czwartek, 7 stycznia 2016

51. Znajoma kawiarnia.

Witam ! :D

Niezmiernie się cieszę, że udało mi się trochę Was rozbawić tym bezsensownymi specjałem xD Może jeszcze kiedyś zrobimy coś takiego xD


Wracamy do rzeczywistości, ale niedługo ferie !! XD

Zapraszam do czytania :D
Długością nie zachwyca xD

Do następnego ! :D
-----------------------------------------------------------------
Kolejny dzień z rzędu nie odzywam się do Kastiela.... Zaczyna mnie to już przytłaczać. Nie tak wyobrażałam sobie pobyt tutaj... No ale cóż, nie spodziewałam się też, że Kastiel będzie robił mi takie sceny.
- Rose, twój telefon dzowni. - usłyszałam Roze. To pewnie Gin.
- Wychodze. - oświadczyłam i wzięłam swoją torebkę
- Gdzie idziesz ? - zapytał Nate. Tak on, bo Kastiel również się do mnie nie odzywa. Nataniel robi za jego pośrednika.
- Jadę po tatę na lotnisko. - uśmiechnęłam się do blondyna i zanim zdążył zapytać o to z kim jadę, szybko usunęłam się z domu. Na dole czekał Gin. Zabawnie się ubrał. Dosyć obcisłe jak na chłopaka, jasne jeansy z podwiniętymi nogawkami, czarna lekka bluzka ale z długim rękawem i czarne air maxy. Na twarzy ma czarną maseczke, bardzo typowa dla koreańczyków.
- Hejeczka - przytuliłam się do niego
- Cześć, to co, jedziemy ?
- Ty będziesz kierowcą ? - zaśmiałam się kiedy otworzył mi drzwi do czarnego Hyundaia.
- Taaak, wsiadaj. - no proszę... Usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy. Gin zasiadł na miejscu kierowcy, zapiął pasy i odpalił.
- Nie mów mi że jesteś  zaskoczona haha
- Czasami zapominam, że jesteś dorosły haha
- Ja też. - uśmiechnął sie. Włączył radio i głośno się zaśmiał.
- Co jest?
- Nasza piosenka.
- Serio ? - wsłuchałam się. Podoba mi się rytm tej piosenki. Melodia jest nieco tajemnicza, ale rytmiczna, hipnotyzująca. Sprawia, że chce się jej słuchać, że chce się więcej... A słowa, jeszcze tylko to podsycają.
- ~Każdej nocy zapełniasz wszystkie moje myśli.
Przed oczami cały czas widzę piękny obraz, ja i ty.
Uspokajam swe szaleńcze serce, ale pragnienie ciebie mi na to nie pozwala.
Twój szept byłby idealnym lekarstwem na moje zmęczone serce. ~ - Gin zaśpiewał zwrotkę. Cudowne słowa idealne zgrane z melodią, sprawiły, że moje serce zaczęło szaleńczo bić.
- Pierwszy raz słyszę jak śpiewasz.... - zdołałam z siebie wyrzucić tych kilka słów
- Chyba na razie moją specjalnością jest taniec hahahaha
-Nie... Masz śliczny głos...
- Dziękuje Ci, ale wiem, że muszę być lepszy i muszę jeszcze bardzo dużo popracować. - Kyugin Shin i jego chore ambicje
- A co do piosenki, bardzo mi się podoba. Macie talent. -uśmiechnęłam się szczerze
- Jesteś kochana. - stanęliśmy na światłach, Gin miał chwilę żeby odwzajemnić uśmiech. I znowu.... Nie uspokoiłam się jeszcze po ostatnich turbulencjach serca, a on tak po prostu na mnie spojrzał, uśmiechnął się i one wróciły. Co się ze mną dzieje.... Ruszyliśmy, z moich absurdalnych namysłów wyrwała mnie piosenka Bruno Marsa, którą zaczęłam śpiewać od samego początku.
- Don't belive me just watch ! - krzyknęłam. - I'm too hot.
-Hot damn. - zaśmiał się Gin - Musimy iść razem na karaoke.
-Jestem za! - udało mi się przekrzyczeć radio. Piosenka nie zdążyła się skończyć, bo dojechaliśmy na lotnisko. Wyszliśmy z auta.
- O której będzie twój tata ?
- Niedługo, chyba.... Zadzwoni jak wyląduje. Chociaż w sumie, zobaczmy na tablice.... Lot z Amsterdamu kończy się za 10 min.
- Idealne wyczucie czasu. - uśmiechnął się Gin. Staliśmy niedaleko bramek rozmawiając. Kyugin zaczął mi odpowiadać o uczelni, a ja zapatrzyłam się na jego twarz. To nic, że była prawie cała zasłonięta maseczką....
- Co tak patrzysz ? - zaśmiał się
- Daj mi na chwilę maseczę... - stanęłam  bliżej niego. Spojrzał na mnie rozbawionym wzrokiem i ściągnął maseczke, dał mi ją a ja bez wahania założyłam ją na swoją twarz. Pierwsze co poczułam, to słodka, miętowa woń.
- Heeej... - usłyszałam Gina i przed nosem zobaczyłam jego telefon. Zaczął mi robić zdjęcia. Chwilę się wyrywał,m ale później zaczęliśmy sobie strzelać fotki.
- Okej, już możesz mi ją oddać.
- Nieee, podoba mi się. - zrobiłam mine szczeniaczka
- Oj grasz bardzo nie fair, moja droga... - podszedł do mnie i zaczął mnie łaskotać.
- Brutusie ! Hahahaha! Aaaaaa.... Nienawidzę, hahahaha, Cię!
- Hahah, oddawaj ! - zaczęliśmy się sprzeczać, ale i tak wyszło na to, że  maseczka wróciła do Gina.
- Rosie! - usłyszałam znajomy głos.
- Tato ! - ucieszyłam się. Już miałam ruszyć do biegu, ale okazało się że mój tata stał całkiem niedaleko. Jestem ciekawa , jak wiele widział....
- Kochanie, ale się stęskniłem. - przytulił mnie mocno
- Ja też tato.
- A z kim tu przyjechałaś ? - tata spojrzał na Gina i przyjrzał mu się
- No myśl, myśl tato - zaśmiałam się dając Ginowi do zrozumienia, że ma się nie odzywać
- Kyugin ? - zapytał
- Bingo! - zaśmiałam się
- Dzień Dobry proszę pana.
- Ale ty wyrosłeś. Z 2 metry już masz ? Hahah
- Haha, nie nie...187, proszę pana.
- Jak dla mnie mów mi ...
- Isaac! - ktoś krzyknął zamarłam
- No właśnie, mów mi Isaac, Kyugin. Taiga, przyjacielu! - podszedł do nas znajomy mężczyzna. Przyjaźnie uścisnął dłoń mojemu tacie, a mi posłał przyjazny uśmiech. Schowałam się trochę za Ginem.
- Rose, stało się coś ? - szepnął do mnie
- N...nie teraz ok ? - mruknęłam, spojrzał na mnie wzrokiem wyraźnie mówiącym " Oj wkrótce mi wszytsko powiesz, ja Ci nie daruje ".
- Taiga mam prośbę, zawiózłbyś moją walizkę do hotelu ? Chciałbym spędzić trochę czasu z córką.
- Naturalnie. - uśmiechnął się, wziął bagaż mojego taty, pożegnał się i pojechał.
- To co, jakiś deser ? - wyszczerzył się mój tata
- To ja będę już leciał.
- Kyugin, ale liczyłem, że pójdziesz z nami.
- Nie chciałbym się wtrącać w wasz wspólny czas. -  Gin się dosyć niewinnie uśmiechnął.
- Nie daj się prosić. - nalegał mój tata. Byłam pod wrażeniem...
- Nooo chooodź. - zachęciłam go
- Powinienem ?
- To idziemy! Niedaleko jest dobra kawiarnia. Trzeba zamówić taksówkę.
- Jestem autem, panie Isaac.
- Już masz prawko ? Jestem pod wrażeniem, pokaż czym jeździsz.
- Oj uważaj, to będzie mocna inspekcja hahaha - zaśmiałam  się. Lekko rozmawiając wyszliśmy z holu i doszliśmy na parking. Zatrzymaliśmy się przy czarnym aucie.
- No no... Jaki ładny Genesis. Ile leci ?
- 315 - odpowiedział Gin, odpowiedź mojego taty była oczywista, zagwizdał.
- Kochanie, mogę usiąść z przodu ? - zwrócił sie do mnie
- Jasne hahaha - zaśmiałam się i usiadłam do tyłu. Chwilę posiedziałam sama, bo mężczyźni rozmawiali o swoich tematach. Boże...
Kiedy już weszli do auta, pozapinaliśmy pasy. Kolejne luźne rozmowy aż w końcu dojechaliśmy pod kawiarnie. Kojarzyłam to miejsce, może byłam tu jak byłam mała...
- Zamawiajcie co chcecie. - wyszczerzył się mój tata. Ma niespotykanie dobry humor. Spojrzałam w kartę menu. Nie wiem na co mam ochotę.... Jeżeli to powiem, ojciec znowu wykupi całą kartę.
- Gin..... Co chcesz ? - zapytałam
- Jakiś mus może....  - hm...mus ? Spojrzałam w kartę... Ok. Może być.
- To co ? - uśmiechnął się mój tata
- 2 musy truskawkowe, z podwójną bitą śmietaną.
- A do picia ?
- Dla mnie cappuccino, dla Gina Chai. - uśmiechnęłam się do przyjaciela. Tata zawołał kelnera.
- 3 musy truskawkowe, ale z podwójna śmietaną każdy, jedno cappuccino, herbatę Chai i espresso Americano. Dziękuje. - powiedział.
- Za chwilę podamy. - młody koreańczyk słodko się do mnie uśmiechnął.
- Kyugin, jak tam debiut ?
- Na razie wszystko idzie dobrze, proszę pana.
- Jakiś ty formalny... - zabawnie mruknął mój tata - A co robisz poza sceną?
- Studiuje.
- Aaach, no przecież jesteś starszy od mojej Rosie. Co studiujesz ? - mój dociekliwy tatuś... Słodki kelner przyniósł nam zamówienie. Ten mus jest przepyszny.
- Medycynę, chciałbym zostać pediatrą.
- Odważnie, powodzenia chłopcze - wyszczerzył się.
- Tato, co Cię tu sprowadziło?
- Ważne spotkanie z moimi wspólnikami. Chce żebyś poszła ze mną.
- Co ? - zachłysnęłam się
- Właśnie to. - uśmiechnął się. Tata szybko zmienił temat. Długo siedzieliśmy w tej kawiarni, ale w końcu nadszedł czas się zbierać. Gin musiał jechać na trening. Zawiózł mnie i mojego ojca do hotelu w którym się zatrzymał. Usiadłam na kanapie w jego apartamencie.
- Tato,  w sumie dlaczego nie zatrzymałeś się w domu ?
- Nie chce kolidować...
- No już na pewno... Kiedy ta kolacja ?
- Jutro.
- Tato nie mam tu takich oficjalnych rzeczy.... Musiałabym jechać do jakiegoś sklepu.
- Nie jakiegoś kochanie, jutro się wszystkim zajmiemy.
- Tato...
- Nie ma dyskusji kochanie... Moja księżniczka ma być moją wizytówką. - przytulił mnie
- Czy....- zawahałam się przed zadaniem pytania - Czy Taiga też będzie ?
- Prawdopodobnie nie, czemu pytasz ?
- Nie... Nic.. - uśmiechnęłam się, prawdę mówiąc odetchęłam z ulgą.
- Ale się ten Kyugin zmienił, wspaniały dzieciak.
- Co nie ? - wyszczerzyłam się - Prawie go nie poznałam hahah
- No słuchaj jak mi było ciężko go poznać, to o ciebie w ogóle nie pytam.
- Mogę tu zostać ? - zapytałam
- Kochanie, co to za pytanie. Ale napisz do tych przyjaciół żeby się nie martwili. - zrobiłam jak kazał. Wpadłam na pomysł, żeby w zakupy wkręcić Rozalie.
- Tato, czy Roza może jechać z nami jutro na zakupy ?
- Oczywiście, pomoże Ci wybrać.
- Dzięki. - zadzwoniłam do Rozalii, oczywiście pytała się dlaczego zostaje, ale jak powiedziałam jej o jutrzejszych zakupach i ich celu, zmieniła nastawienie do wszystkiego.
- Kochanie, coś się stało że nie chcesz spać w domu ?
- To nie tak... Po prostu...
- Co się dzieje ?
- Cały czas kłóce się z Kastielem... W domu panuje dosyć napięta atmosfera....
- Ach... Rozumiem.... Chcesz po prostu odpocząć.
- Tak...
- Wybrałaś najlepsze towarzystwo, zamówmy coś. - przytulił mnie mocno. Potrzebowałam tego.

3 komentarze:

  1. No, no, no ;) Jak ja bardzo chcę żeby oni się już pogodził i mieli jakieś wspólne miłe wspomnienia z tego wyjazdu.;) ale przyjmę wszystko co dalej będziesz pisać z uśmiechem na twarzy hehe ale i tak jestem za Kasem;* rozdział fajny i jak zawsze nie mogę doczekać się już kolejnego.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam cały na dwa zamachy (XD)!
    Od początku czułam, że przez ten wyjazd Kas będzie się kłócił z Rose :( Mam nadzieję, że to nie na długo! D;
    Świetny blog! <3

    OdpowiedzUsuń