środa, 14 stycznia 2015
12. I'm in heaven.
;3
---------------------------------------------------------------------
O rany, jest mi tak cudownie dobrze... To uczucie mogłoby trwać wiecznie. Otworzyłam powoli oczy, boskie widoki z samego rana. Klatka piersiowa, która robiła mi za poduszkę. Podniosłam lekko głowę, Kastiel tak słodko śpi. Mogłabym patrzeć na niego godzinami. Uśmiechnęłam się i pochyliłam nad jego klatą, po czym lekko pocałowałam. Objął mnie i przycisnął do siebie.
- Rosee... - mruknął przez sen. O rany.... Chyba zrobiłam się czerwona jak burak. Co mu się śni ? W ogóle... Rany... Do czego tu wczoraj doszło ? W sumie... Prędzej czy później i tak by do tego doszło. " Poruchał, teraz zostawi " nagle odezwała się moja podświadomość i przypomniałam sobie słowa Su ''Wydaje mi się, że naznaczył sobie ciebie jako cel. Zdobędzie go i zostawi. On taki jest. " Zdobył mnie.... I co ? Teraz mnie zostawi ?
Zrobiło mi się przykro na samą myśl. I mój cudowny poranek poszedł się jebać. Delikatnie, aby nie obudzić Kastiela podniosłam się i wyszłam z łóżka. Ubrałam jego koszulkę, podeszłam do szafki z bielizną i wciągnęłam na siebie białe, koronkowe figi. Zerknęłam na śpiącego chłopaka... Co teraz będzie ? to pytanie bardzo mnie dręczy i nurtuje. O rany ale się zdołowałam.... Postanowiłam zrobić jakieś śniadanie, cokolwiek aby na chwilę zapomnieć... Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Po drodze zerknęłam na godzinę; 10.33 ?! Chyba mój nowy rekord. Nie lubię tak długo spać. Podeszłam do lodówki
- Co by tu zrobić ? - zerknęłam do środka - Może omlety ? - zastanowiłam się, zaczęło mi burczeć w brzuchu - Okej, cokolwiek. - mruknęłam. Wyjęłam kilka jajek, ser, szynkę i jakieś warzywa. Włączyłam radio. Maroon 5 Animals. Dobra nutka. Tanecznym krokiem zabrałam się za robienie omletów. W mgnieniu oka wzięłam się za smażenie. Rose w kuchni, wywijająca tyłkiem na prawo i lewo osoba, która nie wie co robi. Bosz.... Poczułam na sobie czyjeś ręce. Podskoczyłam
- Wystraszyłem cię ? - poczułam na szyi gorące usta Kastiela.
- Nie rób tak.... Nigdy więcej.... - nabrałam powietrza. Przytulił mnie od tyłu.
- Wiesz jakie było moje rozczarowanie jak obudziłem się sam ? Myślałem, że obudzę się obok mojej dziewczyny... - zaczął składać gorące pocałunki na moim karku. - Mmmm... Co ty w ogóle pichcisz ?
- Omlety, lubisz ? - zapytałam niechcący ocierając się o jego krocze.
- Lubię, ale jeżeli mam je zjeść, przestań tak robić.
- Jak ? Tak ? - znowu, tym razem celowo, otarłam tyłkiem o jego krocze. Nabrał głośno powietrza.
- Zaraz przelecę cię na blacie kuchennym.... - jego słowa...Och czyżby to była prawdziwa twarz Kastiela ? Chyba ją polubię.
- Może najpierw coś zjesz ? - zaśmiałam się
- Ok... Ale najpierw - Odwrócił mnie i wbił się w moje usta. Spojrzał mi w oczy, uśmiechnął się i udał w kierunku stołu. Stałam chwilę zdezorientowana, ale uśmiech w końcu pojawił się na mojej twarzy. Nałożyłam omlety na talerze i podałam do stołu.
- Smacznegoo - powiedziałam
- A smacznego. - odpowiedział. Zabraliśmy się za konsumpcję. Spojrzałam na Kastiela i momentalnie posmutniałam co nie uszło jego uwadze,
- Co się dzieje ? - zapytał. Spuściłam z niego wzrok. - Czemu na mnie nie patrzysz, Rose ? Chodzi o noc ?
- Po części... - powiedziałam cicho - Boję się... Że mnie zostawisz. - powiedziałam lekko zaskoczona moją szczerością. Teraz to już wpadłam w mega epickiego doła. Schowałam twarz w rękach zażenowana i zaniepokojona. Boję się jego odpowiedzi... Usłyszałam jak wstał od stołu, ale zabrakło mi odwagi żeby na niego spojrzeć. Poszedł się ubrać ? Wyjdzie ? Zostawi mnie ? Poczułam jego dłonie na sobie, chwilę później mnie przytulił.
- Dlaczego miałbym cię zostawić ? - wtuliłam się w niego.
- Su niedawno powiedziała mi, że naznaczyłeś mnie sobie jako cel... Cel który zdobędziesz i zostawisz... Bo taki jesteś... - Kastiel zacisnął rękę w pięść.
- I uwierzyłaś jej ?
- Nie ... Nie do końca.... Nie znałam cię jeszcze za dobrze.... Ciężko mi było wyrobić sobie o tobie jakąś opinie a nie chciałam się kierować jej widzimisię. Chociaż jej słowa później się troche urzeczywistniały... I teraz ta noc.... Moja podświadomość sobie ze mnie zadrwiła i .... Przeraziło mnie to że możesz mnie tak o, zostawić... Przeraża mnie taka myśl Kastiel.... Nie wiem czemu, ale tak jest. Przeraża mnie to co do Ciebie czuje po tak krótkim czasie... Nie umiem tego zrozumieć... Ale na prawdę, myśl, że mógłbyś mnie zostawić ... - pocałował mnie przerywając mi.
- Nie zamierzam Cię zostawić Rose. Tej idiotce nie można ufać jeżeli chodzi o mnie...Ja... - zawahał się.. - Ja Cię Kocham... - szepnął niepewnie. Mam wrażenie, że się przesłyszałam. Kastiel mnie kocha... Och... Kamień spadł mi z serca.... Boże jak mi ulżyło. Pocałowałam go. - Olać śniadanie, zjemy później... Idziemy na górę. - pociągnął mnie za rękę. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego pytająco. Ominął mój wzrok, podszedł do mnie i wziął na ręce. Zaniósł mnie do mojego pokoju.
**
Leżeliśmy sobie patrząc w sufit. Kastiel jest niesamowity w łóżku... I troche mnie to przeraża. Nagle ni stąd, ni zowąd zaczął się śmiać. Podniosłam się i spojrzałam na niego pytająco.
- Co cię tak rozbawiło, hm ?
- Właśnie od dzisiaj mogę całować i obmacywać cię wszędzie - powiedział i znowu zaczął się śmiać. He? Chyba nie ogarnęłam. Oparł się na łokciu, patrzeliśmy sobie w oczy.
- No wiesz.... WSZĘDZIE. - podkreślił, ja jednak nadal patrzyłam na niego pytająco. - Kicia, pamiętasz jak jakiś czas temu pocałowałem cię i powiedziałem, że musisz się przyzwyczaić bo zamierzam całować cię wszędzie i o każdej porze ? Ty wtedy zauważyłaś dwuznaczność tego słowa a ja powiedziałem, że na takie wszędzie przyjdzie czas.... I teraz właśnie nadszedł... - wyjaśnił.
- Aaaa...No to ogarnęłam, zapomniałam o tym haha. - zaśmiałam się. Że on pamięta o takich rzeczach... Z drugiej strony... - Kicia ? - zapytałam rozbawiona
- Nie podoba ci się ? - zaśmiał się, ale w jego oczach zauważyłam cień rozczarowania.
- Żaden chłopak jeszcze się tak do mnie nie zwracał - zaśmiałam się - Jestem zbyt... Nieprzyzwoita na takie ksywki hahah.
- Nieprzyzwoita ? - powtórzył zdziwiony - Nie sądzę abyś była nieprzyzwoita...
- Fajnie, że tak myślisz... Ty tak na mnie wpływasz haha
- Tak czyli jak ? Że przeze mnie jesteś nieprzyzwoita ?
- Nieee.... Masz na mnie dobry wpływ. Skoro w twoich oczach jestem przyzwoita... To znaczy, że na swój sposób... W końcu ktoś mnie okiełznał. - uśmiechnęłam się subtelnie i przejechałam ręką po jego policzku. Kastiel przybliżył się do mnie i pocałował mnie. Obsunął się ode mnie i położył, pociągnął mnie za sobą. Położyłam się na jego klatce piersiowej.
- Spędzimy tu cały dzień ? - zapytałam
- Mhm.... Masz coś przeciwko ? - pocałował mnie w czubek głowy.
- Nie jestem zwolenniczką całodniowego wylegiwania się w łóżku haha, ale raz mogę zrobić wyjątek....Tym bardziej, że jest mi niesamowicie dobrze.
- Mi też - ścisnął mnie. Mogłabym tak spędzić kilka kolejnych dni.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oooo... żal mi było Rose, ale tak słodko że ubrała jego koszulkę. Była wobec niego szczera, co mnie zaskoczyło. Pieprzona Su! wszystko przez nią! Lol wszędzie, ja się połapałam, Rose zapomniała heheheh Są taką śliczną parą. Kicia? Podoba mi się to jak ją nazywa. Tak mraśnie... mrrr... <3 KOCHAM :*
OdpowiedzUsuń