Ostatni rozdział w Korei ! XD
Miały być dwa i pół, ale jest jeden bo stwierdziłam - po co ciągnąć temat ? XD
Widzę, że nadal jesteście podzieleni xD
Obawiam się, że to się nie zmieni przez jakiś czas xD
Pozdrawiam i do następnego ! :D
---------------------------------------------------------------
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi i nagle się otworzyły.
- Przepraszam za najście.... Och...Rose ?
-Gin... - podniosłam się na ostatkach sił.
- Czemu tu jest tak ciemno... - mruknął i zapalił światło
- Nie ! - zaprotestowałam, ale było za późno.
- Rosie..... - powiedział, przygasił światło i od razu do mnie podbiegł. - Co ci się stało ? - objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego i znowu się rozpłakałam.
- Nie płacz, proszę.... - szepnął i zaczął mnie głaskać.
- Jestem sama.....
- Nie jesteś sama... Ej, Rosie, nie płacz, błagam cie....
- Zostawił mnie... - to sprawiło że zaśmiałam się. To był kpiący, pełen nienawiści śmiech. Nagle przestało mi być smutno a wrócił gniew. Płakałam i byłam wściekła. Odsunęłam się od Gina.
- Rose ? - spojrzał na mnie, widać że jest zmartwiony
- Spakował się i tak po prostu mnie zostawił.
- Kastiel ?
- Dasz wiarę ?!
- Rosie...
- Jakby nigdy nic, wziął zrobił awan....
- Eeh....Może to nie najlepszy moment ale... - przerwał mi - Masz popcorn ? - spojrzałam na niego... Jaki kurwa popcorn? Kiwnęłam głową.
- A czekoladę.
- Nie...
- A lody ?
- Są w zamrażrce...- Gin poszedł do kuchni, słyszałam jak się tam kręci. Przyszedł po chwili z ogromną miską lodów wymieszanych z popcornem. Podał mi jedną łyżkę i usiadł obok mnie.
- Zapchamy się lodami, są najlepsze na każdy smutek. A lody z popcornem to mieszanka idealna na skrajności emocjonalne. - nabrał sobie łyżką mieszanki i wsadził do buzi. Westchnęłam i zrobiłam to samo. Lody śmietankowe z popcornem... Muszę przyznać, że nie jest to takie złe.
- Opowiedz mi, co tu się stało. - spojrzał na mnie. Posmutniałam na samą myśl.
- Nie, nie, nie.... Ale nie płaczemy, dobrze ? - wytarł kciukiem jedną łzę, która spływała po moim policzku.
- Jak wróciłam.... Zobaczyłam, że wszyscy są spakowani. Kastiel powiedział, że musimy wszyscy wracać, bo ich konkurs jest jednak w planowy dzień.
- Jaki konkurs ?
- Bitwa kapel, finały.
- Okej, i co dalej ? Nie chciałaś jechać ?
- Wiesz co, wkurzył mnie tym, że tak nagle oooo postanowił sobie za wszystkich, że już teraz jedziemy. Powiedziałam, że nigdzie nie jade. I wtedy zobaczył co mam na sobie.... - spojrzałam na koszulkę Gina - I zaczął mnie przesłuchiwać...I....
- I co ?
- Snuć teorie..... - mruknęłam - Twierdzi, że z tobą spałam.
- Nie ufa ci ?
- Nie mam pojęcia... Powiedziałam, że nic nie zaszło... Ale... Jest zbyt uparty żeby to zrozumieć. I wtedy... Pojechał już po całości.... Zaczął wrzeszczeć, walić pięściami
- Uderzył Cię ?!
- Było blisko...Znam go nawet nie rok... Dzisiaj pierwszy raz się go na prawdę przestraszyłam. Chociaż wydaje mi się, że nie miał takich intencji, żeby mnie uderzyć. Ale ... To na prawdę było straszne.
- Ma szczęście, że nic Ci nie zrobił.
- Pierwszy raz widziałam go w takiej furii.... Najbardziej wkurzyło mnie, że uczepił się ciebie... Twierdzi że się zmieniłam i że to Twoja wina. Najbardziej zabolało mnie jak powiedział, że ten wyjazd to był zły pomysł i dał mi wyraźnie do zrozumienia, że nie chce i nie chciał tu być.
- Zmuszałaś go do tego ?
- Nie, nie. Nikogo co niczego nie zmuszałam.
- No to o co mu w takim razie chodziło ?
- Nie mam pojęcia, ale wkurzył mnie.... - zapchałam się lodami - Wiesz co jest w tym chyba najgorsze ? Że nie akceptuje mnie... Wie że kocham ten kraj, tą kulturę i że mam tu ciebie... I robi mi takie sceny. Otworzyłam przed nim drzwi na mój światopogląd.... I on twierdzi, że to nie jest jakoś szczególnie fascynujące. Jest nudne, bezsensowne.... I śmie jeszcze przy tym obrażać ciebie.
- Nie musi mnie lubić ani darzyć jakąkolwiek sympatią, ale powinien chociaż otworzyć się na twój świat.
- Wiesz, na prawdę chciałam żeby Cię polubił....
- Nie wiem czy to byłoby stosowne...
- Co masz na myśli?
- Wiesz Rosie... To trochę.... Skomplikowane...- podrapał się po głowie, wydawał się być zdenerwowany. - Na prawdę bardzo się cieszyłem, że przyjedziesz. Ty i twoi przyjaciele. Chciałem bardzo poznać ludzi z którymi dzielisz życie codzienne, którzy są z tobą na co dzień, widzą twój uśmiech... Chciałem ich poznać i włączyć się znowu w twoje życie. Liczyć się dla ciebie....
- To że mieliśmy małą przerwę w kontaktach nie znaczy że się dla mnie nie liczyłeś.
- Jesteś kochana...- na jego twarzy zagościł a'la uśmiech - Odkąd dowiedziałem się, że przylatujesz, mówiłem cały czas o tobie. Dzień w dzień. Chłopaki przez jakiś czas uważali, że zwariowałem, bo mówie im o przyjaciółce z dzieciństwa i świata poza nią nie widzę...- spojrzał na mnie - Jak przyjechałaś, byłem tak w ciebie zapatrzony, że zapominałem, że jesteś tu z nimi.... Byłem egoistą...Chciałem Cię mieć tylko dla siebie, przez ten krótki czas... I ... - mruknął - Ja nie wiem kiedy....
- Co Gin ?
- Patrzę na ciebie, nie jak na przyjaciółkę, ale jak na kogoś więcej...
- Kyugin.... - westchnęłam .... Moje serce zaczęło bić jak oszalałe.
- Oczywiście domyśliłem się, że on to twój chłopak... Na początku nie chciałem wchodzić na jego teren, ale po jakimś czasie... Uświadomiłem sobie, że chciałbym być na jego miejscu. Chciałem, żebyś spojrzała na mnie nie jak na Kyugina, przyjaciela, tylko na Kyugina, mężczyznę.
- Gin, co mu wtedy powiedziałeś ? - przypomniałam sobie sytuację, kiedy Kastiel uderzył go a on podszedł do niego i coś mu powiedział.
- Wtedy w parku ?
- Tak.
- N...Nic ważnego.
-Kyugin....
- Aish... Jesteś odważny jak na swój wiek. Jeżeli tak stawiasz sprawę to wchodzę na ring. - mruknął
- Gin... Czy ty ?
- Dziecięce zauroczenie, zabawne że ma to taka siłę, prawda ?
- Muszę ci coś powiedzieć Gin.... - westchnęłam, muszę mu to powiedzieć - Doskonale wiem, co czujesz.... Przyjechałam tu do przyjaciela.... Ale to chyba nie jest normalne, że jego uśmiech, gesty czy nawet obecność doprowadzają mnie do turbulencji... Ja też nie wiem kiedy, przestałam patrzeć na ciebie jak na przyjaciela Kyugin... Ale...
- Proszę, nie kończ... - przejechał ręką po moim policzku po czym przysunął się do mnie i mocno mnie przytulił. Siedzieliśmy tak chwilę.
- Gdybym był na jego miejscu.... Nie zostawiłym Cię nigdy w życiu... Mogliby mi zaoferować cały świat, kontrakty z kosmosu, ale dla mnie i tak najważniejsza, byłabyś ty. Nawet nie wie, ile stracił uciekając.- poruszyło mnie to... Ale na prawdę nie miałam już czym płakać. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Już dawno chciałam Cię o to zapytać, od kiedy ty jesteś takim uwodzicielem ?
- Hm? Uwodzicielem? Chyba przyszło z wiekiem. - poczułam jak się śmieje.
- Gin.... Zostaniesz ze mną ?
- Oczywiście. Może obejrzymy jakiś film ?
- Byle nic romantycznego....
- Piraci z Karaibów ?
- Okej! - ożywiłam się. Gin wynalazł w necie interesujący nas film. Podłączył lapka pod telewizor i zaczęliśmy oglądać. Na razie jest ciemno, i wydaje mi się, jakby ta sytuacja w ogóle nie miała miejsca.... Boje się, co będzie rano, jak oboje wrócimy do normalności ....
*
Przeszedł mnie dreszcz. Czemu mi tak zimno ? Otworzyłam jedno oko. Obok mnie jest puste miejsce. Gin musiał już wstać...
- Dzień dobry. -usłyszałam. Znajoma sylwetka stanęła w drzwiach.
- Heeej.... - mruknęłam zaspanym głosem
- Śniadanie, naleśniki z czekoladą. - uśmiechnął się i podszedł do łóżka z drewnianym, małym stoliczkiem na którym był talerz pełen naleśnikiów i 2 szklanki soku.
- Kochany jesteś.... - ziewnęłam i napiłam się soku. Winogronowy. Spojrzałam na Gina.
- Jakie masz plany na dzisiaj ? - zapytałam
- Nie spuszczać cie z oka. - uśmiechnął się
- Miło mi, a poza tym ?
- Muszę jechać na trening, pojedziesz ze mną ?
- Jaki trening ?
- Będziemy z chłopakami ćwiczyć nową choreografię.
- Waaa... Ale super.
- Rozumiem, że się piszesz ? - wyszczerzył się, kiwnęłam głową zajadając się naleśnikiem. Po śniadaniu ogarnęłam się i pojechaliśmy prosto do studia. Wszyscy ciepło mnie tam przywitali. Poznałam choreografa chłopaków. Mogłam chwilę z nim porozmawiać kiedy tamci się rozgrzewali.
- Kyugin to tancerz w pierwszej linii. Kiedy go poznałem byłem pod wrażeniem jego umiejętności.
- Zawsze dużo ćwiczył. - uśmiechnęłam się patrząc jak rozgrzewa się mój przyjaciel
- Dobra panowie, do roboty. - zarządził. Usiadłam sobie pod lustrem i obserwowałam w ciszy ich każdy ruch. Gin jest niesamowity. Prawdę mówiąc nie mogłam oderwać od niego wzroku przez dobrych kilka godzin. Kiedy w końcu chłopaki dostali chwilę przerwy, usiedli w kółku obok mnie.
- I jak ? - zapytał Yun. Dyszał jakby przebiegł pół maraton
- Bardzo fajna choreografia. Tylko chyba jest dosyć męcząca, cały czas skoki, podskoki i to machanie rękoma... - starałam się powtórzyć kilka ruchów rękami. Ale skończyło się na tym że wszyscy zaczęli się śmiać.
- Słuchajcie może pójdę po coś do jedzenia ? - zapytałam. Odpowiedź była niesłychanie oczywista. Wzięłam torbę i prawie się nie gubiąc w wielkim gmachu, wyszłam w poszukiwaniu jakiegoś sklepu. Rozejrzałam się po ulicy, KFC.... Świetnie. Po drodze zaczęłam się zastanawiać co wziąć. To jednak 6 facetów, wygłodniałych w dodatku. Może coś wziąć dla choreografa ? Westchnęłam przy kasie, zamówiłam 6 kubełków kurczaka, mase frytek i jakieś sałatki. Nie mam pojęcia co, kto je.... Z piciem też miałam wcale niemały problem. Wzięłam kilka butelek wody, kilka soku i kilka napojów gazowanych. Jezu.... Jak dobrze, że studio jest po drugiej stronie ulicy. Kilka metrów dalej i nie doniosłabym tego wszystkiego. Przynajmniej nie sama. Kiedy weszłam na salę chłopacy leżeli na podłodze. Muszą być na serio wykończeni.
- Halo, haloooo....- odezwałam się. Wszyscy nagle sie ożywili.
- Ona jest aniołem a nie człowiekiem... - odezwał się Seon
- Zgadzam się w 100℅- zgłosił się Chan. Zaśmiałam się, usiadłam obok Gina i podkradłam mu kilka frytek.
- Panowie, pamiętajcie że dzisiaj music bank - na salę wszedł jakiś mężczyzna.
- Aish... To dzisiaj? - zapytał Cheon
- Dzisiaj, dzisiaj. Będzie okazja żeby coś wygrać.
- Hyung, potrzebuje jedną wejściówke. - odezwał się Gin
- Hmmm.... Nie ma sprawy.
- Dziękuje.
- Jedzcie i zbierajcie się, trzeba tam pojechać wcześniej.
- Tak jest... - mruknęli wszyscy.
- Pojedziesz z nami ? - zwrócił się do mnie Kyugin
- Że tak teraz ?
- Mhm
- Ale... Nie jestem ubrana haha
- Hmmm? Wyglądasz ślicznie.
- D...dzięki...
- Fajnie że zobaczysz nas na żywo ! - wyrwał się Yun
- Może coś wygramy. - zastanowił się Zac
- Fajnie by było... Nasza pierwsza wygrana. - uśmiechnął się Chan
- Będzie co ma być. Dajmy z siebie 101℅ ! - odezwał się Cheon. Dobry z niego lider. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zaczęliśmy się zbierać.
To co działo się na hali produkcyjnej przekraczało ludzkie oczekiwania. Wszędzie lekki chaos, wszędzie pełno typowo koreańskich gwiazd. Niesamowite.
Poznałam kilku znajomych Kyugina. Zawsze myślałam że gwiazdy tutejszej sceny to nieco rozkapryszone osoby, musiałabym teraz każdego z osobna przepraszać. Chłopaki poszli na makijaż więc siedziałam sama w jakiejś ogromnej garderobie. To dziwne, czuje się tutaj tak niepewnie....
- Heeej, jesteś dziewczyną któregoś z Silux ? - pojawiła się jakaś kobieta. Manager chłopaków powiedział mi że mam uważać na to z kim rozmawiam, bo często pod postacią normalnych ludzi kryje się psychofanka, ewentualnie jakiś dziennikarz. I co ja mam jej niby odpowiedzieć ???
- Proszę tu nie wchodzić. - pojawił się ochroniarz. Wypędził kobietę, spojrzał też na mnie, ale dostrzegł chyba wejściówke wiszącą na mojej szyi, bo odszedł bez słowa jedynie uśmiechając się do mnie.
- No gdzie oni są.... - westchnęłam. Poprawiłam włosy w lustrze. Nagle drzwi otworzyły się. Pojawiło się w nich 6 chłopaków... Widok każdego z osobna spowodował u mnie turbulencje serca. Wyglądają niesamowicie. Ubrani w jednakowe czarne, skórzane spodnie i białe koszule z czarnymi elementami. Każdy uczesany w inny sposób oraz z lekkim makijażem scenicznym.
- Waaa.... Rosie zaniemówiła hahah - zaśmiał się Yun
- Musicie iść na scenę ! Już ! - przyszedł jakiś facet. Gin złapał mnie za rękę i zabrał ze sobą.
- Gdzie ty mnie ciagniesz ? Hahahaha
- Pod scenę. - uśmiechnął się powalająco. Jego urok powinien być zakazany. Stanęłam niedaleko sceny, kilka dziewczyn się na mnie dziwnie spojrzało, ale nie zdążyłam się do nich przyczepić bo występ chłopaków się zaczął. Na samym starcie spodobała mi się muzyka. Choreografia zwróciła moją uwagę jako kolejna. Starałam się na chwilę chociaż zawiesić oko na każdym z nich, ale Kyugin skutecznie przyciągał moją uwagę. Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana. Wiedziałam że świetnie tańczy, ale dopiero teraz mogę go ocenić z punktu widzenia fana. Nie miałam pojęcia że tak kipi seksem na scenie. Uwodzi wzrokiem, prowokuje ruchami. To, że mi odbierało dech to już normalne, ale przyłapałam kilka dziewczyn, które patrzyły na Gina, na tym że prawie mdlały pod jego sekundowym spojrzeniem. Jestem pod sporym wrażeniem. Zaczęła się druga piosenka. Piosenka, którą już znałam. Leciała wtedy w samochodzie jak jechaliśmy po mojego tatę. Złapałam samą siebie na tym że śpiewałam kilka wersów, które zapamiętałam. Na żywo ta piosneka brzmi jeszcze lepiej niż w wersji studyjnej. Ich występ skończył się zdecydowanie za szybko. Nie tylko ja to zauważyłam. Fani, właściwie fanki, domagały się więcej. Dopiero teraz doszło do mnie jak wielkim fenomenem jest ten zespół. Postanowiłam zostać pod sceną i obejrzeć kilka innych występów. Co prawda nie było ich dużo, bo jedynie 4, ale bawiłam się świetnie. Przyszedł czas że na scenę wyszły wszystkie zespoły. W mgnieniu oka, ogromna scena została totalnie oblężona. Wzrokiem zaczęłam szukać Gina, stał obok jakiegoś innego artysty i śmiał się z nim z czegoś. W końcu na scenę wyszli też prowadzący. Kiedy walnęli mowę dziękczynną zaczęli mówić coś o jakiejś nagrodzie. Na wielkim ekranie pojawiło się 7 zespołów, w tym Silux. Pod zdjęciami z logiem zespołów pojawiły się jakieś statystyki. Kompletnie nie rozumiałam o co chodzi, ale z 7 zespołów nagle zostały 2. Silux i ktoś jeszcze. Znowu pod zdjęciami pełno statystyk i nagle na ekranie pojawili się Silux. Dookoła mnie wybuchła radość. Jakaś dziewczyna podeszła do mnie i wciągnęła mnie w skakanie z radości. Doszło do mnie że coś wygrali.
Zaczęłam się cieszyć z nią. To nic, że prawie w ogóle nie wiedziałam co tu przed chwilą zaszło. Kiedy w hali nieco się uspokoiło, chłopaki przejęli nagrodę i Cheon w imieniu całego zespołu za nią podziękował. Spojrzałam na nich, kilku przyłapałam na lekkim wzruszeniu. Nawet Kyugina. Uśmiechnęłam się widząc to. Postanowiłam pójść za kulisy żeby im osobiście pogratulować. Oczywiście najpierw musiałam przejść przez stado ochroniarzy, co nie było wcale łatwe. Kiedy w końcu udało mi się dojść za kulisy zespół akurat schodził ze sceny. Pierwszy szedł Gin. Jak mnie zobaczył wyszczerzył się tylko. Jego radość, szczęście ... To było tak wyczuwalne w powietrzu, że przeszło to na mnie. Przeszczęśliwa pobiegłam w jego stronę i rzuciłam się na niego.
- Gratuluje ! - krzyknęłam, mocno mnie przytulił. Obsunęłam się od niego żeby wyściskać resztę. Przeszliśmy do garderoby.
- Omoo... Nasza pierwsza nagroda... - westchnął Seon
- Rose, wydaje mi się, że będziesz z nami częściej chodziła na show tego typu - odezwał się Chan
- Czemu ?
- Bo przynosisz nam szczęście - wyszczerzył się Yun. Wszyscy jednomyślnie się z nim zgodzili. Zaśmiałam się jedynie.
***
- Park rozrywki był na serio zabawny ! - wyrwał się Yun
- Taaak, szczególnie jak Seonowi rozerwały się spodnie haha! - zaśmiał się Chan, nagle wszyscy wybuchli śmiechem. Naturalnie oprócz Seona.
- Ha ha ha... No śmiejcie się, śmiejcie... - mruknął
- Oj oj... Nasz Maknae się dąsa. - Yun zaczął się z nim drażnić.
- Fajnie było też w tym oceanarium. - odezwał się Zico
- Ej przestańcie to tak wszystko wspominać... Ja tu jeszcze wrócę! - powiedziałam. Zaczęli wyciągać wypady sprzed miesiąca jakbym zbierała się do grobu.
- A Spróbujesz nie.
- Chan, czy ty mi grozisz ? - spojrzałam na niego nieco rozbawiona
- Możesz tak na to patrzeć. Nawet nie próbuj o nas zapomnieć !
- Przecież nawet bym tego nie chciała.... - mruknęłam - Zapewniam was, że jeszcze się zobaczymy.
- Obiecujesz ?
- Tak, obiecuje.
- A jeżeli nie dotrzymasz obietnicy, wszyscy razem znajdziemy cię nawet na końcu świata i tutaj przywieziemy. - odezwał się Yun
- Siłą, jeśli będzie trzeba. - dodał Seon
- Omoo.... Obiecujecie ? - wszyscy kiwneli głowami - Zaraz się rozpłacze ... A nie chciałam płakać...- czułam jak w oczach wzbierają mi się łzy. Chłopaki podeszli do mnie i zafundowali mi grupowy uścisk. Będzie mi tego na prawdę brakować.
Spędziłam w Korei całe 2 miesiące, dzień w dzień z tymi kochanymi idiotami. Wakacje za szybko zleciały, a rzeczywistość uderzyła we mnie tak gwałtownie..... Z plaży w Japonii muszę się udać do szkoły i wziąć się za poważną naukę i ostre przygotowania do matury. Tak nie chce stąd wyjeżdżać, zostawiać ich... Ale muszę...
- Wywołują mój lot... - wytarłam oczy. Ruszyliśmy w stronę bramek. Zatrzymaliśmy się kilka metrów od nich, niestety moja obstawa nie mogła iść dalej ze mną.
- Piszcie do mnie i dzwońcie... - mruknęłam
- Oczywiście! - krzyknęli wszyscy
- Wiedzcie, że wspieram was bardzo mocno i mam nadzieje, że z płytą wyjdzie wszystko ok.
- Ale halo, mieliśmy się nie żegnać, tak ? - odezwał się Cheon
- Właśnie, przecież niedługo się zobaczymy ! - dodał Yun
- Macie rację, ale wypada coś powiedzieć przed odlotem nooo.... - mruknęłam i zaczęłam się śmiać. Każdy z osobna podszedł do mnie i powiedział mi kilka słów na "do widzenia". Podszedł do mnie Gin. Mój kochany, słodki, nie przyzwoicie przystojny i dzisiaj wyjątkowo smutny Kyugin.
- Nie żegnaj się ze mną... -mruknęłam - Moje serce tego nie wytrzyma, wiesz o tym.
- Aish... - syknął i przytulił mnie - Moje musi to znosić już po raz drugi...
- Dlatego się nie żegnamy...
- Dobrze, ale chce ci tylko powiedzieć jedną rzecz. Uważaj na Kastiela.... Nie pozwól żeby skrzywdził cie drugi raz. - zastygłam w jego ramionach.
- Kyugin... Ja i on... To raczej przeszłość....
- Rosie, wracasz do szkoły, wiele się tam może wydarzyć.
- Martw się o siebie... - mruknęłam i zaczęłam się śmiać. Obsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Są takie smutne. Serce mi zaraz pęknie i rozsypie się jak porcelanowy kubek, który Chan rozwalił podczas naszej wycieczki po Japonii.
- Lot do Amsterdamu, pasażerów zapraszamy na odprawę.
- Muszę iść.. - mruknęłam. Miałam się nie żegnać, tak ? Pomachałam do wszystkich i poszłam w stronę bramek. Moge się już rozpłakać ?
- Rose ! - usłyszałam Gina. Podbiegł do mnie, wziął mnie w ramiona i wbił się w moje usta. Scena prawie jak z filmu. Przez chwilę sama się zastanawiałam, czy czasami nie śnie.
Ale to działo się na prawdę.
Łzy same zaczęły spływać po moich policzkach.
-Będę tu na ciebie czekał... Rozumiesz ? - oderwał się ode mnie. Patrzeliśmy sobie w oczy stykając się czubakmi nosów.
- Rosie.... - westchnął smutno i pocałował mnie jeszcze raz, oderwałam się od niego i wzięłam za rękę.
- Zaopiekujesz się tym ? - wcisnęłam mu w dłoń mój ukochany naszyjnik. - Mam nadzieję, że wciąż ma moc szczęścia... I że może jeszcze być twoim talizmanem. - uśmiechnęłam się przez łzy. Pocałowałam go i odwróciłam się do pracownika lotniska. Podałam mu swój paszport. Zaczęłam płakać. Chciałabym się odwrócić w ich strone, spojrzeć jeszcze raz na ich twarze. Ale.... Wole żeby nie widzieli mnie w takim stanie.
- Miłego lotu panno Evans.
- Dziękuje... - wzięłam dokumenty i pobiegłam dalej. Mam stąd wspaniałe wspomnienia.... Nikt mi ich nie odbierze.... Siedząc w samolocie przeglądałam wszystkie zdjęcia jakie mam w telefonie oraz te, które mam wywołane. Najpiękniejsza pamiątka. Przede mną długa droga, okropnie długa droga do rzeczywistości.