+ 18
---------------------------------------------------------------------
Kiedy zeszliśmy z balkonu, wróciliśmy na chwilę do znajomych. Ale nie na długą, bo Kastiel stwierdził, że ma dosyć na dzisiaj. Zebraliśmy się i poszliśmy. Ostatnia kolejka chyba go tylko dobiła. Cały chodnik był nasz. Starałam się jakoś nawiązać z nim kontakt, ale ciężko było. To był wyjątkowo męczący spacer. Doszliśmy pod mój dom. Spojrzałam na niego. O rany, przecież nie mogę go tak zostawić. On sam do domu nie dojdzie.
- Chodź Kast. - mruknęłam i pociągnęłam go za rękę.
- Hm ?
- Zostajesz u mnie. - powiedziałam stanowczo.
- Roseeey.... Ja dam sobiee radę. - uśmiechnął się. No jasne.
- Bez dyskusji. Chodź. - złapałam go za ramię i wciągnęłam do środka klatki. Dosyć sprawnie weszliśmy po schodach na górę. Otworzyłam drzwi i wepchnęłam do środka Kastiela. Zakluczyłam dom i odwiesiłam klucze. Ściągnęłam buty i kurtkę. Spojrzałam na Kasta, on ledwo stał na nogach. Westchnęłam ciężko.
- Pomogę ci... - podeszłam o niego. Rozwiązałam mu buty, sam je ściągnął. Podniosłam się. Spojrzałam mu w oczy i powoli zaczęłam rozpinać zamek kurtki. Ściągnęłam mu ją i odwiesiłam na wieszak.
- Chcesz wody ? - zapytałam, pokręcił głową. Teraz może nie, ale rano przyda się jak najbardziej. Poszłam do kuchni i wzięłam z lodówki 2 litrową butelkę wody.
- Może jesteś głodny ? - również pokręcił głową. Spoko. - Daję ci wybór, śpisz tutaj na kanapie, czy chcesz spać na górze ?
- Chcę spać tam gdzie ty...
- Kast.. - mruknęłam. Ale w sumie... Czemu nie ? -Eh... Chodź. - Złapałam go za rękę i zaciągnęłam na górę do mojego pokoju. Zapaliłam małą lampkę przy łóżku a na szafce po drugiej stronie łóżka postawiłam wodę. Kastiel rozejrzał się po moim pokoju.
- Tam jest łazienka jakby co - pokazałam na brązowe drzwi. Podeszłam do lustra i zaczęłam zmywać make up. Poszło mi to szybko. Zaczęłam się męczyć z sukienką. Cholera, że też musi być na zamek.
- Pomogę ci...- usłyszałam Kastiela. Zaszedł mnie od tyłu, odgarnął moje włosy na bok i zaczął delikatnie rozpinać moją sukienkę. Przeszły mnie ciarki. Nie spieszył się z tą sukienką, co zaczęło mnie strasznie irytować. Poczułam jak dojeżdża do końca. Nasze spojrzenia spotkały się w lustrze. Kastiel odsunął się ode mnie i ściągnął swoją koszulkę odkładając ją na krzesło. Znowu do mnie podszedł. Zsunął mi jedno ramiączko, powędrowało w dół a ja uwolniłam prawą rękę. Kast przybliżył się do mnie. Poczułam z tyłu jak napiera na mnie coś... Doskonale wiem co.... Chłopak przybliżył usta do mojej szyi. Och... Podobna gierka była na balkonie. Nie, tym razem nie dam mu takiej satysfakcji. Uwolniłam drugą rękę i odwróciłam się do niego. Och.... Klata Kastiela w całej, cudownej okazałości. Przejechałam palcem od jego szyi, idąc powoli w dół, po mostku, brzuchu. Zatrzymałam się na czarnym, skórzanym pasku od spodni. Podeszłam do niego nieco bliżej i rozpięłam klamrę. Spojrzałam mu w oczy, cholera on był tym rozbawiony. Ja jestem poważna.... W sumie... Czego ja od niego oczekuje ? Alkohol chyba zaczął działać. O czym ja w ogóle myślę ? Zlustrowałam Kastiela wzrokiem. Oj ja już wiem o czym myślę. Pochyliłam się nad jego klatką i obsypałam pocałunkami. W ogóle wpadł mi do głowy ciekawy pomysł. Skoro on tak lubi malinki.... Podniosłam głowę ku jego szyi i przywarłam do niej ustami. Zrobiłam jedną malinkę, drugą i trzecią.
- Rose... - westchnął ciężko ale nadal był rozbawiony. Tak cię to bawi, co powiesz teraz ? Pozwoliłam sukience opaść na podłogę. Czy ja właśnie stoję przed chłopakiem w samej bieliźnie ???? Owszem. Teraz to Kastiel zlustrował mnie wzrokiem. Jego rozbawienie stopniowo malało. Ha ? Czy ze mną jest coś nie tak ???
- Oj.... Grasz nie czysto.... - mruknął. W jego oczach nie było nawet odrobiny poprzedniego rozbawienia. W końcu stał się poważny.
- Chcę cię dotknąć ... - szepnął. Słyszałam już kiedyś coś podobnego.
- To zrób to. - czy ja mam deja vu ?
- Nie mogę, to się fatalnie skończy....
- Kast... - podeszłam do niego. To dziwne... Jest pijany.... I ma taką silną wolę ? Normalnie, każdy inny chłopak w tej sytuacji ... Może to ze mną jest coś nie tak ? W sumie co jest dziwnego w tym, że pożądam własnego chłopaka ? Generalnie nic, ale to dla mnie nowość, że własny chłopak nie pożąda mnie...
- Mała...Moja samokontrola też ma swoje granice. - powiedział. - Nie chce żeby stało się coś, czego później będziemy żałować. Nie chcę cię skrzywdzić. - mruknął. Ha? Skrzywdzić mnie ? OKEJ ! Nie będę go zmuszać do seksu. Mimo tego, że niesamowicie go pragnę...Pożądam ... O rany...Chyba jestem pijana.
- Jak nie, to okej. - mruknęłam. Odwróciłam się od niego niechętnie i schyliłam po sukienkę, CELOWO wypinając się do niego.
- Robisz to celowo... - mruknął
- Nigdy w życiu .... Jakbym chciała zrobić coś celowo.... - znowu odwróciłam się w jego stronę i zsunęłam sobie ramiączko od stanika. Kastiel nabrał powietrza. Zsunęłam drugie. No i PĘKŁ. Złapał mnie za biodra i dziko do siebie przysunął. Wbił się w moje usta. Normalnie aż zabrakło mi tchu. Sukienka znowu wylądowała na podłodze. Kastiel ruszył przed siebie kierując moim ciałem. Popchnął mnie na łóżko, opadłam na nie, można rzec, że nawet na swój sposób boleśnie. Spojrzałam na Kastiela, ściągał spodnie. Kiedy już tego dokonał, rzucił je na krzesło i wszedł na łóżko. Zlustrowałam go wzrokiem od góry aż do dołu. Moją uwagę przyciągnął jego czarny, spory, namiot. O rany....Jest gotowy... Podszedł do mnie i pochylił się nade mną. Znowu wbił się w moje usta. Ręką zbadał moje ciało, następnie palcem przejechał po mojej talii. Obsunął się ode mnie i teraz ustami zaczął badać, szczególnie okolice stanika.
- Jesteś...Taka....Piękna....- jego słowa były pieszczotą samą w sobie. Rozpływałam się. Dłonią zaczął masować moje udo. O boże, to takie podniecające. Ulokował się między moimi nogami. Spojrzał mi w oczy. TAM czułam jego napierającą i nalegającą na wyzwolenie męskość. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej, delikatnie go popchnęłam i usiadłam szybko na jego brzuchu. Ręce ułożyłam sobie na jego torsie masując go delikatnie. Kastiel podniósł się do pozycji siedzącej. Oplotłam go nogami. Przejechał ręką po moim policzku, druga badała moje plecy. Dotarła do zapięcia od stanika. Jednym, zwinnych ruchem go odpiął i rzucił w otchłań pokoju. Jedną ręką chwycił jedną pierś, drugą zaczął całować, lizać... Och.... Odchyliłam głowę do tyłu. Popchnęłam go na łóżko.
- O nie kochanie, nie będziesz dominować... - szepnął, nawet nie wiem kiedy, znowu leżałam pod nim. Jego usta zaczęły pieścić moją szyję. Odleciałam... Odleciałam w dalekie zakątki przyjemności. Poczułam jedynie przez chwile jak zsuwa ze mnie ostatnią rzecz, ale cały czas nie odrywał ust od mojej szyi. Jezu.... Rozkosz sama w sobie. Otworzyłam oczy, siedział między moimi nogami, nagi...Gotowy do działania... Spojrzałam w dół. Moje zdumienie było na pewno widoczne. Przysunął się do mnie. Czuje ciepło bijące od jego ciała. Pochylił się nade mną.
- Będę delikatny ... - szepnął. Poczułam jak baaaaardzo powoli we mnie wchodzi. Dało się słyszeć mój cichy jęk - Ach.... - westchnął. Cały czas wchodził.....Rany....
- Kastiel....
- Ćśś.... - pocałował mnie. Wycofał się delikatnie aby wykonać jeden, dosyć mocny posuwisty ruch. Mruknęłam mu do ust.
- Zacznijmy więc zabawę... - szepnął i zaczął się delikatnie poruszać. Zmysłowo.... Powoli...Wchodził i wychodził..... Bardzo powoli. - Ahh.... Może troche pikanterii ?
- Tak.... - szepnęłam. Pochylił się nade mną i pocałował przelotnie. Wyprostował się po chwili, złapał mnie za nogę i założył ją sobie na plecy. Ręce położył na moich biodrach. Zaczął się szybciej poruszać. Aktualna pozycja pozwalała mu na głębszą penetrację. O rany.... Jest cudowny.
- Szybciej ? - zapytał, ale nawet nie czekał na odpowiedź. Miał swoje tempo, które ja musiałam zaakceptować. Nasze ciała wpadły w cudowny rytm. Boże, jest taki... Obeznany w tym co robimy.
- Kastsiel....
- O tak mała... - westchnął. Zaraz dojdę.....O mój boże.... - Właśnie tak ... Dojdź dla mnie Rosevi - to było dla mnie jak zielone światło. Światło spełnienia. Krzyknęłam jego imię dochodząc. Doszliśmy w tym samym momencie.Opadł na moje ciało. Gorący i spocony.... Nie miałam siły i serca go z siebie zrzucić. Alkohol w końcu na dobre dał mi się we znaki. Kast sam po chwili się ze mnie zsunął opadając na poduszkę obok. Przykrył nas kołdrą po czym przytulił się do mnie. Niemal natychmiast zasnął.
Awww... Patrzę na rozdział a tu przypis "+18". Nawet nie wiesz jak mi się oczka świeciły. Oj oj, ale ze mnie mały zboczuszek hehehe. Szkoda, że rozdział taki krótki, mógłby być dłuższy, ale nie mniej mi się podobało.
OdpowiedzUsuńHaha będzie jeszcze coś takiego?? Hahaha ;p
OdpowiedzUsuń