---------------------------------------------------------------------
Wreszcie w domu.
- Evi ? To ty ? - usłyszałam z kuchni
- A kogoś innego się spodziewałaś ? - mruknęłam. Ściągnęłam buty i udałam się do kuchni.
- I jak było ?
- Zaskakująco dobrze.
- Córcia, mature na pewno napiszesz w tej szkole.
- Licze na to... - mruknęłam
- Poznałaś kogoś ?
- Sporo osób.
- Masz już jakieś koleżanki ? - dopytuje zacięcie.
- W sumie.... Można tak powiedzieć. Susanna i Rozalia. Całkiem spoko laski. Niedługo je poznasz, bo mam zamiar je tu przyprowadzić.
- Kiedy ? Może upieczemy jakieś ciastka coś.
- Mamo... My nie mamy 10 lat....
- Dobrze, dobrze... A, ktoś pytał o ciebie.
- Przecież nikt nie wie że tu..... - zastanowiłam się chwile - Jason ? Mamo, Jason dzwonił ?
- Nawet nie dzwonił a był- uśmiechnęła się. O mój boże. Mam ochote skakać z radości. Jason to mój stary przyjaciel, jeszcze ze Seattle. Jak miał 11 lat przeprowadził się tutaj. Mimo takiej rozłąki, utrzymywaliśmy kontakt, głównie e-mailowy. W jednym z nich napisałam, że przenoszę się do jego miasta. Och, tak się cieszę.
- Muszę do niego zadzwonić. - zerwałam się z krzesła. Pobiegłam do mojego pokoju i szybko znalazłam numer mojego przyjaciela w czarnym iphone.
- Rosey ? - usłyszałam po drugiej stronie
- Jason, tak to ja. Matko, jak dawno nie słyszałam twojego głosu. Byłeś u mnie !
- Tak i zaraz znowu będę. Daj mi 10 min.
- Co ty planujesz ?
- Przywitanie w wielkim stylu, do zobaczenia. - rozłączył się. Chwile posiedziałam wpatrując się w telefon. Co on knuje ?? Nie miałam czasu na głębsze przemyślenia. Rozebrałam się szybko do bielizny i dałam nura w szafie. Wciągnęłam na siebie beżowe rajstopy i nałożyłam białą bluzkę z ogromnymi wycięciami pod pachami. Z dna szafy wyciągnęłam moje ukochane krótkie, skórzane spodenki ozdobione ćwiekami i szybko w nie wskoczyłam. Nałożyłam czarno-białe trampki i pobiegłam do lustra. Rozczesałam włosy i poprawiłam usta czerwoną szminką. Idealnie zdążyłam, bo akurat usłyszałam dzwonek do drzwi. Z krzesła zgarnęłam czarną kurtkę skórzaną i zbiegłam na dół. W drzwiach stał wysoki szatyn. Ubrany w czarne spodnie i białą koszulę. Miał narzuconą skórzaną kurtkę a na nogach miał czarne martensy. Zbiegłam ze schodów i rzuciłam się na niego.
- Jasnon ! - krzyknęłam wpadając w jego ramiona.
- W końcu, Rosey ! - przytulił mnie mocno. - Pani Evans, porywam ją.
- Dobrze, wierze, że w twoich ramionach będzie bezpieczna. - zaśmiała się moja rodzicielka.
- Do widzenia.
- Do widzenia. - odpowiedziała mu. Zamknęły się drzwi a my ruszyliśmy przed siebie.
- Jason, co ty kombinujesz.... Powiedz mi - mruknęłam
- Niecierpliwa jak zawsze hahah
- Słuchaj jest po 20, wiesz że matka będzie się czepiać jak nie wrócę do 23. Znasz ją.... Ciemno...Nie znam miasta...Szkoła... Bla bla bla...
- Hm... Mam 3 godziny żeby przedstawić cię znajomym. Niedaleko mieszka jeden z nich. Robi małą imprezkę.
- No jeszcze mi powiedz, że z mojego powodu....
- Po części... chodź - złapał mnie za rękę. O rany, ale jestem podekscytowana. Dawno nie imprezowałam. Długo nie szliśmy. Nawet nie wiem kiedy byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do jednej z kamienic a następnie w jedną z klatek. Jason prowadził. Wchodząc na kolejne piętro dało się słyszeć ostre i głośne brzmienia. O rany.... I'm so excited ! Muzyka jest coraz głośniejsza i nagle dotarliśmy. Jason spojrzał na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami i zadzwonił dzwonkiem.
- Ej serio... Myślisz, że ktoś cię usłyszy ?
- Zobaczysz... - powiedział. I nagle drzwi otworzył średniego wzrostu chłopak. Spojrzał na Jasona i na mnie. Widać, że jest już na niezłej fazie.
- Siema stary, to ta twoja przyjaciółka ? Wbijajcie. - zaprosił nas. Natychmiast podeszła do nas jakaś blondynka i dała nam butelki z piwem. Hm...Zapowiada się ciekawy wieczór.
- Nie zdejmujcie butów, czujcie się jak u siebie. Jestem Aron - podszedł do mnie chwiejnym krokiem. Chwycił moją dłoń i ucałował ją. Parsknęłam śmiechem. Aron zniknął w tłumie. Ludzi jest tu na serio sporo. Wszyscy chłopacy w glanach a pojawiające się co jakiś czas dziewczyny, które mogłabym zliczyć na palcach jednej ręki, paradowały w trampkach.
Jason przedstawił mnie swoim najlepszym kumplom. Piwo nieźle mi dzisiaj wchodzi. Siedzimy przy stole w 6. Czterech chłopaków, ja i jakaś inna laska. Nawet nie pamiętam jej imienia, ale fajnie się z nią gada.
- Rose, chodź potańczymy !
- Do czego hahaha ? - zapytałam patrząc na fakt, że z głośników wydobywa się warczenie Rammsteina.
- Racja, trzeba włączyć coś ciekawego.
- Okej, wiem co... Gdzie jest jakiś DJ ?
- Tam
- Chodź ze mną - mruknęłam. Napiłam się jeszcze i lekko chwiejnym krokiem podniosłam z kanapy ciągnąc za sobą fioletowowłosą dziewczynę.
- Hej ty - podeszłam do DJ - Masz coś Royal Blood ?
- Jasne - uśmiechnął się do mnie
- Zapodaj mi coś rytmicznego, idziemy pobujać bioderkami. - puściłam do niego oczko. Chłopak wyszczerzył się i zaczął coś grzebać w komputerze. Po chwili usłyszałam bardzo znajome nuty.
- Loose change, może być piękna ?
- Moja ulubiona ! - krzyknęłam do niego. Ściągnęłam swoją skórę i rzuciłam za siebie. Zaczęłam się rytmicznie poruszać. Boże jak ja kocham tą piosenkę.
-'' Cause all that glitters is gold,
Till your glitter gets old,
Then your money don't fold. " - zaczęłam śmiało śpiewać poruszając przy tym biodrami. O rany, alkohol daje się we znaki. Nagle poczułam jak ktoś złapał mnie w biodrach od tyłu. Uśmiechnęłam się pod nosem, lubię takie niespodzianki na parkiecie. Nie ściągnęłam obcych łapsk z moich bioder, wręcz przeciwnie, złapałam ktosia za ręce i przycisnęłam do mojego gorącego ciała.Silne, duże dłonie. Poczułam jak chłopak mnie do siebie delikatnie przybliża. Mój tyłek dotykał tego, czego z całą pewnością dotykać nie powinien. Uśmiechnęłam się zadziornie i zaczęłam się lekko ocierać o mojego partnera.
- Kolejny numer dla tancerki numer jeden. - usłyszałam DJ'a i z głośników wydobyły się nuty mojej następnej ulubionej piosenki. Kings of Leon Closer. O rany.... Oddałam się w trans. Mój partner nadał nam idealny rytm. Kołysaliśmy się spokojnie. Jego ręce zaczęły badać moje ciało, powoli i zmysłowo. Moje dłonie cały czas spoczywały na jego. Rany to takie..... Podniecające. Ta muzyka...Te ruchy.... Och.... Z niewiadomych powodów zaczęłam głębiej oddychać. Jestem wystarczająco blisko mojego partnera aby czuć na plecach rytm jego klatki piersiowej. Oddycha spokojnie....Ale nabiera sporo powietrza. Jakby się powstrzymał od zrobienia czegoś. Och... Wokal w tej piosence jest taki hipnotyzujący.... Może to aktualna sytuacja mnie zahipnotyzowała. Oddałam się całkowicie w znajomy rytm. Przechyliłam głowę. Mój partner natychmiast to wykorzystał. Poczułam na szyi jego gorący oddech. Zaciągnął się zapachem moich włosów i złożył niesamowicie delikatny pocałunek na mojej szyi. I jeszcze jeden... Jeszcze jeden... Och.... Oderwałam dłonie od jego rąk i podniosłam je do góry wyciągając je delikatnie za siebie. Chciałam chwycić jego głowę, desperacko szukałam jego włosów. Znalazłam.... Gęste, średniej długości. Wplotłam w nie swoje palce. Rozproszyła mnie zmiana piosenki... Do I wanna know. Poprzednia piosenka była bardziej zmysłowa.... Mój partner przybliżył mnie do siebie jeszcze bardziej. Jego dłonie wciąż błądziły po moim ciele badając każdy najmniejszy minimetr, a jego usta wciąż błądziły po moim karku. Poczułam lekkie.... Kąsanie ? Czy on mnie...Ugryzł.... ? Och..... Zaciekawił mnie ten partner. Złapałam go za dłonie i odwróciłam się do niego. Moja twarz znajdowała się na wysokości szyi chłopaka. Podniosłam wzrok wyżej. Wbijały się we mnie szare oczy. Jakże znajome.... Zamarłam.
- K....Kastiel ?!
- Nie przestawaj.... Ostatnia piosenka ... - szepnął mi do ucha ocierając swoim policzkiem o mój. O matko... Moje ciało ....
Złapał mnie za rękę i nakierował ją w kierunku swojej szyi. Zarzuciłam moje ręce za jego szyje a on łapiąc mnie w biodrach przysunął do siebie niesamowicie blisko. DJ puścił akurat Gunsów. Piękną piosenkę Don't cry. Boże...Jak ja się nieswojo czuję. Mam wrażenie, że nagle wytrzeźwiałam. To cały czas... był.. ON ?!
- Przed chwilą byłaś taka śmiała... Co się stało ? - szepnął mi do ucha.... Jego słowa...Jego, w niesamowicie podniecający sposób, drażniący oddech skórę..... Och....
- Zaskoczyłeś mnie.... - również szepnęłam mu do ucha starając się opanować. - Co ty tu w ogóle robisz ?
- O to samo chciałem cię zapytać.
- Chyba mamy wspólnych znajomych.... - mruknęłam. Ręce Kastiela zaczęły schodzić niżej. Złapał mnie za tyłek.
- Kastiel.... - mruknęłam niby niezadowolona, mimo tego, że przecież to cholernie podniecające.....
- Chciałem sprawdzić czy jest tak jędrny na jaki wygląda. Nie pomyliłem się. - uśmiechnął się i po chwili wtulił we mnie. Zaskoczył mnie tym. Nagle oderwał się ode mnie i zaczął śmiać.
- Nie wiem co mi odjebało hahaha. Nigdy w życiu nie tańczyłem. - śmieje się głośno. Poczułam się mega niezręcznie.
- Idę usiąść. - odsunęłam się od niego. Poszłam w kierunku stołu przy którym " siedział " Jason. Boże on ledwo żyje. Usiadłam obok niego i napiłam się piwa. Wzięłam spory łyk. Boże.... Ja przed chwilą tańczyłam....Nie...To było .... Co to było ? Nie wiem... Tak czy owak... To był Kastiel... O matko.... Chyba zapadnę się pod ziemię....
- To chyba twoja kurtka - usłyszałam znajomy głos. Kastiel podał mi moją kurtkę. Dopiero teraz dostrzegłam, że jest na niezłej fazie.
- Dostałeś z niej ?
- Tak, wkurzyłem się i chciałem znaleźć właściciela. Nigdy bym nie pomyślał, że to może być twoje. - powiedział i usiadł obok mnie.
- Szczerze mówiąc, też się tu ciebie nie spodziewałam. - spojrzałam na niego i wzięłam od niego kurtkę - Eh... Przepraszam.
- Za taniec ? Nie masz za co przepraszać mała.
- Ehm.... Za kurtkę. Że dostałeś.
- Nic nie szkodzi.... - spojrzał na mnie. Mam wrażenie, że oblałam się rumieńcem. Jason coś mruknął. Jason.... O boże, która jest w ogóle godzina ? Przybliżyłam się do przyjaciela i podwinęłam mu rękaw. 22.45. Kurwa....Kurwa....Kurwa.... Dlaczego on śpi ?!
- Coś się stało ? - usłyszałam Kastiela.
- Muszę lecieć do domu. Natychmiast.... A Jason... Boże co za kretyn.... - mam ochote zabić mojego ukochanego przyjaciela. No jak on mógł doprowadzić się do takiego stanu ?
- Odprowadzę Cię.
- Nie musisz... - skłamałam, człowieku... Byłabym Ci wdzięczna.
- Ale chce, jest ciemno....Twój przyjaciel chyba nie będzie najlepszą ochroną, zresztą... Jesteś nowa, podejrzewam, że nie znasz jeszcze za dobrze okolicy. Zbieraj się.
- A Jason....
- Nic mu nie będzie, często tu nocuje. Chodź. - wstał i podał mi rękę. Chwyciłam ją niepewnie. Wyszliśmy z mieszkania. Och...Jaka cudownie błoga cisza..... Swoją drogą, jest cholernie zimno. Przeszły mnie ciarki. Kastiel puścił moją rękę i zaczął ściągać z siebie kurtkę. Spojrzałam na niego pytająco.
- Zimno ci, załóż to. - podał mi kurtkę. Uniosłam pytająco brew.
- Kastiel.... Przeziębisz się... Zakładaj to z powrotem. - mruknęłam patrząc na niego. Został w samej koszulce z krótkim rękawkiem. Zaważyłam, że wywrócił oczami. Podszedł do mnie i narzucił na mnie swoje ubranie.
- Kast...
- Chodź. - przerwał mi. Złapał mnie ponownie za rękę. Zaskoczona tym, nerwowo ją ścisnęłam. - No co ? Oddałem Ci kurtkę, masz ciepłe dłonie, chociaż to mnie rozgrzeje.
- Ale ja wcale jej nie chce... - mruknęłam. Nie skomentował tego. Szliśmy ciemnymi uliczkami. Boże jak tu jest przerażająco po ciemku.
- Musisz prowadzić. - powiedział
- He ?
- Nie wiem gdzie mieszkasz.... - spojrzał na mnie
- A...Na razie prosto. - powiedziałam i szliśmy dalej. W całkowitej ciszy... Nagle usłyszałam jakieś szelesty i BUM !
- Aaaaaa! - krzyknęłam i odruchowo schowałam twarz w ramieniu chłopaka.
- Co jest ? - zatrzymał się - Przestraszyłaś się ? - w jego głosie wyraźnie słychać rozbawienie. - To tylko kot. - mruknął i poklepał mnie po głowie. Odsunęłam się od niego.
- Przepraszam.... Nie jestem fanką ciemnych i obcych uliczek.
- Gwarantuje ci, że przy mnie nic ci nie grozi...Chyba, że po drodze będą jakieś krzaki. - spojrzał na mnie jednoznacznym wzrokiem. Ha ? Czy on próbuje być zabawny ? - Żartuje....Nie rób takiej miny hahah. - zaczął się śmiać. Mi jednak jakoś do śmiechu nie było. Znowu nastała cisza. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, dlaczego on taki jest.... Upił się ? W sumie na to nie wygląda... Ale...
- Czemu mi się tak przyglądasz ?
- Jesteś jakiś inny.... W szkole wydajesz się być zimy... Dlaczego więc teraz jesteś taki.... - szukam właściwego słowa, ale zasób mojego słownictwa po solidnej dawce zupy chmielowej jest bardzo ubogi. - Znamy się niecałe 24h, rozmawialiśmy 10min... A na imprezie, gdzie przez przypadek właściwie się spotkaliśmy, tańczyliśmy razem w bardzo powabny sposób. Odprowadzasz mnie do domu, oddajesz swoją kurtkę, idziesz obok marznąc ... Zresztą, idziemy za rękę. Dlaczego my się trzymamy za ręce ? - zadałam to pytanie bezmyślnie - Su troche mi o tobie opowiadała. Praktycznie same najgorsze rzeczy.... Jakim to ty bezwstydnym, wrednym i bezczelnym chamem nie jesteś.... A tu teraz.... Kastiel, dlaczego ?
- Gdzie teraz ? - zapytał. Stanęliśmy na rozstaju. Kiwnęłam głową w lewą stronę. Ruszyliśmy dalej. Nastała cisza. Jakże irytująca. Wciąż czekam na jego odpowiedź, ale coś czuje, że nie zaszczyci mnie ani jednym słowem.
- Serio ? Nic nie powiesz ? Kompletnie nic ? - cisza.... okej, tak chcesz się bawić, spoko - Dobra, to ja też się nie odzywam. - wzięłam głęboki wdech i zamknęłam buzie. Szliśmy i szliśmy....
- Ale co ja mam ci powiedzieć ? Co chcesz usłyszeć ? - zapytał. Wzruszyłam ramionami w obojętnym geście. Znowu nastała cisza.
- Po prostu chcę cię poznać, okej ? - pękł w końcu. - Su jest wyjątkowo irytująca, zresztą mam za sobą kilka nieprzyjemnych akcji w których ona i jej sztywny blondas brali udział. Wkurza mnie i tak, nie przepadam za nią. Jeżeli kogoś nie lubię, mam być miły na siłę ? Ona doskonale o tym wie. Jestem bezczelnym chamem ? Okej, mało mnie obchodzi jej opinia. - wow... wygłosił całkiem długi monolog. Aby zrobić mu na złość, znowu wzruszyłam obojętnie ramionami. Zatrzymał się i stanął naprzeciwko mnie. Chyba go wkurzyłam.
- To moje zagrywki i rzadko kiedy ktoś je wykorzystuje przeciwko mnie. Jednak w tym przypadku, troche mnie to irytuje. - mruknął - Co jeszcze mam ci powiedzieć ? Zdarza mi się być miłym. A to, że znam cię niecałe 24 godziny wcale nie znaczy, że nie mogę odprowadzić cię do domu i dać ci mojej kurtki, jeżeli wyraźnie widzę, że jest ci zimno. Przeszkadza ci, że trzymam cię za rękę ? Okej, chciałem cię jak najszybciej odstawić do domu, a to że trzymam cię za rękę jest dosyć pomocne, bo idziesz moim tempem a nie wleczesz się 5 metrów za mną.
- Mam rozumieć, że zachowujesz się tak względnie przy każdej nowo poznanej dziewczynie ? - odezwałam się w końcu.
- Ciebie wciąż poznaje - uśmiechnął się znacząco.
- Nie widzę powiązania....
- Pozwól, że odpowiem ci na to pytanie jak lepiej cie poznam. Chodźmy jest dosyć późno. - powiedział. Stanęłam jak wryta.... Żeśmy się dogadali, no nie powiem nie....
- Kastiel, mieszkam po drugiej stronie w tej kamienicy.
- O, serio ?
- Tak, dziękuję za kurtkę - ściągnęłam ją z siebie i teraz to ja zarzuciłam mu skórę na plecy. - Mam nadzieje, że się nie przeziębisz. Do jutra ! - powiedziałam i przeszłam przez ulicę. Zanim weszłam do klatki pomachałam czerwonowłosemu, odmachał mi i poszedł. Wbiegłam szybko na górę. Otworzyłam drzwi i zakluczyłam je wchodząc do domu. O rany...Co za dzień. Poszłam szybko pod prysznic i od razu poszłam spać.
Myślałam, że ten Jason to jej były, ale przypomniałam sobie, że ona z nim zerwała więc to nie mógł być on. Jesu, ale mogła na niego liczyć aahahaha przyprowadził ją i zalał się w trupa. Sytuacja z tańcem była cudowna. Rose najpierw taka pewna siebie, a jak zobaczyła że to Kas to taka słodko onieśmielona. Awwww.... dał jej swoją kurtkę i trzymali się za ręce. Podobało mi się jak się tłumaczył, że w ten sposób nie wlecze się pięć metrów za nim. Ooooo oby biedak się nie przeziębił, ahahaha Rose zachowała się jak matka mówiąc mu to, podobało mi się jak przewrócił oczami. Idealnie opisujesz jego charakter :3 GENIALNY rozdział, a tak na marginesie Su mnie wkurwiła! To, że Kas jej nie lubi, bo jest mega gapowata i głupia. No bądźmy szczerzy, prawda boli, ale tak jest. To nie znaczy, że ma prawo opowiadać na jego temat złe rzeczy. Ale z tym chamem i w ogóle, to to chyba da Rosevi do myślenia :D Fajnie, bo nie może tak od razu dać mu szansy. Chociaż słodko się zachował po imprezie :3
OdpowiedzUsuńTo było coś! Hahaha nie mogę ❤ Kasi taki dżentelmen ❤❤❤ SUPER SUPER SUPER ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuń