poniedziałek, 5 stycznia 2015

5. Mała spina

Dobry Wieczór ^^

---------------------------------------------------------------------
- Rose.... Rose wstawaj. - usłyszałam. Och miałam taki piękny sen. Otworzyłam oczy, nade mną wisiała moja mama. Uśmiechnęła się do mnie szeroko. - Muszę iść do pracy. Śniadanie masz naszykowane. Nie spóźnij się. Pa. - pocałowała mnie w czoło i wyszła. Westchnęłam. Z szafki nocnej zgarnęłam mój telefon, 6.55. Och serio ????  Zakryłam się kołdrą. Hm.... Co się wczoraj właściwie działo ? Zaczęłam analizować caaały poprzedni dzień. Nowe koleżanki...właśnie...Mam iść po Su....Aaa i jakże ciekawy wieczór.  Kurde, mój tyłek na serio wygląda na jędrny ? Zastanowiłam się. Kastiel... Och. Właśnie sobie uświadomiłam, że ten osobnik pojawił się w moich snach. Przeszły mnie ciarki. Ten chłopak z całą pewnością jest dziwnym typem. Ale....Wbrew wszystkiemu..... Boże, o czym ja myślę ?! Podniosłam się i znowu zobaczyłam godzinę w telefonie. 7.15 ... Na prawdę ? Rany.... Wstałam i zaścieliłam łóżko. Podeszłam do lustra. Moja twarz jest w opłakanym stanie. Przetarłam oczy i związując włosy w kok dostrzegłam coś na mojej szyi. Przyjrzałam się dokładniej. 
- SERIO ?! - krzyknęłam do odbicia w lustrze. Mam malinkę ! Pierdoloną, kurwa mać, malinkę ! Agrr....Ten czerwonowłosy kretyn mi za to zapłaci !!!! Niesamowicie zła weszłam do łazienki, ogarnęłam twarz i wróciłam do pokoju. Z szafy wyciągnęłam czarną, rozkloszowaną sukienkę z długim rękawem, nałożyłam ją. Podeszłam do lustra i szybko zaplotłam sobie warkocza. Z powrotem podeszłam do szafy i wygrzebałam z niej czarne zakolanówki. Usiadłam na łóżku, na moje nogi zaciągnęłam czarny materiał i włożyłam moje ulubione czerwone botki. Wstałam i zerknęłam na siebie w lustrze. Byłoby idealnie, gdyby nie ta cholerna malinka. Podeszłam do wieszaka i zgarnęłam z niego szal w czerwoną kratę. Spojrzałam na zegarek. 8.20. Pięknie się wyrobiłam. Wzięłam torbę z krzesła i zeszłam na dół. Szybko zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Poszłam prosto do Su. Czekała już na mnie na dole. Na mój widok się uśmiechnęła. 
- Pięknie wyglądasz - przytuliła mnie - Cześć. 
- Cześć, dzięki, ty również. Idziemy ? 
- Tak. - ruszyłyśmy w stronę szkoły. 
- Jakoś nieswojo wyglądasz.... 
- Mój stary przyjaciel, który się tu przeprowadził pare lat temu, zgotował mi gorące powitanie. 
- Imprezka w środku tygodnia ? 
- Wyjątek ... - zaśmiałam się. Chwile pogadałyśmy o różnych dziwnych rzeczach. Nawet nie wiem kiedy byłyśmy pod szkołą.
- Dziewczyny ! - usłyszałyśmy Rozalię. Podbiegła do nas. - Rany , ile na was można czekać ? Zaraz dzwonek ! - weszłyśmy na teren szkoły. Och...Spojrzenia wszystkich uczniów przeniosły się na mnie. Uwielbiam to. Weszłyśmy do szkoły i udałyśmy się do klasy. Siedzieli już tam praktycznie chyba wszyscy. 
- Rose, chodź, usiądziesz obok mnie. -  Su pociągnęła mnie za rękę. Usiadłam w ławce. Rozejrzałam się po sali lekcyjnej.
- Rose ! - podbiegł do mnie niebieskowłosy chłopak. 
- Hej, Alexy - uśmiechnęłam się do niego 
- Zapamiętałaś mnie ! - wygląda na radosnego ? Ciężko go zapomnieć. - Ślicznie dzisiaj wyglądasz ! Wy też dziewczyny haha. - uśmiechnął się do Su i Rozalii, po czym usiadł niedaleko mnie. Wszyscy usłyszeliśmy jak  ktoś otwiera drzwi. W klasie pojawił się on. Ooo mam z tym typem do pogadania. Ale to nie nadaje się do załatwienia w klasie lekcyjnej. Chwile później do sali wszedł nauczyciel. Standardowo przedstawił mnie klasie. Rany jakie to nudne. Pan Frazowski jest dosyć nietypowym nauczycielem. Nie umiem stwierdzić dlaczego, ale ....Jest jakiś, inny. Su mnie szturchnęła. 
- Czemu on się tak na ciebie patrzy ? - szepnęła do mnie.
- Kto ?
- Ten kretyn. - powiedziała i spojrzała w kąt klasy. Kastiel mi się przyglądał. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały uśmiechnął się. Jak cie spotkam na przerwie, to zetrę ci ten uśmiech z twarzy. Odwróciłam wzrok.
- Nie wiem - szepnęłam do Su. 
- Dziewczęta może się zamienimy ? - usłyszałyśmy pana Frazowskiego.
- Przepraszamy - powiedziałyśmy równo. Reszta lekcji zleciała spokojnie. Upragniony dzwonek. Wszyscy wyszli z klasy. Na korytarzu Rozalia namiętnie zaczęła opowiadać o nocnym spacerze z Leo. Dostrzegłam Kastiela stojącego przy szafkach. 
- Na chwilę was przeproszę. - powiedziałam do dziewczyn 
- Gdzie ty idziesz ? - zapytała Rozalia
- Zaraz przyjdę. -  mruknęłam i poszłam w stronę chłopaka. Uczucie wściekłości wróciło. - Tyyy....Ty..... - warknęłam ale nagle zabrakło mi słów. Ha ?!
- Też się cieszę, że cię widzę....To prawdziwa przyjemność. - wyszczerzył się 
- Mam z tobą do pogadania ! 
- Chodź na klatkę, nie ma tam takich tłoków jak tu. - powiedział i ruszył przed siebie. Poszłam za nim. Stoimy na klatce schodowej, zupełnie sami. Stanęłam obok szafek a Kastiel przy ścianie zaraz obok wejścia do piwnicy. 
- O czym chcesz pogadać ? 
- O tym - mruknęłam i błyskawicznie zrzuciłam z siebie szalik. - Co to ma kurwa być ? ! - krzyknęłam pokazując na malinkę. 
- Jesteś na tyle duża, że powinnaś wiedzieć co to - parsknął śmiechem. Teraz to mnie wkurzyłeś. Rzuciłam w niego szalikiem. Jego to kurwa bawi !
- Kastiel, czy ja wyglądam na jednorazową dziwkę ?!
- Nie. 
- Skoro na nią nie wyglądam, to nie traktuj mnie tak. - warknęłam. 
- Nie traktuje cię tak. 
- Sory ale takie malinki kojarzą mi się jedynie z kurwami pod latarnią. 
- Źle to odebrałaś. - uśmiechnął się 
- Nie życzę sobie, żebyś naznaczał tak moje ciało Kastiel. - powiedziałam groźnie i ostrzegawczo
- Cóż za ton - uśmiechnął się. Zaczął się do mnie przybliżać. Złapał mnie za nadgarstek i przycisnął do szafki. 
- Co...Co ty robisz ? - zapytałam patrząc mu w oczy. Boże jest stanowczo za blisko. Pochylił się nade mną. Co on chce zrobić ?!  Puścił mój nadgarstek i pociągnął mnie za warkocz, odruchowo odchyliłam głowę. Pocałował miejsce gdzie widnieje malinka. Ma takie ciepłe usta.... 
- Przepraszam - odsunął się ode mnie i patrząc w moje oczy owinął mi szyję szalikiem. - Niedługo zejdzie. - uśmiechnął się. Stałam chwile w bezruchu. Przeanalizowałam to co on właśnie zrobił i nagle.... Poczułam ogromną wściekłość. Podniosłam rękę i miałam już wymierzyć siarczystego liścia ale w odpowiednim momencie złapał mnie za nadgarstek. 
- Nie robiłbym tego na twoim miejscu. 
- Pozwalasz sobie na zbyt wiele. Nie-jestem-dziwką. 
- Wiem, że nią nie jesteś. 
- Nie lubię się powtarzać Kastiel. 
- Ja też, Rose.  - powiedział. Dzwonek na lekcje. Spojrzałam na Kastiela a on uśmiechnął się - Panie przodem. - rany jak on mnie wkurza.  Poprawiłam szalik. I poszłam przed siebie. Zauważyłam, że przygląda mi się jakaś blondynka, to chyba ta co spadła z drabiny. Spoko....
- Gdzie ty byłaś całą przerwę ? - usłyszałam Rozalię. Stała z Su pod salą.
- Musiałam pogadać z Kastielem. 
- Z Kastielem ?! - zdziwiły się.
- Tak... 
- Coś ci zrobił ? - warknęła Rozalia. 
- Nie - odpowiedziałam troche niepewnie. 
- Ma szczęście. Oho....Dyrektorka idzie. - zauważyła Rozalia. Faktycznie korytarzem szła starsza kobieta w okularach. Podeszła do nas. 
- Rosevi Evans ? - zapytała. Podeszłam do niej. - Moja droga, co z twoimi zajęciami ? 
- Jakimi zajęciami ? 
- Obowiązkowe dodatkowe.
- A... Em... -zastanowiłam się. Kurwa, kompletnie o tym zapomniałam. Spojrzałam na Rozalię. Uśmiechnęła się do mnie. - Chcę chodzić na fotografię. 
- Dobrze. Rozalia Cię wprowadzi. A teraz wszyscy do klasy, już już. 
- Fotografia ? - zapytała Su 
- Tak... Lubię robić zdjęcia.
- Będzie fajnie ! - krzyknęła rozbawiona siwa. Wtedy do klasy wszedł nauczyciel. Starałam się go słuchać, ale rozpraszało mnie to, że Kastiel mi się tak perfidnie przyglądał. Co za typ. Spojrzałam na niego z politowaniem. Zauważyłam wtedy, że jego wzrok przeniósł się na tą blondynkę. Jest w mojej klasie ? Nawet nie wiedziałam. 
Lekcja szybko minęła. Mamy okienko. Rozalia zarządziła, że idziemy do kawiarni, nie mam nic przeciwko. Dziewczyny czekają na mnie przed szkołą, ja wróciłam się do szafki po torebkę. Kiedy ją zamknęłam poczułam jak ktoś za mną stoi. Czy Kastiel jest prześladowcą ? 
- Daruj sobie ... - mruknęłam odwracając się. To jednak nie Kastiel a ta blondynka. 
- Myślisz, że skoro jesteś nowa, to wszystko ci wolno ? 
- Nie rozumiem, o co ci chodzi ?
- W tej szkole królowa jest jedna i jestem nią ja. A tak się składa, że każda królowa ma swojego króla. Moim jest Kastiel. Widziałam co robiliście na poprzedniej przerwie. Lepiej się do niego nie zbliżaj, bo może stać ci się krzywda.
- Jesteś jego dziewczyną ? - zapytałam 
- Można tak powiedzieć. On jest mój i nie zbliżaj się do niego. - podeszła do mnie. - Rozumiesz ? - zapytała groźnym  tonem. Teraz czas na mój ruch. 
- To była groźba ? Słabo ci wyszło. Nie trzęsę się ze strachu. Coś ci powiem, jeżeli sobie myślisz, że będę twoim pionkiem, któremu bezkarnie będziesz mówić co ma robić i z kim ma się zadawać a z kim nie, to jesteś w ogromnym błędzie. Będę się zbliżać do kogo będę chciała i to nie twoja sprawa. Żegnam. - warknęłam i poszłam. Rany ale mnie wkurzyła. 
- Hej Rose - usłyszałam znajomy głos. 
- Świetnie się składa, słuchaj powiedz swojej dziewczynie, że niech lepiej pilnuje swojego nosa i niech się ode mnie odczepi. 
- Moja dziewczyna ? - zapytał z niedowierzaniem - Która ? 
- Ile ty kurwa ich masz ? Zadufana w sobie blondyna. Jesteście siebie warci. Cześć ! -  warknęłam i poszłam zostawiając Kastiela samego. Wyszłam na dziedziniec. Pobiegłam do dziewczyn.
- Ile można na ciebie czekać Rose ? - westchnęła Rozalia 
- Przepraszam, zaczepiła mnie jakaś blondynka. Chodźmy. 
- Amber ? - zapytała Su - Czego ona od ciebie chciała ??
- Nie ważne... Gadała jakieś bzdury, cholerna księżniczka. - mruknęłam. Udałyśmy się do kawiarenki. Zamówiłam sobie moją ulubioną herbatę - English Breakfast i czekoladową babeczkę. Su cappuccino a Rozalia ice tea i muffinkę. Siedziałyśmy i gadałyśmy. Poznawałyśmy się nawzajem. - Rose, dlaczego musiałaś pogadać z Kastem ? - zapytała Rozalia. Spojrzałam na nią i na Su. Eh... Dobra powiem im.
- Słuchajcie, ale to ma zostać między nami, ok ? 
- Ok - powiedziały równo. Opowiedziałam im caaaały wczorajszy wieczór, dzisiejsze odkrycie i akcje na korytarzu.
- Co za bezczelny sukinsyn !! - krzyknęła Rozalia 
- Podaj go na policje ! To nękanie i molestowanie !
- Nie będę go nigdzie podawać Su.... Wiecie co... Gdyby nie ta malinka... 
- Podobało ci się to ? - Rozalia wpatrywała się we mnie czekając na odpowiedź. 
- Nie wiem...Może... Ale przecież, byliśmy na fazie.... W ogóle... Znam gościa 2 dni... Nie, nie podobało mi się to. I nie podoba mi się również to, że robi ze mną na co ma żywnie ochotę. 
- Rose.. - odezwała się Su - To nie jest dla ciebie odpowiedni chłopak. 
- Co ?  hahaha  - zaczęłam się śmiać - A kto powiedział, że ja chcę żeby on był moim chłopakiem ? - chce ? nie... a może ? I w ogóle... Skąd u niej taki pomysł ???
- Ja widziałam jak on wczoraj na ciebie patrzył... I dzisiaj na lekcji... Wydaje mi się, że naznaczył sobie ciebie jako cel. Zdobędzie go i zostawi. On taki jest. - powiedziała Su i napiła się cappuccino. - Wredny, bezczelny kretyn. 
- Troche przesadzasz ... - mruknęła Rozalia - Czasami obserwuje go na próbach u Lysandra w domu. Jest wtedy taki wesoły i skupiony na tym co robi. 
- Okej, jest świetnym muzykiem, ale jako człowiek to bezczelny kryminalista ! Przecież on ma kuratora ! -  krzyknęła Su. Zmrużyłam oczy. Nie podoba mi się to, że ona tak go krytykuje. Nie wolno tak skreślać ludzi. Boże...Czy mi właśnie zrobiło się go szkoda ? Zastanowiłam się.... Tak. Szkoda mi tego idioty. 
- Zaraz lekcja, chodźmy już - powiedziałam. Zebrałyśmy się i poszłyśmy do szkoły. Reszta lekcji minęła w zaskakująco szybko. Musiałam chwile zostać po lekcjach żeby zobaczyć czy oceny które przysłano z mojej poprzedniej szkoły się zgadzają. Wychodząc z sali na pusty korytarz usłyszałam głośne rozmowy z korytarza obok. 
- Kastiel, ale ja nie wiem o co ci chodzi. 
- Amber nie udawaj idiotki. Nie chce mi się z tobą gadać, ale powiem ci jedno. Przestań rozgadywać na prawo i lewo że jestem twoim chłopakiem ! Nigdy nim nie byłem i nigdy nim nie będę, rozumiesz ?! - warknął. Chyba nie powinnam tego słyszeć. Po cichu pobiegłam w stronę wyjścia. Czekała tam na mnie Rozalia, ponieważ umówiłyśmy się na zakupy. 

2 komentarze:

  1. Więc tak xD Czas na komentarzyk. Kastie ciągnący Rose za włosy, boski! Kastie wrzeszczący na Amber bezcenne! A to, że Rose broniła go i rozmyśla nad tym czy chciałaby żeby był jej chłopakiem. Uuuuu kurator. Ostro! Kocham! Podoba mi się to. I jakoś do niego pasuje. A tak poza tym to jej było jego szkoda, a mi na serio szkoda Amber. Tak SZKODA MI AMBER O.o No ale serio, kurwa. Na jej miejscu to ja bym się załamała. Kastiel bardzo ją zranił swoimi słowami. Wiem, że ona do niego nie pasuje, ale to co jej powiedział, musiało zaboleć. Nawet ona nie zasługuje na takie traktowanie. Rozpowiada wszystkim, że jest jej chłopakiem, ale przecież jasna sprawa, że nikt jej w to nie uwierzy. A może Kastiel wkurzył się, bo tę plotkę słyszała Rosevi? No tak czy siak, biedna Amber. Nie chciałabym aby chłopak który mi się podoba dał mi kosza, przekreślił mnie na starcie i na mnie krzyczał przy okazji. Chociaż Amber to wredna krowa i sobie może troszkę zasłużyła. KOCHAM <3 Wierna czytelniczka ;)

    OdpowiedzUsuń