Ostatni piątek lutego kochani :D
W końcu.... Czy tylko ja mam wyrażenie, że ten miesiąc tak strasznie się dłużył ? ;-;
Luty to oficjalnie najgorszy miesiąc w roku - przynajmniej dla mnie x.x I na prawdę się cieszę, że już się kończy x.x
Zapraszam na nowy rozdział ^^
Następny już w marcu xDD
Wiosna idzie ❤
A z wiosną długo wyczekiwania przeze mnie drama ❤❤❤
Edit. Wiem, że mam 2 nominacje XD
Wezmę się za nie w najbliższym czasie XD
Edit. Wiem, że mam 2 nominacje XD
Wezmę się za nie w najbliższym czasie XD
--------------------------------------------------------------
Tata ? Tego się nie spodziewałam.
- Serio ? - ucieszyłam się
- Oficjalny powód to święta, ale przyjedzie zdecydowanie szybciej.
- Kiedy ? Kiedy ?
- Za jakieś 3 tygodnie. - zastanowiła się
- Super ! - podskoczyłam
- Zbliżyłaś się do ojca, prawda ? - usiadła przy blacie
- W sumie.... - usiadłam na drugim krześle - Odkąd przyjechał wtedy przed świętami to faktycznie trochę się zmieniły nasze stosunki.
- To dobrze. - uśmiechnęła się - Wiesz, że tata Cię bardzo kocha. Te sprzeczki i zgrzyty były dla niego bardzo dotkliwe.
- Doprawdy ?
- Był jaki był, ale dla niego zawsze ty jesteś na pierwszym miejscu. - uśmiechnęłam się. Miło jest usłyszeć coś takiego po sprzeczce z Kastielem. Kastiel....
- Mamo....
- Tak ?
- Nie jestem z Kastielem. - powiedziałam
- Och ? Coś się stało ?
- T...Tak jakby. - wzięłam głęboki wdech i opowiedziałam mamie o tym, co działo się przez ostatnie 3 miesiące. O wszystkich akcjach w Korei, o tej kluczowej po której Kastiel wyjechał i nie odzywał się tyle czasu. Powiedziałam o tym jakie plotki rozpowiadał i w szkole i na mieście. I co gorsza, chcąc nie chcąc, musiałam jej powiedzieć o wczorajszej imprezie i o finale.
- Sama nie wiem co mam myśleć.... To takie pokręcone. - zakończyłam. Moja mama zamilkła.
- Mamo ? - zapytałam po chwili ciszy. Moja rodzicielka wstała z krzesła, podeszła do mnie i przytuliła.
- Jesteś taka silna kochanie.... - pocałowała mnie w czubek głowy. Po chwili wróciła na miejsce.
- Jestem w lekkim szoku po takiej dawce informacji. Każdy temat zaraz z tobą porusze, ale najpierw. Nie daj sobie wejść na głowę kochanie. Kastiel zachował się jak ostatni sukinsyn i bardzo dobrze mu dzisiaj powiedziałaś. Nie powinien Cię obwiniać za swoje własne decyzje. I jeszcze te plotki.... Sam przed sobą nie umie się przyznać, że spierdzielił sprawę i żeby podbudować swoje własne ego, oczernia ciebie. Tak między nami Evi, myślałam że ten chłopak jest troche inny.
- Ja też Mamo, ale kto by się spodziewał, że bez różowych okularów jest właśnie taki.
- Nikt kochanie. Dobrze się kamuflował. Nie zdziwiłabym się jakby faktycznie tęsknił nie tyle co za tobą, a za twoim ciałem. Właśnie.... Idziemy do lekarza.
- Mamo....
- Kochanie, seks to nie zabawa. Różnie może się skończyć.
- Ale ja byłam już u lekarza.
- Och ? Kiedy ?
- Pamiętasz bolesne miesiączki ? Sama umówiłaś mnie na badania. Byłam już wtedy z Mikem i przy okazji powiedziałam pani doktor o tabletkach....
- Już z Michaelem ? - zdziwiła sie. Pod jej mroźnym spojrzeniem powoli zwijałam się w kłębek. - Aaach.... Cieszmy się, że przez cały ten czas nic się z tego nie urodziło.
- Wbrew wszystkiemu, jestem rozważna Mamo...
- No trochę bym się pokłóciła o tą kwestie. - westchnęła. - Cieszę się, że o wszystkim mi powiedziałaś. Lepiej późno niż wcale.... Chcesz usłyszeć moją radę ? Skup się teraz na nauce. Odpocznij. Dobrze ci to zrobi. Co do Kastiela, jeżeli zrozumie swoje zachowanie sam przyjdzie. Nie próbuj się przed nim płaszczyć. To wszystko jego wina. I nie bój się go i nie unikaj. Nie może wyczuć i zobaczyć, że się boisz. On teraz czeka na przeprosiny. W końcu jest przekonany, że on jest niewinny. Musi zrozumieć, że jest odwrotnie.
- Dziękuje Mamo. - teraz to ja wstałam i przytuliłam ją. Chwilę później pobiegła odebrać telefon. Zostałam na chwilę sama. Przeanalizowałam całą naszą rozmowę. Mama ma rację. Nie mogę się go bać.
***
- Serio ? - ucieszyłam się
- Oficjalny powód to święta, ale przyjedzie zdecydowanie szybciej.
- Kiedy ? Kiedy ?
- Za jakieś 3 tygodnie. - zastanowiła się
- Super ! - podskoczyłam
- Zbliżyłaś się do ojca, prawda ? - usiadła przy blacie
- W sumie.... - usiadłam na drugim krześle - Odkąd przyjechał wtedy przed świętami to faktycznie trochę się zmieniły nasze stosunki.
- To dobrze. - uśmiechnęła się - Wiesz, że tata Cię bardzo kocha. Te sprzeczki i zgrzyty były dla niego bardzo dotkliwe.
- Doprawdy ?
- Był jaki był, ale dla niego zawsze ty jesteś na pierwszym miejscu. - uśmiechnęłam się. Miło jest usłyszeć coś takiego po sprzeczce z Kastielem. Kastiel....
- Mamo....
- Tak ?
- Nie jestem z Kastielem. - powiedziałam
- Och ? Coś się stało ?
- T...Tak jakby. - wzięłam głęboki wdech i opowiedziałam mamie o tym, co działo się przez ostatnie 3 miesiące. O wszystkich akcjach w Korei, o tej kluczowej po której Kastiel wyjechał i nie odzywał się tyle czasu. Powiedziałam o tym jakie plotki rozpowiadał i w szkole i na mieście. I co gorsza, chcąc nie chcąc, musiałam jej powiedzieć o wczorajszej imprezie i o finale.
- Sama nie wiem co mam myśleć.... To takie pokręcone. - zakończyłam. Moja mama zamilkła.
- Mamo ? - zapytałam po chwili ciszy. Moja rodzicielka wstała z krzesła, podeszła do mnie i przytuliła.
- Jesteś taka silna kochanie.... - pocałowała mnie w czubek głowy. Po chwili wróciła na miejsce.
- Jestem w lekkim szoku po takiej dawce informacji. Każdy temat zaraz z tobą porusze, ale najpierw. Nie daj sobie wejść na głowę kochanie. Kastiel zachował się jak ostatni sukinsyn i bardzo dobrze mu dzisiaj powiedziałaś. Nie powinien Cię obwiniać za swoje własne decyzje. I jeszcze te plotki.... Sam przed sobą nie umie się przyznać, że spierdzielił sprawę i żeby podbudować swoje własne ego, oczernia ciebie. Tak między nami Evi, myślałam że ten chłopak jest troche inny.
- Ja też Mamo, ale kto by się spodziewał, że bez różowych okularów jest właśnie taki.
- Nikt kochanie. Dobrze się kamuflował. Nie zdziwiłabym się jakby faktycznie tęsknił nie tyle co za tobą, a za twoim ciałem. Właśnie.... Idziemy do lekarza.
- Mamo....
- Kochanie, seks to nie zabawa. Różnie może się skończyć.
- Ale ja byłam już u lekarza.
- Och ? Kiedy ?
- Pamiętasz bolesne miesiączki ? Sama umówiłaś mnie na badania. Byłam już wtedy z Mikem i przy okazji powiedziałam pani doktor o tabletkach....
- Już z Michaelem ? - zdziwiła sie. Pod jej mroźnym spojrzeniem powoli zwijałam się w kłębek. - Aaach.... Cieszmy się, że przez cały ten czas nic się z tego nie urodziło.
- Wbrew wszystkiemu, jestem rozważna Mamo...
- No trochę bym się pokłóciła o tą kwestie. - westchnęła. - Cieszę się, że o wszystkim mi powiedziałaś. Lepiej późno niż wcale.... Chcesz usłyszeć moją radę ? Skup się teraz na nauce. Odpocznij. Dobrze ci to zrobi. Co do Kastiela, jeżeli zrozumie swoje zachowanie sam przyjdzie. Nie próbuj się przed nim płaszczyć. To wszystko jego wina. I nie bój się go i nie unikaj. Nie może wyczuć i zobaczyć, że się boisz. On teraz czeka na przeprosiny. W końcu jest przekonany, że on jest niewinny. Musi zrozumieć, że jest odwrotnie.
- Dziękuje Mamo. - teraz to ja wstałam i przytuliłam ją. Chwilę później pobiegła odebrać telefon. Zostałam na chwilę sama. Przeanalizowałam całą naszą rozmowę. Mama ma rację. Nie mogę się go bać.
***
- Masz ojca troskliwego, dziecię moje. Żebyś się zasmucać przestała yyyy.... Wymyślił niespodziankę yy.. Dla mnie i ciebie.
- Cóż to za niespodzianka, matko ?
- W czwartek, hrabia Parys uczyni cie swą żoną.... Yyyy ? - Kim znowu plącze się w tekście.
- Eh.... Wystarczy na dzisiaj. - wtrącił się Fraz. - Kim naucz się w końcu roli.
- Uczyłam się prosze pana.... Ale ten tekst jest taki dziwny....
- I tak sporo tam zmieniliśmy ...
- Do przedstawienia nie zostało wcale tak dużo czasu... Weźcie się do pracy, bo będzie źle jak dacie plamę. - mruknęła blondynka.
- Idźcie do domu. - westchnął Frazowski. Zeszłam ze sceny mierząc przy tym Kastiela, który siedział zaraz przy schodach.
Od naszej ostatniej rozmowy minęło już bardzo dużo czasu. Czyżby się poddał ? Jego duma nie może się ugiąć żeby przetrawić fakty ? Eh....
- Chodźmy gdzieś dzisiaj.... - mruknęła Roza
- W sumie poszłabym do centrum ... - odezwała się Su
- Oooo bardzo dobry pomysł!
- A ja jakoś nie mam ochoty na zakupy... - mruknęłam
- Stało się coś ? - zapytała Roza
- Nieee, jestem po prostu zmęczona. Zajęcia po szkole, nauka i jeszcze ta sztuka.... - westchnęłam
- Podziwiam Cię... - powiedziała Su - Masz tyle zajęć na głowie, nie wiem czy ja bym sobie z tym poradziła.
- Kwestia przyzwyczajenia.
- To co, nie idziesz z nami ?
- Nie tym razem. - pożegnałam się z nimi i ruszyłam do domu. Wyjątkowo mam dzisiaj wolne popołudnie. Mama wraca dzisiaj później, zrobiłabym dla niej jakiś obiad...
- Mam czas... - ziewnęłam. Postanowiłam się na chwilę położyć. Poszłam na górę do swojego pokoju. Wyciszyłam telefon i rzucilam się na łóżko. Cisza i spokój..... Nawet nie wiem kiedy, już spałam.
*
Ocknęłam się mega wypoczęta. Za oknem było już ciemno. Podniosłam się przerażona. Która jest w ogóle godzina ?
Szybko wzięłam telefon, jakieś SMS-y wśród nich wypatrzyłam godzinę. 19:21. Och serio?
Mamy chyba jeszcze nie ma... Przynajmniej mam taką nadzieję. Zbiegłam na dół, niestety... Stoi w kuchni i coś gotuje.
- Och nie... Mami... Chciałam ci coś ugotować ale przysnęło mi się nieco za bardzo....
- A cześć już się nie mówi ? - zaśmiała się - Nic się nie stało kochanie.
- Co tu gotujesz ? - spojrzałam na jej danie. Dopiero teraz dostrzegłam ilość.
- Mamo, spodziewamy się kogoś ? - wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Pozytywne zaskoczenie.
- Tato ! - rzucilam się na niego i mocno przytuliłam.
- Hej moja księżniczko.
- Co tak szybko ?
- Nie cieszysz się ?
- Bardzo się ciesze ! Dłużej zostaniesz ? - Odsunęłam się
- Taaak
- Świetnie ! - wszedł do środka zabrałam od niego ogromną walizkę.
- Evi kochanie, zostaw to ... - uśmiechnął się
- Isaac - pojawiła się moja mama
- Lilyanne. - wyszczerzył się w jej stronę, podszedł do niej i przytulił. To taki miły widok. Tą cenną chwilę przerwało pukanie do drzwi.
- O takiej godzinie ? Spodziewacie się kogoś ?
- Nie. - odezwała się moja mama
- Otworze. - stwierdził mój tata. Podszedł do drzwi i je otworzył. Coś powiedział i po chwili wrócił do domu zamykając za sobą drzwi. W rękach trzymał niewielką paczke.
- Do ciebie Evi.
- Cóż to za niespodzianka, matko ?
- W czwartek, hrabia Parys uczyni cie swą żoną.... Yyyy ? - Kim znowu plącze się w tekście.
- Eh.... Wystarczy na dzisiaj. - wtrącił się Fraz. - Kim naucz się w końcu roli.
- Uczyłam się prosze pana.... Ale ten tekst jest taki dziwny....
- I tak sporo tam zmieniliśmy ...
- Do przedstawienia nie zostało wcale tak dużo czasu... Weźcie się do pracy, bo będzie źle jak dacie plamę. - mruknęła blondynka.
- Idźcie do domu. - westchnął Frazowski. Zeszłam ze sceny mierząc przy tym Kastiela, który siedział zaraz przy schodach.
Od naszej ostatniej rozmowy minęło już bardzo dużo czasu. Czyżby się poddał ? Jego duma nie może się ugiąć żeby przetrawić fakty ? Eh....
- Chodźmy gdzieś dzisiaj.... - mruknęła Roza
- W sumie poszłabym do centrum ... - odezwała się Su
- Oooo bardzo dobry pomysł!
- A ja jakoś nie mam ochoty na zakupy... - mruknęłam
- Stało się coś ? - zapytała Roza
- Nieee, jestem po prostu zmęczona. Zajęcia po szkole, nauka i jeszcze ta sztuka.... - westchnęłam
- Podziwiam Cię... - powiedziała Su - Masz tyle zajęć na głowie, nie wiem czy ja bym sobie z tym poradziła.
- Kwestia przyzwyczajenia.
- To co, nie idziesz z nami ?
- Nie tym razem. - pożegnałam się z nimi i ruszyłam do domu. Wyjątkowo mam dzisiaj wolne popołudnie. Mama wraca dzisiaj później, zrobiłabym dla niej jakiś obiad...
- Mam czas... - ziewnęłam. Postanowiłam się na chwilę położyć. Poszłam na górę do swojego pokoju. Wyciszyłam telefon i rzucilam się na łóżko. Cisza i spokój..... Nawet nie wiem kiedy, już spałam.
*
Ocknęłam się mega wypoczęta. Za oknem było już ciemno. Podniosłam się przerażona. Która jest w ogóle godzina ?
Szybko wzięłam telefon, jakieś SMS-y wśród nich wypatrzyłam godzinę. 19:21. Och serio?
Mamy chyba jeszcze nie ma... Przynajmniej mam taką nadzieję. Zbiegłam na dół, niestety... Stoi w kuchni i coś gotuje.
- Och nie... Mami... Chciałam ci coś ugotować ale przysnęło mi się nieco za bardzo....
- A cześć już się nie mówi ? - zaśmiała się - Nic się nie stało kochanie.
- Co tu gotujesz ? - spojrzałam na jej danie. Dopiero teraz dostrzegłam ilość.
- Mamo, spodziewamy się kogoś ? - wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Pozytywne zaskoczenie.
- Tato ! - rzucilam się na niego i mocno przytuliłam.
- Hej moja księżniczko.
- Co tak szybko ?
- Nie cieszysz się ?
- Bardzo się ciesze ! Dłużej zostaniesz ? - Odsunęłam się
- Taaak
- Świetnie ! - wszedł do środka zabrałam od niego ogromną walizkę.
- Evi kochanie, zostaw to ... - uśmiechnął się
- Isaac - pojawiła się moja mama
- Lilyanne. - wyszczerzył się w jej stronę, podszedł do niej i przytulił. To taki miły widok. Tą cenną chwilę przerwało pukanie do drzwi.
- O takiej godzinie ? Spodziewacie się kogoś ?
- Nie. - odezwała się moja mama
- Otworze. - stwierdził mój tata. Podszedł do drzwi i je otworzył. Coś powiedział i po chwili wrócił do domu zamykając za sobą drzwi. W rękach trzymał niewielką paczke.
- Do ciebie Evi.