niedziela, 31 stycznia 2016

56. Powrót do rzeczywistości.

Dzisiejszy rozdział tak bardzo utożsamia się z moim województwem, bowiem dzisiaj ostatni dzień słodkiego lenistwa ! 

Rozdział zasadniczo krótki, postaram się żeby następny był nieco dłuższy ;-; 

Pozdrawiam i do następnego ! 
---------------------------------------------------------------
                                                 ***
- Rosie... Kochanie... - otworzyłam lekko oczy
- Wstań kochanie.
- Ommaaaa.... Jeszcze 5 minut ....
- Muszę przyznać, że twój koreański się bardzo poprawił. Czas do szkoły skarbie. Dalej. - mama pogłaskała mnie po głowie i wyszła. Czas do szkoły, hm ? Spojrzałam w sufit. Jakoś nie chce mi się tam iść. Zgarnęłam telefon. Kilkanaście smsów od chłopaków. Każdy praktycznie z tym samym tekstem. " Powodzenia w szkole ". Są kochani. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam w łóżka. Jakoś ciężko mi się przyzwyczaić do faktu, że jestem w domu. Jak otworze drzwi, to nie zobacze drażniącego się Yuna z Seonem, a Cheon nie będzie stał nad nimi uspokajając ich.
- Ech... - westchnęłam. Z szafy wyciągnęłam czarną sukienkę z długim rękawem. Jak na wrzesień jest dosyć chłodno. Szybko się ubrałam i pomalowałam. Kończąc robić koka przyjrzałam się sobie w lustrze.
- Rose maturzystka.... - mruknęłam patrząc na dziewczynę w odbiciu.
- Rosie! Chodź na śniadanie ! - usłyszałam z dołu. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. Szybko zjadłam śniadanie i zebrałam się do wyjścia. Kiedy już miałam wychodzić ktoś zapukał do moich drzwi. Otworzyłam je.
- Cześć... - zobaczyłam Rozalie. Byłam nieco zaskoczona.
- Mamo, wychodze. - oznajmiłam. Wyszłam z domu.
- Cześć. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
- Nie było Cię wczoraj na rozpoczęciu...
- Wróciłam dopiero po 19 do domu.
- Och ?
- Z Korei - zaśmiałam się
- Ooo byłaś tam całe wakacje ? - zapytała
- Dokładnie haha
-Eh... Rose.... Nie bądź na mnie zła.... - westchnęła
- Nie jestem, chciałaś wyjechać, wyjechałaś, było, minęło. Wszystko jest ok.
- Przecież widzę, że jesteś zła.
- Ale nie jestem. Jestem po prostu trochę zmęczona.
- Roooseee....- mruknęła i zatrzymała się. Przytuliła mnie mocno.
- Tak Cię przepraszam.... Na prawdę chciałam zostać.... Ale...
- Nie ważne, ok ?  To przeszłość.... - mruknęłam. Też ją przytuliłam. Wbrew wszystkiemu, tęskniłam za nią. Ruszyłyśmy dalej.
- Kastiel się do ciebie w ogóle odzywał ?
- Nie. Jakby się zapadł pod ziemie.
- Eeeh.....Wygrali te bitwy.
- Serio ?
- Tak... Dali czadu, hah. - zaśmiała się. Coś w środku ... Zabolało. Ale przecież, nie powinnam niczego żałować. Sama chciałam zostać... Taka była moja decyzja.
- Rose ? - Roza wyrwała mnie z przemyśleń
- Przepraszam, zamyśliłam się. - uśmiechnęłam się
- A jak tam czas z chłopakami ?
- A bardzo fajnie. Spędziłam z nimi mnóstwo czasu. Jak mieli trochę wolnego czasu byliśmy na krótkiej wycieczce w Japonii. Sporo pozwiedzaliśmy.
- To super !
- Tak było bardzo zabawnie hahah - zaśmiałam się
- Tak żałuje, że nie mogłam tam być z Tobą.
- Może następnym razem. - uśmiechnęłam się. Dotarłyśmy do szkoły. Nic się tu nie zmieniło. Właśnie zderzyłam się z rzeczywistością. Przecież w każdej chwili mogę wpaść na Kastiela. Muszę wyłączyć wszelkie emocje. Nie jestem w stanie przewidzieć czy zaczne płakać czy rzuce się na niego z pięściami. Najbezpieczniej więc będzie, wyłączyć wszystko, a najlepiej będzie jak go zignoruje.
- A jak Su z Natanielem ? - zapytałam chowając sweter do szafki
- Jakoś dają radę.
- Och ? Czeku jakoś ?
- Ostatnio się o coś pokłócili, ale Nate przyszedł do niej z 30 różami w ramach przeprosin.
- Waaa..... Nieźle. Eh Roza, muszę zanieść dyrci usprawiedliwienie za wczoraj, pójdziesz ze mną ?
- Jasne, chodźmy. - ruszyłyśmy korytarzem przed siebie. I stało się coś, czego właśnie chciałam uniknąć. Kastiel i jego przyjaciele. Nabrałam powietrza. Starałam się na niego nie patrzeć. Ale to i tak było przecież niemożliwe. Nic się nie zmienił. Zimny wyraz twarzy, ciemne ubrania. Ukradkiem i przez przypadek spojrzałam mu w oczy. Są puste i bez wyrazu. Coś w środku mnie mówiło mi, że powinnam podejść i z nim porozmawiać, ale jednak coś innego było na tyle silne żebym przeszła obok niego obojętnie.
- No no no.... Któż to wrócił... Jak tam wakacje ? - odezwał się. Totalnie go zignorowałam przechodząc obok niego bez słowa. Skoro on mógł mnie ignorować... Ja przecież też mogę.  Zaniosłam dyrektorce usprawiedliwienie i z Rozą szybko poszłyśmy do klasy. Nasza wychowawczyni właśnie kończyła sprawdzać obecność. Usiadłam obok Armina. Chłopak uśmiechnął się do mnie ciepło na przywitanie i zaraz po tym jak się odwdzięczyłam, skupił swoją uwagę na konsolę.
- Widzę, że wszyscy już są. Miło mi widzieć wasze twarze. - wstała z miejsca i przeszła na środek klasy.
- Mieliście sporo czasu na odpoczynek i mam nadzieje, że go dobrze wykorzystaliście, bo przed wami ostatnia klasa kochani i bardzo dużo pracy. Semestry w tym roku będą bardzo krótkie i nawet nie zauważycie, kiedy będziecie już siedzieć nad egzaminem dojrzałości. Czas wziąć się za poważną naukę moi drodzy maturzyści.

8 komentarzy: