 
- Świetnie, skoro tak uważa, niech mu tak będzie.
- Ale on sam chyba do końca w to nie wierzy, wiesz ?
- Nie obchodzi mnie w co wierzy, a w co nie. Już mi na tym po prostu nie zależy. Nie lubie się powtarzać, a to że mi nie ufa, to już jego prywatny problem. - całe szczęście doszliśmy już pod mój dom. Pożegnałam się z Lysem i natychmiastowo wbiegłam na górę. Lysander wyprowadził mnie z równowagi. Mam ochotę wrócić do Korei i zaciągnąć Gina do łóżka. Wtedy z czystym sumieniem mogłabym wrócić tutaj i z perfidnym uśmiechem spojrzeć Katstielowi w twarz i powiedzieć mu, że spałam z Ginem. I mało tego, podobało mi się jak cholera.
- Evi ? - mama przerwała mi cudowną scenę w mojej wyobraźni.
- Hej Mamo.
- Stało się coś ? - podeszła do mnie. Nie powiedziałam jej, co zaszło między mną a Kastielem. Czekam na odpowiedni moment.... W sumie, to nie jej problem....
- Dostałam rolę w szkolnym przedstawieniu.
- Ooo, to świetnie. - ucieszyła się. - Jaką ?
- Julia.
- Och, Romeo i Julia ? Piękna historia. Rozbierz się i chodź na obiad. Zjemy i muszę lecieć do kancelarii.
- Ja lece na zajęcia. Mogłabyś po mnie przyjechać ?
- Oczywiście. Ach, Evi, dzwonił Jason. - chyba mam deja boo. Też ma tupet... W sumie jakoś na czasie minie rok odkąd go widziałam. Och tak, raczej tego nie zapomnę jak wspaniałomyślnie odleciał na tej imprezie.
- Zaraz do niego zadzwonie. Nałożysz mi ?
- Tak. - uśmiechnęła się i zniknęła. Ściągnęłam buty i z kurtki wyciągnęłam telefon. Wybrałam numer do Jasona.
- Rose !
- Hej.
- Słuchaj, musimy pogadać. Zaraz do ciebie przyjdę.
- Jason, zaraz to ja ide na zajęcia.
- O której kończysz ?
- Późno
- Ooj....ktoś tu jest na mnie zły.... Może po ciebie przyjdę ?
- Nie.
- Okej, to może jutro ?
- Zastanowie się.
- Nie daj się prosić.... Będę po południu. Pa
- J...Jason..  ? Halo? - rozłączył się palant jeden.... Ciekawe czego ode mnie chce.

piątek, 5 lutego 2016

57. Plotki życiem nie wtajemniczonych.

Witaaaam ! XD 
Nowy rozdział ~
Nieco dłuższy niż ostatni xD 

Zapowiadam, że dwa następne będą dosyć krótkie ... >.<
ALE ! 
Szykuje dla Was niespodziankę na Walentynki ! ♥
Więc wyczekujcie jej xD 

Wiem, że rozdział do najbardziej interesujących raczej nie należy ... Ale wybaczycie mi to chyba ? ;-;
Pozdrawiam ! :D 
---------------------------------------------------------------
Mijał dzień za dniem. Na miły początek nowego tygodnia nauczycielka od angielskiego uraczyła nas testem powtórkowym. Mało tego Frazowski też stwierdził, że krótki teścik powtórkowy nikomu nie zaszkodzi, to całkiem zabawne, bo matematyczka się z nim zgodziła. 3 testy w ciągu jednego dnia? A co tam.
- Odwaliło im coś.... - westchnęła Rozalia. Wyszłyśmy z klasy od matematyki. Teraz jeszcze tylko historia. Wyjątkowo skupiłam się wczoraj na nauce. Dowiedziałam się, że na niektórych uczelniach mogę mieć wstępne egzaminy z historii właśnie.
- Uczniowie klas maturalnych są proszeni do sali gimnastycznej. - usłyszałyśmy.
- O co chodzi ? - zapytałam lekko speszona
- Nie mam pojęcia....
- Chodźmy. - poszłyśmy na salę. Nie było tam zbyt wielkich tłumów. Zawsze mi się wydawało, że jest tutaj od groma ludzi z mojego rocznika, a okazało się, że są tu raptem 2 klasy maturalne.
- Moi kochani maturzyści.... - zaczęła dyrektorka - Mamy dla was klika bardzo ważnych ogłoszeń. Po pierwsze, już niedługo pierwsze próbne testy maturalne. Czekają was takie aż 4 w przeciągu waszego roku. Mam nadzieje, że wyniki próbnych testów będą zadowalające, bowiem wyniki niektórych mogą być brane pod uwagę podczas wystawiania ocen końcowych, więc proszę nie ignorować tych testów. Po drugie, bal maturalny stoi pod znakiem zapytania.
- Cooooo ??- krzyknęła Amber
- Powiedziałam, że stoi pod znakiem zapytania, a nie że jest odwołany. Po trzecie, wy, moi drodzy maturzyści, wystawicie sztukę. Z radą zdecydowaliśmy, że będzie to Romeo i Julia. Przesłuchania zaczną się od jutra. Każdy z was musi wziąć w tym udział, ponieważ będzie to wpływało na ocenę końcową z zajęć artystycznych które w tym roku zostały zawieszone. Potraktujcie to jako mały bonus.
- Ale ... Pani dyrektor, jak będzie to oceniane ? Przecież tu są 2 klasy, ok 40 ludzi .... W sztuce nie ma tylu postaci.... - odezwała się Melania
- W sztuce udział weźmie co najwyżej 10 uczniów. Reszta bierze udział w organizacji. Role są ograniczone. To wszystko moi drodzy. Wracajcie na lekcje.
- Rose, uszyje ci cudowną sukienkę.
- Co ?
- No... Będziesz Julką.
- He?
- No dalej, zapisuj się. Panie Borysie !
- Taaaaak ?
- N.. Nie...Rozalia.... - starałam się ją zatrzymać
- Zgłaszam się do robienia kostiumów.
- Cudownie !
- Aaaa... Rosevi Evans na Julie.
- Jutro niech przyjdzie na przesłuchania. - uśmiechnął się blondyn. Boże, to ostatnia rzecz na którą mam ochotę. Ruszyłyśmy z Roza do sali.
- Będzie pięknie mówie ci.
- Muszę się skupić na nauce Roza....
- Oj taaam.... Zaliczysz artystyczne na 6 będzie to fajnie wyglądać na świadectwie.
- Roza, ja ide na architekta, a nie na aktora...
- Oj tam.... Romea i Julii nie znasz ? Nawet nie musisz się tego uczyć. Będzie dobrze.
- Eh.... Jeszcze nie mam tej roli.
- Ale na pewno będziesz miała. - wyszczerzyła się. Weszłyśmy do sali. Myślałam, że ten test będzie o wiele gorszy. Uczyłam się ogólników, a wystarczyły same podstawy. Łatwizna.
- Jak ci poszło ? - zapytała Siwa
- Dobrze, a tobie ?
- Szału nie ma... Słuchaj poczekasz chwilę, muszę iść na chwilę do Daisy.
- Jasne, poczekam przy szafkach. - uśmiechnęłam się. Rozalia pobiegła do pokoju nauczycielskiego. Zeszłam na parter i usłyszałam znajome głosy. Przeszły mnie ciarki.
- Weź się w garść.... - mruknęłam sama do siebie. Z głową w górze przeszłam obok Kastiela i jego kolegów.
- Ponoć ktoś zaciążył w wakacje.- usłyszałam głos Kastiela.
- Co ? - zaśmiał się jeden z chłopaków
- Wiesz dwa miesiące za granicą,  nie wiadomo czy wróciła  solo czy razy dwa hahaha - usłyszałam, nie wytrzymałam. Podeszłam do niego.
- Masz mi coś do powiedzenia ? Powiedz mi to w twarz, a nie  mruczysz  coś za moimi plecami.
- Mam ci wiele do powiedzenia. - podszedł do mnie - Wydaje mi się, że świetnie się bawiłaś beze mnie, co nie?  - jego ton był tak irytujacy.... Zafundowałam mu siarczystego liścia.
- Jak śmiesz..... - mruknęłam i z przyjemnością patrzyłam jak jego policzek robi się piekielnie czerwony.
- Rose, no co ty ? Zaciążyłaś ? - odezwał się jeden z kolegów Kastiela
- Co ? - odwróciłam się w jego stronę
- Rose, jesteś w ciąży ? - na schodach pojawiła się jakaś grupka dziewczyn z innej klasy. Spojrzałam na nie speszona. - Poważnie ? - odezwała się druga. Spojrzałam na Kastiela, jego to kurwa bawi.
- Ale, że z Kastielem ? - wtrąciła się jakaś
- Czy ja wyglądam na żółtka ? - oburzył się Kast
- Czy to znaczy....
- Aish... Zamknijcie się ! - warknęłam na nie - Do waszej wiadomości nie jestem w żadnej ciąży. A ty.... - podeszłam do Kastiela. Spojrzałam na niego z politowaniem ... Stwierdziłam, że szkoda moich słów. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę szafek.
- Już uciekasz ? A w końcu od 2 miesięcy robiło się zabawnie ! - usłyszałam. Boże, muszę stąd wyjść. Wybiegłam ze szkoły. Byłam niesamowicie wściekła. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam tak wkurwiona.
- Rose... Poczekaj na mnie .... - usłyszałam Rozalie. Zatrzymałam się przy ławce i kopnęłam w nią 3 razy.
- Co się stało ?
- Kastiel... To się stało.
- Co zrobił ?
- Zrobił ? Powiedział. Zasugerował, że jestem w ciąży. Dasz wiarę ?! - jeszcze raz kopnęłam w tą ławkę
- Żartujesz....
- Czy ja kurwa wyglądam jakbym żartowała ?!
- No już już... Złość piękności szkodzi. - podeszła do mnie i przytuliła mnie
- Odszczeka to... Zobaczysz.... - przytuliła mnie mocniej. Miałam ochotę się rozpłakać. Ale uznałam, że on nie jest tego wart. Odsunęłam się od Rozalii.
- Muszę lecieć do domu....
- Powtórz sobie tekst do roli Julki.
- Roza...
- No proszę Cię.... Wiesz jaki zrobię ci  śliczny kostium ? Jak nie chcesz grać dla siebie, to chociaż zagraj to dla mnie... Proooooooooooosze......
- Aaaaish..... - syknęłam - Dobrze ! Ale zrobię to tylko dla ciebie !
- Dziękuje, hihi - zaśmiała się. Świetnie, jeszcze wkopałam się w sztukę... Chociaż nikt nie powiedział, że dostane tą rolę. Wychodząc z boiska stwierdziłyśmy, że pójdziemy na szybką kawę do naszej kawiarni. Opowiedziałam Rozalii o kilku wypadach z wakacji, ona opowiedziała mi o wypadzie z Leo do jego rodziców. Długo tam nie posiedziałyśmy, bo spieszyłam się na zajęcia z rysunków technicznych. Kolejna jakże fascynująca forma zajęcia mojego wolnego czasu. Codziennie coś. Projektowanie, rysunek techniczny i teraz jeszcze bawienie się ze sztuką Szekspira.
Jak wróciłam do domu po zajęciach od razu wzięłam się za moją lekturę, to taka smutna historia, ale jednocześnie tak piękna.... Miłość zabija. Tylko taki wniosek mogę wyciągnąć z tej sztuki. Miłość i nienawiść.
- Aaach.... Już późno, trzeba iść spać. - mruknęłam sama do siebie. Ciężko mi jakoś było zasnąć. Cały czas myślałam o Kastielu. Co on chce osiągnąć ? Chce mnie upokorzyć ? Odegrać się ? Nie rozumiem go. Sam wyjechał, zostawił mnie tam praktycznie samą, nie odzywał się przez całe wakacje a teraz co ? Przeniósł całą winę na mnie ? Żałosne.
Mam wrażenie, że przed chwilą położyłam się spać a już muszę wstawać. I tak bym się spóźniła na zajęcia. Jak weszłam do szkoły spojrzenia wszystkich ludzi skierowały się na mnie. Przez chwile byłam święcie przekonana, że w porannym pośpiechu może ubrałam coś na lewą stronę, ale powód leżał gdzieś indziej. A usłyszałam go chowając rzeczy do szafki.
- No poważnie... Mówie ci, że zerwali.
- Ale kto z kim ?
- Myślę że on z nią.
- No coś ty.... Kastiel nie byłby chyba aż tak ślepy.
- Chyba że go zdradziła...
- No coś ty... Znowu to samo by go spotkało ?
- Nie ma szczęścia chłopak no...
- Wy dwie.... - odwróciłam sie do dwóch dziewczyn - Matka was nie uczyła, że nie plotkuje się za plecami ?
- E..am......- nagle zapomniały jak się mówi
- T.. To może pójdziemy. - powiedziała blondynka i złapała koleżankę za ramię i pociągnęła w stronę klatki schodowej. Zniose wiele, ale nie zniose porównania do Debry.
- Rose? - podeszła do mnie Su
- Ech.... Cześć.
- Stało się coś?
- Nic nowego. Idziesz na przesłuchanie ? - zapytałam starając się zmienić temat
- Tak, Nat też.
- Ooo to fajnie.
- A ty ?
- Taaak... Rozalia mnie zmusiła. - zaśmiałam się. Poszłyśmy w stronę sali gimnastycznej
- Sporo ludzi ma być na  przesłuchaniu, wiesz ?
- Tak ? - zdziwiłam się
- Lepiej powiedzieć kilka słów na scenie i mieć święty spokój. Ci co będą wmieszani do organizacji będą musieli tyrać do końca przygotowań. -powiedziała. Ma w sumie rację. Chociaż z drugiej strony mogłabym zrobić ładną scenerię. Zaprosiłabym wtedy moje mentorki żeby to oceniły.... Nie Rose, obiecałaś coś Rozalii.
Weszłyśmy na salę. Ludzi było faktycznie sporo. Każdy siedział z książka w ręce, czytał i recytował jakieś sceny. W tłumie wypatrzyłam Kastiela. Siedział z Natanielem. Parsknęłam śmiechem. On i aktorstwo ?
- Co jest ? - zapytała Su
- Nic nic...
- Uczyłaś się tekstu ?
- Znam tą książkę na pamięć, wczoraj tylko ją szybko przekartkowałam, żeby sobie odświeżyć tą historię.
- Mam tak samo haha.
Siedziałyśmy cały czas rozmawiając o niczym, byleby nie nastąpiło zjawisko niezręcznej ciszy. Poczułam wibracje w kieszeni. Spojrzałam na wyświetlacz, Kyugin.
- Zaraz przyjdę, ok ? - uśmiechnęłam się do Su i wybiegłam z sali.
- Haloo - odebrałam
- Rosie ! Muszę ci coś powiedzieć, bardzo ważnego.
- No mów, mów. - zainteresowałam się
- Wydajemy płytę !
- Waaa! Serio ?!
- Taaak ! I niedługo jedziemy w trasę !
- Wasza pierwsza trasa ! No brawo ! A kiedy wydanie ?
- W przyszłym miesiącu. Okazało się, że te piosenki co nagrywaliśmy od kwietnia idą właśnie na płytę.
- No proszę. Jaka niespodzianka haha
- Też byliśmy zaskoczeni.
- Będę za was trzymać kciuki !
- Dziękuje, trochę się denerwuje wiesz ?
- Nie masz czym... Jesteś świetnym tancerzem i piosenkarzem. Poradzisz sobie bez problemu.
- Tak bym chciał żebyś tu była.... - westchnął do słuchawki
- Kyugin... Masz mój naszyjnik ?
- Oczywiście, mam go codziennie przy sobie.
- I masz go mieć przy sobie cały czas, nawet podczas trasy, to symbol tego, że ja będę cały czas z tobą. Mentalnie, ale to też się liczy.
- Kochana..... - westchnął - A co u Ciebie ? - zapytał. Opowiedziałam mu o tym co się działo w ostatnich dniach. O testach, spotkaniu z dyrektorką, o przesłuchaniach do sztuki i o akcjach z Kastielem.
- Co za... Nie załamuj się. Pokaż mu, że może sobie jedynie pogadać.
- Właśnie do tego zmierzam.
- Rosie leć na to przesłuchanie ja lece na salę, trzymam kciuki !
- Dzięki. Powodzenia... Czekaj, czekaj... U ciebie jest środek nocy...- mruknęłam
- Muszę ćwiczyć.
- Uważaj na siebie, nie przemęczaj się ....
- Daje radę. - westchnęłam... Jego chore ambicje wprowadzą go kiedyś do grobu... - Rosie, Tęsknie wiesz ?
- Ja też. - mruknęłam - Dobraaa,  lece. Pa.
- Pa. - rozłaczyłam się i pobiegłam na salę. Su akurat wyszła z przesłuchania.
- Jak poszło ? - zapytałam
- Chyba dobrze....
- Czemu chyba ? - zaśmiałam się
- Rosevi Evans. - nie usłyszałam odpowiedzi, ale usłyszałam Boryska.