Na dobry początek tygodnia, rozdział ode mnie :D
---------------------------------------------------------------------
Podniósł się lekko i złączył nasze usta.
- Mmm... To jak ? - przerwałam i spojrzałam na niego z nadzieją.
- Idę zrobić drinki do kuchni a ty marsz do łazienki i poczekaj na mnie... - pociągnął delikatnie za moją bluzkę - Sam chcę cię rozebrać...
- Sama świetnie umiem to zrobić... - mruknęłam i w tym samym momencie zaczęłam ściągać z siebie białą koszulkę na ramiączkach. Kastiel przyglądał mi się łapczywie. Wzrokiem pożerał mój czerwony biustonosz i jego zawartość.
- Jak ja się cieszę, że takie skarby widzę tylko ja.... - wbił twarz w moje cycki. - W lato zamknę cię tutaj, ubraną jedynie w skąpe bikini, na cztery spusty ...
- Jesteś egoistą... Może inni też by chcieli popatrzeć hm ? - zaśmiałam się, chociaż widząc jego minę... Raczej go to nie rozśmieszyło. Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. - Żartowałam... - mruknęłam - Tylko ty masz takie przywileje jak oglądania ich, a co więcej dotykania... - powiedziałam dokładnie to co chciał usłyszeć. A on uśmiechnął się. Wiedziałam. Przewróciłam oczami.
- Dobra idę zrobić te drinki bo chce jak najszybciej znaleźć się z tobą w wannie. - pocałował mnie i błyskawicznie się podniósł. Zabrał kieliszki po winie i poszedł na dół. Hm... Zrobię mu niespodziankę... Z nieprzyzwoitym uśmiechem na twarzy wbiegłam do łazienki i odkręciłam wodę. Ciepła ciesz powoli zapełniała śnieżnobiałą wannę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam to czego szukałam. Płyn do kąpieli.... Zapach piżma... Nie to już jakiś absurd... Zejdę w tej wannie z przyjemności. Wlałam do wanny odpowiednią ilość płynu. Zamieszałam wodę a ta zaczęła się pienić. Jak ja uwielbiam pianę ! Odwróciłam się napięcie do lustra i związałam włosy w kok po czym rozebrałam się, poukładałam szybko ubrania i wskoczyłam do wanny. Woda była cudownie ciepła i w dodatku ten zapach piżma....Z zadumy wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Czekam czekam panie Doyle. - powiedziałam.
- Miałaś na mnie cz..... - wszedł do łazienki i spojrzał na mnie, zanurzyłam się po szyję w pianie i uśmiechnęłam się kokieteryjnie. Kastiel był zaskoczony. Ale po chwili zagwizdał zachwycony. W tym momencie rozpierała mnie duma. Jestem genialna, a ten pomysł był przezajebisty. Czerwonowłosy przyciemnił światło i podszedł do mnie podając mi drinka. Upiłam łyk. Troche mnie skrzywiło... Kastiel nie żałował wódki.
- Za mocne ? - zaśmiał się
- Nie nie... Jest ok - da się przeżyć. Kast ściągnął koszulkę i rzucił ją na moje pięknie poskładane ubrania. Zapatrzyłam się na jego klatę. Matko, mogłabym tak na niego patrzeć do końca życia.
- I jak widoki ? - zapytał. Ogarnęłam się i dostrzegłam, że jest już nagi. Chyba zawiesiłam się na nieco dłuższą chwilę niż planowałam.
- Pierwszorzędne. - uśmiechnęłam się. Kastiel wszedł do wanny, podniósł się trochę poziom wody. Zaczęliśmy luźno rozmawiać co chwilę chlapiąc się wodą. Ten drink był na serio mocny... Nie wypiłam nawet połowy a już szumiało mi w głowie.
- Coś nie tak ? - zapytał zatroskany
- Wszystko ok - zaszczyciłam go moim uśmiechem.
- Chodź do mnie... - wystawił do mnie rękę. Ochoczo ją złapałam i przysunęłam się do niego. Odwróciłam się do niego plecami, wystawiłam rękę po mojego drinka i postawiłam go bliżej siebie. Kastiel złapał mnie w talii i mocno do siebie przysunął. Na plecach czułam to, czego zdecydowanie czuć na nich nie powinnam. Hm... Podnieca go ta sytuacja.... W sumie, to przecież raczej normalne... Siedzi w wannie nagi ze swoją, również nagą, dziewczyną. Chciałam się oprzeć o jego tors i znowu ukuło mnie coś w plecy...
- P..Przepraszam... - mruknęłam nieśmiało. To jednak troche zawstydzające.
- Śmiało, nic się nie stanie. - jest tego pewny ? no dobra.... nieśmiało położyłam się na jego torsie. Och..
- Jak mi wygodnie.... Zostańmy tutaj na zawsze Kast.... - chłopak zaczął bawić się moimi piersiami.
- Nie ma sprawy - zaśmiał się. Jego masaż był niesamowicie podniecający. Wzięłam spory łyk drinka.
- Wiesz co ? - zaczęłam
- Nooo ? - ściągnęłam z siebie jego łapy i odwróciłam się do niego.
- Wcześniej miałam ochotę na trzy rzeczy...
- No właśnie, dowiem się czym jest ta trzecia ? - uśmiechnęłam się przegryzając wargę i pochyliłam się nad nim.
- Tą trzecią rzeczą.... Jesteś ty... - szepnęłam mu do ucha i przegryzłam płatek - Mam na ciebie ochotę panie Doyle... - znowu szepnęłam. Pocałowałam go. Mruknął mi do ust. A to nowość.... Przejechałam ręką po jego klatce piersiowej. W dole poczułam jego narastające podniecenie. Och... Tak łatwo go podniecić, hihi. Oderwałam się od niego, spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Spokojnie... Dopiero się rozkręcam. Uśmiechnęłam się do niego i sięgnęłam po jego żel do kąpieli. Nalałam zielonego płynu na rękę i odłożyłam butelkę na miejsce. Roztarłam lekko zawartość w moje ręce, czerwonowłosy cały czas uważnie mi się przyglądał. Kiedy żel zaczął się troche pienić ułożyłam ręce na jego torsie, delikatnie rozprowadzałam kosmetyk po jego ciele masując go przy tym. Na jego twarzy rysowało się wyraźne zadowolenie. Po chwili i on nalał sobie na ręce tego samego żelu i zaczął mnie pieścić. Spojrzałam na niego rozbawiona.
- Nie mam tutaj innego którym ja mógłbym ciebie umyć. - powiedział
- Wiesz, dziwnie by to wyglądało jakbyś nagle zza pleców wyciągnął mi damski żel pod prysznic... - mruknęłam - Pomijając już ten motyw, skąd on by się tu znalazł....
- Nie psujmy sobie takiej chwili...- przyciągnął mnie do siebie. Przecież Debra mogła zostawić taką rzecz u niego... Przecież się zdarza. O matko, chyba bym go zabiła. Poza tym, to by było dopiero dziwne, trzymać stare kosmetyki ex które tu zostawiła...
- Hej - przejechał ręką po moim ramieniu - Nie zaprzątuj sobie głowy takimi bzdurami. - powiedział. Czyta mi w myślach ?! Spojrzałam na niego nieco zdziwiona. Pocałował mnie.... Natychmiast zapomniałam o czym wcześniej myślałam. Oddałam się tej przyjemności. Przysunęłam się jeszcze bliżej niego. Nasze ciała się stykały. Kastiel jakby na to czekał, mocno mnie do siebie przytulił. Nasze ciała lekko się o siebie ocierały. Nie przerywając pocałunku oplotłam go nogami, co wcale nie było takie proste. Kast westchnął ciężko.
- Co tak wzdychasz ? - mruknęłam mu do ust. Obsunął się lekko i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się, w TEN sposób. Jego ręka zeszła pod wodę i nawet nie wiem kiedy zanurzył we mnie swój palec. Krzyknęłam zaskoczona.
- Ćśśśś.... Nie musisz krzyczeć... - szepnął i zanurzył drugi. Zaczął nimi poruszać.
- Aaaach...... Kastiel .... - teraz to ja westchnęłam. O rany.... Chwile jeszcze się ze mną tak zabawiał po czym wyciągnął ze mnie palce a jego ręka znalazła się na powierzchni. Przejechał dłońmi po linii mojego kręgosłupa. Uwielbiam ten dreszcz który temu towarzyszy. Kastiel zaczął składać pocałunki na mojej szyi, niespodziewanie mnie ugryzł. O raaaaany.... Wzdrygnęłam się. Spojrzał na mnie rozbawiony. Podniosłam się delikatnie i przybliżyłam do niego jeszcze bardziej o ile to w ogóle było możliwe. Lewą rękę zarzuciłam na jego kark a prawą zanurzyłam w wodzie szukając jego przyjaciela. Kiedy go znalazłam przejechałam po jego całej długości i lekko go naprowadziłam na siebie. Delikatnie zaczęłam na niego opadać. Kastiel odchylił głowę do tyłu wypuszczając powietrze przez zęby. Kiedy opadłam do końca, wyciągnęłam rękę z wody i zarzuciłam ją na wzór mojej lewej ręki. Kast spojrzał mi głęboko w oczy.
- To dla mnie nowość ... - szepnął. Zdziwiłam się, nigdy do tej pory nie robił tego w wannie? Wow.... Czuje się zaszczycona. W sumie.... Ja w wannie też tego nie robiłam.... No ale szczegół. Uśmiechnęłam się do niego łobuzersko i ponownie oplotłam go nogami. Po chwili się nieco skrzywiłam. Tkwił we mnie za głęboko. Chłopak się lekko poruszył. Krzyknęłam.
- Boli ? - zapytał troskliwie. Spojrzałam na niego zastanawiając się nad tym co właśnie poczułam. To ból czy jeszcze przyjemność ?
- Stwierdzam, że balansujemy na granicy przyjemności z bólem. Ale na razie jest ok - szepnęłam i poruszyłam biodrami.
- Jesteś...Niesamowita.... - powiedział ledwo. - Ale chyba..... Ugh.... Zabiorę Cię.... Do pokoju.... - pocałował mnie. - Proszę Cię nie ruszaj się..... - zastygłam w bezruchu na jego życzenie. Kastiel odetchnął i delikatnie się odwrócił po wąż prysznicowy. Odkręcił wodę i sprawdził jej temperaturę. Zaczął nas polewać ciepłym strumieniem. Żel zaczął spływać, piana znikać... Jedyne co się nie zmieniło to, to że nadal siedziałam na Kastielu a on był we mnie. Chłopak zaczął całować moje piersi z których żel już dawno spłynął. Widziałam, że sprawiało mu to niesamowitą przyjemność. Co jakiś czas spijał wodę która po nich spływała. To było... Podniecające.
- Kastiel... - szepnęłam. Byłam na granicy wytrzymałości. W tej chwili chciałam go z siebie wyciągnąć, wyjść z wanny, zaciągnąć go do jego pokoju i ostro się z nim kochać. Jednak kiedy miałam już się podnosić zatrzymał mnie...
- Wyjdziemy razem.... - powiedział. Od razu zaczęłam się śmiać.
- Nie żebym coś sugerowała kochanie, ale nie dasz rady. - zaśmiałam się i szybko podniosłam. Zgarnęłam puchaty zielony ręcznik i się nim owinęłam. Zaczęłam się delikatnie wycierać. Nagle od tyłu zaszedł mnie Kastiel.
- Pozwól, że Ci pomogę. - zaproponował. Znowu mam deja vo ? Tak czy owak spodobała mi się jego propozycja. Zaczął mnie wycierać, a że nie chciałam być dłużna, też delikatnie dotykałam jego mokre ciało puchaty ręcznikiem. Kast zaczął obdarowywać mnie delikatnymi pocałunkami, co wyprowadzało mnie nieco z równowagi. Przyparł mnie do ściany i językiem przejechał po mojej szyi. Wplotłam palce w jego włosy lekko za nie pociągając.
- Choooooooodź - mruknęłam i złapałam go za rękę. Kast zaśmiał się. Podniósł mnie i przełożył sobie przez ramię. Zaczęłam się śmiać i krzyczeć jednocześnie. Kastiel wszedł do pokoju, zamknął drzwi i podszedł do łóżka na którym nie ułożył. Odsunął się i podszedł do wieży. Wyłączył ją. Zlustrowałam go wzrokiem. Wygląda jak grecki bóg. Poczułam narastające podniecenie. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do niego.
- A kto ci pozwolił wyjść z łóżka ? - szepnął i przejechał dłonią po moim policzku. Nie odpowiedziałam mu tylko wbiłam się mocno w jego usta. Zabawię się w dominę hehehehe.... Popchnęłam go na regał. Spojrzałam na niego, był tym rozbawiony. Ponownie wbiłam się w jego usta, po chwili zaczęłam obsypywać pocałunkami jego podbródek, szyję... Schodziłam coraz niżej....
- Achh.... - westchnął. Teraz on mnie delikatnie popchnął. Podszedł do mnie i położył ręce na moich biodrach. Pocałował mnie. Zaczął kierować moim ciałem. Nagle wpadłam na coś. Kastiel starał się mnie na tym posadzić ale sprawnie przeszłam pod jego ramieniem. Zaczęłam chichotać jak mała dziewczynka. Zaszłam chłopaka od tyłu i popchnęłam go na, jak się okazało, biurko. Odwrócił się napięcie. Podeszłam do niego i chciałam się wdrapać na jego kolana, coś mi nie wyszło. Kastiel zaczął się śmiać. Walnęłam go.
- Pomógłbyś mi a nie... - mruknęłam też lekko rozbawiona. Chłopak wyprostował się i przyciągnął mnie do siebie. Złapał mnie za pośladki i delikatnie podniósł. O takie coś mi właśnie chodziło. Uśmiechnęłam się zadowolona. Pod sobą czułam jego gotowość. Celowo się otarłam o jego krocze, które zasłonięte było jedynie średniej wielkości ręcznikiem. Nie wytrzymał. Wbił się w moje usta i podniósł się trzymając mnie na rękach. Przeszedł kawałek i oboje opadliśmy na łóżko. Pozbył się ręczników rzucając je gdzieś i niemal od razu zanurzył się we mnie.
wtorek, 27 stycznia 2015
sobota, 24 stycznia 2015
14. Zachcianki
Krótki bo krótki ale jest xDDD
Później może wstawię kolejny :D
Weekend kochani *-*
---------------------------------------------------------------------
Stałam oczarowana zapachem, który tak strasznie uwielbiam. Czy on to zrobił celowo ?
- Ściągaj buty i zapraszam do środka. Rozgość się. - uśmiechnął się zdejmując trampki. Poszedł w głąb domu. Ocknęłam się. Ściągnęłam czarne botki i kurtkę. Nieśmiało poszłam śladami Kastiela, rozglądając się dyskretnie. Dom był raczej w nowoczesnym stylu. Weszłam do salonu. Był ogromny. Pięknie urządzony, dominowała biel z brązem. Moją uwagę przykuł kominek na małej ściance, wyglądało to dość nietypowo, bowiem ta ścianka miała może z 3 metry szerokości.... Dostrzegłam Kastiela, który błąkał się za tą ścianką. Poszłam tam. Kuchnia z jadalnią. Dominowała również biel ale tym razem z szarością. Byłam po prostu oczarowana tym miejscem.
- Kastiel, masz przepiękny dom...
- Zaraz Cię oprowadzę. Muszę jeszcze schować lody do zamrażarki. - powiedział i tak też zrobił. Po chwili podszedł do mnie i pocałował mnie czule w usta. - Coś ty taka spięta ?
- Twój dom mnie troche onieśmiela
- Przyzwyczaisz się - uśmiech zaszczycił na jego twarzy. - Chodź zaprowadzę cię do piwnicy.
- Piwnicy ? - chyba się przesłyszałam
- Tak, mamy tam czasami próby z chłopakami. - zaśmiał się - Myślałaś, że cię tam zamknę ?
- Przeszło mi to przez myśl...
- Oj kochanie.... Jedyne miejsce w którym cię dzisiaj zamknę to mój pokój. - ujął moją dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek. - Chooodź... - mruknął rozbawiony i ruszyliśmy przed siebie. Doszliśmy do brązowych drzwi, Kast pociągnął za klamkę. Schody w dół. Zeszliśmy na dół, chłopak zapalił światła.
- Wow... - to było moje jedyne słowo jakie mogłam powiedzieć. Ta piwnica była ogromna. Wszędzie były głośniki, wzmacniacze. Na ścianach wisiały gitary. W kątach walały się krzesła.
- Często tu przesiaduje... - podszedł do ściany i ściągnął jedną z gitar akustycznych. Uśmiechnął się do mnie i zaczął na niej brzdąkać. Oww... Kochany. Kiedy skończył, odwiesił gitarę na miejsce. Podeszłam do niego i pocałowałam go.
- To było słodkie... - uśmiechnęłam się i jeszcze raz go pocałowałam.
- Chodźmy dalej. - zarządził. Weszliśmy na piętro. Pokazał mi sypialnię rodziców, łazienkę w ich pokoju. Następnie pokazał mi łazienkę na piętrze, z której korzysta jedynie on. Była czarno biała. W oczy rzucała się ogromna wanna a tuż obok znajdowała się mała, szklana kabina prysznicowa. Wyszliśmy z łazienki i w końcu trafiliśmy do, najważniejszego jak to Kastiel określił, miejsca w całym domu. Jego pokój. Otworzył drzwi. Czerń, czerwień i biel. Och, coś czułam, że takie tu będą dominować kolory. Rozejrzałam się po sporym pokoju. Dwuosobowe łóżko, kilka regałów z płytami, szafki,mały stoliczek naprzeciwko wiszącego małego telewizora, pod jednym z okien stało biurko a na nim swoje miejsce miała mała lampka i laptop. Panele były ozdobione dywanem leżącym na środku pokoju. Na dywanie było kilka wielkich poduszek i gitara. Rozejrzałam się po ścianach. Wisiało na nich kilka obrazów. Na parapecie stało pare kwiatów.... Okna były w pół zasłonięte bardzo ciemnymi roletami a na karniszach wisiały czarno czerwone zasłony. Pokój bardzo mi się spodobał.... Szczególnie te wielkie poduchy na dywanie.
- Idę po coś do picia, chcesz coś szczególnego ?
- Cokolwiek. - uśmiechnęłam się do niego. Zszedł na dół. Rozejrzałam się ponownie po pokoju. Jak na pokój chłopaka, panuje tu wręcz przerażający porządek. Chyba że latał tu ze szczotką jak wrócił zaraz po szkole.... Kastiel latający ze szmatką po pokoju.... Właśnie to sobie wyobraziłam i nie ukryłam rozbawienia. Chichocząc podeszłam do jednego z regałów. Znalazłam płytę Slipknota. Uśmiechnęłam się i postanowiłam ją włączyć. Wypatrzyłam na szafce wieżę. Sprawnie odpaliłam płytkę i usiadłam sobie na dywanie. Taki mięciutki oww.... Opatuliłam się tymi genialnymi poduszkami i rozejrzałam się po pokoju. Więc była tu tylko Debra.... Mój wzrok przeniósł się na łóżko. Aż ciarki mnie przeszły na samą myśl o tym, że mój Kastiel obmacywał ją na tej pościeli.
- Bleeee - mruknęłam
- Co się stało ? - pojawił się Kastiel
- Wyobraziłam sobie coś, czego zdecydowanie nie powinnam... - westchnęłam - Czoo tam masz ?
- Wino - uśmiechnął się i podał mi jedną lampkę. - Widzę, że się zapoznałaś z regałem.
- A ja widzę, że chcesz mnie upić. - spojrzałam na niego spod byka.
- Wcale nie... - och... i ten jego uśmiech. TEN właśnie, który mówi sam za siebie. Zboczeniec i kłamca. Zaśmiałam się i walnęłam w niego poduszką.
- Tak chcesz się bawić ? - mruknął rozbawiony i odstawił swoją lampkę na stolik podszedł do mnie i z moją zrobił to samo. Wyczułam zagrożenie więc zaczęłam się odsuwać. Kastiel zaczął się śmiać i rzucił się na mnie z poduszką. Zaczęliśmy wesoło się nimi napierdalać. Przez przypadek przywaliłam mu w głowę.
- Osz ty.... - mruknął i powalił mnie na podłogę. Usiadł na mnie okrakiem i przycisnął moje nadgarstki do paneli. Nie mogłam się ruszyć. Uśmiechnął się triumfalnie i zniżył do mojej szyi. Zaczął ją podgryzać.
- Aaaałaaaa Kastiel... - mruknęłam niezadowolona. Kurwa, troche to jednak boli. Zaczęłam się pod nim wiercić. Oswobodził moją jedną rękę i podwinął mi bluzkę. Jego ręka zaczęła błądzić po moim brzuchu. Znowu zajął się moją szyją ja w tym czasie wyciągnęłam rękę po poduszkę. Walnęłam go nią, obsunął się. Wykorzystałam okazję i teraz ja na niego wskoczyłam. Uśmiechał się łobuzersko. Pochyliłam się nad nim i przelotnie pocałowałam. Cały czas siedząc na nim sięgnęłam po mój kieliszek wina. Wzięłam spory łyk.
- Jesteś samolubna kochanie.. - miał naburmuszoną minę. Zaśmiałam się i znowu wzięłam, tym razem mniejszy łyk i pochyliłam się nad czerwonowłosym. Złączyłam nasze usta.
- Mmmm.... Z ust do ust, tak ? Uwielbiam twoje sposoby dzielenia się. - uśmiechnął się
- Wiesz co ?
- Hm ? - jego ręka zaczęła błądzić po moim udzie
- Mam ochote na 2 rzeczy.... No na 3...
- Zamieniam się w słuch.
- Mam ochotę na coś mocniejszego niż wino...- pomachałam kieliszkiem znajdującym się w mojej ręce - I mam ochotę na dłuuuugą kąpiel...- przegryzłam wargę - ... z tobą. - dokończyłam. Spojrzał na mnie. Wzrok pożądania.... Jak ja uwielbiam to jego spojrzenie.
- A ta 3 rzecz ? - zainteresował się. Pochyliłam się nad nim
- Powiem ci w międzyczasie ... - szepnęłam mu do ucha
Później może wstawię kolejny :D
Weekend kochani *-*
---------------------------------------------------------------------
Stałam oczarowana zapachem, który tak strasznie uwielbiam. Czy on to zrobił celowo ?
- Ściągaj buty i zapraszam do środka. Rozgość się. - uśmiechnął się zdejmując trampki. Poszedł w głąb domu. Ocknęłam się. Ściągnęłam czarne botki i kurtkę. Nieśmiało poszłam śladami Kastiela, rozglądając się dyskretnie. Dom był raczej w nowoczesnym stylu. Weszłam do salonu. Był ogromny. Pięknie urządzony, dominowała biel z brązem. Moją uwagę przykuł kominek na małej ściance, wyglądało to dość nietypowo, bowiem ta ścianka miała może z 3 metry szerokości.... Dostrzegłam Kastiela, który błąkał się za tą ścianką. Poszłam tam. Kuchnia z jadalnią. Dominowała również biel ale tym razem z szarością. Byłam po prostu oczarowana tym miejscem.
- Kastiel, masz przepiękny dom...
- Zaraz Cię oprowadzę. Muszę jeszcze schować lody do zamrażarki. - powiedział i tak też zrobił. Po chwili podszedł do mnie i pocałował mnie czule w usta. - Coś ty taka spięta ?
- Twój dom mnie troche onieśmiela
- Przyzwyczaisz się - uśmiech zaszczycił na jego twarzy. - Chodź zaprowadzę cię do piwnicy.
- Piwnicy ? - chyba się przesłyszałam
- Tak, mamy tam czasami próby z chłopakami. - zaśmiał się - Myślałaś, że cię tam zamknę ?
- Przeszło mi to przez myśl...
- Oj kochanie.... Jedyne miejsce w którym cię dzisiaj zamknę to mój pokój. - ujął moją dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek. - Chooodź... - mruknął rozbawiony i ruszyliśmy przed siebie. Doszliśmy do brązowych drzwi, Kast pociągnął za klamkę. Schody w dół. Zeszliśmy na dół, chłopak zapalił światła.
- Wow... - to było moje jedyne słowo jakie mogłam powiedzieć. Ta piwnica była ogromna. Wszędzie były głośniki, wzmacniacze. Na ścianach wisiały gitary. W kątach walały się krzesła.
- Często tu przesiaduje... - podszedł do ściany i ściągnął jedną z gitar akustycznych. Uśmiechnął się do mnie i zaczął na niej brzdąkać. Oww... Kochany. Kiedy skończył, odwiesił gitarę na miejsce. Podeszłam do niego i pocałowałam go.
- To było słodkie... - uśmiechnęłam się i jeszcze raz go pocałowałam.
- Chodźmy dalej. - zarządził. Weszliśmy na piętro. Pokazał mi sypialnię rodziców, łazienkę w ich pokoju. Następnie pokazał mi łazienkę na piętrze, z której korzysta jedynie on. Była czarno biała. W oczy rzucała się ogromna wanna a tuż obok znajdowała się mała, szklana kabina prysznicowa. Wyszliśmy z łazienki i w końcu trafiliśmy do, najważniejszego jak to Kastiel określił, miejsca w całym domu. Jego pokój. Otworzył drzwi. Czerń, czerwień i biel. Och, coś czułam, że takie tu będą dominować kolory. Rozejrzałam się po sporym pokoju. Dwuosobowe łóżko, kilka regałów z płytami, szafki,mały stoliczek naprzeciwko wiszącego małego telewizora, pod jednym z okien stało biurko a na nim swoje miejsce miała mała lampka i laptop. Panele były ozdobione dywanem leżącym na środku pokoju. Na dywanie było kilka wielkich poduszek i gitara. Rozejrzałam się po ścianach. Wisiało na nich kilka obrazów. Na parapecie stało pare kwiatów.... Okna były w pół zasłonięte bardzo ciemnymi roletami a na karniszach wisiały czarno czerwone zasłony. Pokój bardzo mi się spodobał.... Szczególnie te wielkie poduchy na dywanie.
- Idę po coś do picia, chcesz coś szczególnego ?
- Cokolwiek. - uśmiechnęłam się do niego. Zszedł na dół. Rozejrzałam się ponownie po pokoju. Jak na pokój chłopaka, panuje tu wręcz przerażający porządek. Chyba że latał tu ze szczotką jak wrócił zaraz po szkole.... Kastiel latający ze szmatką po pokoju.... Właśnie to sobie wyobraziłam i nie ukryłam rozbawienia. Chichocząc podeszłam do jednego z regałów. Znalazłam płytę Slipknota. Uśmiechnęłam się i postanowiłam ją włączyć. Wypatrzyłam na szafce wieżę. Sprawnie odpaliłam płytkę i usiadłam sobie na dywanie. Taki mięciutki oww.... Opatuliłam się tymi genialnymi poduszkami i rozejrzałam się po pokoju. Więc była tu tylko Debra.... Mój wzrok przeniósł się na łóżko. Aż ciarki mnie przeszły na samą myśl o tym, że mój Kastiel obmacywał ją na tej pościeli.
- Bleeee - mruknęłam
- Co się stało ? - pojawił się Kastiel
- Wyobraziłam sobie coś, czego zdecydowanie nie powinnam... - westchnęłam - Czoo tam masz ?
- Wino - uśmiechnął się i podał mi jedną lampkę. - Widzę, że się zapoznałaś z regałem.
- A ja widzę, że chcesz mnie upić. - spojrzałam na niego spod byka.
- Wcale nie... - och... i ten jego uśmiech. TEN właśnie, który mówi sam za siebie. Zboczeniec i kłamca. Zaśmiałam się i walnęłam w niego poduszką.
- Tak chcesz się bawić ? - mruknął rozbawiony i odstawił swoją lampkę na stolik podszedł do mnie i z moją zrobił to samo. Wyczułam zagrożenie więc zaczęłam się odsuwać. Kastiel zaczął się śmiać i rzucił się na mnie z poduszką. Zaczęliśmy wesoło się nimi napierdalać. Przez przypadek przywaliłam mu w głowę.
- Osz ty.... - mruknął i powalił mnie na podłogę. Usiadł na mnie okrakiem i przycisnął moje nadgarstki do paneli. Nie mogłam się ruszyć. Uśmiechnął się triumfalnie i zniżył do mojej szyi. Zaczął ją podgryzać.
- Aaaałaaaa Kastiel... - mruknęłam niezadowolona. Kurwa, troche to jednak boli. Zaczęłam się pod nim wiercić. Oswobodził moją jedną rękę i podwinął mi bluzkę. Jego ręka zaczęła błądzić po moim brzuchu. Znowu zajął się moją szyją ja w tym czasie wyciągnęłam rękę po poduszkę. Walnęłam go nią, obsunął się. Wykorzystałam okazję i teraz ja na niego wskoczyłam. Uśmiechał się łobuzersko. Pochyliłam się nad nim i przelotnie pocałowałam. Cały czas siedząc na nim sięgnęłam po mój kieliszek wina. Wzięłam spory łyk.
- Jesteś samolubna kochanie.. - miał naburmuszoną minę. Zaśmiałam się i znowu wzięłam, tym razem mniejszy łyk i pochyliłam się nad czerwonowłosym. Złączyłam nasze usta.
- Mmmm.... Z ust do ust, tak ? Uwielbiam twoje sposoby dzielenia się. - uśmiechnął się
- Wiesz co ?
- Hm ? - jego ręka zaczęła błądzić po moim udzie
- Mam ochote na 2 rzeczy.... No na 3...
- Zamieniam się w słuch.
- Mam ochotę na coś mocniejszego niż wino...- pomachałam kieliszkiem znajdującym się w mojej ręce - I mam ochotę na dłuuuugą kąpiel...- przegryzłam wargę - ... z tobą. - dokończyłam. Spojrzał na mnie. Wzrok pożądania.... Jak ja uwielbiam to jego spojrzenie.
- A ta 3 rzecz ? - zainteresował się. Pochyliłam się nad nim
- Powiem ci w międzyczasie ... - szepnęłam mu do ucha
sobota, 17 stycznia 2015
13. Propozycja nie do odrzucenia.
Halooo XD
Mam problemy z weną ;-; XD
---------------------------------------------------------------------
Zaczął się kolejny tydzień. Od rana byłam cała w skowronkach. Przyszłam z Kastielem do szkoły, tak niechętnie wyszłam z łóżka. Westchnęłam.
- Co jest ? na szyi poczułam ciepłe usta Kastiela
- Tak bardzo nie chciało mi się dzisiaj przychodzić do szkoły... - mruknęłam zamykając szafkę. Odwróciłam się do chłopaka, ten od razu przycisnął mnie do szafek. Zbliżył się do mnie, nasze nosy się stykały.
- Mi też...- szepnął i pocałował mnie - Kiedy wraca twoja mama ?
- Hm... Chyba w czwartek.... Ale nie jestem pewna. Ewentualnie piątek. Czemu pytasz ? - spojrzałam na niego pytająco. Uśmiechnął się zadziornie.
- Śpisz dzisiaj u mnie ? - zapytał bezwstydnie. Starałam się ukryć uśmiech, ale coś mi nie wyszło. Nocka w domu Kastiela... Sama ta myśl jest bardzo podniecająca... Po chwili jednak wróciłam do rzeczywistości.
- Jutro szkoła, kochanie. - mruknęłam. Kastiel zbliżył usta do mojego ucha.
- A kto powiedział, że do niej jutro przyjdziemy, kochanie. - szepnął. O rany... Jego gorący oddech doprowadza mnie do szaleństwa.
- Czy ty mnie chcesz zdemoralizować ? - zaśmiałam się
- Owszem...- szepnął i wbił się w moje usta. To był cudownie długi pocałunek. Zarzuciłam sobie ręce na jego szyję a on złapał mnie za pośladki i przysunął się do mnie jeszcze bliżej.
- Eckhm.... - usłyszeliśmy, Kastiel obsunął się ode mnie i stanął obok mnie. Dyrektorka, jak miło...
- Wasza dwójka, do mojego gabinetu, natychmiast ! - warknęła na nas i odwróciła się. Spojrzałam na Kasta on na mnie i zaczęliśmy się śmiać, ale posłusznie poszliśmy za dyrektorką. Weszliśmy do jej przepełnionego różem gabinetu. Usiadła za białym biurkiem i spojrzała na nas.
- To jest szkoła moi drodzy. I w szkole panują pewne zasady. Ja rozumiem, że jesteście w takim wieku, w którym zaczynacie fascynować się przeciwną płcią, ale takie sceny jak przed chwilą, są w tej szkole zabronione. Rozumiecie ? Z-a-b-r-o-n-i-o-n-e - podkreśliła ostatnie słowo.
- Przepraszamy - powiedziałam
- Do klasy ! - warknęła. Wyszliśmy z gabinetu.
- Stara czasem potrafi zepsuć cały dzień....- mruknął Kastiel. Zaśmiałam się.
- Przesadzasz
- Eh... To jak ?
- Wagary z Tobą ?
- Mhm...
- Okej - uśmiechnęłam się. Czerwonowłosy wyszczerzył się do mnie.
- Idziemy od razu po szkole. Po drodze wstąpimy do sklepu po jakieś zakupy.
- Kast, mam zajęcia w klubie po szkole...
- To nie idź....
- Kastiel...
- Dobra... Przyjdę później po ciebie.
- Przyjdź po mnie do domu...
- Do domu ?
- Muszę wziąć jakieś rzeczy ? Piżamę jakąś, ciuchy na zmianę....
- Piżama akurat będzie zbędna... - uśmiechnął się jednoznacznie. Walnęłam go. Zaczął się śmiać. - Skoro chcesz.... To okej, haha.
- Chodźmy na lekcje, przecież ta zaraz znowu się do nas przyczepi. - westchnęłam i weszliśmy do klasy.
***
- Szczotka do włosów, spinka, kosmetyczka.... Hm.. Chyba już wszystko.- mruknęłam sama do siebie i zamknęłam torbę. Spojrzałam na nią... - Kurdę, nie jest za duża ? - zastanowiłam się. W końcu idę do niego tylko na jedną noc. Agh... Aż na jedną noc. Westchnęłam ciężko i podeszłam do lustra. Zerknęłam na swoje odbicie. - Pierwszy raz będę u niego w domu... To troche dziwne... - mruknęłam i usłyszałam dzwonek do drzwi. Zabrałam torbę i zbiegłam na dół. Szybko założyłam kurtkę i buty po czym otworzyłam drzwi. Stał w nich Kastiel, w rękach trzymał pełno siatek. Zaśmiałam się na ten widok i pocałowałam go.
- Byłem w sklepie - podniósł lekko swoje ręce.
- Widzę, mogliśmy iść razem...
- Oj nie dąsaj się... Idziemy. - powiedział
- nie dąsaj się... - mruknęłam pod nosem przedrzeźniając go. Zakluczyłam drzwi i schowałam klucze do torby.
- Mała, słyszałem to.
- To dobrze - mruknęłam i stanęłam przy jego boku. Ruszyliśmy przed siebie, Kast prowadził. Panowała między nami dosyć niezręczna cisza.
- O czym tak myślisz ? - zapytałam w końcu, patrząc na jego twarz.
- O Tobie... a ty ?
- Myślę o tym, że jesteśmy razem już tyle czasu a ja dopiero pierwszy raz będę w twoim domu...
- Rzadko przyprowadzam tam dziewczyny. Właściwie wcale... Oprócz Debry żadna inna tam nie była.
- Dlaczego ? - zapytałam. Spojrzał na mnie
- Pogadamy jak dojdziemy. - mruknął. Ucieka od odpowiedzi... Znowu to samo. Przewróciłam oczami, ale nie chce się z nim sprzeczać. Ech.... I ponownie nastała cisza. Szliśmy tak przez jakieś 15 minut aż w końcu dotarliśmy. Piękny dom. Zrobił na mnie wrażenie. Kastiel otworzył bramkę, weszłam pierwsza. Rozejrzałam się po ogródku. Usłyszałam głośne szczekanie i nagle zza domu wybiegł czarny, ogromny doberman. Jak mnie zobaczył, przyspieszył i ruszył na mnie. Jest taki śliczny. Uśmiechnęłam się i schyliłam. Pies dobiegł do mnie i spojrzał na mnie pytająco. Ostrożnie wyciągnęłam rękę w jego stronę, powąchał ją i spojrzał mi w oczy. Trącił moją rękę mokrym nosem.
- NIE ! Zostaw ! - krzyknął Kastiel i przerażony podbiegł do mnie. Spojrzałam na niego pytająco wesoło głaszcząc psa.
- Nie ugryzł cie ? - spojrzał na mnie i na psa... - O rany... Tak się bałem, że coś ci zrobi.... - przykucnął i przytulił mnie - Jesteś na prawdę niesamowita.... On nie lubi obcych a tu proszę...
- Jest piękny.... Jak się wabi ten twój doberman ?
- To owczarek francuski kochanie - zaśmiał się - A wabi się Demon.
- Demon ? Groooźnie haha. A to taaaki kochany piesek - powiedziałam przesłodzonym głosem głaszcząc psa. Zaczął merdać ogonem.
- Jeszcze brakuje tego żebym był zazdrosny o własnego psa... Chodźmy do środka, robi się chłodno.
- Okeeej. - uśmiechnęłam się i wyprostowałam.
Kastiel pozbierał siatki z trawy i podszedł do drzwi. Otworzył je i wpuścił. Z wnętrza domu od razu buchnął zapach piżma. O rany...
Mam problemy z weną ;-; XD
---------------------------------------------------------------------
Zaczął się kolejny tydzień. Od rana byłam cała w skowronkach. Przyszłam z Kastielem do szkoły, tak niechętnie wyszłam z łóżka. Westchnęłam.
- Co jest ? na szyi poczułam ciepłe usta Kastiela
- Tak bardzo nie chciało mi się dzisiaj przychodzić do szkoły... - mruknęłam zamykając szafkę. Odwróciłam się do chłopaka, ten od razu przycisnął mnie do szafek. Zbliżył się do mnie, nasze nosy się stykały.
- Mi też...- szepnął i pocałował mnie - Kiedy wraca twoja mama ?
- Hm... Chyba w czwartek.... Ale nie jestem pewna. Ewentualnie piątek. Czemu pytasz ? - spojrzałam na niego pytająco. Uśmiechnął się zadziornie.
- Śpisz dzisiaj u mnie ? - zapytał bezwstydnie. Starałam się ukryć uśmiech, ale coś mi nie wyszło. Nocka w domu Kastiela... Sama ta myśl jest bardzo podniecająca... Po chwili jednak wróciłam do rzeczywistości.
- Jutro szkoła, kochanie. - mruknęłam. Kastiel zbliżył usta do mojego ucha.
- A kto powiedział, że do niej jutro przyjdziemy, kochanie. - szepnął. O rany... Jego gorący oddech doprowadza mnie do szaleństwa.
- Czy ty mnie chcesz zdemoralizować ? - zaśmiałam się
- Owszem...- szepnął i wbił się w moje usta. To był cudownie długi pocałunek. Zarzuciłam sobie ręce na jego szyję a on złapał mnie za pośladki i przysunął się do mnie jeszcze bliżej.
- Eckhm.... - usłyszeliśmy, Kastiel obsunął się ode mnie i stanął obok mnie. Dyrektorka, jak miło...
- Wasza dwójka, do mojego gabinetu, natychmiast ! - warknęła na nas i odwróciła się. Spojrzałam na Kasta on na mnie i zaczęliśmy się śmiać, ale posłusznie poszliśmy za dyrektorką. Weszliśmy do jej przepełnionego różem gabinetu. Usiadła za białym biurkiem i spojrzała na nas.
- To jest szkoła moi drodzy. I w szkole panują pewne zasady. Ja rozumiem, że jesteście w takim wieku, w którym zaczynacie fascynować się przeciwną płcią, ale takie sceny jak przed chwilą, są w tej szkole zabronione. Rozumiecie ? Z-a-b-r-o-n-i-o-n-e - podkreśliła ostatnie słowo.
- Przepraszamy - powiedziałam
- Do klasy ! - warknęła. Wyszliśmy z gabinetu.
- Stara czasem potrafi zepsuć cały dzień....- mruknął Kastiel. Zaśmiałam się.
- Przesadzasz
- Eh... To jak ?
- Wagary z Tobą ?
- Mhm...
- Okej - uśmiechnęłam się. Czerwonowłosy wyszczerzył się do mnie.
- Idziemy od razu po szkole. Po drodze wstąpimy do sklepu po jakieś zakupy.
- Kast, mam zajęcia w klubie po szkole...
- To nie idź....
- Kastiel...
- Dobra... Przyjdę później po ciebie.
- Przyjdź po mnie do domu...
- Do domu ?
- Muszę wziąć jakieś rzeczy ? Piżamę jakąś, ciuchy na zmianę....
- Piżama akurat będzie zbędna... - uśmiechnął się jednoznacznie. Walnęłam go. Zaczął się śmiać. - Skoro chcesz.... To okej, haha.
- Chodźmy na lekcje, przecież ta zaraz znowu się do nas przyczepi. - westchnęłam i weszliśmy do klasy.
***
- Szczotka do włosów, spinka, kosmetyczka.... Hm.. Chyba już wszystko.- mruknęłam sama do siebie i zamknęłam torbę. Spojrzałam na nią... - Kurdę, nie jest za duża ? - zastanowiłam się. W końcu idę do niego tylko na jedną noc. Agh... Aż na jedną noc. Westchnęłam ciężko i podeszłam do lustra. Zerknęłam na swoje odbicie. - Pierwszy raz będę u niego w domu... To troche dziwne... - mruknęłam i usłyszałam dzwonek do drzwi. Zabrałam torbę i zbiegłam na dół. Szybko założyłam kurtkę i buty po czym otworzyłam drzwi. Stał w nich Kastiel, w rękach trzymał pełno siatek. Zaśmiałam się na ten widok i pocałowałam go.
- Byłem w sklepie - podniósł lekko swoje ręce.
- Widzę, mogliśmy iść razem...
- Oj nie dąsaj się... Idziemy. - powiedział
- nie dąsaj się... - mruknęłam pod nosem przedrzeźniając go. Zakluczyłam drzwi i schowałam klucze do torby.
- Mała, słyszałem to.
- To dobrze - mruknęłam i stanęłam przy jego boku. Ruszyliśmy przed siebie, Kast prowadził. Panowała między nami dosyć niezręczna cisza.
- O czym tak myślisz ? - zapytałam w końcu, patrząc na jego twarz.
- O Tobie... a ty ?
- Myślę o tym, że jesteśmy razem już tyle czasu a ja dopiero pierwszy raz będę w twoim domu...
- Rzadko przyprowadzam tam dziewczyny. Właściwie wcale... Oprócz Debry żadna inna tam nie była.
- Dlaczego ? - zapytałam. Spojrzał na mnie
- Pogadamy jak dojdziemy. - mruknął. Ucieka od odpowiedzi... Znowu to samo. Przewróciłam oczami, ale nie chce się z nim sprzeczać. Ech.... I ponownie nastała cisza. Szliśmy tak przez jakieś 15 minut aż w końcu dotarliśmy. Piękny dom. Zrobił na mnie wrażenie. Kastiel otworzył bramkę, weszłam pierwsza. Rozejrzałam się po ogródku. Usłyszałam głośne szczekanie i nagle zza domu wybiegł czarny, ogromny doberman. Jak mnie zobaczył, przyspieszył i ruszył na mnie. Jest taki śliczny. Uśmiechnęłam się i schyliłam. Pies dobiegł do mnie i spojrzał na mnie pytająco. Ostrożnie wyciągnęłam rękę w jego stronę, powąchał ją i spojrzał mi w oczy. Trącił moją rękę mokrym nosem.
- NIE ! Zostaw ! - krzyknął Kastiel i przerażony podbiegł do mnie. Spojrzałam na niego pytająco wesoło głaszcząc psa.
- Nie ugryzł cie ? - spojrzał na mnie i na psa... - O rany... Tak się bałem, że coś ci zrobi.... - przykucnął i przytulił mnie - Jesteś na prawdę niesamowita.... On nie lubi obcych a tu proszę...
- Jest piękny.... Jak się wabi ten twój doberman ?
- To owczarek francuski kochanie - zaśmiał się - A wabi się Demon.
- Demon ? Groooźnie haha. A to taaaki kochany piesek - powiedziałam przesłodzonym głosem głaszcząc psa. Zaczął merdać ogonem.
- Jeszcze brakuje tego żebym był zazdrosny o własnego psa... Chodźmy do środka, robi się chłodno.
- Okeeej. - uśmiechnęłam się i wyprostowałam.
Kastiel pozbierał siatki z trawy i podszedł do drzwi. Otworzył je i wpuścił. Z wnętrza domu od razu buchnął zapach piżma. O rany...
środa, 14 stycznia 2015
12. I'm in heaven.
;3
---------------------------------------------------------------------
O rany, jest mi tak cudownie dobrze... To uczucie mogłoby trwać wiecznie. Otworzyłam powoli oczy, boskie widoki z samego rana. Klatka piersiowa, która robiła mi za poduszkę. Podniosłam lekko głowę, Kastiel tak słodko śpi. Mogłabym patrzeć na niego godzinami. Uśmiechnęłam się i pochyliłam nad jego klatą, po czym lekko pocałowałam. Objął mnie i przycisnął do siebie.
- Rosee... - mruknął przez sen. O rany.... Chyba zrobiłam się czerwona jak burak. Co mu się śni ? W ogóle... Rany... Do czego tu wczoraj doszło ? W sumie... Prędzej czy później i tak by do tego doszło. " Poruchał, teraz zostawi " nagle odezwała się moja podświadomość i przypomniałam sobie słowa Su ''Wydaje mi się, że naznaczył sobie ciebie jako cel. Zdobędzie go i zostawi. On taki jest. " Zdobył mnie.... I co ? Teraz mnie zostawi ?
Zrobiło mi się przykro na samą myśl. I mój cudowny poranek poszedł się jebać. Delikatnie, aby nie obudzić Kastiela podniosłam się i wyszłam z łóżka. Ubrałam jego koszulkę, podeszłam do szafki z bielizną i wciągnęłam na siebie białe, koronkowe figi. Zerknęłam na śpiącego chłopaka... Co teraz będzie ? to pytanie bardzo mnie dręczy i nurtuje. O rany ale się zdołowałam.... Postanowiłam zrobić jakieś śniadanie, cokolwiek aby na chwilę zapomnieć... Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Po drodze zerknęłam na godzinę; 10.33 ?! Chyba mój nowy rekord. Nie lubię tak długo spać. Podeszłam do lodówki
- Co by tu zrobić ? - zerknęłam do środka - Może omlety ? - zastanowiłam się, zaczęło mi burczeć w brzuchu - Okej, cokolwiek. - mruknęłam. Wyjęłam kilka jajek, ser, szynkę i jakieś warzywa. Włączyłam radio. Maroon 5 Animals. Dobra nutka. Tanecznym krokiem zabrałam się za robienie omletów. W mgnieniu oka wzięłam się za smażenie. Rose w kuchni, wywijająca tyłkiem na prawo i lewo osoba, która nie wie co robi. Bosz.... Poczułam na sobie czyjeś ręce. Podskoczyłam
- Wystraszyłem cię ? - poczułam na szyi gorące usta Kastiela.
- Nie rób tak.... Nigdy więcej.... - nabrałam powietrza. Przytulił mnie od tyłu.
- Wiesz jakie było moje rozczarowanie jak obudziłem się sam ? Myślałem, że obudzę się obok mojej dziewczyny... - zaczął składać gorące pocałunki na moim karku. - Mmmm... Co ty w ogóle pichcisz ?
- Omlety, lubisz ? - zapytałam niechcący ocierając się o jego krocze.
- Lubię, ale jeżeli mam je zjeść, przestań tak robić.
- Jak ? Tak ? - znowu, tym razem celowo, otarłam tyłkiem o jego krocze. Nabrał głośno powietrza.
- Zaraz przelecę cię na blacie kuchennym.... - jego słowa...Och czyżby to była prawdziwa twarz Kastiela ? Chyba ją polubię.
- Może najpierw coś zjesz ? - zaśmiałam się
- Ok... Ale najpierw - Odwrócił mnie i wbił się w moje usta. Spojrzał mi w oczy, uśmiechnął się i udał w kierunku stołu. Stałam chwilę zdezorientowana, ale uśmiech w końcu pojawił się na mojej twarzy. Nałożyłam omlety na talerze i podałam do stołu.
- Smacznegoo - powiedziałam
- A smacznego. - odpowiedział. Zabraliśmy się za konsumpcję. Spojrzałam na Kastiela i momentalnie posmutniałam co nie uszło jego uwadze,
- Co się dzieje ? - zapytał. Spuściłam z niego wzrok. - Czemu na mnie nie patrzysz, Rose ? Chodzi o noc ?
- Po części... - powiedziałam cicho - Boję się... Że mnie zostawisz. - powiedziałam lekko zaskoczona moją szczerością. Teraz to już wpadłam w mega epickiego doła. Schowałam twarz w rękach zażenowana i zaniepokojona. Boję się jego odpowiedzi... Usłyszałam jak wstał od stołu, ale zabrakło mi odwagi żeby na niego spojrzeć. Poszedł się ubrać ? Wyjdzie ? Zostawi mnie ? Poczułam jego dłonie na sobie, chwilę później mnie przytulił.
- Dlaczego miałbym cię zostawić ? - wtuliłam się w niego.
- Su niedawno powiedziała mi, że naznaczyłeś mnie sobie jako cel... Cel który zdobędziesz i zostawisz... Bo taki jesteś... - Kastiel zacisnął rękę w pięść.
- I uwierzyłaś jej ?
- Nie ... Nie do końca.... Nie znałam cię jeszcze za dobrze.... Ciężko mi było wyrobić sobie o tobie jakąś opinie a nie chciałam się kierować jej widzimisię. Chociaż jej słowa później się troche urzeczywistniały... I teraz ta noc.... Moja podświadomość sobie ze mnie zadrwiła i .... Przeraziło mnie to że możesz mnie tak o, zostawić... Przeraża mnie taka myśl Kastiel.... Nie wiem czemu, ale tak jest. Przeraża mnie to co do Ciebie czuje po tak krótkim czasie... Nie umiem tego zrozumieć... Ale na prawdę, myśl, że mógłbyś mnie zostawić ... - pocałował mnie przerywając mi.
- Nie zamierzam Cię zostawić Rose. Tej idiotce nie można ufać jeżeli chodzi o mnie...Ja... - zawahał się.. - Ja Cię Kocham... - szepnął niepewnie. Mam wrażenie, że się przesłyszałam. Kastiel mnie kocha... Och... Kamień spadł mi z serca.... Boże jak mi ulżyło. Pocałowałam go. - Olać śniadanie, zjemy później... Idziemy na górę. - pociągnął mnie za rękę. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego pytająco. Ominął mój wzrok, podszedł do mnie i wziął na ręce. Zaniósł mnie do mojego pokoju.
**
Leżeliśmy sobie patrząc w sufit. Kastiel jest niesamowity w łóżku... I troche mnie to przeraża. Nagle ni stąd, ni zowąd zaczął się śmiać. Podniosłam się i spojrzałam na niego pytająco.
- Co cię tak rozbawiło, hm ?
- Właśnie od dzisiaj mogę całować i obmacywać cię wszędzie - powiedział i znowu zaczął się śmiać. He? Chyba nie ogarnęłam. Oparł się na łokciu, patrzeliśmy sobie w oczy.
- No wiesz.... WSZĘDZIE. - podkreślił, ja jednak nadal patrzyłam na niego pytająco. - Kicia, pamiętasz jak jakiś czas temu pocałowałem cię i powiedziałem, że musisz się przyzwyczaić bo zamierzam całować cię wszędzie i o każdej porze ? Ty wtedy zauważyłaś dwuznaczność tego słowa a ja powiedziałem, że na takie wszędzie przyjdzie czas.... I teraz właśnie nadszedł... - wyjaśnił.
- Aaaa...No to ogarnęłam, zapomniałam o tym haha. - zaśmiałam się. Że on pamięta o takich rzeczach... Z drugiej strony... - Kicia ? - zapytałam rozbawiona
- Nie podoba ci się ? - zaśmiał się, ale w jego oczach zauważyłam cień rozczarowania.
- Żaden chłopak jeszcze się tak do mnie nie zwracał - zaśmiałam się - Jestem zbyt... Nieprzyzwoita na takie ksywki hahah.
- Nieprzyzwoita ? - powtórzył zdziwiony - Nie sądzę abyś była nieprzyzwoita...
- Fajnie, że tak myślisz... Ty tak na mnie wpływasz haha
- Tak czyli jak ? Że przeze mnie jesteś nieprzyzwoita ?
- Nieee.... Masz na mnie dobry wpływ. Skoro w twoich oczach jestem przyzwoita... To znaczy, że na swój sposób... W końcu ktoś mnie okiełznał. - uśmiechnęłam się subtelnie i przejechałam ręką po jego policzku. Kastiel przybliżył się do mnie i pocałował mnie. Obsunął się ode mnie i położył, pociągnął mnie za sobą. Położyłam się na jego klatce piersiowej.
- Spędzimy tu cały dzień ? - zapytałam
- Mhm.... Masz coś przeciwko ? - pocałował mnie w czubek głowy.
- Nie jestem zwolenniczką całodniowego wylegiwania się w łóżku haha, ale raz mogę zrobić wyjątek....Tym bardziej, że jest mi niesamowicie dobrze.
- Mi też - ścisnął mnie. Mogłabym tak spędzić kilka kolejnych dni.
poniedziałek, 12 stycznia 2015
11. Moje miejsce jest przy Tobie.
+ 18
---------------------------------------------------------------------
Kiedy zeszliśmy z balkonu, wróciliśmy na chwilę do znajomych. Ale nie na długą, bo Kastiel stwierdził, że ma dosyć na dzisiaj. Zebraliśmy się i poszliśmy. Ostatnia kolejka chyba go tylko dobiła. Cały chodnik był nasz. Starałam się jakoś nawiązać z nim kontakt, ale ciężko było. To był wyjątkowo męczący spacer. Doszliśmy pod mój dom. Spojrzałam na niego. O rany, przecież nie mogę go tak zostawić. On sam do domu nie dojdzie.
- Chodź Kast. - mruknęłam i pociągnęłam go za rękę.
- Hm ?
- Zostajesz u mnie. - powiedziałam stanowczo.
- Roseeey.... Ja dam sobiee radę. - uśmiechnął się. No jasne.
- Bez dyskusji. Chodź. - złapałam go za ramię i wciągnęłam do środka klatki. Dosyć sprawnie weszliśmy po schodach na górę. Otworzyłam drzwi i wepchnęłam do środka Kastiela. Zakluczyłam dom i odwiesiłam klucze. Ściągnęłam buty i kurtkę. Spojrzałam na Kasta, on ledwo stał na nogach. Westchnęłam ciężko.
- Pomogę ci... - podeszłam o niego. Rozwiązałam mu buty, sam je ściągnął. Podniosłam się. Spojrzałam mu w oczy i powoli zaczęłam rozpinać zamek kurtki. Ściągnęłam mu ją i odwiesiłam na wieszak.
- Chcesz wody ? - zapytałam, pokręcił głową. Teraz może nie, ale rano przyda się jak najbardziej. Poszłam do kuchni i wzięłam z lodówki 2 litrową butelkę wody.
- Może jesteś głodny ? - również pokręcił głową. Spoko. - Daję ci wybór, śpisz tutaj na kanapie, czy chcesz spać na górze ?
- Chcę spać tam gdzie ty...
- Kast.. - mruknęłam. Ale w sumie... Czemu nie ? -Eh... Chodź. - Złapałam go za rękę i zaciągnęłam na górę do mojego pokoju. Zapaliłam małą lampkę przy łóżku a na szafce po drugiej stronie łóżka postawiłam wodę. Kastiel rozejrzał się po moim pokoju.
- Tam jest łazienka jakby co - pokazałam na brązowe drzwi. Podeszłam do lustra i zaczęłam zmywać make up. Poszło mi to szybko. Zaczęłam się męczyć z sukienką. Cholera, że też musi być na zamek.
- Pomogę ci...- usłyszałam Kastiela. Zaszedł mnie od tyłu, odgarnął moje włosy na bok i zaczął delikatnie rozpinać moją sukienkę. Przeszły mnie ciarki. Nie spieszył się z tą sukienką, co zaczęło mnie strasznie irytować. Poczułam jak dojeżdża do końca. Nasze spojrzenia spotkały się w lustrze. Kastiel odsunął się ode mnie i ściągnął swoją koszulkę odkładając ją na krzesło. Znowu do mnie podszedł. Zsunął mi jedno ramiączko, powędrowało w dół a ja uwolniłam prawą rękę. Kast przybliżył się do mnie. Poczułam z tyłu jak napiera na mnie coś... Doskonale wiem co.... Chłopak przybliżył usta do mojej szyi. Och... Podobna gierka była na balkonie. Nie, tym razem nie dam mu takiej satysfakcji. Uwolniłam drugą rękę i odwróciłam się do niego. Och.... Klata Kastiela w całej, cudownej okazałości. Przejechałam palcem od jego szyi, idąc powoli w dół, po mostku, brzuchu. Zatrzymałam się na czarnym, skórzanym pasku od spodni. Podeszłam do niego nieco bliżej i rozpięłam klamrę. Spojrzałam mu w oczy, cholera on był tym rozbawiony. Ja jestem poważna.... W sumie... Czego ja od niego oczekuje ? Alkohol chyba zaczął działać. O czym ja w ogóle myślę ? Zlustrowałam Kastiela wzrokiem. Oj ja już wiem o czym myślę. Pochyliłam się nad jego klatką i obsypałam pocałunkami. W ogóle wpadł mi do głowy ciekawy pomysł. Skoro on tak lubi malinki.... Podniosłam głowę ku jego szyi i przywarłam do niej ustami. Zrobiłam jedną malinkę, drugą i trzecią.
- Rose... - westchnął ciężko ale nadal był rozbawiony. Tak cię to bawi, co powiesz teraz ? Pozwoliłam sukience opaść na podłogę. Czy ja właśnie stoję przed chłopakiem w samej bieliźnie ???? Owszem. Teraz to Kastiel zlustrował mnie wzrokiem. Jego rozbawienie stopniowo malało. Ha ? Czy ze mną jest coś nie tak ???
- Oj.... Grasz nie czysto.... - mruknął. W jego oczach nie było nawet odrobiny poprzedniego rozbawienia. W końcu stał się poważny.
- Chcę cię dotknąć ... - szepnął. Słyszałam już kiedyś coś podobnego.
- To zrób to. - czy ja mam deja vu ?
- Nie mogę, to się fatalnie skończy....
- Kast... - podeszłam do niego. To dziwne... Jest pijany.... I ma taką silną wolę ? Normalnie, każdy inny chłopak w tej sytuacji ... Może to ze mną jest coś nie tak ? W sumie co jest dziwnego w tym, że pożądam własnego chłopaka ? Generalnie nic, ale to dla mnie nowość, że własny chłopak nie pożąda mnie...
- Mała...Moja samokontrola też ma swoje granice. - powiedział. - Nie chce żeby stało się coś, czego później będziemy żałować. Nie chcę cię skrzywdzić. - mruknął. Ha? Skrzywdzić mnie ? OKEJ ! Nie będę go zmuszać do seksu. Mimo tego, że niesamowicie go pragnę...Pożądam ... O rany...Chyba jestem pijana.
- Jak nie, to okej. - mruknęłam. Odwróciłam się od niego niechętnie i schyliłam po sukienkę, CELOWO wypinając się do niego.
- Robisz to celowo... - mruknął
- Nigdy w życiu .... Jakbym chciała zrobić coś celowo.... - znowu odwróciłam się w jego stronę i zsunęłam sobie ramiączko od stanika. Kastiel nabrał powietrza. Zsunęłam drugie. No i PĘKŁ. Złapał mnie za biodra i dziko do siebie przysunął. Wbił się w moje usta. Normalnie aż zabrakło mi tchu. Sukienka znowu wylądowała na podłodze. Kastiel ruszył przed siebie kierując moim ciałem. Popchnął mnie na łóżko, opadłam na nie, można rzec, że nawet na swój sposób boleśnie. Spojrzałam na Kastiela, ściągał spodnie. Kiedy już tego dokonał, rzucił je na krzesło i wszedł na łóżko. Zlustrowałam go wzrokiem od góry aż do dołu. Moją uwagę przyciągnął jego czarny, spory, namiot. O rany....Jest gotowy... Podszedł do mnie i pochylił się nade mną. Znowu wbił się w moje usta. Ręką zbadał moje ciało, następnie palcem przejechał po mojej talii. Obsunął się ode mnie i teraz ustami zaczął badać, szczególnie okolice stanika.
- Jesteś...Taka....Piękna....- jego słowa były pieszczotą samą w sobie. Rozpływałam się. Dłonią zaczął masować moje udo. O boże, to takie podniecające. Ulokował się między moimi nogami. Spojrzał mi w oczy. TAM czułam jego napierającą i nalegającą na wyzwolenie męskość. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej, delikatnie go popchnęłam i usiadłam szybko na jego brzuchu. Ręce ułożyłam sobie na jego torsie masując go delikatnie. Kastiel podniósł się do pozycji siedzącej. Oplotłam go nogami. Przejechał ręką po moim policzku, druga badała moje plecy. Dotarła do zapięcia od stanika. Jednym, zwinnych ruchem go odpiął i rzucił w otchłań pokoju. Jedną ręką chwycił jedną pierś, drugą zaczął całować, lizać... Och.... Odchyliłam głowę do tyłu. Popchnęłam go na łóżko.
- O nie kochanie, nie będziesz dominować... - szepnął, nawet nie wiem kiedy, znowu leżałam pod nim. Jego usta zaczęły pieścić moją szyję. Odleciałam... Odleciałam w dalekie zakątki przyjemności. Poczułam jedynie przez chwile jak zsuwa ze mnie ostatnią rzecz, ale cały czas nie odrywał ust od mojej szyi. Jezu.... Rozkosz sama w sobie. Otworzyłam oczy, siedział między moimi nogami, nagi...Gotowy do działania... Spojrzałam w dół. Moje zdumienie było na pewno widoczne. Przysunął się do mnie. Czuje ciepło bijące od jego ciała. Pochylił się nade mną.
- Będę delikatny ... - szepnął. Poczułam jak baaaaardzo powoli we mnie wchodzi. Dało się słyszeć mój cichy jęk - Ach.... - westchnął. Cały czas wchodził.....Rany....
- Kastiel....
- Ćśś.... - pocałował mnie. Wycofał się delikatnie aby wykonać jeden, dosyć mocny posuwisty ruch. Mruknęłam mu do ust.
- Zacznijmy więc zabawę... - szepnął i zaczął się delikatnie poruszać. Zmysłowo.... Powoli...Wchodził i wychodził..... Bardzo powoli. - Ahh.... Może troche pikanterii ?
- Tak.... - szepnęłam. Pochylił się nade mną i pocałował przelotnie. Wyprostował się po chwili, złapał mnie za nogę i założył ją sobie na plecy. Ręce położył na moich biodrach. Zaczął się szybciej poruszać. Aktualna pozycja pozwalała mu na głębszą penetrację. O rany.... Jest cudowny.
- Szybciej ? - zapytał, ale nawet nie czekał na odpowiedź. Miał swoje tempo, które ja musiałam zaakceptować. Nasze ciała wpadły w cudowny rytm. Boże, jest taki... Obeznany w tym co robimy.
- Kastsiel....
- O tak mała... - westchnął. Zaraz dojdę.....O mój boże.... - Właśnie tak ... Dojdź dla mnie Rosevi - to było dla mnie jak zielone światło. Światło spełnienia. Krzyknęłam jego imię dochodząc. Doszliśmy w tym samym momencie.Opadł na moje ciało. Gorący i spocony.... Nie miałam siły i serca go z siebie zrzucić. Alkohol w końcu na dobre dał mi się we znaki. Kast sam po chwili się ze mnie zsunął opadając na poduszkę obok. Przykrył nas kołdrą po czym przytulił się do mnie. Niemal natychmiast zasnął.
---------------------------------------------------------------------
Kiedy zeszliśmy z balkonu, wróciliśmy na chwilę do znajomych. Ale nie na długą, bo Kastiel stwierdził, że ma dosyć na dzisiaj. Zebraliśmy się i poszliśmy. Ostatnia kolejka chyba go tylko dobiła. Cały chodnik był nasz. Starałam się jakoś nawiązać z nim kontakt, ale ciężko było. To był wyjątkowo męczący spacer. Doszliśmy pod mój dom. Spojrzałam na niego. O rany, przecież nie mogę go tak zostawić. On sam do domu nie dojdzie.
- Chodź Kast. - mruknęłam i pociągnęłam go za rękę.
- Hm ?
- Zostajesz u mnie. - powiedziałam stanowczo.
- Roseeey.... Ja dam sobiee radę. - uśmiechnął się. No jasne.
- Bez dyskusji. Chodź. - złapałam go za ramię i wciągnęłam do środka klatki. Dosyć sprawnie weszliśmy po schodach na górę. Otworzyłam drzwi i wepchnęłam do środka Kastiela. Zakluczyłam dom i odwiesiłam klucze. Ściągnęłam buty i kurtkę. Spojrzałam na Kasta, on ledwo stał na nogach. Westchnęłam ciężko.
- Pomogę ci... - podeszłam o niego. Rozwiązałam mu buty, sam je ściągnął. Podniosłam się. Spojrzałam mu w oczy i powoli zaczęłam rozpinać zamek kurtki. Ściągnęłam mu ją i odwiesiłam na wieszak.
- Chcesz wody ? - zapytałam, pokręcił głową. Teraz może nie, ale rano przyda się jak najbardziej. Poszłam do kuchni i wzięłam z lodówki 2 litrową butelkę wody.
- Może jesteś głodny ? - również pokręcił głową. Spoko. - Daję ci wybór, śpisz tutaj na kanapie, czy chcesz spać na górze ?
- Chcę spać tam gdzie ty...
- Kast.. - mruknęłam. Ale w sumie... Czemu nie ? -Eh... Chodź. - Złapałam go za rękę i zaciągnęłam na górę do mojego pokoju. Zapaliłam małą lampkę przy łóżku a na szafce po drugiej stronie łóżka postawiłam wodę. Kastiel rozejrzał się po moim pokoju.
- Tam jest łazienka jakby co - pokazałam na brązowe drzwi. Podeszłam do lustra i zaczęłam zmywać make up. Poszło mi to szybko. Zaczęłam się męczyć z sukienką. Cholera, że też musi być na zamek.
- Pomogę ci...- usłyszałam Kastiela. Zaszedł mnie od tyłu, odgarnął moje włosy na bok i zaczął delikatnie rozpinać moją sukienkę. Przeszły mnie ciarki. Nie spieszył się z tą sukienką, co zaczęło mnie strasznie irytować. Poczułam jak dojeżdża do końca. Nasze spojrzenia spotkały się w lustrze. Kastiel odsunął się ode mnie i ściągnął swoją koszulkę odkładając ją na krzesło. Znowu do mnie podszedł. Zsunął mi jedno ramiączko, powędrowało w dół a ja uwolniłam prawą rękę. Kast przybliżył się do mnie. Poczułam z tyłu jak napiera na mnie coś... Doskonale wiem co.... Chłopak przybliżył usta do mojej szyi. Och... Podobna gierka była na balkonie. Nie, tym razem nie dam mu takiej satysfakcji. Uwolniłam drugą rękę i odwróciłam się do niego. Och.... Klata Kastiela w całej, cudownej okazałości. Przejechałam palcem od jego szyi, idąc powoli w dół, po mostku, brzuchu. Zatrzymałam się na czarnym, skórzanym pasku od spodni. Podeszłam do niego nieco bliżej i rozpięłam klamrę. Spojrzałam mu w oczy, cholera on był tym rozbawiony. Ja jestem poważna.... W sumie... Czego ja od niego oczekuje ? Alkohol chyba zaczął działać. O czym ja w ogóle myślę ? Zlustrowałam Kastiela wzrokiem. Oj ja już wiem o czym myślę. Pochyliłam się nad jego klatką i obsypałam pocałunkami. W ogóle wpadł mi do głowy ciekawy pomysł. Skoro on tak lubi malinki.... Podniosłam głowę ku jego szyi i przywarłam do niej ustami. Zrobiłam jedną malinkę, drugą i trzecią.
- Rose... - westchnął ciężko ale nadal był rozbawiony. Tak cię to bawi, co powiesz teraz ? Pozwoliłam sukience opaść na podłogę. Czy ja właśnie stoję przed chłopakiem w samej bieliźnie ???? Owszem. Teraz to Kastiel zlustrował mnie wzrokiem. Jego rozbawienie stopniowo malało. Ha ? Czy ze mną jest coś nie tak ???
- Oj.... Grasz nie czysto.... - mruknął. W jego oczach nie było nawet odrobiny poprzedniego rozbawienia. W końcu stał się poważny.
- Chcę cię dotknąć ... - szepnął. Słyszałam już kiedyś coś podobnego.
- To zrób to. - czy ja mam deja vu ?
- Nie mogę, to się fatalnie skończy....
- Kast... - podeszłam do niego. To dziwne... Jest pijany.... I ma taką silną wolę ? Normalnie, każdy inny chłopak w tej sytuacji ... Może to ze mną jest coś nie tak ? W sumie co jest dziwnego w tym, że pożądam własnego chłopaka ? Generalnie nic, ale to dla mnie nowość, że własny chłopak nie pożąda mnie...
- Mała...Moja samokontrola też ma swoje granice. - powiedział. - Nie chce żeby stało się coś, czego później będziemy żałować. Nie chcę cię skrzywdzić. - mruknął. Ha? Skrzywdzić mnie ? OKEJ ! Nie będę go zmuszać do seksu. Mimo tego, że niesamowicie go pragnę...Pożądam ... O rany...Chyba jestem pijana.
- Jak nie, to okej. - mruknęłam. Odwróciłam się od niego niechętnie i schyliłam po sukienkę, CELOWO wypinając się do niego.
- Robisz to celowo... - mruknął
- Nigdy w życiu .... Jakbym chciała zrobić coś celowo.... - znowu odwróciłam się w jego stronę i zsunęłam sobie ramiączko od stanika. Kastiel nabrał powietrza. Zsunęłam drugie. No i PĘKŁ. Złapał mnie za biodra i dziko do siebie przysunął. Wbił się w moje usta. Normalnie aż zabrakło mi tchu. Sukienka znowu wylądowała na podłodze. Kastiel ruszył przed siebie kierując moim ciałem. Popchnął mnie na łóżko, opadłam na nie, można rzec, że nawet na swój sposób boleśnie. Spojrzałam na Kastiela, ściągał spodnie. Kiedy już tego dokonał, rzucił je na krzesło i wszedł na łóżko. Zlustrowałam go wzrokiem od góry aż do dołu. Moją uwagę przyciągnął jego czarny, spory, namiot. O rany....Jest gotowy... Podszedł do mnie i pochylił się nade mną. Znowu wbił się w moje usta. Ręką zbadał moje ciało, następnie palcem przejechał po mojej talii. Obsunął się ode mnie i teraz ustami zaczął badać, szczególnie okolice stanika.
- Jesteś...Taka....Piękna....- jego słowa były pieszczotą samą w sobie. Rozpływałam się. Dłonią zaczął masować moje udo. O boże, to takie podniecające. Ulokował się między moimi nogami. Spojrzał mi w oczy. TAM czułam jego napierającą i nalegającą na wyzwolenie męskość. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej, delikatnie go popchnęłam i usiadłam szybko na jego brzuchu. Ręce ułożyłam sobie na jego torsie masując go delikatnie. Kastiel podniósł się do pozycji siedzącej. Oplotłam go nogami. Przejechał ręką po moim policzku, druga badała moje plecy. Dotarła do zapięcia od stanika. Jednym, zwinnych ruchem go odpiął i rzucił w otchłań pokoju. Jedną ręką chwycił jedną pierś, drugą zaczął całować, lizać... Och.... Odchyliłam głowę do tyłu. Popchnęłam go na łóżko.
- O nie kochanie, nie będziesz dominować... - szepnął, nawet nie wiem kiedy, znowu leżałam pod nim. Jego usta zaczęły pieścić moją szyję. Odleciałam... Odleciałam w dalekie zakątki przyjemności. Poczułam jedynie przez chwile jak zsuwa ze mnie ostatnią rzecz, ale cały czas nie odrywał ust od mojej szyi. Jezu.... Rozkosz sama w sobie. Otworzyłam oczy, siedział między moimi nogami, nagi...Gotowy do działania... Spojrzałam w dół. Moje zdumienie było na pewno widoczne. Przysunął się do mnie. Czuje ciepło bijące od jego ciała. Pochylił się nade mną.
- Będę delikatny ... - szepnął. Poczułam jak baaaaardzo powoli we mnie wchodzi. Dało się słyszeć mój cichy jęk - Ach.... - westchnął. Cały czas wchodził.....Rany....
- Kastiel....
- Ćśś.... - pocałował mnie. Wycofał się delikatnie aby wykonać jeden, dosyć mocny posuwisty ruch. Mruknęłam mu do ust.
- Zacznijmy więc zabawę... - szepnął i zaczął się delikatnie poruszać. Zmysłowo.... Powoli...Wchodził i wychodził..... Bardzo powoli. - Ahh.... Może troche pikanterii ?
- Tak.... - szepnęłam. Pochylił się nade mną i pocałował przelotnie. Wyprostował się po chwili, złapał mnie za nogę i założył ją sobie na plecy. Ręce położył na moich biodrach. Zaczął się szybciej poruszać. Aktualna pozycja pozwalała mu na głębszą penetrację. O rany.... Jest cudowny.
- Szybciej ? - zapytał, ale nawet nie czekał na odpowiedź. Miał swoje tempo, które ja musiałam zaakceptować. Nasze ciała wpadły w cudowny rytm. Boże, jest taki... Obeznany w tym co robimy.
- Kastsiel....
- O tak mała... - westchnął. Zaraz dojdę.....O mój boże.... - Właśnie tak ... Dojdź dla mnie Rosevi - to było dla mnie jak zielone światło. Światło spełnienia. Krzyknęłam jego imię dochodząc. Doszliśmy w tym samym momencie.Opadł na moje ciało. Gorący i spocony.... Nie miałam siły i serca go z siebie zrzucić. Alkohol w końcu na dobre dał mi się we znaki. Kast sam po chwili się ze mnie zsunął opadając na poduszkę obok. Przykrył nas kołdrą po czym przytulił się do mnie. Niemal natychmiast zasnął.
sobota, 10 stycznia 2015
10. Historia Debry
Weekend ♥
---------------------------------------------------------------------
Wyszłam z łazienki i rozejrzałam się po korytarzu. Przy szafkach stał Kastiel. Podeszłam do niego i pocałowałam czule.
- Mmm...I jak się podobało ?
- Byłeś świetny. - pocałowałam go jeszcze raz.
- Tak ?
-Mhmmm....
- A jak niespodzianka ? - mruknął mi do ust
- Właśnie ! - oderwałam się od niego - Closer ! To był twój pomysł ?
- Przecież nie Lysandra, mała - był tym rozbawiony.
- Ale że się tego nauczyliście... I w ogóle... No kurde... To było genialne !
- Czyli niespodzianka się udała - wyszczerzył się. Przejechał po mnie wzrokiem. - Idziesz tam, tak ?
- Owszem...Rozalia stwierdziła, że mam się nie przebierać bo wyglądam dobrze...
- Nie wątpię w to, że wyglądasz świetnie...- uśmiechnął się pod nosem jednak po chwili zmrużył oczy - Będę cię musiał pilnować...
- Sama się umiem pilnować !
- Tak jak w kinie ? - zaśmiał się, zmrużyłam oczy - Chodźmy. - złapał mnie za rękę. Poprawiłam płaszcz. W sumie nawet nie wiem do kogo my idziemy, może dane mi będzie poznać znajomych Kastiela...
- O czym myślisz ? - wyrwał mnie z zadumy
- O tym czy poznam twoich znajomych.
- Kilku... Reszta to zapewne obcy ludzie. - powiedział. Poczułam wibracje w kieszeni. Sms od mojej mamy. Przeczytałam go i wywróciłam oczami.
- Co jest ?
- Moja matka znowu wyjechała. Czasami mnie to tak wkurza.... - mruknęłam, ale z drugiej strony... - Mam dzisiaj nieograniczony czas - uśmiechnęłam się.
- W sumie, czym zajmuje się twoja mama ?
- Jest prawniczką i zajmuje się pilnowaniem interesów mojego ojca.
- W jakim sensie ?
- Jak jeszcze byli małżeństwem to ojciec otworzył własną firmę, z czasem poszerzył działalność o kilka branży i potrzebował prawnika, długo się nie zastanawiał i zatrudnił mamę... Odkąd pamiętam jeździli razem po różnych miastach...Jakieś delegacje... Podpisywanie kontraktów....Wiesz, biznesowe badziewie... I w sumie wspólna praca ich tak poróżniła, że się w końcu rozstali. Wiesz co jest zabawne ? Kłócili się o prawa do mnie, ale i tak nadal pracują razem. Matka oczywiście wygrała, sporo z nią jeździłam po świecie. Często się przeprowadzałyśmy.... Obiecała mi że tym razem skończę szkołę w jednym miejscu... - przegryzłam wargę...Powiedziałam za dużo - Przepraszam, rozgadałam się na temat moich rodzinnych problemów, a przecież nie o to pytałeś. - Kastiel zatrzymał się i pocałował mnie.
- Nic nie szkodzi. Chcę cię lepiej poznać. - uśmiechnął się. Złapał mnie za rękę i poszliśmy dalej.
- Moja matka jest stewardessą a ojciec pilotem. Wychowałem się praktycznie bez rodziców. Całe dzieciństwo spędziłem pod okiem dziadków. - powiedział. Chwile jeszcze pogadaliśmy o dawnych czasach. Doszliśmy na miejsce. Jakieś bloki w centrum miasta. Windą wjechaliśmy na ostatnie piętro. Było już słychać ostrą muzę. Weszliśmy do mieszkania. Niesamowicie waliło tam alkoholem, było szaro od dymu papierosów. Mało tego można było wyczuć woń marihuany. No nieźle....
- Cześć Kast ! - podszedł do nas wysoki chłopak. Szatyn... Ubrany w skórę i czarne spodnie. Przybił piątkę z Kastielem. Koleś spojrzał na mnie, przejechał wzrokiem po moim ciele i uśmiechnął się.
- Jestem Alex. - wystawił do mnie dłoń
- Rose - wymieniliśmy się uściskiem.
- No nie wierzę ! Kastiel ! - podbiegł do nas tym razem średniego wzrostu brunet.
- Jared ?! Hahha ! Kope lat !- Kastiel wyszczerzył się do chłopaka - Kiedy wróciłeś ?
- Wczoraj, Alex od razu zaprosił mnie na domówkę. Nie dadzą się nawet rozpakować, hahaha ! - zaśmiał się i spojrzał na mnie - Debra ! Ależ się zmieniłaś ! - podszedł do mnie. Odwróciłam się za siebie myśląc, że mówi do kogoś innego. He ?
- Przepraszam ? - zapytałam lekko zdezorientowana.
- To jest Rose... - mruknął Kastiel - Moja dziewczyna.
- No coś ty ! Przecież wy z Deb...
- Daruj sobie... - przerwał mu. Spojrzałam pytająco na Kastiela. Ominął mój wzrok. Pociągnął mnie w kierunku salonu. Usiedliśmy na kanapie, ale przed, przedstawił mi jeszcze 3 innych chłopaków. Dostałam Desperadosa. Wyjątkowo miałam ochote na piwo, dobrze mi dzisiaj wchodzi ten akurat trunek. Kastielowi zaś dobrze wchodziła wóda. Siedziałam obok niego i sączyłam czerwony trunek zastanawiając się kim była Debra...Och ciekawość pożera mnie od środka. W sumie, wiem, że była jego dziewczyną. Ale w jakich okolicznościach zerwali ? Powinnam go o to pytać ? Potrząsnęłam głową. Rozejrzałam się dookoła. Czuję się troche wyobcowana. Wszędzie pełno facetów, którzy są pod wpływem różnych substancji, z głośników wydobywają się ostre dźwięki Sabatonu. Super... Chwile tak posiedziałam, Sabaton ucichł i na jego miejscu pojawiła się jakaś spokojna nutka rockowa. Uśmiechnęłam się sama do siebie bo mogę w końcu do czegoś potańczyć. Wstałam i już ruszałam na parkiet kiedy poczułam jak ktoś pociągnął mnie za rękę. Wylądowałam na kolanach Kastiela. Mocno mnie objął.
- Gdzie się wybierasz ? - szepnął mi do ucha.
- Chciałam potańczyć - mruknęłam
- Nie ma mowy słodka. - uśmiechnął się
- Ale Kast...
- Nie. - powiedział stanowczo i złożył delikatny pocałunek na mojej szyi. I już po spokojnej nutce... Teraz dla odmiany troche muzyki z gatunku grunge. Kastielowe gusta.
- Dobra, skoro mam teraz tu siedzieć - poprawiłam się na jego kolanach, uśmiechnął się - Pogadajmy.
- O czym tylko chcesz - powiedział i zatopił nos w moich włosach.
- Kim była Debra ? - rzuciłam prosto z mostu.
- Nie chce o niej gadać. - wyprostował się. Prawą ręką sięgnął po kieliszek i napił się z niego. - Przynajmniej nie tutaj.
- Jak chcesz... - ale nie dam ci spokoju kochany.... oj nie....
Po godzinie, albo 2.... Wdałam się w wesołą rozmowę z kumplami Kastiela. Mój chłopak ma już niezłą fazę, ja natomiast staram się upić... Tylko, że coś mi nie wychodzi. Piję już chyba 6 desperadosa, to aż nie możliwe że NIC mi nie jest.
- Idę zapalić - powiedział Kastiel
- Idę z tobą... - powiedziałam i zeszłam z jego kolan. Mam cię kochanie, porozmawiamy na spokojnie na balkonie. Wykorzystam fakt, że jest pijany i powie mi wszystko. Jestem zbyt wścibska ? Ja po prostu jestem ciekawa.... Wyszliśmy na balkon. Stanęłam przy poręczy i nabrałam powietrza. Jak dobrze nawdychać się świeżego. Kastiel stał niedaleko mnie i odpalał szluga. Spojrzałam na panoramę miasta. Gościu ma piękne widoki.
- Mogłaś założyć jakąś kurtkę...- mruknął wypuszczając dym. - Przeziębisz się.
- Jest mi gorąco. - uśmiechnęłam się - Która jest w ogóle godzina ?
- Gdzieś po dwunastej... Posiedzimy jeszcze z pół godziny i spadamy. - zaciągnął się - Chcesz bucha ? - zapytał podając mi szluga. Uśmiechnęłam się do niego.
- Zaciągnij się. - powiedziałam. Zrobił to, podeszłam do niego. Odgadł moje zamiary. Przybliżyłam do niego moje usta. Powoli zaczął wypuszczać dym z płuc a ja natomiast zaczęłam go wdychać. Po chwili podniosłam głowę i wypuściłam dym. Kastiel wyrzucił końcówkę papierosa przez balkon, ujął moją twarz w dłonie i pocałował mnie. Obsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Kim była Debra ? - po raz kolejny dzisiaj zadałam mu to pytanie. Kastiel złapał mnie w biodrach i delikatnie popchnął na barierki. Przysunął się do mnie i zaczął obsypywać pocałunkami.
- Nie rozmawiajmy o niej... - powiedział na chwilę przerywając. O nie nie nie.... Wygadasz mi się.
- Ale ja chcę wiedzieć. Proszę, powiedz mi. - Kastiel wyprostował się i przyparł mnie do barierek, tak, że wbijały mi się w plecy. Pochylił się nade mną.
- To moja była dziewczyna. Byłem z nią kupe czasu. Byliśmy razem w zespole... Bardzo mnie zraniła - jego usta zniżyły się do mojej szyi. Och... On doskonale wie, nawet po pijaku, że to mój najwrażliwszy punkt... Nie dam się tak łatwo.
- Co ona ci zrobiła ? - mruknęłam. Przypomniałam sobie, że jakiś czas temu Rozalia opowiadała mi o byłej dziewczynie Kastiela. Jestem pewna, że chodzi o nią. Ponoć bardzo cierpiał, chcę poznać tą historię z jego perspektywy. Znowu się wyprostował nieco niezadowolony.
- Okłamywała....Snuła intrygi...Zwodziła.... Wierzyłem w każde jej słowo. Byłem idiotą. Ona jest urodzoną aktorką, dwulicową szmatą.... - zmrużył oczy.... Podskoczyło mu ciśnienie. - Zostawiła mnie. Wybrała sławę. Nie mogłem się pozbierać... Byłem idiotą, bo ją kochałem. Wiesz... Kiedy odeszła, byłem święcie przekonany, że całe moje szczęście zabrała ze sobą. A kiedy się ogarnąłem... Pojawiła się, rok temu. Mimo, że doskonale wiedziałem jaka jest... Uległem jej. Myślałem, że wszystko będzie po staremu. - zaczął się śmiać - Ty nawet nie wiesz...Jak się pomyliłem. Jestem kretynem. - uspokoił się - Chciała mnie omamić. Miała w planach wplątać mnie do swojego zespołu, bo, jak to powiedziała, jestem teraz bardziej utalentowany, i ona potrzebuje takiego gitarzysty. Tylko o to jej chodziło. Oczywiście Su mi to uświadomiła... Jestem jej za to wdzięczny, gdyby nie ona.... Wpadłbym w to samo, znowu. Wiesz....- przejechał dłonią po moim policzku - Myślałem, że raczej wielkie miłości mam już za sobą. Ale wtedy poznałem Ciebie. Lysander stwierdził, że to miłość od pierwszego wejrzenia. Może ? - spojrzał mi w oczy. Och... Poruszył mnie tym wyznaniem. Boże, co on musiał przez nią przeżywać. Alkohol chyba daje mi się we znaki, bo z oczu zaczęły płynąć mi łzy...Nie mam pojęcia dlaczego ale ok. Przytuliłam go. Ścisnął mnie mocno.
- Nie rozmawiajmy o niej nigdy więcej, ok ?
- Dobrze. - odpowiedziałam.
---------------------------------------------------------------------
Wyszłam z łazienki i rozejrzałam się po korytarzu. Przy szafkach stał Kastiel. Podeszłam do niego i pocałowałam czule.
- Mmm...I jak się podobało ?
- Byłeś świetny. - pocałowałam go jeszcze raz.
- Tak ?
-Mhmmm....
- A jak niespodzianka ? - mruknął mi do ust
- Właśnie ! - oderwałam się od niego - Closer ! To był twój pomysł ?
- Przecież nie Lysandra, mała - był tym rozbawiony.
- Ale że się tego nauczyliście... I w ogóle... No kurde... To było genialne !
- Czyli niespodzianka się udała - wyszczerzył się. Przejechał po mnie wzrokiem. - Idziesz tam, tak ?
- Owszem...Rozalia stwierdziła, że mam się nie przebierać bo wyglądam dobrze...
- Nie wątpię w to, że wyglądasz świetnie...- uśmiechnął się pod nosem jednak po chwili zmrużył oczy - Będę cię musiał pilnować...
- Sama się umiem pilnować !
- Tak jak w kinie ? - zaśmiał się, zmrużyłam oczy - Chodźmy. - złapał mnie za rękę. Poprawiłam płaszcz. W sumie nawet nie wiem do kogo my idziemy, może dane mi będzie poznać znajomych Kastiela...
- O czym myślisz ? - wyrwał mnie z zadumy
- O tym czy poznam twoich znajomych.
- Kilku... Reszta to zapewne obcy ludzie. - powiedział. Poczułam wibracje w kieszeni. Sms od mojej mamy. Przeczytałam go i wywróciłam oczami.
- Co jest ?
- Moja matka znowu wyjechała. Czasami mnie to tak wkurza.... - mruknęłam, ale z drugiej strony... - Mam dzisiaj nieograniczony czas - uśmiechnęłam się.
- W sumie, czym zajmuje się twoja mama ?
- Jest prawniczką i zajmuje się pilnowaniem interesów mojego ojca.
- W jakim sensie ?
- Jak jeszcze byli małżeństwem to ojciec otworzył własną firmę, z czasem poszerzył działalność o kilka branży i potrzebował prawnika, długo się nie zastanawiał i zatrudnił mamę... Odkąd pamiętam jeździli razem po różnych miastach...Jakieś delegacje... Podpisywanie kontraktów....Wiesz, biznesowe badziewie... I w sumie wspólna praca ich tak poróżniła, że się w końcu rozstali. Wiesz co jest zabawne ? Kłócili się o prawa do mnie, ale i tak nadal pracują razem. Matka oczywiście wygrała, sporo z nią jeździłam po świecie. Często się przeprowadzałyśmy.... Obiecała mi że tym razem skończę szkołę w jednym miejscu... - przegryzłam wargę...Powiedziałam za dużo - Przepraszam, rozgadałam się na temat moich rodzinnych problemów, a przecież nie o to pytałeś. - Kastiel zatrzymał się i pocałował mnie.
- Nic nie szkodzi. Chcę cię lepiej poznać. - uśmiechnął się. Złapał mnie za rękę i poszliśmy dalej.
- Moja matka jest stewardessą a ojciec pilotem. Wychowałem się praktycznie bez rodziców. Całe dzieciństwo spędziłem pod okiem dziadków. - powiedział. Chwile jeszcze pogadaliśmy o dawnych czasach. Doszliśmy na miejsce. Jakieś bloki w centrum miasta. Windą wjechaliśmy na ostatnie piętro. Było już słychać ostrą muzę. Weszliśmy do mieszkania. Niesamowicie waliło tam alkoholem, było szaro od dymu papierosów. Mało tego można było wyczuć woń marihuany. No nieźle....
- Cześć Kast ! - podszedł do nas wysoki chłopak. Szatyn... Ubrany w skórę i czarne spodnie. Przybił piątkę z Kastielem. Koleś spojrzał na mnie, przejechał wzrokiem po moim ciele i uśmiechnął się.
- Jestem Alex. - wystawił do mnie dłoń
- Rose - wymieniliśmy się uściskiem.
- No nie wierzę ! Kastiel ! - podbiegł do nas tym razem średniego wzrostu brunet.
- Jared ?! Hahha ! Kope lat !- Kastiel wyszczerzył się do chłopaka - Kiedy wróciłeś ?
- Wczoraj, Alex od razu zaprosił mnie na domówkę. Nie dadzą się nawet rozpakować, hahaha ! - zaśmiał się i spojrzał na mnie - Debra ! Ależ się zmieniłaś ! - podszedł do mnie. Odwróciłam się za siebie myśląc, że mówi do kogoś innego. He ?
- Przepraszam ? - zapytałam lekko zdezorientowana.
- To jest Rose... - mruknął Kastiel - Moja dziewczyna.
- No coś ty ! Przecież wy z Deb...
- Daruj sobie... - przerwał mu. Spojrzałam pytająco na Kastiela. Ominął mój wzrok. Pociągnął mnie w kierunku salonu. Usiedliśmy na kanapie, ale przed, przedstawił mi jeszcze 3 innych chłopaków. Dostałam Desperadosa. Wyjątkowo miałam ochote na piwo, dobrze mi dzisiaj wchodzi ten akurat trunek. Kastielowi zaś dobrze wchodziła wóda. Siedziałam obok niego i sączyłam czerwony trunek zastanawiając się kim była Debra...Och ciekawość pożera mnie od środka. W sumie, wiem, że była jego dziewczyną. Ale w jakich okolicznościach zerwali ? Powinnam go o to pytać ? Potrząsnęłam głową. Rozejrzałam się dookoła. Czuję się troche wyobcowana. Wszędzie pełno facetów, którzy są pod wpływem różnych substancji, z głośników wydobywają się ostre dźwięki Sabatonu. Super... Chwile tak posiedziałam, Sabaton ucichł i na jego miejscu pojawiła się jakaś spokojna nutka rockowa. Uśmiechnęłam się sama do siebie bo mogę w końcu do czegoś potańczyć. Wstałam i już ruszałam na parkiet kiedy poczułam jak ktoś pociągnął mnie za rękę. Wylądowałam na kolanach Kastiela. Mocno mnie objął.
- Gdzie się wybierasz ? - szepnął mi do ucha.
- Chciałam potańczyć - mruknęłam
- Nie ma mowy słodka. - uśmiechnął się
- Ale Kast...
- Nie. - powiedział stanowczo i złożył delikatny pocałunek na mojej szyi. I już po spokojnej nutce... Teraz dla odmiany troche muzyki z gatunku grunge. Kastielowe gusta.
- Dobra, skoro mam teraz tu siedzieć - poprawiłam się na jego kolanach, uśmiechnął się - Pogadajmy.
- O czym tylko chcesz - powiedział i zatopił nos w moich włosach.
- Kim była Debra ? - rzuciłam prosto z mostu.
- Nie chce o niej gadać. - wyprostował się. Prawą ręką sięgnął po kieliszek i napił się z niego. - Przynajmniej nie tutaj.
- Jak chcesz... - ale nie dam ci spokoju kochany.... oj nie....
Po godzinie, albo 2.... Wdałam się w wesołą rozmowę z kumplami Kastiela. Mój chłopak ma już niezłą fazę, ja natomiast staram się upić... Tylko, że coś mi nie wychodzi. Piję już chyba 6 desperadosa, to aż nie możliwe że NIC mi nie jest.
- Idę zapalić - powiedział Kastiel
- Idę z tobą... - powiedziałam i zeszłam z jego kolan. Mam cię kochanie, porozmawiamy na spokojnie na balkonie. Wykorzystam fakt, że jest pijany i powie mi wszystko. Jestem zbyt wścibska ? Ja po prostu jestem ciekawa.... Wyszliśmy na balkon. Stanęłam przy poręczy i nabrałam powietrza. Jak dobrze nawdychać się świeżego. Kastiel stał niedaleko mnie i odpalał szluga. Spojrzałam na panoramę miasta. Gościu ma piękne widoki.
- Mogłaś założyć jakąś kurtkę...- mruknął wypuszczając dym. - Przeziębisz się.
- Jest mi gorąco. - uśmiechnęłam się - Która jest w ogóle godzina ?
- Gdzieś po dwunastej... Posiedzimy jeszcze z pół godziny i spadamy. - zaciągnął się - Chcesz bucha ? - zapytał podając mi szluga. Uśmiechnęłam się do niego.
- Zaciągnij się. - powiedziałam. Zrobił to, podeszłam do niego. Odgadł moje zamiary. Przybliżyłam do niego moje usta. Powoli zaczął wypuszczać dym z płuc a ja natomiast zaczęłam go wdychać. Po chwili podniosłam głowę i wypuściłam dym. Kastiel wyrzucił końcówkę papierosa przez balkon, ujął moją twarz w dłonie i pocałował mnie. Obsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Kim była Debra ? - po raz kolejny dzisiaj zadałam mu to pytanie. Kastiel złapał mnie w biodrach i delikatnie popchnął na barierki. Przysunął się do mnie i zaczął obsypywać pocałunkami.
- Nie rozmawiajmy o niej... - powiedział na chwilę przerywając. O nie nie nie.... Wygadasz mi się.
- Ale ja chcę wiedzieć. Proszę, powiedz mi. - Kastiel wyprostował się i przyparł mnie do barierek, tak, że wbijały mi się w plecy. Pochylił się nade mną.
- To moja była dziewczyna. Byłem z nią kupe czasu. Byliśmy razem w zespole... Bardzo mnie zraniła - jego usta zniżyły się do mojej szyi. Och... On doskonale wie, nawet po pijaku, że to mój najwrażliwszy punkt... Nie dam się tak łatwo.
- Co ona ci zrobiła ? - mruknęłam. Przypomniałam sobie, że jakiś czas temu Rozalia opowiadała mi o byłej dziewczynie Kastiela. Jestem pewna, że chodzi o nią. Ponoć bardzo cierpiał, chcę poznać tą historię z jego perspektywy. Znowu się wyprostował nieco niezadowolony.
- Okłamywała....Snuła intrygi...Zwodziła.... Wierzyłem w każde jej słowo. Byłem idiotą. Ona jest urodzoną aktorką, dwulicową szmatą.... - zmrużył oczy.... Podskoczyło mu ciśnienie. - Zostawiła mnie. Wybrała sławę. Nie mogłem się pozbierać... Byłem idiotą, bo ją kochałem. Wiesz... Kiedy odeszła, byłem święcie przekonany, że całe moje szczęście zabrała ze sobą. A kiedy się ogarnąłem... Pojawiła się, rok temu. Mimo, że doskonale wiedziałem jaka jest... Uległem jej. Myślałem, że wszystko będzie po staremu. - zaczął się śmiać - Ty nawet nie wiesz...Jak się pomyliłem. Jestem kretynem. - uspokoił się - Chciała mnie omamić. Miała w planach wplątać mnie do swojego zespołu, bo, jak to powiedziała, jestem teraz bardziej utalentowany, i ona potrzebuje takiego gitarzysty. Tylko o to jej chodziło. Oczywiście Su mi to uświadomiła... Jestem jej za to wdzięczny, gdyby nie ona.... Wpadłbym w to samo, znowu. Wiesz....- przejechał dłonią po moim policzku - Myślałem, że raczej wielkie miłości mam już za sobą. Ale wtedy poznałem Ciebie. Lysander stwierdził, że to miłość od pierwszego wejrzenia. Może ? - spojrzał mi w oczy. Och... Poruszył mnie tym wyznaniem. Boże, co on musiał przez nią przeżywać. Alkohol chyba daje mi się we znaki, bo z oczu zaczęły płynąć mi łzy...Nie mam pojęcia dlaczego ale ok. Przytuliłam go. Ścisnął mnie mocno.
- Nie rozmawiajmy o niej nigdy więcej, ok ?
- Dobrze. - odpowiedziałam.
czwartek, 8 stycznia 2015
9. Show time !
Jutro piąteczek ^^
---------------------------------------------------------------------
Jedno, wielkie zamieszanie. Nie sądziłam, że na ten koncert przyjdzie aż tyle ludzi. Nie da się nawet przejść do szafki. Ludzi jest od groma ! Całe szczęście ja znalazłam sobie idealne i " ciche " miejsce; schody, miejsce między nogami Kastiela. Ostatnimi czasy bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Przynajmniej już pół szkoły wie, że jesteśmy razem. Ile razy ja słyszałam pytanie, " co ty w nim widzisz ? ". Hahaa.
Poczułam na szyi jego oddech.
- Stresik ? - zapytałam
- No coś ty....To nie dla mnie. - zaśmiał się
- A co jest dla ciebie ? - zainteresowałam się. Kastiel położył rękę na moim udzie i zaczął przesuwać dłoń wyżej. Ostatnio pozawala sobie na zdecydowane "więcej ". Bezwstydnik jeden. Obmacuje mnie gdzie tylko ma ochote. W pizzeri, w parku, w szkole, w sklepie... Gdzie chce...
- No i co ty robisz ? - powiedziałam z udawaną dezaprobatą.
- Nic... - szepnął
- Kastiel chodźmy już za kulisy. Niedługo się ma zacząć. - powiedział Jake, nowy gitarzysta. Kast niechętnie się podniósł. Wystawił do mnie rękę, spojrzałam na nią pytająco.
- Nie idziesz ze mną ?
- Gdzie ?
- No za kulisy
- Po co ?
- Żeby ze mną posiedzieć.
- Posiedź sobie sam, ja idę pod scenę, haha
- Będziesz mnie oglądać ? - był tym rozbawiony
- No raczej
- To spotkamy się później - uśmiechnął się, pocałował mnie i poszedł. Och... Wygląda tak podniecająco. Ma na sobie czarne rurki, podkoszulek w siateczkę a na nim poszarpaną czerwoną koszulkę. Ma też związane włosy. Chryste, wygląda cudownie. Nie widziałam sensu w siedzeniu na tych schodach, postanowiłam znaleźć Rozę i Su. Długo ich szukać nie musiałam, czekały, widocznie na mnie, przed wejściem do piwnicy.
- Świetnie wyglądasz Rose ! - krzyknęła do mnie Rozalia. Nie jestem jakimś tam narcyzem, ale muszę przyznać jej rację. Mam na sobie krótką, koronkową, czarno czerwoną sukienkę, a do tego mam czarne lity. Kastiel nie mógł oderwać ode mnie wzroku jak się spotkaliśmy idąc do szkoły na koncert. I o to chodzi, haha !
- Wy również. Ej chodźmy już... Chcę stać pod sceną- mruknęłam i pociągnęłam dziewczyny za rękę. Zeszłyśmy na dół. Zbierało się coraz więcej ludzi. W tłumie wypatrzyłam Kim, podeszłyśmy do niej. Chwile z nią pogadałyśmy. Rozalia złapała mnie za rękę i przyciągnęła do siebie.
- Jest jakieś opóźnienie.
- Coś się stało ? - zapytałam
- No własnie nie wiem. Lysander powiedział, że to kwestia 6 minut. Coś mi się wydaje, że to ten nowy gitarzysta, na bank się zestresował ! - krzyknęła. Chyba jest zła. Wtedy światła przygasły. Chłopacy wyszli na scenę. Każdy na swój sposób wygląda zabójczo. Ja jednak i tak nie mogłam oderwać wzroku od Kasta. Jak mnie wkurza to, że jego strój mnie tak.... Podnieca. I zaczął się koncert. Set lista była bardzo zróżnicowana, covery przemieszane z ich własnymi utworami. Nie wiedziałam co będą grać i kilka numerów mnie zaskoczyło. Jednak i i tak największą niespodzianką okazała się moja ukochana piosenka Closer autorstwa Kings of Leon. Chwile stałam z prawdopodobnie mega epickim wytrzeszczem. Ale mnie zaskoczyli ! Spojrzałam na Kastiela. Przyglądał mi się i podśpiewywał sobie pod nosem fragmenty grając na elektryku. Uśmiechnął się. Kilka dziewczyn z tyłu zaczęło piszczeć. Kast był tym rozbawiony. Przypomniałam sobie naszą pierwszą imprezę...Przy tej piosence tak wiele się działo... Haha. Kast schylił się do publiczności. Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam do Rozalii. Obie zaczęłyśmy poruszać biodrami w rytm muzyki. Świadoma tego, że Kastiel mi się przygląda zaczęłam zmysłową wędrówkę dłońmi po moim ciele. Spojrzałam na niego. Przejechał językiem po dolnej wardze i podniósł się aby zagrać solówkę. Ten gest z językiem nie przeszedł bez echa dziewczyn spoza szkoły. Krzyczały jak głupie a kiedy wypadła partia jego solówki, Boże....Co tam się działo.
Koncert skończył się zdecydowanie za szybko. Ludzie zaczęli się rozchodzić. Pare dziewczyn czekało pod sceną aby zdobyć numery od chłopaków. To takie zabawne haha. Spojrzałam na czerwonowłosego. Kastiel rozdawał im jedynie swoje podpisy, co bardzo zasmuciło jego potencjalne fanki.
- Dajmy im chwile odpocząć. - powiedziała Rozalia. - Ej, gdzie jest Su ?
- Nie było jej z tobą ? - zdziwiłam się
- Nie... Ale poczekaj ona coś mówiła, że będzie obserwować Nataniela. Myślę, że jak znajdziemy gospodarza to znajdziemy i ją.
- No dobra Roz, ale spójrz - pokazałam palcem w stronę Nataniela. Stał pod sceną i rozmawiał z kilkoma dziewczynami. - Nate stoi tam, a Su na pewno tam nie ma. Byłam tam przed chwilą.
- Może wyszła odetchnąć świeżym powietrzem ?
- Może, trzeba to sprawdzić. - powiedziałam. Wyszłyśmy z piwnicy mijając po drodze ogromną ilość ludzi. Dało się słyszeć sporo rozmów, pozytywnych opinii i relacji odnośnie koncertu. Rozglądałyśmy się z Rozalią, ale po Su ani śladu.
- Kurcze, poszłaby bez nas ?- mruknęła Rozalia
- Nie wiem...Ale to nie w jej stylu. Muszę iść się przebrać do łazienki.
- Czemu ? Przecież wyglądasz świetnie !
- Mówiłam ci że idę z Kastielem na tą imprezę.... Przecież nie pójdę tam...TAK.
- Ale dlaczego nie ? Ślicznie wyglądasz w tej sukience. - Przyjrzała mi się. Nie wiem czy to dobry pomysł abym została w tej kiecce. Westchnęłam.
- I tak muszę iść poprawić makijaż. Idziesz ze mną ?
- Okej. - poszłyśmy do łazienki. O dziwo było tam strasznie spokojnie. Wzięłam się za poprawianie makijażu. Rozalia mi się przyglądała, nagle usłyszałyśmy jak ktoś szlocha w kabinie. Spojrzałyśmy po sobie z siwą. Podeszłyśmy do tej kabiny i otworzyłyśmy ją. Wiedziałam.
- Su .... Co się stało ? - Rozalia podeszła do zapłakanej dziewczyny i przytuliła ją.
- P..P...Pokłóciłam się z ...N..- rozpłakała się na dobre. Pokłóciła się z Natanielem ? Ale ... Kiedy ? Oderwałam kawałek papieru i podałam Rozalii aby wytarła nos i oczy Su.
- O co ? - zapytała spokojnie Rozalia.
- Ciężko stwierdzić. Widziałam jak się przebiera... I dostrzegłam pełno siniaków. On...On się przecież nie bije... - wytarła oczy i wydmuchała nos - Zapytałam co się stało... Nie chciał mi nic powiedzieć. Za to stwierdził, że wtykam nos w nieswoje sprawy... Jestem wkurzająca... I mam dać mu spokój... - znowu zaczęła płakać. Zobaczyłam jak Rozalia zaciska rękę w pięść. Chyba się wkurzyła.
- Kochana... Nie płacz. Nie jest tego wart. Juuuuż... - zaczęła ją głaskać. - Ćśś... Nie płacz. - Rozalia spojrzała na mnie bezradnie. A...Mam jej pomóc ? Ale nie za bardzo wiem jak. Osobiście nie za bardzo przepadam za blondasem... Mogłabym jej powiedzieć kilka nieprzyjemnych rzeczy na jego temat, co z całą pewnością nie poprawiłoby jej humoru. No dobra, ale spróbuje. Podeszłam niepewnie do Su. Przykucnęłam.
- Su, chciałaś dobrze - a wyszło jak zwykle... - Rozmawiałaś z nim przed koncertem, był zestresowany. Zapytałaś go w nieodpowiednim momencie. Widocznie to jest dla niego temat tabu i wybrałaś zły moment na pytanie. Pokrzyczał troche.... To przez stres. Mogę się założyć, że jest mu teraz bardzo głupio. I dobrze. Ale nie płacz z tego powodu. Gwarantuje ci, że wszystko się ułoży. - Su patrzyła na mnie zaszklonymi oczami. Zamrugała kilka razy, jakby zastanawiała się nad sensem moich słów. Przetarła oczy i po raz kolejny wysmarkała nos.
- Macie racje... - powiedziała - Dzięki dziewczyny.
---------------------------------------------------------------------
Jedno, wielkie zamieszanie. Nie sądziłam, że na ten koncert przyjdzie aż tyle ludzi. Nie da się nawet przejść do szafki. Ludzi jest od groma ! Całe szczęście ja znalazłam sobie idealne i " ciche " miejsce; schody, miejsce między nogami Kastiela. Ostatnimi czasy bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Przynajmniej już pół szkoły wie, że jesteśmy razem. Ile razy ja słyszałam pytanie, " co ty w nim widzisz ? ". Hahaa.
Poczułam na szyi jego oddech.
- Stresik ? - zapytałam
- No coś ty....To nie dla mnie. - zaśmiał się
- A co jest dla ciebie ? - zainteresowałam się. Kastiel położył rękę na moim udzie i zaczął przesuwać dłoń wyżej. Ostatnio pozawala sobie na zdecydowane "więcej ". Bezwstydnik jeden. Obmacuje mnie gdzie tylko ma ochote. W pizzeri, w parku, w szkole, w sklepie... Gdzie chce...
- No i co ty robisz ? - powiedziałam z udawaną dezaprobatą.
- Nic... - szepnął
- Kastiel chodźmy już za kulisy. Niedługo się ma zacząć. - powiedział Jake, nowy gitarzysta. Kast niechętnie się podniósł. Wystawił do mnie rękę, spojrzałam na nią pytająco.
- Nie idziesz ze mną ?
- Gdzie ?
- No za kulisy
- Po co ?
- Żeby ze mną posiedzieć.
- Posiedź sobie sam, ja idę pod scenę, haha
- Będziesz mnie oglądać ? - był tym rozbawiony
- No raczej
- To spotkamy się później - uśmiechnął się, pocałował mnie i poszedł. Och... Wygląda tak podniecająco. Ma na sobie czarne rurki, podkoszulek w siateczkę a na nim poszarpaną czerwoną koszulkę. Ma też związane włosy. Chryste, wygląda cudownie. Nie widziałam sensu w siedzeniu na tych schodach, postanowiłam znaleźć Rozę i Su. Długo ich szukać nie musiałam, czekały, widocznie na mnie, przed wejściem do piwnicy.
- Świetnie wyglądasz Rose ! - krzyknęła do mnie Rozalia. Nie jestem jakimś tam narcyzem, ale muszę przyznać jej rację. Mam na sobie krótką, koronkową, czarno czerwoną sukienkę, a do tego mam czarne lity. Kastiel nie mógł oderwać ode mnie wzroku jak się spotkaliśmy idąc do szkoły na koncert. I o to chodzi, haha !
- Wy również. Ej chodźmy już... Chcę stać pod sceną- mruknęłam i pociągnęłam dziewczyny za rękę. Zeszłyśmy na dół. Zbierało się coraz więcej ludzi. W tłumie wypatrzyłam Kim, podeszłyśmy do niej. Chwile z nią pogadałyśmy. Rozalia złapała mnie za rękę i przyciągnęła do siebie.
- Jest jakieś opóźnienie.
- Coś się stało ? - zapytałam
- No własnie nie wiem. Lysander powiedział, że to kwestia 6 minut. Coś mi się wydaje, że to ten nowy gitarzysta, na bank się zestresował ! - krzyknęła. Chyba jest zła. Wtedy światła przygasły. Chłopacy wyszli na scenę. Każdy na swój sposób wygląda zabójczo. Ja jednak i tak nie mogłam oderwać wzroku od Kasta. Jak mnie wkurza to, że jego strój mnie tak.... Podnieca. I zaczął się koncert. Set lista była bardzo zróżnicowana, covery przemieszane z ich własnymi utworami. Nie wiedziałam co będą grać i kilka numerów mnie zaskoczyło. Jednak i i tak największą niespodzianką okazała się moja ukochana piosenka Closer autorstwa Kings of Leon. Chwile stałam z prawdopodobnie mega epickim wytrzeszczem. Ale mnie zaskoczyli ! Spojrzałam na Kastiela. Przyglądał mi się i podśpiewywał sobie pod nosem fragmenty grając na elektryku. Uśmiechnął się. Kilka dziewczyn z tyłu zaczęło piszczeć. Kast był tym rozbawiony. Przypomniałam sobie naszą pierwszą imprezę...Przy tej piosence tak wiele się działo... Haha. Kast schylił się do publiczności. Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam do Rozalii. Obie zaczęłyśmy poruszać biodrami w rytm muzyki. Świadoma tego, że Kastiel mi się przygląda zaczęłam zmysłową wędrówkę dłońmi po moim ciele. Spojrzałam na niego. Przejechał językiem po dolnej wardze i podniósł się aby zagrać solówkę. Ten gest z językiem nie przeszedł bez echa dziewczyn spoza szkoły. Krzyczały jak głupie a kiedy wypadła partia jego solówki, Boże....Co tam się działo.
Koncert skończył się zdecydowanie za szybko. Ludzie zaczęli się rozchodzić. Pare dziewczyn czekało pod sceną aby zdobyć numery od chłopaków. To takie zabawne haha. Spojrzałam na czerwonowłosego. Kastiel rozdawał im jedynie swoje podpisy, co bardzo zasmuciło jego potencjalne fanki.
- Dajmy im chwile odpocząć. - powiedziała Rozalia. - Ej, gdzie jest Su ?
- Nie było jej z tobą ? - zdziwiłam się
- Nie... Ale poczekaj ona coś mówiła, że będzie obserwować Nataniela. Myślę, że jak znajdziemy gospodarza to znajdziemy i ją.
- No dobra Roz, ale spójrz - pokazałam palcem w stronę Nataniela. Stał pod sceną i rozmawiał z kilkoma dziewczynami. - Nate stoi tam, a Su na pewno tam nie ma. Byłam tam przed chwilą.
- Może wyszła odetchnąć świeżym powietrzem ?
- Może, trzeba to sprawdzić. - powiedziałam. Wyszłyśmy z piwnicy mijając po drodze ogromną ilość ludzi. Dało się słyszeć sporo rozmów, pozytywnych opinii i relacji odnośnie koncertu. Rozglądałyśmy się z Rozalią, ale po Su ani śladu.
- Kurcze, poszłaby bez nas ?- mruknęła Rozalia
- Nie wiem...Ale to nie w jej stylu. Muszę iść się przebrać do łazienki.
- Czemu ? Przecież wyglądasz świetnie !
- Mówiłam ci że idę z Kastielem na tą imprezę.... Przecież nie pójdę tam...TAK.
- Ale dlaczego nie ? Ślicznie wyglądasz w tej sukience. - Przyjrzała mi się. Nie wiem czy to dobry pomysł abym została w tej kiecce. Westchnęłam.
- I tak muszę iść poprawić makijaż. Idziesz ze mną ?
- Okej. - poszłyśmy do łazienki. O dziwo było tam strasznie spokojnie. Wzięłam się za poprawianie makijażu. Rozalia mi się przyglądała, nagle usłyszałyśmy jak ktoś szlocha w kabinie. Spojrzałyśmy po sobie z siwą. Podeszłyśmy do tej kabiny i otworzyłyśmy ją. Wiedziałam.
- Su .... Co się stało ? - Rozalia podeszła do zapłakanej dziewczyny i przytuliła ją.
- P..P...Pokłóciłam się z ...N..- rozpłakała się na dobre. Pokłóciła się z Natanielem ? Ale ... Kiedy ? Oderwałam kawałek papieru i podałam Rozalii aby wytarła nos i oczy Su.
- O co ? - zapytała spokojnie Rozalia.
- Ciężko stwierdzić. Widziałam jak się przebiera... I dostrzegłam pełno siniaków. On...On się przecież nie bije... - wytarła oczy i wydmuchała nos - Zapytałam co się stało... Nie chciał mi nic powiedzieć. Za to stwierdził, że wtykam nos w nieswoje sprawy... Jestem wkurzająca... I mam dać mu spokój... - znowu zaczęła płakać. Zobaczyłam jak Rozalia zaciska rękę w pięść. Chyba się wkurzyła.
- Kochana... Nie płacz. Nie jest tego wart. Juuuuż... - zaczęła ją głaskać. - Ćśś... Nie płacz. - Rozalia spojrzała na mnie bezradnie. A...Mam jej pomóc ? Ale nie za bardzo wiem jak. Osobiście nie za bardzo przepadam za blondasem... Mogłabym jej powiedzieć kilka nieprzyjemnych rzeczy na jego temat, co z całą pewnością nie poprawiłoby jej humoru. No dobra, ale spróbuje. Podeszłam niepewnie do Su. Przykucnęłam.
- Su, chciałaś dobrze - a wyszło jak zwykle... - Rozmawiałaś z nim przed koncertem, był zestresowany. Zapytałaś go w nieodpowiednim momencie. Widocznie to jest dla niego temat tabu i wybrałaś zły moment na pytanie. Pokrzyczał troche.... To przez stres. Mogę się założyć, że jest mu teraz bardzo głupio. I dobrze. Ale nie płacz z tego powodu. Gwarantuje ci, że wszystko się ułoży. - Su patrzyła na mnie zaszklonymi oczami. Zamrugała kilka razy, jakby zastanawiała się nad sensem moich słów. Przetarła oczy i po raz kolejny wysmarkała nos.
- Macie racje... - powiedziała - Dzięki dziewczyny.
8. Relationship
To był ciężki dzień ... A jakże zabawny haha :D
---------------------------------------------------------------------
Minął tydzień od testów. Dzisiaj poznamy wyniki. Jestem pewna, że zaliczyłam, ale ciekawi mnie na jaką ocenę. Siedziałam z dziewczynami na korytarzu i rozmawiałyśmy śmiejąc się. Jak to dziewczyny. Nagle podszedł do nas Armin z Alexym.
- Zaliczyłem na 3 ! - krzyknął dumy z siebie
- Ooo odzyskasz konsolę. - zaśmiałam się - Alexy, a tobie jak poszło ?
- 4 ! Ale za to tobie jak poszło....
- W jakim sensie ? - przestraszyłam się
- Masz jeden z najwyższych wyników w szkole Rose !
- Ha ?! Poważnie ?! - zerwałam się na równe nogi
- Mhm.... Przebiłaś nawet przewodniczącego haha
- Co ?! - nie mogłam w to uwierzyć. Pobiegłam do tablicy wyników. Znalazłam swoje nazwisko. 97% Damit !
- I jak ? - podeszła do mnie Rozalia
- 97 % !
- Gratuluje !! - uścisnęła mnie. Nie mogę w to uwierzyć !
- Jak tam wyniki Rose ? - usłyszałam Kastiela
- Powinnam ci podziękować, jesteś dobrym nauczycielem. - uśmiechnęłam się do niego i dumnie pokazałam palcem na swoje nazwisko.
- Wooow.... No gratulacje.
- Jak powinnam ci się odwdzięczyć ? - zapytałam nie zważając na to, że obok mnie stoi Rozalia.
- Spacer, po szkole. To mi wystarczy. - uśmiechnął się. - Muszę lecieć, mam próbę. Ale za godzinę idziemy. Do zobaczenia. - poszedł. Pomachałam mu. Rozalia patrzyła na mnie rozbawiona.
- No co ? - zapytałam
- Nic nic. Chodźmy, zaraz będzie pan Frazowski. - zaśmiała się. Poszłyśmy do klasy. Lekcja zleciała bardzo szybko. Kiedy wyszłam z klasy zauważyłam, że Kastiel czeka już obok mojej szafki. Uśmiechnęłam się pod nosem. Pożegnałam się z dziewczynami i podeszłam do czerwonowłosego. Z szafki wyciągnęłam kurtkę, czapkę i rękawiczki następnie szybko się ubrałam. Wyszliśmy z Kastem ze szkoły. Minęliśmy po drodze Amber i jej koleżanki. Zmierzyła nas wzrokiem. Parsknęłam śmiechem.
- Co cię tak rozbawiło ?
- Nie widziałeś jak nas zmierzyła hahahaha
- Zmierzyła nas ? - Kastiel odwrócił się i spojrzał na Amber.
- Kastiel...Daj spokój. Gdzie idziemy ?
- Do Parku. - powiedział. Hm... Park późną jesienią. Nie ma liści, nie ma niczego. Jest tylko zimno. No ale dobra. Szliśmy przed siebie rozmawiając głównie o próbie i koncercie, który ma się niedługo odbyć. Kiedy weszliśmy do parku, Kastiel zaproponował abyśmy na chwilę usiedli na ławce. Tak też zrobiliśmy.
- Wiesz co... Mam do ciebie 2 pytania. - zaczął
- Wal śmiało - uśmiechnęłam się.
- Pierwsze, chcesz iść dzisiaj ze mną do kina ?
- Na co ?
- Lucy. Kolega mi to polecił.
- Okej - uśmiechnęłam się - A drugie pytanie ? - Kastiel spojrzał na mnie i podrapał się po głowie.
- Wiesz, że cię lubię... - zaczął. Spojrzałam na niego pytająco - Mało to romantyczne... - mruknął pod nosem. - Chcę żebyś została moją dziewczyną. - powiedział i zaczął się we mnie wpatrywać wyczekując na moją odpowiedź. Ha ?! On chce żebym została jego dziewczyną ?! Czy ja śnię ? Zaskoczył mnie tym. No co ja mam mu odpowiedzieć? Bardzo go lubię...Ale czy nadaję się na jego dziewczynę ? Czy to w ogóle stosowne ?! Och.... Kogo ja chcę oszukać. Przecież nawet Rozalia zauważyła, że coś do niego czuję. Uśmiechnęłam się.
- To nie wygląda na jednoznaczną odpowiedź ... - zaśmiał się nerwowo. Przysunęłam się bliżej niego. I przelotnie pocałowałam.
- A to ? - zapytałam. Spojrzałam mu w oczy. Zaczęły radośnie błyszczeć. Uśmiechnął się i podniósł z ławki.
- Więc chodź moja dziewczyno, odprowadzę cię do domu. - wystawił do mnie rękę. Złapałam ją jeszcze dosyć niepewnie.
- Na którą idziemy do tego kina ? - zapytałam
- Na 17 - uśmiechnął się. Z parku do mojego domu jest na prawdę blisko, więc szybko znaleźliśmy się pod moją klatką. Stanęłam na schodku tak, że byłam na równi z Kastielem. Złapał mnie w biodrach i przybliżył do mnie.
- Widzimy się w centrum ? - zapytałam poprawiając mu kurtkę.
- Przyjdę po ciebie... -szepnął i pocałował mnie. Czule.... To był subtelny i niesamowicie czuły pocałunek jakiego do tej pory jeszcze nie mieliśmy. Przeszły mnie przyjemne ciarki. Kastiel obsunął się ode mnie. I spojrzał mi w oczy.
- Przyzwyczajaj się mała - powiedział i musnął moje wargi. - Będę o 16.20 - i jeszcze raz je musnął och...
- Mhmmm.... - mruknęłam mu do ust. Rozbawiona odepchnęłam go od siebie - Idź już... Muszę się jeszcze ogarnąć. - zaśmiałam się. Już już się wycofywał, ale zeszłam ze schodka i podeszłam do niego. Szybko go pocałowałam i rozbawiona pospiesznym krokiem weszłam do klatki. Wbiegłam na górę. W domu szybko ściągnęłam kurtkę i buty.
- Evi ? Kochanie akurat obiad.
- Mamo, zjem coś na mieście.
- Idziesz gdzieś ?
- Do kina z .... - zawahałam się czy powiedzieć jej o Kastielu... W końcu to moja mama... - Pamiętasz tego wysokiego chłopaka ... Ten w czerwonych włosach.
- Mhm... Co z nim ?
- 10 min temu zapytał mnie czy chcę zostać jego dziewczyną.
- Na prawdę ? I co odpowiedziałaś ?
- Lubię go.... Dlaczego mielibyśmy nie spróbować.
- Och kochanie... Cieszę się - podeszła do mnie i przytuliła mnie - A teraz chodź, szybko coś zjesz.
- Mamo...
- Nie daj się prosić... Zrobiłam twoje ulubione spaghetti - spojrzałam na nią.... Nie mogę odmówić. Usiadłam do stołu, szybko zjadłam i pobiegłam do swojego pokoju. Muszę się ubrać...Przebrać....Pomalować... Szybko się rozebrałam do bielizny i podbiegłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne, skórzane spodnie i wciągnęłam je na siebie. Wygrzebałam czerwoną koszulę w kratę, założyłam ją i sprawnie pozapinałam guziki. Poszłam do łazienki rozczesać włosy i poprawić makijaż. Wróciłam do pokoju, zobaczyłam na zegarek, 16.... Niedługo przyjdzie. Napisałam sms'a do Rozali aby powiadomić ją o moim związku. Su się to nie spodoba..... O rany, Amber będzie taaaka wściekła. Hahaha ! Utrze jej to troche ten szpiczasty nos. Spojrzałam w lustro....
- Hm... Więc jestem teraz dziewczyną buntowniczego, chamskiego zboczeńca. - powiedziałam sama do siebie. Zaczęłam się śmiać. Jakoś nie mogę w to uwierzyć.
- Evi ! Ktoś do ciebie ! - usłyszałam moją mamę z dołu. Zbiegłam do niej, w drzwiach stał Kastiel. Hm... Że on jest teraz mój ? uśmiechnęłam się do siebie w duchu a moja podświadomość krzyknęła wręcz " Tak ! Twój i nikt ci go nie odbierze ! ". Uśmiechnęłam się do Kasta. Założyłam creepersy, kurtkę, czapkę. Z szafki wzięłam moje rękawiczki i torebkę. Podeszłam gotowa do Kastiela. Pocałował mnie znienacka. Podejrzewam, że zrobiłam się czerwona jak jego włosy. Moja matka na nas patrzyła.
- Echm.... To ja lece mamo. - mruknęłam i łapiąc Kastiela za rękę wyszliśmy. - Nie całuj mnie tak... Publicznie.
- Musisz się przyzwyczaić, mam zamiar całować cię wszędzie i o każdej porze.
- Wszędzie ? - zapytałam rozbawiona dwuznacznością tego słowa w tym kontekście. Kastiel uśmiechnął się jakby tajemniczo.
- Ohoho... Na to wszędzie przyjdzie jeszcze czas, ale tak... WSZĘDZIE. - podkreślił ostatnie słowo. Zaczęłam się śmiać. Powoli, rozmawiając bez przerwy doszliśmy do kina. Kastiel poszedł po bilety i weszliśmy do sali. Mamy chyba najlepsze miejsca. Kanapa na samej górze. Usiadłam na swojej połowie, Kastielowi przypomniało się, że chciał kupić popcorn i coś do picia, zbiegł na dół.
- Jesteś sama piękna ? - usłyszałam jakiegoś zupełnie obcego faceta. Gapił się na mnie jakbym była wyjątkowo cennym dziełem sztuki. Nie za bardzo wiedziałam jak mam to odebrać. Śmiać się czy pobić go ? Albo może olać... Z drugiej strony, tak kurwa jestem sama, dlatego siedze sobie sama na kanapie, bo to takie cool...
- Na twoim miejscu bym spadał koleś. Znajdź sobie inne miejsce, najlepiej w innej sali. - Kastiel jak zwykle pojawił się w idealnym momencie. Facet podniósł ręce w geście poddania się i poszedł.
- Strach zostawić cię na chwilę samą, bo zaraz pojawią się jacyś frajerzy.- usiadł obok mnie - Chyba nie mogę cię zostawiać, od 4 godzin jesteś moja i nie zamierzam się tobą dzielić, mała. - musnął moje usta. Och... Typowy samiec alfa.
- Nie jestem rzeczą Kastiel...
- Wiem - musnął je ponownie. Zaczął się film. Kastiel zaczął coś kombinować. Udaje, że ziewa... Serio ?
- Słuchaj, obejmij mnie normalnie a nie planujesz jakiś atak na poziomie gimnazjalisty. - szepnęłam do niego. Uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Wywróciłam oczami i skupiłam się na filmie.
*
- I jak film ? - zapytał Kastiel
- Mam być szczera ? Widziałam lepsze
- Ja też.... Jakieś to było nieogarnięte.
- Niektóre akcje były spoko. Ale ogólnie wydaje mi się, że akcja za szybko się rozgrywała.
- Muszę przyznać ci rację. Dobra, to gdzie teraz ? Pizzeria ? Kawiarnia ? A może chcesz wpaść do mnie hm ? - ta ostatnia propozycja brzmiała tak bardzo jednoznacznie.... A jakże jest kusząca.
- Świetnie się z tobą bawię, ale jestem w sumie zmęczona. Emocjonujący dzień....Sam rozumiesz. - ścisnęłam jego rękę. - Poza tym.... Jutro jest przecież próba ! Musisz się wyspać a jest już późno.
- Czy ty mnie zbywasz ?
- Nie... -mruknęłam, nie to jest moim celem - Po prostu uważam, że dzisiaj powinniśmy iść już do domu.
- Wiesz,za tydzień w piątek po koncercie mam zaproszenie na domówkę u znajomego, idziemy ?
- Domówka ?
- Coś w podobnym stylu do naszej pierwszej wspólnej domówki. -zatrzymał się i zaszedł mnie od tyłu. Złapał w biodrach i przysunął do siebie. - Jakże pamiętnej, co nie ?
- Robisz to celowo, prawda ? - zaśmiałam się. Kastiel zaczął się ze mną kołysać. - Ej... Przestań. Ludzie na nas dziwnie patrzą haha. - mruknęłam rozbawiona. Chłopak pocałował mnie w szyję i znowu stanął przy moim boku.
środa, 7 stycznia 2015
7. Niepotrzebny stres
Jutro szkoła ;o
Jak te święta zleciały ;-;
---------------------------------------------------------------------
Boże zaspałam do szkoły. Spóźnię się... No normalnie się spóźnię ! Biegłam przez park i szybko przebiegłam przez rząd kawiarenek. Na terenie szkoły byłam o 7.50. Niesamowite. Zdążyłam. Położyłam sobie ręce na udach i starałam się wyrównać oddech. Ktoś mnie zaszedł od tyłu i złapał w biodrach. Od razu się wyprostowałam.
- Kastiel .... Ej ale ty nie rób tak publicznie .... - mruknęłam. Odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy. Rozejrzał się dyskretnie.
- Mogę skraść ci pocałunek ? - zapytał, ale nawet nie zdążyłam zaprotestować. Pocałował mnie i odsunął zaraz po muśnięciu moich warg.
- Chyba nic nie odpowiedziałam ... -spojrzałam na niego zaskoczona.
- Chodź bo się spóźnimy - złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę wejścia do szkoły. - Stresujesz się ?
- Trochę, boję się że wszystkiego zapomnę.
- Mała powtórka na przerwie ?
- Ale czego ? - zapytałam zadziornie.
- A którą część chcesz powtórzyć ? - spojrzał na mnie zaciekawiony
- To zależy co ty chcesz jeszcze powtórzyć - uśmiechnęłam się zalotnie
- Każdy szczegół z wczoraj - szepnął mi do ucha. A więc doskonale pamięta co wczoraj się działo. W sumie.... Przecież mnie pocałował na Dzień Dobry. Ale jestem głupia.... Pewnie że pamięta ! Weszliśmy do szkoły. Matko chyba się zarumieniłam. Puściłam jego rękę i poprawiłam sobie włosy. Podeszłam do szafki i schowałam kurtkę.
- Cześć ! - odwróciłam się, ach to bliźniaki.
- Hejka - uśmiechnęłam się do nich.
- Jak tam powtórka ? - zapytał Alexy
- Dobrze.... Myślę, że jakoś mi pójdzie. A jak wasza historia ?
- W ogóle nic mi nie mów ! Matka jak dowiedziała się o tym teście zabrała mi konsole i kazała wkuwać. - warknął Armin
- Przynajmniej się pouczyłeś...
- Byłoby ok, gdyby nie to, że zagroziła mi iż nie odda mi mojej konsoli dopóki nie pokażę jej zaliczonego testu. Rozumiesz !?
- Armin.... Wyluzuj. - mruknęłam do niego. Zadzwonił dzwonek, wszyscy rozeszli się do swoich klas. Przez całą lekcje przypominałam sobie do sprawdzianu. Zaczynam się stresować. To źle...Bardzo źle.... Dzwonek na przerwę. Wyszłam z klasy. Zaczęłam ciężko oddychać. Atak paniki ?
- Hej co jest ? - podszedł do mnie Kastiel. Spojrzał na mnie i chyba się przestraszył. Wziął mnie za rękę i zaprowadził na dziedziniec. Poszliśmy za salę gimnastyczną. Przytulił mnie mocno. Zaskoczył mnie tym.... Zresztą moja reakcja też była dziwna. Niemal natychmiast go mocno ścisnęłam.
- Oddychaj głęboko.... - usłyszałam - Uspokój się.... - och...jego ton jest taki kojący... wzięłam jeszcze pare głębokich wdechów i chyba się opanowałam. Poluźniłam uścisk ale, wtuliłam się w jego tors. Nie wiem jak to wyszło...I ... Kurwa, dlaczego ja to w ogóle zrobiłam ? Jest mi zimno a on jest taki gorący, może dlatego.
- Aż tak się tym stresujesz ? - widać troche go to dziwi. Kiwnęłam głową pocierając nią o jego klatkę piersiową. Poczułam jak pocałował mnie w czubek głowy. To takie..... Słodkie.... Chwila, Kastiel potrafi być słodki ? A to nowość.
- Dasz sobie radę. - dodał mi tym otuchy. Uśmiechnęłam się. Nagle przeszły mnie okropne ciarki.
- Chyba ci zimno, co ? - oderwałam się od niego i kiwnęłam głową. Uśmiechnął się. Oderwał się ode mnie i ruszyliśmy w kierunku szkoły.
- Kastiel.... - zatrzymałam się, podeszłam do niego i pocałowałam w policzek - Dziękuję. - teraz to ja go zaskoczyłam, ha ! Weszliśmy do szkoły, dostrzegłam, że Rozalia mi się przygląda. Chciałam do niej podejść ale akurat przyszedł nauczyciel i wpuścił nas do sali. O rany.... Rose uspokój się.....Będzie dobrze !
*
I po krzyku ! Osobiście wydaje mi się, że poszło mi świetnie ! Dumna oddałam kartkę i wyszłam z klasy. Muszę wyściskać Kastiela. Zaczęłam szukać go wzrokiem po korytarzu. Rozmawiał z Lysanderm. Podbiegłam do niego i dosłownie rzuciłam się na niego.
- Dziękuję ! Dziękuję ! Dziękuję ! - mocno go uścisnęłam
- Holaaaa.... Ale za co ? - nie krył rozbawienia
- Za wszystko haha - zaśmiałam się - Jak ci poszło ? - obsunęłam się od niego
- Zaliczę... Lepiej powiedz jak poszło tobie.
- Dobrze, myślę że nawet bardzo dobrze !
- A tak się denerwowałaś.
- A tobie Lysander ? - zapytałam uświadamiając sobie że nadal tu stoi
- Myślę, że dobrze. Rose musimy cię przerosić. Mamy zaraz próbę. - spojrzałam na niego pytająco.
- Nie będzie was na lekcjach ?
- Po teście mamy wolne haha- zaśmiał się Kastiel. Podszedł do mnie i rozczochrał mi włosy. - Trzymaj się mała. - zaszczycił mnie niebiańskim uśmiechem i oddalił się z Lysanderm.
- Rose ! - podbiegła do mnie Rozalia - Jak ci poszło ?
- Dobrze a tobie ?
- Zaliczę !
- To świetnie !
- Słuchaj, chcę z tobą pogadać. Chodźmy do kawiarenki.
- A Su ?
- Idziemy same. Chodź. - pociągnęła mnie za rękę. Poszłyśmy w stronę szafek. Wzięłyśmy swoje rzeczy i poszłyśmy.Jest strasznie zimno. Przez całą drogę do naszej kawiarni zastanawiałam się dlaczego Su z nami nie idzie. Jeszcze jest zła ?
Zamówiłyśmy sobie to samo; czekoladowe ciasto i kawę karmelową. Usiadłyśmy w odosobnionym miejscu żeby spokojnie pogadać.
- Rose, moje pytania mogą być dosyć dziwne.... - zaczęła Rozalia
- Pytaj o co chcesz
- Wiesz co...Może zacznijmy od tego, że widziałam cię....
- Tak ? Gdzie ?
- Widziałam z Kastielem. - dokończyła poprzednie zdanie. Spojrzałam na nią nerwowo. Widziała nas...Ale kiedy ? I w jakiej sytuacji ?
- Pocałował cię na boisku ... I przed testem byliście razem na boisku.
- Uspokajał mnie..Miałam nagły atak paniki....
- A ten pocałunek ?
- Eh.... Chyba muszę ci to powiedzieć. - westchnęłam. Opowiedziałam jej mój wczorajszy wieczór. Słuchała mnie bardzo uważnie i przy tym przyglądała mi się. Jakby chciała wychwycić jakieś moje ... Reakcje ?
- Rose, czy ty... - zastanowiła się - Em...Czy to możliwe, że ty coś do niego...Czujesz ?
- Co ? - o mało nie zakrztusiłam się kawą. Czuję coś do niego ?
- Bo on.... Jest jaki jest...Ja osobiście nie podzielam opinii Su na jego temat. - przegryzła wargę - Czujesz coś do niego czy nie ?
- Nie wiem... Można poczuć coś do kogoś, kogo zna się miesiąc ?
- Ja zakochałam się w Leo od pierwszego wejrzenia. - uśmiechnęła się dumnie - On we mnie tak samo.
- Wy to co innego....
- Wcale nie ! Rose, zastanów się.... Co czujesz kiedy z nim jesteś ? No coś musi się kryć za tym, że pozwalasz mu na więcej tak ooo po prostu.
- Kiedy z nim jestem.... -zastanowiłam się- Czasami mnie onieśmiela.... Ale ogólnie czuje się przy nim swobodnie. Czuje, że mogę być sobą. Nie muszę udawać kogoś innego,tak jak musiałam to robić kiedy chodziłam z wiesz kim.... - burknęłam. Rozalia zna już pół mojego życiorysu. Polubiłam ją. - Wiesz co...Czasami mam wrażenie ... - zaczęłam nieśmiało - Że jesteśmy do siebie troche podobni, ja i on. Dlatego czuje przy nim taką swobodę. Jak stopniowo zaczęłam go poznawać, doszłam do wniosku, że wiele nas łączy. To aż dziwne, że....Tak się rozumiemy. Czasami nawet bez słów, wyobrażasz sobie ? Zresztą, kiedy z nim jestem, czuję się tak dziwnie bezpieczna....Że aż czasami mnie to irytuje. Czy ja coś do niego czuję ? Nie wiem....
- Jak mam być szczera Rose, to uważam, że tak. Czujesz coś do tego chłopaka. - Rozalia się uśmiechnęła. Nareszcie, odkąd tu przybyłyśmy jest taka poważna.- I coś ci powiem. Wiesz, że troche już znam Kastiela. Czasami mam z nim styczność po szkole ze względu na te ich próby w domu Leo no i Lysandra. Od kiedy cię poznał zaczął się dziwnie zachowywać wiesz ? Z początku przymykałam na to oko, ale.... Jak zobaczyłam was kiedyś w parku, no po prostu nie mogłam. Poobserwowałam go troche. Niestety sama nic nie umiem z niego wyczytać. No to zapytałam Lysandra. On też powiedział, że Kastiel się ostatnio zmienił. Lysio nawet powiedział mi coś ciekawego.
- Co takiego ? - zainteresowałam się
- Uważa iż Kastiel, prawdopodobnie się zakochał ! - krzyknęła podekscytowana. Zaniemówiłam. Przetrawiłam jej słowa.
- Rozalio, ale nikt tego nie potwierdził...Zresztą nawet jeśli, nikt nie powiedział, że zakochał się akurat we mnie.
- Wiesz co, muszę ci coś o nim opowiedzieć, bo widocznie nie wiesz, że Kastiel nie jest typem chłopaka, który zakochuje się w co 2 dziewczynie. - powiedziała i zaczęła całkiem ciekawą historię o nie tak odległej przeszłości Kastiela. Miał dziewczynę, którą bardzo kochał, ale ona wystawiła go i zostawiła aby poświęcić się karierze, bo ona bardzo marzyła o zdobyciu sławy. Wybicie się w branży muzycznej stawiała sobie na pierwszym miejscu. I kiedy nadarzyła się okazja, zostawiła Kastiela i ...Poszła w swoją stronę. Zostawiając go takiego bezradnego, zranionego... Co za suka. Kastiel właśnie wtedy zaczął się bardzo buntować. Przestał chodzić do szkoły, zaczął intensywnie palić i popijać. Stał się nieprzyjemnym, wrednym typem, który nie do końca szanował dziewczyny.
- Został bardzo zraniony Rose. Cała szkoła uważała ich za idealną parę, niektórzy nawet twierdzili, że za zbyt idealną. I to nagle runęło. Ona zadała mu niewyobrażalnie bolesny cios. Długo nie patrzył nawet na dziewczyny w szkole i nie tylko w szkole. Wiesz, wielki samiec alfa, ale ten typ nie potrzebuje samicy. I wtedy pojawiłaś się ty.... I on się zmienił..... Czasami mam wrażenie, że powoli wraca stary Kastiel. I to twoja zasługa.
- Moja ?
- No przecież nie moja, haha - zaśmiała się - Bylibyście fajną parą.
- Rozalio....
- Już nic nie mówię hihi - wywróciłam oczami i nagle posmutniałam - Co się stało Rose ?
- No bo... Jak ja mam się teraz przy nim zachować ? Teraz jak dowiedziałam się tego....
- Zachowuj się normalnie. Jak do tej pory. Nie zaprzątuj sobie tym głowy, dobrze ci radzę. Su zaraz przyjdzie.
- Czemu nie przyszła z nami od razu ?
- Chciałam z tobą porozmawiać o Kastielu, wiesz że ona za nim nie przepada. Zresztą, była umówiona z Natanielem. - spojrzałam na nią zaskoczona. No no no....
- No to nieźle ..... Eh, muszę się z nią pogodzić.
- No musicie, denerwuje mnie już takie latanie od jednej do drugiej.
Jak te święta zleciały ;-;
---------------------------------------------------------------------
Boże zaspałam do szkoły. Spóźnię się... No normalnie się spóźnię ! Biegłam przez park i szybko przebiegłam przez rząd kawiarenek. Na terenie szkoły byłam o 7.50. Niesamowite. Zdążyłam. Położyłam sobie ręce na udach i starałam się wyrównać oddech. Ktoś mnie zaszedł od tyłu i złapał w biodrach. Od razu się wyprostowałam.
- Kastiel .... Ej ale ty nie rób tak publicznie .... - mruknęłam. Odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy. Rozejrzał się dyskretnie.
- Mogę skraść ci pocałunek ? - zapytał, ale nawet nie zdążyłam zaprotestować. Pocałował mnie i odsunął zaraz po muśnięciu moich warg.
- Chyba nic nie odpowiedziałam ... -spojrzałam na niego zaskoczona.
- Chodź bo się spóźnimy - złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę wejścia do szkoły. - Stresujesz się ?
- Trochę, boję się że wszystkiego zapomnę.
- Mała powtórka na przerwie ?
- Ale czego ? - zapytałam zadziornie.
- A którą część chcesz powtórzyć ? - spojrzał na mnie zaciekawiony
- To zależy co ty chcesz jeszcze powtórzyć - uśmiechnęłam się zalotnie
- Każdy szczegół z wczoraj - szepnął mi do ucha. A więc doskonale pamięta co wczoraj się działo. W sumie.... Przecież mnie pocałował na Dzień Dobry. Ale jestem głupia.... Pewnie że pamięta ! Weszliśmy do szkoły. Matko chyba się zarumieniłam. Puściłam jego rękę i poprawiłam sobie włosy. Podeszłam do szafki i schowałam kurtkę.
- Cześć ! - odwróciłam się, ach to bliźniaki.
- Hejka - uśmiechnęłam się do nich.
- Jak tam powtórka ? - zapytał Alexy
- Dobrze.... Myślę, że jakoś mi pójdzie. A jak wasza historia ?
- W ogóle nic mi nie mów ! Matka jak dowiedziała się o tym teście zabrała mi konsole i kazała wkuwać. - warknął Armin
- Przynajmniej się pouczyłeś...
- Byłoby ok, gdyby nie to, że zagroziła mi iż nie odda mi mojej konsoli dopóki nie pokażę jej zaliczonego testu. Rozumiesz !?
- Armin.... Wyluzuj. - mruknęłam do niego. Zadzwonił dzwonek, wszyscy rozeszli się do swoich klas. Przez całą lekcje przypominałam sobie do sprawdzianu. Zaczynam się stresować. To źle...Bardzo źle.... Dzwonek na przerwę. Wyszłam z klasy. Zaczęłam ciężko oddychać. Atak paniki ?
- Hej co jest ? - podszedł do mnie Kastiel. Spojrzał na mnie i chyba się przestraszył. Wziął mnie za rękę i zaprowadził na dziedziniec. Poszliśmy za salę gimnastyczną. Przytulił mnie mocno. Zaskoczył mnie tym.... Zresztą moja reakcja też była dziwna. Niemal natychmiast go mocno ścisnęłam.
- Oddychaj głęboko.... - usłyszałam - Uspokój się.... - och...jego ton jest taki kojący... wzięłam jeszcze pare głębokich wdechów i chyba się opanowałam. Poluźniłam uścisk ale, wtuliłam się w jego tors. Nie wiem jak to wyszło...I ... Kurwa, dlaczego ja to w ogóle zrobiłam ? Jest mi zimno a on jest taki gorący, może dlatego.
- Aż tak się tym stresujesz ? - widać troche go to dziwi. Kiwnęłam głową pocierając nią o jego klatkę piersiową. Poczułam jak pocałował mnie w czubek głowy. To takie..... Słodkie.... Chwila, Kastiel potrafi być słodki ? A to nowość.
- Dasz sobie radę. - dodał mi tym otuchy. Uśmiechnęłam się. Nagle przeszły mnie okropne ciarki.
- Chyba ci zimno, co ? - oderwałam się od niego i kiwnęłam głową. Uśmiechnął się. Oderwał się ode mnie i ruszyliśmy w kierunku szkoły.
- Kastiel.... - zatrzymałam się, podeszłam do niego i pocałowałam w policzek - Dziękuję. - teraz to ja go zaskoczyłam, ha ! Weszliśmy do szkoły, dostrzegłam, że Rozalia mi się przygląda. Chciałam do niej podejść ale akurat przyszedł nauczyciel i wpuścił nas do sali. O rany.... Rose uspokój się.....Będzie dobrze !
*
I po krzyku ! Osobiście wydaje mi się, że poszło mi świetnie ! Dumna oddałam kartkę i wyszłam z klasy. Muszę wyściskać Kastiela. Zaczęłam szukać go wzrokiem po korytarzu. Rozmawiał z Lysanderm. Podbiegłam do niego i dosłownie rzuciłam się na niego.
- Dziękuję ! Dziękuję ! Dziękuję ! - mocno go uścisnęłam
- Holaaaa.... Ale za co ? - nie krył rozbawienia
- Za wszystko haha - zaśmiałam się - Jak ci poszło ? - obsunęłam się od niego
- Zaliczę... Lepiej powiedz jak poszło tobie.
- Dobrze, myślę że nawet bardzo dobrze !
- A tak się denerwowałaś.
- A tobie Lysander ? - zapytałam uświadamiając sobie że nadal tu stoi
- Myślę, że dobrze. Rose musimy cię przerosić. Mamy zaraz próbę. - spojrzałam na niego pytająco.
- Nie będzie was na lekcjach ?
- Po teście mamy wolne haha- zaśmiał się Kastiel. Podszedł do mnie i rozczochrał mi włosy. - Trzymaj się mała. - zaszczycił mnie niebiańskim uśmiechem i oddalił się z Lysanderm.
- Rose ! - podbiegła do mnie Rozalia - Jak ci poszło ?
- Dobrze a tobie ?
- Zaliczę !
- To świetnie !
- Słuchaj, chcę z tobą pogadać. Chodźmy do kawiarenki.
- A Su ?
- Idziemy same. Chodź. - pociągnęła mnie za rękę. Poszłyśmy w stronę szafek. Wzięłyśmy swoje rzeczy i poszłyśmy.Jest strasznie zimno. Przez całą drogę do naszej kawiarni zastanawiałam się dlaczego Su z nami nie idzie. Jeszcze jest zła ?
Zamówiłyśmy sobie to samo; czekoladowe ciasto i kawę karmelową. Usiadłyśmy w odosobnionym miejscu żeby spokojnie pogadać.
- Rose, moje pytania mogą być dosyć dziwne.... - zaczęła Rozalia
- Pytaj o co chcesz
- Wiesz co...Może zacznijmy od tego, że widziałam cię....
- Tak ? Gdzie ?
- Widziałam z Kastielem. - dokończyła poprzednie zdanie. Spojrzałam na nią nerwowo. Widziała nas...Ale kiedy ? I w jakiej sytuacji ?
- Pocałował cię na boisku ... I przed testem byliście razem na boisku.
- Uspokajał mnie..Miałam nagły atak paniki....
- A ten pocałunek ?
- Eh.... Chyba muszę ci to powiedzieć. - westchnęłam. Opowiedziałam jej mój wczorajszy wieczór. Słuchała mnie bardzo uważnie i przy tym przyglądała mi się. Jakby chciała wychwycić jakieś moje ... Reakcje ?
- Rose, czy ty... - zastanowiła się - Em...Czy to możliwe, że ty coś do niego...Czujesz ?
- Co ? - o mało nie zakrztusiłam się kawą. Czuję coś do niego ?
- Bo on.... Jest jaki jest...Ja osobiście nie podzielam opinii Su na jego temat. - przegryzła wargę - Czujesz coś do niego czy nie ?
- Nie wiem... Można poczuć coś do kogoś, kogo zna się miesiąc ?
- Ja zakochałam się w Leo od pierwszego wejrzenia. - uśmiechnęła się dumnie - On we mnie tak samo.
- Wy to co innego....
- Wcale nie ! Rose, zastanów się.... Co czujesz kiedy z nim jesteś ? No coś musi się kryć za tym, że pozwalasz mu na więcej tak ooo po prostu.
- Kiedy z nim jestem.... -zastanowiłam się- Czasami mnie onieśmiela.... Ale ogólnie czuje się przy nim swobodnie. Czuje, że mogę być sobą. Nie muszę udawać kogoś innego,tak jak musiałam to robić kiedy chodziłam z wiesz kim.... - burknęłam. Rozalia zna już pół mojego życiorysu. Polubiłam ją. - Wiesz co...Czasami mam wrażenie ... - zaczęłam nieśmiało - Że jesteśmy do siebie troche podobni, ja i on. Dlatego czuje przy nim taką swobodę. Jak stopniowo zaczęłam go poznawać, doszłam do wniosku, że wiele nas łączy. To aż dziwne, że....Tak się rozumiemy. Czasami nawet bez słów, wyobrażasz sobie ? Zresztą, kiedy z nim jestem, czuję się tak dziwnie bezpieczna....Że aż czasami mnie to irytuje. Czy ja coś do niego czuję ? Nie wiem....
- Jak mam być szczera Rose, to uważam, że tak. Czujesz coś do tego chłopaka. - Rozalia się uśmiechnęła. Nareszcie, odkąd tu przybyłyśmy jest taka poważna.- I coś ci powiem. Wiesz, że troche już znam Kastiela. Czasami mam z nim styczność po szkole ze względu na te ich próby w domu Leo no i Lysandra. Od kiedy cię poznał zaczął się dziwnie zachowywać wiesz ? Z początku przymykałam na to oko, ale.... Jak zobaczyłam was kiedyś w parku, no po prostu nie mogłam. Poobserwowałam go troche. Niestety sama nic nie umiem z niego wyczytać. No to zapytałam Lysandra. On też powiedział, że Kastiel się ostatnio zmienił. Lysio nawet powiedział mi coś ciekawego.
- Co takiego ? - zainteresowałam się
- Uważa iż Kastiel, prawdopodobnie się zakochał ! - krzyknęła podekscytowana. Zaniemówiłam. Przetrawiłam jej słowa.
- Rozalio, ale nikt tego nie potwierdził...Zresztą nawet jeśli, nikt nie powiedział, że zakochał się akurat we mnie.
- Wiesz co, muszę ci coś o nim opowiedzieć, bo widocznie nie wiesz, że Kastiel nie jest typem chłopaka, który zakochuje się w co 2 dziewczynie. - powiedziała i zaczęła całkiem ciekawą historię o nie tak odległej przeszłości Kastiela. Miał dziewczynę, którą bardzo kochał, ale ona wystawiła go i zostawiła aby poświęcić się karierze, bo ona bardzo marzyła o zdobyciu sławy. Wybicie się w branży muzycznej stawiała sobie na pierwszym miejscu. I kiedy nadarzyła się okazja, zostawiła Kastiela i ...Poszła w swoją stronę. Zostawiając go takiego bezradnego, zranionego... Co za suka. Kastiel właśnie wtedy zaczął się bardzo buntować. Przestał chodzić do szkoły, zaczął intensywnie palić i popijać. Stał się nieprzyjemnym, wrednym typem, który nie do końca szanował dziewczyny.
- Został bardzo zraniony Rose. Cała szkoła uważała ich za idealną parę, niektórzy nawet twierdzili, że za zbyt idealną. I to nagle runęło. Ona zadała mu niewyobrażalnie bolesny cios. Długo nie patrzył nawet na dziewczyny w szkole i nie tylko w szkole. Wiesz, wielki samiec alfa, ale ten typ nie potrzebuje samicy. I wtedy pojawiłaś się ty.... I on się zmienił..... Czasami mam wrażenie, że powoli wraca stary Kastiel. I to twoja zasługa.
- Moja ?
- No przecież nie moja, haha - zaśmiała się - Bylibyście fajną parą.
- Rozalio....
- Już nic nie mówię hihi - wywróciłam oczami i nagle posmutniałam - Co się stało Rose ?
- No bo... Jak ja mam się teraz przy nim zachować ? Teraz jak dowiedziałam się tego....
- Zachowuj się normalnie. Jak do tej pory. Nie zaprzątuj sobie tym głowy, dobrze ci radzę. Su zaraz przyjdzie.
- Czemu nie przyszła z nami od razu ?
- Chciałam z tobą porozmawiać o Kastielu, wiesz że ona za nim nie przepada. Zresztą, była umówiona z Natanielem. - spojrzałam na nią zaskoczona. No no no....
- No to nieźle ..... Eh, muszę się z nią pogodzić.
- No musicie, denerwuje mnie już takie latanie od jednej do drugiej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)